Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Dlaczego nie warto mieć jedynaka albo jedynaczki

Polecane posty

Gość gość

Trudno nie zwariować bez dzieci, ale można też zwariować, kiedy już się je ma... Zwłaszcza jeśli ktoś świadomie decyduje się posiadać tylko jedno. Wtedy przez sam fakt istnienia staje się ono centrum życia rodziców. Nie zauważą nawet, że na dłuższą metę staną się jego sługami na każdym etapie jego życia - zaraz po przyjściu na świat, kiedy będzie miał lat kilka i kiedy będzie miał ich kilkanaście. Takie dziecko niemal od początku szkoły podstawowej mówi i zachowuje się jak dorosły. Wydaje się bardzo dojrzałe, ale niekoniecznie jest to prawda. Po drodze zgubiło swoje dzieciństwo, nie przeżyło go. Zostało w sposób naturalny włączone w krąg osób dorosłych i ich problemy. Później słyszę od matki, że jej najbliższą przyjaciółką jest jej dorosła córka i to właśnie jej zwierza się ze wszystkich swoich sekretów. Tak naprawdę jest to zafałszowana relacja zdziecinniałej matki i „przestarzałej" dorosłej córki. Dziecko nie powinno być i nigdy nie będzie równoprawnym partnerem rodziców. Wygląda na to, że włączanie dziecka w krąg spraw dorosłych, w ich problemy może przynieść podobne efekty jak w przypadku dorosłego dziecka alkoholika (DDA)... Tak, pojawiają się zadania, obowiązki, które przerastają możliwości dziecka. Ono ich nie udźwignie. Oczywiście jest wiele małżeństw, które mają tylko jedno dziecko, bo nie mogą mieć więcej. Ważne jest, żeby mogły liczyć na nasze wsparcie w byciu dobrymi rodzicami, żeby to jedno dziecko było naprawdę ich dzieckiem na każdym etapie swego życia, żeby nie doszło do zamiany ról. Ufam, że skoro Pan Bóg dał im jedno dziecko, to pomoże im w jego jak najlepszym wychowaniu. Dziecko pozostanie dzieckiem, jeśli w rodzinie pojawi się młodsze rodzeństwo. W jaki sposób działa ten mechanizm? To naturalny proces. Karol Wojtyła ujął to bardzo trafnie w swojej książce „Miłość i odpowiedzialność": początek naturalnej struktury rodziny jest wtedy, gdy jest troje dzieci. Dziecko zauważa, że jedni są od niego słabsi, a inni silniejsi, uczy się troski o słabszych, ale też przyjmowania pomocy od silniejszych; widzi, że nie tylko ono jest obdarowywane przez rodziców miłością, że nie ma wyłączności na uczucia rodziców, a jednocześnie nie jest obarczane problemami dorosłych. Rozmawiamy teraz w Krzyżowej, w domu Marcina i Oli Sawickich, którzy mają siedmioro dzieci, w tym jedno adoptowane - Oliwkę z zespołem Downa. Ilość bodźców, która każdego dnia, od rana do wieczora, dociera do tych rodziców, jest ogromna: ten chce tego, a tamten tego, ta się cieszy, a ten płacze, tamta gdzieś poszła... To prawdziwe bombardowanie. Równocześnie następuje niezwykle ważny i wymagający zaangażowania proces socjalizowania się, odnajdowania się dzieci wśród innych. To, co otrzymuje dziecko żyjące w takiej rodzinie, jest nieporównywalne z tym, co dostaje jedynak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
STOP PROPAGANDZIE NA KAFETERII !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Powiedział Ojciec, że to niezbyt dobrze, kiedy dziecko staje się centrum życia rodziców, ale jeśli po długim wyczekiwaniu pojawi się w domu taki mały brzdąc, to naturalnie cała uwaga skupi się na nim... Dziecko oczywiście jest w centrum uwagi, bo potrzebuje troski rodziców i to jest nieuniknione. Musi być kochane, ale nie może przejmować kontroli nad rodziną. Jeżeli przejęłoby władzę, to mimo pozornego zaspokajania potrzeb zarówno dziecka, jak i rodziców, pojawia się stan patologiczny. Nie jest dobrze, kiedy dziecko staje się celem życia rodziców, ponieważ oni mają być nie tylko rodzicami, ale też małżonkami. Co zrobić, żeby nimi pozostali? Dzieci muszą widzieć rodziców rozmawiających ze sobą i będących dla siebie. Muszą nauczyć się szanować odrębność rodziców jako małżonków, zrozumieć, że rodzice powinni mieć też czas tylko dla siebie, że nie są ich służącymi. Ola i Marcin raz w roku zostawiają dzieci pod opieką rodziny i wyjeżdżają na tydzień tylko we dwoje. Wiedzą, że tego potrzebują, również po to, aby pozostałą część roku oddać siódemce swoich dzieci. Każdy człowiek potrzebuje chwili wyciszenia, odejścia od codziennych spraw, tak samo małżeństwo musi mieć chwile dla siebie, chwile intymności, rozumianej nie tylko jako seks, ale też jako bycie ze sobą. Można mieć dzieci i nie zwariować, ale pod warunkiem, że pielęgnuje się życie małżeńskie. Jego elementem jest także życie wiary, modlitwa osobista.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A czy pojawienie się dziecka w momencie kryzysu scala małżeństwo? Słyszy się nieraz: „Gdyby mieli dziecko, byłoby zupełnie inaczej. Jak zajdzie w ciążę, to wszystko się zmieni, od razu będzie lepiej". Dziecko w naturalny sposób scala związek, ale jeżeli pojawia się jako środek zaradczy na konflikt, to zostanie nim obciążone. Trudności w relacji powinien leczyć dialog małżeński, a nie poczęcie dziecka. Istnieje jednak w psychologii teoria, zgodnie z którą kolejność pojawiania się dzieci jest odwzorowaniem pewnego procesu rodzinnego. Pojawienie się pierwszego dziecka to przede wszystkim owoc pragnienia mężczyzny, który chciałby założyć rodzinę. Później, niejako dla równowagi, pojawia się „dziecko matki". Trzecie jest owocem walki o podtrzymanie więzi małżeńskiej, spójności rodziny, która jest już przeciążona tą dwójką. W małżeństwie rodzi się pragnienie posiadania trzeciego dziecka, mimo że małżonkowie zdają sobie sprawę ze swego ogromnego zmęczenia. To pragnienie jest jednak uzasadnione: pojawienie się kolejnego dziecka nie tylko przysparza nowych kłopotów, ale też rzeczywiście wzmacnia rodzinę. Wygląda na to, że im więcej dzieci, tym lepiej. Moi znajomi żartują, że liczbę posiadanych dzieci w pewien sposób ogranicza prawo o ruchu drogowym. Posiadający prawo jazdy na samochód osobowy może bowiem przewozić maksymalnie dziewięć osób. Jeżeli chce wozić więcej, musi zdobyć uprawnienia do kierowania autobusem, a to zdaje się nie jest takie łatwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A może podałabyś źródło? Bo przecież to przrkopiowany tekst z czasopisma katolickiego ;). Kiedyś już go czytałam. Napiszę więc tak: 1. Moja teściowa obarczała swoimi problemami małżeńskimi od zawsze swoją najstarszą córkę, choć ma 3 dzieci. I co? Można obarczać dzieci swoimi problemami, jak ma się ich 5 tak samo jak jedynaka. 2. Normalni ludzie, bez tendencji do nadopiekuńczości, będą mieć swoje życie nawet wtedy, kuedy będą mieć jedno dziecko. Moja babcia miała 2 i całe jej życie kręciło się dookoła nich - mąż w odstawkę, zero zainteresowań itp. Mama mojej przyjaciółki też taka jest, a ma dwoje dzieci. 3. Kilkoro dzieci dziś to ryzyko, szczególnie kiedy inni ludzie mają 1 albo wręcz 0 dzieci ;). Większe wydatki, mniej odkładanego kapitału, mniej czasu na rozwój osobisty i zawodowy itp. Za dużą rodzibę bardzo często płaci się degradacją zawodową i finansową, co odbija się na dzieciach także. 4. Dziś mamy w Polsce bardzo wielu jedynaków. Powoli więc rodziny wielodzietne stają się czymś "dziwnym i nietypowy", a nie jedynacy jak to było u pokoleń urodzinych w latach 70tych czy 80tych! Niedługo będzie słychać stwierdzenia: on jest dziwny, bo ma 2 rodzeństwa, a nie: on jest dziwny, bo nie ma rodzeństwa. To większośc decyduje o tym, co jest normą, a nie artykulik. 5. Mam jedno dziecko i chcę kieć jeszcze jedno, ale: zdecydowanej większości moich znajomycg na to mie stać, bo już przy jednym oszczędzają na lekarzu, pieluchach, zabawkach z certyfikatem itp. Jak bedą mieć 2, to zaczną oszczędzać na prądzie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale pitolenie aż oczy bolą... ja jestem jedynaczką, nierozwydrzoną, szczęśliwą, nie żałującą braku rodzeństwa itp. itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja też! i mam jedno dziecko - więcej nie planuję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
J a tam jestem bezdzietna i nie narzekam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tez chcialam jedynaka ale wpadlam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
JP2 z tego co wiem był bezdzietny więc sorry ale jak bezdzietny męzczyzna który nigdy nie rodził, nie był w ciązy, po nocach nie karmił piersią gdy wypowiada się na temat rodzicielstwa to mnie szlag trafia :o nawet jeżeli to sam JP2 :o a co on do licha o tym miał pojęcie?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
znam kilka takich rodzin "katoli" z 3,4 dzieci i powiem wam że te dzieci maja przewalone, nie przelewa sie, i sorry ale wyróżniają się na tle innych dzieci właśnie ubóstwem :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mam jedno dziecko i nie planujemy wiecej zażywam tabletki....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×