Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość wiekchrystusowy

przegrałam

Polecane posty

Gość wiekchrystusowy

witajcie w tym roku skończę 33 lata.Od lat jestem osobą samotną,właściwie to nigdy nie byłam w prawdziwym związku z mężczyzną.Co najwyżej jeśli nawet ktoś się mną zainteresował,to na chwilę...Moja osoba szybko nudzi się,nawet jeśli rzekomo jestem ok,można ze mną porozmawiać,to wkrótce okazuje się,że czegoś im we mnie brakuje,że nie pasuję im na kobietę do związku,taką z jaką chcieliby być...Przyzwyczaiłam się do licznych porażek,ostatni raz dałam sobie szanse jakieś 3 miesiące temu.Ktoś o mnie na początku bardzo zabiegał,ale ja zrażona do relacji z mężczyznami długo nie dałam się namówić nawet na niezobowiązującą rozmowę przy kawie.W końcu dla świętego spokoju zgodziłam się.I tak kilka minęło kilka spotkań,usłyszałam że jestem interesującą kobietą,ciekawą osobą itd.Dlatego kiedy wkrótce jednak kontakt zaczął się rozluźniać,nawet nie zapytałam dlaczego,dla mnie było jasne że to koniec,i nie myliłam się-rzekomo tej osobie zaczęło przybywać obowiązków w pracy,ale głupia nie jestem,skoro skojarzyłam fakty,że na wszystko inne kiedy już obowiązki wypełni wystarcza mu czasu,tylko nie na mnie :) W międzyczasie i trochę wcześniej nawiązałam fajną znajomość internetową,z człowiekiem mieszkającym na drugim końcu Polski.Pisaliśmy ze sobą na różne tematy,głównie tyczące się zainteresowań i ogólnego spojrzenia na świat i ludzi,ale bez szczególnego wnikania w to ostatnie.Relacja była ciepła,taka serdeczna,żartobliwa,nazywaliśmy siebie bratem i siostrą ze względu na liczne podobieństwa myślowe między nami.Jednak i ta znajomość wkrótce zaczęła zmieniać swoj charakter...Rozmywać się...Nie wiem czy zaczęło brakować tematów,czy po prostu stało się tak za sprawą mojej wypowiedzi w jednym z tematów,a raczej jej brakiem,bo tak jakoś nieszczęśliwie zaczęłam obnażać swoje braki intelektualne,nie jestem jakaś bardzo ogarnięta życiowo,i to niestety wymknęło się nawet nie między wierszami,a w pisaniu tamtego dnia.Nie potrafiłam się wypowiedzieć na jakieś zagadanienie i to pociągnęło za sobą lawinę nieszczęśliwych zwrotów myślowych.Wydało się,że nie jestem specjalnie rozgarnięta :D chodziło wtedy o komputer i internet.Dziwnym zbiegiem okoliczośc***isaliśmy do siebie rzadziej,a kiedy nawet mój "brat"napisał,to już starał się unikać tematów,które nadwyrężałyby mój mózg ;) Trudno.Będzie mi brakowało tego kontaktu,ale wiem też że i ja sobie za dużo dopisuję tego ciepła w niektórych relacjach z ludźmi. Otóż mam 33 lata,nie osiągnęłam w swoim życiu niczego.Zadnej szkoły,żadnej rodziny,jakś czas temu straciłam zdrowie,a potem pracę.Zwłaszcza w weekendy odczuwam swoje marne położenie.Nie mam ni=a nic ochoty,nawet na przeczytanie książki.Moja pamięc też szwankuje,w sumie nigdy nie była dobra,przez co pomimo tego,że czytam dużo i często,niewiele wynoszę z tego faktu,a to przekłada się na to,ze nie mam o czym rozmawiać,jakas taka uboga jestem w tematy...Nawet jak coś zacznę,to szybko brakuje mi wiedzy,informacji by pociągnąć "gadkę" w ciekawy sposob,a z tego co zauwazyłam wiele osob ma tak,że jak już z kimś załapią kontakt,to rozmawiają godzinami. Siedzę przybita,nie wychodzę nigdzie,bo nie mam za bardzo dokąd,nigdzie tez nie pojadę,bo kończą mi się oszczędności.Przeraża mnie siedzenie na bezrobociu,pomimo ze pracy szukam kazdego dnia i szukam czegokolwiek,to niczego jeszcze nie znalazłam.Kilka rozmow kwalifikacyjnych,ktore nie zakonczyły sie sukcesem.Martwi mnie to,bo utracie stabilnego zatrudnienia ciężko o to ponownie,więc już nawet niczego nie planuję,nie chcę nawet myślec o tym,ze jakies drobne plany muszę schować i zapomniec o nich..Co ja mam robić,nudzę się i jednoczesnie jestem przerazona,jak mogłam tak bardzo zamrnować swoje życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiekchrystusowy
Cześć:) No jednak przegralam,bo stracilam zdrowie i prace i nie wiem co dalej,jestem bardzo zagubiona w życiu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
hej Magda. możemy pogadać,nie ma problemu.Wiem,że są ludzia na świecie ktorzy przeszli znacznie więcej ode mnie,ale ja po prostu przespalam życie,nie odnalazłam się w nim,i w dalszym ciągu nie mogę,przez poważne braki intelektualne.Przez wiele lat cierpialam na depresje,ktora nie pozwalala mi sie rozwijać ani poznawac życia,dzis budze sie w takim wieku,kiedy za pozno na to by sie odnalezc,a za wczesnie na to by umierac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
na bezsenność też cierpię,mimo tego życie przegrałam :D mam rodzinę,ale nasz rodzina jest dysfunkcyjna ;)kazdy zyje wlasnym zyciem,pozostali tez mają rozne braki i takie tam,tak że po częsci wyniosłam swoje nieciekawe doswiadczenia z domu.Nie usprawiedliwiam się,po prostu przez wiele lat myslalam,ze tak ma wygladac zycie,w postaci zastoju.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja mam już 40 lat i w pewnych aspektach życia też może mi wszystko nie wyszło, ale żyję tym co jest ok, przyjaźń w necie oferuję jeśli chcesz bo realnych znajomych jakoś u mnie mało, intelektualnie zawsze można się dopasować

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie ty jedna tak masz. Ja prawie 31 i też życie zmarnowane. Nic nie osiągnęłam w żadnej dziedzinie, nie mam męża, mieszkam wciąż z rodzicami, siedzę na bezrobociu. Jedyna nadzieja, która mnie trzyma przy życiu to wyjazd za granicę, który planuję z koleżanką za jakiś czas. Wreszcie wyprowadzę się od rodziców, bo już mam dość mieszkania z nimi w tym wieku :( A w Polsce ceny wynajmu są za duże i nie stać mnie na to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
hej dziewczyny nie udaje mi się po całości,glupio zabrzmi ale dobrze wiedzieć,że nie ja jedyna ;) niby nie wolno się poddawać,ale mi już różne rzeczy do głowy przychodzą.Aby wierzyć w to,że cokolwiek ma sens,musi być jakaś podstawa,a przynajmniej trzeba mieć pracę by mieć się za co utrzymać,ja w tej chwili nie mam grosza przy duszy,żyję tylko dlatego,że mam rodziców,którzy nie wyrzucili mnie jeszcze z domu.Ale kazdego ranka otwieram oczy i zadaję sobie pytanie"po co mam wstawać,w jakim celu?".Nie mam sił zaglądać do internetu w poszukiwaniu pracy,robię tak od miesięcy i nic z tego nie wychodzi,dosłownie jakbym czekała na cud,niż na to,że skoro biorę sprawy w swoje ręcę to coś w koncu musi się udać.W dodatku facet,z którym się spotykałam przypomniał sobie o mnie,bo pewnie mu z kim innym nie wyszło.Załosne.Brak mi słow na opisanie tego,jak bardzo denerwuje mnie jego tupet.Pan znalazł czas w grafiku na 2 godziny,pojutrze,heh...szkoda gadac,oczywiscie mu podziękowałam.Jak nie mam niczego to niech nie mam niczego.Dość ochłapów brałam przez całe życie i zdąrzyłam się nauczyć,że to szczęścia nie daje ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiekchrystusowy
aha,ten "gość"ostatni to mój wpis,"wiekchrystusowy" ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To ja mam podobnie, jestem wdzięczna rodzicom, że jeszcze nie wywalili mnie z domu... Tylko że gdzie ja bym wtedy poszła, chyba na dworzec albo pod most. Od jakichś 7 lat w moim życiu trwa zła passa, po skończeniu studiów, które okazały się ogromnym błędem :( Pracy nie mam. Faceci jacyś tam są ale nie tacy jakbym chciała. Ogólnie moje życie to pasmo porażek, błędnych decyzji, błędny wybór studiów, błędnie wybierani faceci, którzy tylko mi czas marnowali. Ale wierzę w to, że kiedyś ta zła passa się skończy. Wyprowadzę się z domu, znajdę pracę, wyjadę za granicę do pracy, wyjdę za mąż :P może jeszcze jakoś wyjdę na ludzi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiekchrystusowy
ja już nie mam marzen,na pewno nie takie o dzieciach i mężu,wiem już ze będę sama,to też swiadomy wybór,po prostu już nigdy z nikim nie zgodzę się na spotkania itd.Chcę tylko pracę,która pozwoli mi się dołożyć do rodzinnego garnuszka,to wszystko.Jestem wściekła na to,że depresja przydarzyła mi się w najpiękniejszych latach dla człowieka,kiedy może się rozwijać i poznawać świat.W sumie ja już nie mam siły żalić się na tym forum,nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem,nikt i nic nie cofnie straconych lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×