Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Rarytasy z czasów PRL

Polecane posty

Gość gość

Pamiętacie jeszcze? Czy można gdzieś jeszcze kupić słynne gumy Donald? Albo oranżade w foli ze słomką, ile bym dała by móc jeszcze poczuć te smaki. Albo napój Ptyś wypijany "na miejscu" pod sklepem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gumy donalds to już lata późniejsze a ja pamiętam zwykłe dropsy po 50 gr a czasami jak się miało szczęście to można było dostać cytrynowe za 40 gr.Taki drops to było coś :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
prawdziwa peerelowska oranżada była w proszku i zajadało sie ją wprost z torebki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Inne prl-owskie menu to reaktywowana obecnie na jarmarkach pajda chleba ze smalcem i ogórkiem kiszonym, albo gęstą śmietaną, posypaną cukrem. Biedniejsze środowiska karmiły dzieci chlebem skropionym wodą i posypanym cukrem. TAK BYŁO

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
:) pamiętam, to była pycha,zeta chyba kosztowała o ile dobrze pamiętam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
za PRl-u nikt na ulicach żadnych pajd nie sprzedawał

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja nie piszę, że sprzedawał, rodzice tak karmili dzieci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
za to była gruźliczanka z saturatora :D Dziś nie do pomyślenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
karmili i żyjemy ,a grubasów wtedy było mało

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z dziecinnych smaków pamiętam z tamtych (lata 60-te) czasów smażony chlebek lub chlebojaje. Uwielbiam do dziś. Smażony sam jest najlepszy chociaż trochę niezdrowy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a kto pamięta serwowit?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak wspominam ''grużliczankę'', to dzis ciarki mnie przechodzą. Przecież mycie odbywało się tej wspolnej szklaneczki- musztardówki pod cisnieniem, nie wycierano i ''następny proszę''. Mimo wszystko wolę dzisiejsze bezpieczniejsze jednorazówki czy butelkowane

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ileż bym dał, za poczucie tego smaku oranżady z woreczka. A pół życia za tamtą atmosferę, kółka na rowerze wokół bloku, granie w kapsle itd :classic_cool: ech to było życie i dzieciństwo... mimo braku słodyczy we wszystkich kolorach tęczy i smakach, jogurtów, soków itp. Ach jakże smakował sok pomarańczowy Donald w litrowym kartonie z pewexu, wydzielany literatką na deser ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jejku 75 zł za jednego donalda!!!! Gdybym wiedziała to 25 lat temu,wykupiłabym wszystkie sklepy, ale teraz byłabym bogata!!! a one wtedy były po kilkanaście groszy. Te orażadki w proszku też pamiętam,odrazu z torebeczki wysypywało się do buzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A mnie najbardziej utkwiła kremplina i ortaliony - paskudztwo. No, ale modnisia musiała mieć i jedno i drugie hihi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a oranżadkę w proszku to u nas sypało się do ręki i polizanym palcem przenosiło się do japy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dzieciarnia jak chciała mieć zaskórniaka to zbierała butelki, złom, dawniej nawet szmaty i sprzedawała w skupie. A jak była radocha, jak sie szło na lody za swoje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja chodziłam codziennie rano przed szkołą do sklepu z aluminiową bańką po 2 litry mleka, które pani sklepowa nalewała specjalną chochlą. Póżniej już przywozili pod dom butelkowane ze srebrnymi lub złotymi (zależało od proc. tłuszczu) kapslami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
cheche, a kto pamięta czekoladowa margarynę? To był dopiero hit

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
chodziło się z takimi ciężkimi szklanymi syfonami do nabicia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
lody bambino, batony krymskie, tego młode pokolenie nie zna...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja pamiętam takie, ale one były pudrowe :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
lody calypso dłuuuuugo przetrwały, ale dzis chyba już nie do zdobycia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tak były takie pudrowe - tabletkowe- cukierki, najbardziej lubiłam pomarańczowe i cytrynowe, ale... w specjalnych sklepikach kolonialnych mozna było też kupić taki małe cukierki fasolki wypełnione smakowymi płynami, też fajne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
calipso lody?Bez problemu kupuję ale mieszkam w Gdańsku, tu one były i chyba sa produkowane

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×