Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość o nie nie nie

pragne kolegi mojego męża

Polecane posty

Gość o nie nie nie

Sytuacja jest prosta: Mam męża, nie mamy dzieci, nie planujemy rozwodu, choć... nvm. Powiedzmy, że z boku wyglądamy jak stare, dobre małżeństwo. No i mój mąż ma kolegę... Poznałam go już dawniej. Nigdy jakoś mnie nie zainteresował. W ogóle po raz pierwszy czuję coś takiego, że... pragnę... w dodatku sama nie wiem czego? Kolega zaczął nas odwiedzać. Wpadać coraz częściej. Porozmawiać o interesach, o problemach, o pierdołach, spędzić po prostu z nami czas, pomóc w czymś tam, itd. Parę razy został na noc, więc widział mnie śpiącą w łóżku. Często przychodzi, kiedy jest wieczór i ja właśnie jestem wykąpana, pobalsamowana, generalnie świeża i pachnąca. Na początku bardzo go polubiłam. Fajny chłopak, szczery, pomocny, gadatliwy, zabawny. Któregoś razu, całkiem niedawno wpadł do nas, kiedy byliśmy po kilku drinkach, mieliśmy włączoną muzykę, tańczyliśmy sobie... ja byłam już w piżamie... wykąpana... i zatańczyłam z nim... Na koniec powiedział "nie, ja nie mogę, czuję kobietę..." - jest singlem. Znaczy wygląda to tak, że on na mnie patrzy - czuję to, widzę to. Patrzy mi w oczy, głębiej niż do tej pory. Mówi do mnie coraz milej... milej... Dziś, kiedy przechodził koło mnie, położył mi dłoń na talii, wiem, że zrobił to celowo, bo wiem, że on szuka kontaktu fizycznego ze mną. I kiedy to zrobił - położył mi dłoń na talii, nic więcej - poczułam ciarki... Nie pytam nikogo o radę, bo sama wiem co robić. Po prostu jest to tak dziwna dla mnie sytuacja, że muszę to z siebie wyrzucić. Z mężem w styczniu się rozstajemy... nie na zawsze, nie na zasadzie rozwodu, wyjeżdżam na jakiś czas, uciekam od chorej atmosfery... od niego i od jego rodziny... nie chcę ani rozwodu, ani dalej tak żyć, jak do tej pory, więc zmieniam wszystko, będzie chciał, to będzie mógł do mnie dołączyć. Co do kolegi... po prostu go pragnę, tak zwyczajnie go pragnę... namiętnie... I nie wiem czy to wynik tego, że pomiędzy nami coś jest, czy dlatego, że mąż jest sucharem? Tak na niego mówię, bo w łóżku nie jest namiętny, jest przeciętny, nie dba o moją satysfakcję, liczy się on... Z pożycia z nim nigdy nie byłam w 100% zadowolona... może przez brak namiętności? I może po prostu po tylu latach tłumienia w sobie chęci bycia przytuloną, chęci całowania się bez opamiętania, chęci wspólnej kąpieli... itd... wszystko we mnie powoli pęka? Możliwe... Możliwe, że dlatego również, że mąż nie jest prawdomówcą... No i do tego otoczka w postaci jego rodzinki... Taka zadra w sercu... I nagle przychodzi ten kolega... który w jednym głupim dotyku ma więcej ciepła, niż mąż, kiedy mnie "przytula"... Kurka, płakać mi się zachciało... Gdybać nie ma co, nigdy nic nie będzie, nie umiem, nie chcę, nic nie zmienię. Wszystko pozostanie w moich myślach. Natomiast jest we mnie marzenie, ogromne marzenie, aby nagle, jak za sprawą czarodziejskiej różdżki mój mąż stał się ciepły, namiętny, szalony. A on tak zawsze zachowawczo, zgaszone światełko, buziaczek, kilka minut... i po sprawie... do łazienki... ehh.. nieważne. Najgorsze jest w tym tylko to, że ja ciągle myślę o tym koledze... Nie w sferze życia wspólnego, nie w kategorii związku, ale myślę o nim i od razu czuję przypływ endorfin, jego zapach... Nieważne. Pozdrawiam wszystkie mężatki, które po niewczasie zorientowały się, że życie z zimnym, wszechwiedzącym maminsynkiem jest po prostu trudne... I że nic więcej nam nie zostaje, jak od czasu do czasu, dać pofolgować fantazji...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czesc, wspolczuje Ci moja droga.. My tez nie mamy dzieci, ale staramy sie o adpocje.. to cholernie skomplikowane.. Moj maz mnie kocha do szalenstwa, jest czuly, kocham Go i lubie (co tez jest wazne). Ale jakos tak, troche zaczyna mnie draznic ta rutyna dnia codziennego, choc wiem, po 5 latach malzenstwa tak juz musi chyba byc, na szczescie jesli chodzi o seks to jest ciagle super, urozmaicamy sobie te przyjemnosc itp... Jego rodzina mnie lubi bardzo.. ale.. kilka tygodni temu zabral mnie na impreze do znajomych z druzyny w ktorej zaczal grac. No i tam spotkalam jego, tego mezczyzne, ktory nie schodzi mi z glowy, widzialam jego spojrzenie, te ukradkowe spojrzenia, w gronie calej ich paczki, w towarzystwie jego dziewczyny.. goraco mi jak o tym pomysle.. w ciagu tego miesiaca, bylismy na innych imprezach tej druzyny, bylam z nimi na turnieju, wszyscy bardzo mnie polubili. Jest tam wielu naprawde przystojnych facetow, ale ten jeden koles po prostu mmm. .. Przedwczoraj moj maz wymyslil zeby sprosic na barbecue cale towarzystwo, taki spontan.. Czemu nie.. I wczoraj ta impreza u nas.. I byl tez on. Mam nadzieje, ze moj maz nie widzial naszych wymian spojrzen.. ale na pewno widzial jak on na mnie patrzyl.. Widzialam tez jak moj maz na mnie patrzy, szczegolnie od tego turnieju, kiedy z nimi bylam. Mowil, ze koledzy mu gratulowali zony..:) coz.. jestem okropna, wiem... Staram sie nie prowokowac tych sytuacji, staram sie tamtego kolesia olewac, ale czasem po prostu musimy o czyms pogadac.. Kocham mojego meza, nigdy go nie chce zdradzic, jest takim dobrym czlowiekiem, do tego cholernie przystojnym, gdziekolwiek sie z nim pojawie, zbieram komplementy i nieraz zawistne komentarze jaki jest seksowny.. Ja tez aparycja nie odbiegam od jego poziomu, wszedzie zwracamy na siebie uwage, tak mimowolnie, jest taka swoista charyzma wokol nas, choc nie wiem czemu, ale zdaje sobie sprawe z tego. Coz, pozwole sobie darowac falszywa skromnosc, jestem dojrzala kobieta. Ale ten (nasz) kolega.. kurcze, po prostu jest taki pociagajacy, inteligentny.. uwielbiam z nim dyskutowac, choc jednoczesnie staram sie unikac bezposredniego kontaktu, ale jednak sa te momenty.. wczoraj jak sie z wszystkimi zegnalismy, te cmokniecia z wszystkimi innymi byly takie zwykle przyjacielskie, ale to z nim.. polozyl mi reke na talii w taki zdecydowany sposob, ze az mi sie goraco zrobilo, w ulamku sekundy sie odsunelam, po prostu nie moge... kilka razy zdarzylo mi sie ze spodobal mi sie jakis koles w trakcie naszego stazu zwiazku, ale to jest inny przypadek. Kreci mnie jego umysl, taki swoisty poziom, obycie.. sama intonacja, jak cos opowiada, taki nonszalancki ton.. i mysle tez ze jest takim szczerym, otwartym czlowiekiem, i dyplomata. ehh.. do tego swietnie dogaduje sie z moim mezem.. Mam nadzieje, ze mi to minie szybko..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak się nie robi
Heh jako facet niestety 2 razy byłem w takiej sytuacji, tzn. te kobiety nie były mężatki ale były w długich związkach, ani z jednej ani z drugiej "okazji" nie skorzystałem i dobrze na tym wyszedłem (te kobiety przeszły do czynów), o pierwszej okazji to ten kolega nawet nie wie i się nie dowie bo później się ożenili i mają dzieci i są obecnie szczęśliwi (widocznie to była chwilowa załamka tej kobiety). Druga taka sytuacja już była nieco inna bo kobieta mnie podrywała na oczach swojego faceta i mojego kolegi (wtedy teoretycznie byłego jej faceta) chyba to dla niego miłe nie było... Dziwie się że kobiety tak robią chwilowe załamanie i już idą do innego co o nim fantazjowały czy coś w tym stylu ja bym tak nie umiał postąpić ze swoją kobietą...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość najmadrzejszy na swiecie
Zaryzykuj i sie z nim przespij, co ci szkodzi. W najgorszym razie bedzie rozwod z twojej winy, no chyba, ze twoj maz jest idiota i ci wybaczy (a to dosyc czeste w dzisiejszych czasach) :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Właśnie, najorsze jest to, ze czuje cos do niego, a mam rodzinę, a on ma kogoś . I co ja mam zrobić????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×