Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość marry_21

Palenie marihuany!

Polecane posty

Gość marry_21

Witam! Chciałabym tu zapoczątkować temat związany z paleniem marihuany. Być może ktoś kiedyś już napisał coś na ten temat pierwszy. Mój problem natomiast jest indywidualny. Jestem z moim chłopakiem od 2lat. On ma 25lat a ja 21. Od samego początku ze sobą mieszkamy. Powiem w czym problem. A więc jeśli chodzi o mnie nigdy nie lubiłam palić marihuany, na ogół od razu się upalałam i nie miałam fazy, a wręcz przeciwnie nawet bałam się tego stanu. Nastąpił kiedyś taki moment, że wyprowadziłam się z domu, miałam niecałe 19lat. Mieszkałam przez pierwsze miesiące u koleżanki, która nie była dla mnie wzorem do naśladowania. Mieszkała z chłopakiem, ale lubiła sobie przyćpać. Często jakieś spotkania ze znajomymi, więc ja również w tym uczestniczyłam. Oni palili, ja też czasem hita ściągnęłam dla zasady, nigdy dla relaksu. Pewnego dnia znalazłam pracę i mieszkanie i wyprowadziłam się od niej, ale i tak nie dało się uniknąć jej towarzystwa, bo mieszkałyśmy obok siebie, więc ciąg dalszy narkotykowy trwał. Ale i tak zdarzało się to bardzo rzadko. W końcu ucichło trochę, aż pewnego dnia dostaje od niej telefon, że będzie u niej kolega, ten co szuka mieszkania. Już kiedyś go widziałam raz u niej i on też palił trawkę, ale kto teraz sobie nie pozwala na jakiś relaks w weekend. Także nie miało to wtedy dla mnie znaczenia. A więc przyszłam na to spotkanie, bo szukam współlokatora, a moja koleżanka chciała właśnie do tego doprowadzić, by jej kolega się do mnie wprowadził, bo wiedziała, że ciężko jest mi samej utrzymać mieszkanie. No i tak w trójkę siedząc również zapaliliśmy jazz. Nie kręciło mnie to naprawdę, uwierzcie. Jeszcze wtedy nie. Nie chciałam być gorsza, a ten chłopak wpadł mi w oko, zresztą ja jemu też. Kiedy na drugi dzień do mnie przyjechał, prosił bym jechała z nim do jego rodziny (a były to święta wielkanocne, miałam wtedy wolne od pracy). Mówił, że będzie źle się tam czuł myśląc ciągle o mnie i takie tam. Wszystko naprawdę zapowiadało się jak z bajki. Nikt poza tym nigdy nie działał na mnie jak magnez, to był pierwszy raz. Kto o zdrowych zmysłach nie znając kogoś zabiera go do rodziny na święta, bliskiej rodziny. Musieliśmy udawać, że znamy się od kilku miesięcy, było to naprawdę trudne, ale zarazem było to coś czego dotąd jeszcze nie przeżyłam. U jego rodziny znów jaranie gdzieś z kuzynami. Zastanawiałam się wtedy dlaczego kiedy on wstaje zaczyna palić,że to właśnie jazz dodaje mu sił i energii do działania. Uwierzcie ja kiedy rano zapalę jestem trupem, nie mam po co wstawać z łóżka. Jemu nie przeszkadzało nawet to jak wygląda. Wiadomo czerwone szkliste oczy i ten ironiczny ciągły uśmiech nie znikający z twarzy, bo to nie był jego uśmiech. A więc co działo się dalej. Przez cały ten okres mieszkaliśmy razem i oboje pracowaliśmy, i oboje paliliśmy. Ja zaczęłam palić dlatego, że kochałam człowieka, który ciągle był na haju, a chcąc się z nim dogadać,musiałam poczuć jego klimat. Oczywiście wiele razy widziałam problem, który nas dotyczy. Dość często robiłam awantury. Czasem nawet oczu nie zdążył dobrze otworzyć, kiedy był weekend i już skręcał blanta (dziś również tego żałuje, że tak perfekcyjnie nauczyłam się tego od niego robić) A potem chciał jechać do mojej czy swojej matki na obiad. Ja wiem jak człowiek wygląda po marihuanie, a do swojej matki mam ogromny szacunek i nie wyobrażam sobie pokazać się u niej pod wpływem jakichkolwiek narkotyków. Dla niego żaden problem pojechać do swojej matki po blancie. Nawet jak sądził wtedy lepiej się z nią dogaduje. Inna ciekawostka. Za każdym razem kiedy dochodziło do spięć między nami, on gdzieś wychodził, czasem palił w pokoju. Po jakimś czasie przychodził zjarany i wszystko rozumiał, chciał rozmawiać, przepraszał itp. Czuje żal, bo nie chce żyć z człowiekiem, który tylko w ten sposób chce rozwiązywać problemy. Raz zdarzyło się, że miałam w nocy zapaść. Nie wiem jak można nazwać ten stan, bo przez kilka godzin rzucało mną o podłogę i wszystko co wokół mnie się znajdowało. Miałam powykręcane ręce, nogi, głowę. Nie wiedziałam co się dzieje. Krzyczałam nawet i płakałam, ale na nic. Czułam się wtedy jak dziecko, które nie potrafi nawet się podnieść. Choć bardziej jak przedmiot. On pracował wtedy na nocki, także gdy wrócił rano zastał mnie w dość ciężkim stanie, całą potłuczoną. Najprawdopodobniej było to niedotlenienie mózgu, zdałam sobie z tego sprawę już wcześniej, podczas kiedy mną rzucało, ale nie byłam już w stanie się podnieść i otworzyć okna. Gdy się podnosiłam mdlałam. Wtedy pamiętam opiekował się mną itd. Zresztą zawsze się mną opiekuje,kiedy jest już tragicznie. Ale najgorsze, że nigdy nie zdaje sobie sprawy z tego co jest przyczyną. Po jakimś czasie wpadł z trawką. Wsypał dealera. Wrócił do domu, a następnego dnia już na niego czatowano. Tamtego wypuścili, zaś jego brat pozostał. No i czas na zemstę. Kilka dni później wyjechał z kraju, oczywiście w desperacji. Mianowicie do Holandii. Powiem Wam szczerze, że dziś też mnie to śmieszy, bo wtedy też głupia nie zdawałam sobie z tego sprawy czym to obfituje. Po kilku miesiącach moją firmę zamknęli. Nie miałam pracy, musiałam zrezygnować z mieszkania i ogólnie sama sobie tu radzić. Nie miałam gdzie mieszkać, a on już w Holandii. W końcu też przyjechałam. Jestem tu 2 miesiące i uwierzcie mi jest coraz gorzej. Palę codziennie, bo on pali. Kiedy o tym rozmawiamy on sądzi, że problemu nie ma. Czuję się coraz gorzej, poza tym tyje, mam problemy z żołądkiem, ale najgorsze jest to że niczego nie potrafię normalnie zrobić bez jazzu. Boję się ludzi, nigdy nie czuję się atrakcyjna. Mimo, iż wiem, że naprawdę ładna ze mnie dziewczyna, kiedyś była. Świadomie się wyniszczam. Kiedy rozmawiam z moim chłopakiem o tym, to on mówi, że przecież jestem dorosła i jeśli wiem, że to jest złe to żebym rzuciła. Mówię mu, że chce byśmy razem rzucili, a on że jeszcze nie teraz itd. Nie raz próbował a i tak palił po kryjomu. W domu opalał stare lufki, bo nie dawał rady. Boję się, bo jestem młoda i nie chce marnować życia. Dziś zanim mój chłopak wyszedł do pracy powiedziałam mu, że żebym rzuciła palenie musiała bym od niego odejść. Milczał, bo zawsze milczy w takich sytuacjach. Kiedy kilka tygodni temu miałam ogromne bóle żołądka powiedział, że to od papierosów. Powiedział, że od dziś rzucam palenie i ograniczam jazz do kilku lufek na wieczór. Kto przy zdrowych zmysłach, by coś takiego proponował. U siebie zaczynam dostrzegać coraz to więcej nieznanych mi zachowań. Mimika twarzy, kiedy nie palę. Cera szara, bez życia..Ciągły ból głowy. Boję się o siebie, ale bardzo go kocham. Samej też ciężko mi przestać palić, ale wiem że kiedy jestem sama potrafię przestać, tylko przy nim jest mi ciężko. Bo wiecie jak to jest, kiedy ktoś ma fazę, a wy nie. Teraz tylko przy jazzie się tak naprawdę dobrze rozumiemy, inaczej są spory. Z kolei byle nie dopadła mnie nerwica, tak tkwie w tym po uszy. Dziś jesteśmy ze sobą dwa lata. Nie wiem czy powinnam żałować czy nie. Chciałabym, by ktoś mi pomógł, bo nie wiem co mam dalej robić. W ogóle co powinnam zrobić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marry_21
Proszę, by ktoś powiedział mi na swoim przykładzie jakie słuszne wyjście powinnam wybrać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tą robote se znajdz a nie
zawracaj gitary takimi chujowinami na forum "Praca (dam/szukam), własna firma, CV i rekrutacja"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No temat trafiła ;) weź kobieto do matki spier niech pomoze, goscia rzuć jak mozna swojej kobiecie dac zejść na dno! Ty chcesz zyc ? Nie kochasz tylko uzależniłas sie. Umrzesz a on i tak bedzie palił. Trawa nie uzależnia wchodząc w metabolizm-to tylko uzależnienie psychiczne. Tak piszą lekarze. Tym bardziej jak juz bez tego nie umiesz zyc to zdaj sobie sprawę ze blisko ci do wykończenia organizmu. Ratuj sie bo on Cie nie uratuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ayahuasca07
Powiem ci tak, mieszkałam w Holandii pół rokui palilismy z moim chłoapkiem dzień w dzień ale nigdy nie mieliśmy do tego pociagu,że nie dało się obejśc. teraz wróciłam do pl i nie pale juz 3 miesiace. Mieszkalismy tam z parą w ktorej chloapk palił a dziewczyna nie,mieli oni dziecko onanie raz mu grozila,ze odejdzie jesli nie przestanie. dawala mu duzo szans a on tylko obiecywal i słowa nie dotrzymał. tez ciagle lufy opalał. także tTy go znasz i ty musisz wiedziec czy bedzie potrafił sie z ym dla ciebie rozstac czy nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BasslineR
Pierwsza gloopota to że potrafiłas zapalic dla zasady przy innych a druga bo on palił. Jak nie lubisz to daj sobie spokooj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jako specjalista w tej dziedzinie powiem tak. Musisz odciąć sie od środowiska w którym sie pali. Oznacza to odejście od chłopaka. Przykre ale inaczej sie nie da, no chyba że odnajdziesz w sobie duże pokłady silnej woli. Każdy reaguje inaczej, na twojego faceta działa to pozytywnie, na Ciebie już gorzej. Odstawienie dla Ciebie może być trudne, ale nie sprawia Ci to przyjemności więc masz łatwiej. Mieszkacie teraz w "Zielonym Raju". Chłopak tego nie rzuci. Może zaakceptuj jego nałóg a sama z tego zrezygnuj. Musisz podjąć silne postatownienie że od DZISIAJ KONIEC. Na początku możesz mieć zanik łaknienia, apatie, wszystko co wcześniej sprawiało Ci przyjemność teraz stanie sie obojętne. Kłopoty ze snem. Znajdz sobie zajęcie jakieś, sport. Spozywaj wiecej witaminy C. Ona wypłukuje z organizmu THC podobno. Pewnie na detoksie też schudniesz. Opieram to wszystko na swoim doświadczeniu, ale jak już wspominałem każdy reaguje inaczej. Jakbyś miała jakieś pytania to wal śmiało :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SONICUS
Palę maryśkę sporadycznie. Nie czuję się uzależniona, myśle, ze nie łatwo się uzależnić, ale pewnie zależy to od człowieka. Za to mam chyba problem z alkoholem. Dziś meczy mnie kac morderca. Wzięłam www.alcovit.pl/ i czekam na efekt

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Forum praca :D Już myślałem, że ktoś spyta czy opłaca się inwestować w plantację marihuany :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To je kooorba zza długie! Do tego jestem zjarany i nie chce mi sie tyle czytać! :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
El Camillo. W plantacje zawsze się opłaca inwestować! :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
EJ, to jestjakaś prowokacja albo palisz codzinnie jakieś domestosy od drechów. Palę konopie od wielu lat i nigdy nie wystąpiły u mine objawy, o których tu przeczytałem. Nie mam problemu ze zrobieniem sobie paru tygodni/miesięcy przerwy. Jedyne negatywne efekty w przerwie to może to, że przez kilka pierwszych dni mam problemy z zaśnięciem pewno dlatego, że wole indice. Warto tylko zaznaczyć, że pale czyste topy, flaszowane z nawozów co najmniej 2 tygodnie. Nie mówiąc już o tym, że nie pryskane żadnym gównem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maniekkkkk
Wydaje mi się, że jeśli ktoś będzie chciał palić to i tak znajdzie sposób, poza tym istenieje naprawdę dużo sklepów chociażby https://www.green-seeds.pl/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kurwa palenie marihuany nie jest problemem masz ochotę palisz .nigdy nie zmuszaj kogoś kto nie chce. jeśli jesteś ogarnięty(a) i palisz sobie dla relaxu lub dla tego że lubisz ten stan to co w tym złego. nikogo po ziole nie pobijesz i nie skrzywdzisz. tak samo jak byś sobie walnęł piwko w domu. mam 2 dzieci stałą prace pale na ogół wieczorami bo to czas dla mnie . nie lubie palić w pracy bo mnie to wtedy stresuje i nie ma żadnej przyjemności ale są tacy co im to nie przeszkadza i sobie radzą. dla mnie to jezz ma być chwila uspokojenia pełna relaxu i ciszy i zawsze kojarzy mi się z młodością i chwilami spędzonymi ze znajomymi na grillu ,z wakacjami i zawsze z piękna pogodą :-)marihuana świetnie się sprawdza. spacer z dziećmi i joint ? dlaczego nie !! nie ma takiej opcji abym się na dzieciaki zdenerwował jestem o wiele spokojniejszy potrafię w opanowany spokój okiełznać małych rozrabiaków na placacu zabaw gdzie wszyscy rodzice siedzą z nosem w smartfonie potrafię szaleć jak dziecko z synami i zawsze jest problem z powrotem do domu .jak ktoś jest przyj****y przyj*****m będzie i po marii. próbowałem zerwać i nie było problemu aby odstawić na rok palenie tylko czy to coś zmieniło ? raczej nie jestem tym samym człowiekiem . pozdro dla wszystkich ogarniętych palaczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×