Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Surykatka1990

Wredna teściowa do bólu!

Polecane posty

Witam. Na początku zaznaczę, że mam 25 lat. Nie mam z kim porozmawiać o moim problemie dlatego pomyślałam, że po prostu komuś się wygadam. Jestem z moim narzeczonym 8 lat, od dwóch lat mieszkamy u jego rodziców. Już na początku naszej znajomości miałam złe przeczucia co do jego matki - była niemiła i opryskliwa. Zawsze gdy go odwiedzałam miałam wrażenie, że jestem intruzem w jego domu. Matka nigdy nie gościła nas ciepłym obiadem np. w niedzielę, bo twierdziła że jesteśmy dla niej problemem i nadajemy jej dodatkowej roboty. Ona jest z reguły leniwa - nie chce ani sprzątać ani gotować. Cały dzień ogląda seriale w tv. Chłopak mówił mi nie raz, że do szkoły sam sobie robił śniadania a po szkole obiady, bo dla matki było ciężko zadbać o dom. Wystarczy wejść na jej podwórko - brud i smród (mieszkają w domu). Już nie wspomnę co w domu się dzieje.... Niestety los tak chciał, że musiałam zamieszkać z chłopakiem w jego domu. Mieszkałam na stancji ale będziemy budować dom w jego okolicy i brać ślub za dwa lata. Oszczędność pięniędzy... Czy słuszna? Na początku jak się wprowadziłam było w miarę ok, ale z czasem... można uznać, że ten dom to wariatkowo. Mąż już dawno przeniósł się na inne piętro, bo nie mógł wytrzymać z własną żoną ( ma tam swoją łazienkę, kuchnię i sypialnię). Matka dzień zaczyna od krzyków - nic jej się nie podoba nigdy. Ma bardzo kłótliwy charakter - wszystko wymusza wrzaskiem. Nie umie przyznać się do błędu.... i oczywiście wtrąca nosa w nie swoje sprawy. Uzgodniliśmy, że jedzenie w lodówce trzymamy osobno - my sobie ona sobie. Tak samo z gotowaniem. Ja sprzatam pomieszczenia wspólnego użytku. Ostatnio pomagaliśmy jej w remoncie pokoi - wszystko robiliśmy sami z moim chłopakiem. A ta stara jędza na koniec stwierdziła, że my dla niej w niczym nie pomagamy! Ot co! Czasem jak ona coś ugotuje, to ja tego nie jem. Później potrafi mi to wypomnieć. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że ona codziennie dzwoni do różnych ludzi (koleżanek z pracy, ciotek mojego chłopaka) i narzeka na nas jacy to my źli jesteśmy. Do kościoła lata co tydzień a jak wróci to kłóci się z wszystkimi po kolei! Więc po co ona tam chodzi? Po to, żeby ludzie zobaczyli, że ona jest w kościele. Robi z siebie ofiarę losu, żeby każdy jej współczuł i przyjeżdżał pomagać, bo samej jej się nie chce. Jak skończyliśmy remont to poprosiła mnie żebym umyła okna - powiedzialam jej, że ok - umyję jutro bo zaraz jadę do pracy i wrócę późnym wieczorem. A ta wzięła się obraziła i zadzwoniła do ciotki, która mieszka 20 km dalej, żeby przyjechała umyć okna ;/ Parodia. Jeszcze narzekała na mnie, że ja nie chciałam tego robić - co usłyszał mój chłopak i nieźle ją ochrzanił. Na szczęście on jest po mojej stronie - to żaden maminsynek. Któregoś dnia poszłam do niej i prosto z mostu powiedziałam co myślę! Powiedziałam, że nie życzę sobie takich oszczerstw, bo ma posprzątane i czysto w domu dzięki mnie. To się zamknęła. Powiedziałam też, że jeżeli któregoś dnia spotkam te ciotki dla których ona tak nagaduje to powiem im prawdę jak to wszystko wygląda z naszej strony. Od czasu tej kłótni minął miesiąc. Na początku starałam się z nią rozmawiać, przywoziłam jej ciasto bo lubi to coś tam a teraz po tym wszystkim nic nie dostanie ode mnie... mam dosyć. Nie potrafi docenić to co ma to nie. Otwarcie jej przyznałam, że moja mama jest zupełnie inną osobą w porównaniu do niej (bo ona zawsze podkreśla, że tak chętnie jeżdżę do domu do mamy). Moja mama z domu mnie nie wypuszcza z pustymi rękoma tylko zawsze da jedzenia - co ma. A dla swojego syna (już nie mówię że dla mnie) kromki chleba pożałuje. Więc co się dziwi... i tak ją uświadomiłam. Ja jestem spokojną i cierpliwą osobą... do czasu... Teraz nie ma zmiłuj, będę mówić to co myślę. Tylko po prostu ciężko jest żyć w takich warunkach... u mnie w domu było spokojnie, rozmawialiśmy z rodzicami, robiliśmy razem wiele rzeczy. A tutaj matka o wszystko się wykłóca - nie zachowuje się jak matka tylko jak cwaniara - aby dla niej było jak najlepiej. Z resztą ma dwóch synów i tylko jednego z nich uważa - starszego. Tak samo jak woli jego dziewczynę niż mnie. Ajjj... któregoś dnia pęknę i po prostu spakuje rzeczy. W takim razie nie wiem czy warto wpisywać się w taką rodzinę..... Moja mama też uważa, że jestem tym wszystkim zmęczona psychicznie.... Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jaka tesciowa?moze w przyszlosci, nie jestescie malzenstwem.dlaczego jestescie zareczeni 8 lat i nie bierzecie slubi?to kawal czasu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja bym wolała wynająć mieszkanie. Też mam podobną matkę mojego narzeczonego. Na początku właziłam jej do d**y. przejmowałam sie tak jak ty. zmeczylo mnie to psychicznie peklam powiedzialam co mysle obrazila sie od 3 mscy zero kontaktu tak mi dobrze:) swiety spokoj jak chcesz pogadac o akcjach jakie potrafila odwalic napisz na meila katnik21@onet.pl ja tez nie mam skim o tym pogadac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W sumie racja - jeszcze nie teściowa. Jesteśmy razem 8 lat ale zaręczeni od niedawna - trochę źle to sprecyzowałam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gdybyś miała odrobinę ambicji to nie pchałabyś się do cudzego domu tam gdzie ci jest zle.A potem obmawiasz,to zle swiadczy o tobie,matka chłopaka mieszka u siebie a ty jestes obca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W takiej sytuacji polecam porady wrózki. Na pewno pomogą. Ja korzystam bardzo często z podpowiedzi wróżki Sofii. Namiar do niej to tarocistkasofii@wp.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Od początku wiedziałam, że źle robię. Ale nie wiesz jak to jest...? Chciałam być codziennie przy swoim partnerze a nie spotykać się 2 razy w tygodniu jak za czasów liceum czy studiów. Myślałam, że miłość wytrzyma wszystko ;/ Na początku tak było, ale niemiłe sytuacje w domu zrobiły swoje. Chodzi też o to, że wszelkie uwagi płynące z ust mojego narzeczonego, czy też samego ojca, nie grają dla niej żadnego znaczenia. Natomiast moje słowa i sugestie przynajmniej przemyśli. Też tak myślałam, że nie powinnam w ogóle się odzywać bo jestem obca... ta potrafiła po mnie jechać jak po g*wnie, a ja nic, bo "co teściowa powie", "jaka zła synowa będzie, bo pyskuje". Byłam w błędzie, trzeba dyskutować i się bronić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
8 lat narzeczeństwa i dopiero za 2 lata ślub ??? !!! ??? To jakaś kpina chyba ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Powiem ci ze jakośc ciekawej przyszłości przed toba nie widzę. Chcesz się bronić,broń się ale pamiętaj to mama chłopaka jest u siebie a tobie jak się brud i smród nie podoba to przecież ona cie tam nie przyciągnęla siłą.Poza tym w każdej chwili może ci powiedzieć że nie jesteś mile widziana w tym domu :) i co zrobisz:) chcesz walczyć o coś co nie jest twoje? to śmieszne zachowanie. Ja bym tak nie potrafiła,ciasne ale własne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie masz prawa pyskowac do tej kobiety, poniewaz to jest jej dom a nie Twoj. Jezeli Ci sie nie podoba, i jest tak zle, to nie powinnas tam mieszkac. Napisalas, ze chcecie zaoszczedzic, wiec pewnie za mieszkanie nie placicie. W takiej sytuacji nie masz tam zadnych praw. Wspolczuje Ci, ale pyskowanie do osoby, ktora wcale nie musi Cie lubic nic nie da. Wyprowadz sie, i przemysl co dalej robic ze zwiazkiem. Moze najpierw warto kupic jakies mieszkanie i po prostu isc na swoje, a nie przez kolejne 10 lat bawic sie w budowe domu i chore klimaty na codzien.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
hej. zgadzam się co do wpisów wcześniejszych. próbujesz usilnie udowadniać swoje racje jaka ona jest niefobra a ty cudowna. no i może faktycznie tak jest ale ona jest u siebie, na swoim a ty nie. mieszkać z teściami to najgorszy pomysł na jaki mogliscie wpaść. prędzej się wykończysz psychicznie nim ten dom zbudujecie a mało tego do końca życia będziecie musieli jej okazywać wdzięczność i będziecie słuchać ze to tylko dzięki niej. współczuję. lepiej wynająć choćby małe mieszkanko i być samodzielnym i odpowiedzialnym. a dlaczego nie zamieszkavie u twojej mamy skoro ona jest taka dobra dla was?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ojoj tesciowa ma syf w domu... A jej maz to co albo syn jak tam mieszka to nie ma obowiazku sprzatac? Pewnie cale zycie sama ciagle w domu po innych syf musiala sprzatac wiec jej sie nie dziwie ze ma dosc sprzatania... Mnie tez tak wmanewrowano wszyscy oczekuja na okolo porzadku ale tylko jedna osoba ma to robic a reszta dupa i rekami nie ruszy zeby w domu bylo czysto. Teraz tez poprostu udaje ze nie widze syfu ktory narasta bo inaczej nic tylko bum musiala sprzatac... Mam k***a dosyc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja z mężem mieszkamy w domu mo ich rodziców ( teraz taty juz). Dom jest na mnie przepisany ale rachunki płacimy 3/4 my plus tata ma wysprzatane , uprawę i zawsze coś ciepłego ugotowane. W zamian tata czasem zostanie z moimi dziećmi bez problemu czy też jest pomocny w innych kwestiach. Na początku ojciec miał jakieś tam niesmaki do mojego męża ale delikatnie mu uświadomiłam szacunek za szacunek. Po działało. Nie wyobrażam sobie mieszkać u kogoś i jeszcze fikać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
przychylam sie do powyzszych opinii, nawet jesli jestes bardzo uczynna i wyrozumiala, to jednak sprobuj postawic sie w jej sytuacji- nie kazdy ma ochote na jeszcze jedna osobe pod swoim dachem. Perspektywa budowy domu tez moze byc dla Twojej przyszlej tesciowej bardzo nieprzyjemna, bo bedzie miala was na glowie jeszcze dluzej. Wszystko co robicie, to dla wlasnego dobra kosztem jego rodzicow. Tak to widze, przykro mi. Napewno zamiast siedzenia u tesciow- teraz i w trakcie budowy- poszlabym na swoje, nawet wynajate mini mieszkanie. Ozdrowilabys atmosfere i prawdopodobnie ocalila swoje przyszle malzenstwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Surykatka1990 2015.07.23 Od początku wiedziałam, że źle robię. Ale nie wiesz jak to jest...? Chciałam być codziennie przy swoim partnerze a nie spotykać się 2 razy w tygodniu jak za czasów liceum czy studiów. xxx i dlatego wpieprzyłaś się do cudzego domu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wypisz wymaluj moja matka. Na taką nie ma rady. A tym mądrym, co tu bronią taki typ człowieka radzę zamieszkać z kiś takim pod jednym dachem. Życzę powodzenia w weryfikowaniu swoich poglądów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
22:38 Przeciez nikt na sile was tam nie kwateruje... kto wam kaze tam mieszkac? Za d**e mieszkanie sobie chcecie u kogos zalatwiac, bo tak tanio sie cenicie I wiecej nic juz nie umiecie, tylko czekacie az zaciazycie, to niestety trzeba dziubek w ciup I godzic sie na co klient kaze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×