Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość elwira109

samodzielność, czy wygoda u rodziców?

Polecane posty

Gość elwira109

Zawsze uważałam, że człowiek powinien się usamodzielniać i mając te 18, 20 lat opuścić rodziców i radzić sobie samemu. I tak robiłam: studia w obcym mieście, praca, zamieszkanie z chłopakiem, teraz mężem. Aż przyszedł czas na decyzję o kredycie, własny dom pod miastem i dziecko. Cieszyłam się jak głupia, bo udało nam się znaleźć niedrogi dom, w dobrej lokalizacji, z ogrodem, idealny dla rodziny z dzieckiem. Tylko zasadzić drzewo, poczekać na dzidziusia [jestem obecnie w 5 miesiącu ciąży] i żyć. Aż tu ostatnio spotkałam swoją dawną znajomą. Byłam akurat u rodziców w niedzielę i natknęłam się na nią w sklepie. Uśmiechnięta od ucha do ucha opowiada mi, jak to rodzice przepisali jej dom, żyje sobie jak u Pana Boga w ogórdku, nic nie robi [nigdy nie umiała gotować, ani zajmować się domem], mama jej dziecko wychowuje, ojciec zajmuje się niewielkim gospodarstwem, a ona od czasu do czasu z nudów coś zrobi. Mąż w delegacji, pieniądze są, bo dobrze zarabia, kredytu nie musiała brać, bo dom dostała i twierdzi, że wygrała los na loterii. Przyznam, że zaczęłam się trochę zastanawiać po tym wszytskim, czy ja dobrze robię. Mam kredyt, za chwilę dziecko, rodzice nie przyjadą przy nim pomóc, bo daleko, teściowie jeszcze dalej. Zostaje żłobek, albo oiekunka, powrót do pracy, zakupy, gotowanie, sprzątanie, kredyt i tak w kółko. Wiem, wiem, tak wygląda życie, ale kurde, czy ta nasza samodzielność, w którą się ładujemy to czasem nie taka fajna sprawa jak nam się wydaje? ZAwsze chciałam wyprowadzić się z domu, dawać sobie radę sama, a nie patrzeć na rodziców, ale jak posłuchałam tej znajomej to myślę, że ona źle nie ma: kredytu nie ma, kasę ma, dzieckiem ma się kto zająć. Wiem, że o takich ludziach jak ona mówi się pasożyty z dwoma lewymi rękoma, ale, kurde, czy takie pasożyty nie mają w życiu zwyczajnie łatwiej? Jak myślicie? Załujecie, że poszliście na swoje, zamiast żyć wygodnie u rodziców bez kredytu? Darmowa opieka nad dzieckiem, pomoc w domu. Wiem, że to wykorzystywanie staruszków, bo dość się w życiu narobili, żeby jeszcze wnuki bawić, ale są tacy, którzy chcą. Czy my- samodzielni, zyjacy na kredyt, z wlasnym domem, praca, dziecmi w złobkach, jesteśmy zaradni, czy źle zrobiliśmy, bo wybraliśmy życie w trudniejszych warunkach? Jak myślicie? Nie żałujecie swoich decyzji?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
współczuje ja wolałem poczekać w wieku 26 lat kupiłem mieszkanie za gotówkę w centrum miasta, po dwóch latach dostałem po dziadkach, nie mam kredytu zarabiam różnie, ale żyje bezstresowo bo jedną chate wynajmuję :) generalnie mam wszystko w doopie a znajomii mają kredyty na 30 lat i mieszkania w jakiś dziurach za miastem, spłacają 3-5 lat kredyt a on jeszcze im urusł wartość mieszkań spadła z 200 tyś kredytu im sie zrobi prawie 500 :P. Co z tego, że zarabiają dobrze jak kredyt ich niszczy i z 5 tyś zostaje im 2,5 na życie ? wole zarabiać 3 tysie i mieć swoją chatę bez stresów :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co to za rodzina, ona z rodzicami, on poza domem. Dla mnie masakra...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Twoja znajoma to kolejny nierób,pasożyt jakich jest tutaj dużo często piszących na Kafie.Wyręcza się rodzicami bezwstydna ,wyciąga łapę a głupi rodzice pomagają i nie potrafią pogonić nieroba. Któs kto zakłada rodzinę powinien wiedzieć ze małzeństwo to masa wyrzeczeń i obowiązków.Od opieki nad dzieckiem sa rodzice bądz niania a nie babcia w postaci darmowej opiekunki.Ona swoje wychowała i ma prawo do spokoju i spedzania czasu na czymś przyjemniejszym niz niańczenie .Wstyd !!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bardzo się dziwię wszystkim rodzicom mającym dorosłe dzieci. Pomagać można jesli start jest trudny ale żeby pomagać do konca swojego życia to jest chore i niezdrowe,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja mam tylko nadzieje, że poznam jakaś ogarniętą laskę bez kredytów z chatą jak ja i będziemy sobie mogli podróżować, a nie bawić się w pieluchach i spłacać kredyt

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiem, że o takich ludziach jak ona mówi się pasożyty z dwoma lewymi rękoma, ale, kurde, czy takie pasożyty nie mają w życiu zwyczajnie łatwiej? --------------------------------------------------------------------------------- dlaczego kogos , kto dostaje pomoc od rodzicow nawywasz pasozytem ! :O ja tez dostalam dom od rodzicow, ale pasozytem nie jestem. jestem jedynaczka wiec komu mieli dac ?! Moze tobie ?! Zazdroscisz i tyle w temacie :D:O Chcialas byc taka dorosla, samodzielna itd. to masz......... ... kredyt na 30 lat :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja tam pasożytuje i sobie chwalę nie mam męża ani bachora

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elwira109
Nazywam ją pasożytem nie dlatego, ze dostała dom, ale dlatego, że wykorzystuje bezwstydnie swoich rodziców. Chwali się, że mama jej dziecko wychowuje, tata zajmuje się gospodarstwem, mąż zarabia, a ona nic nie musi robić. Rozumiem, że rodzice komuś muszą dom dać, więc dają. Mi moi też proponowali, żeby zostać z nimi, ale nie byłoby to tak jak u koleżanki: musiałabym zająć się nimi, bo mama choruje, napewno by mi dziecka nie wychowywała, poza tym uważam, że nie po to mnie wychowała, żeby jej wnuki podrzucać. Rozumiem- dom za opiekę, wspólne mieszkanie, dzielenie się rachunkami, obowiązkami. Ale tak jak oni żyją: ona nic nie robi, jeszcze się tym chwali, mężuś też w d*** ma, w delegacji, więc ani w domu, ani na gospodarstwie nie pomaga, a Ci rodzice tyrają na córeczkę, zięcia i wnuka. Z drugiej strony- ona ma lajtowe życie i nie to, że zazdroszczę, jak ktoś napisał, tylko czasem, jak człowiekowi ciężko, bo nie ma z kim dziecka na 5 minut zostawić, to się zastanawia, czy nie lepiej jednak byłoby z rodzicami. Wiadomo- coś za coś, teraz jest wygoda mieszkania samemu, nikt się nie wtrąca itd., ale swoją cenę to ma. Nieraz jak padam ze zmęczenia to mnie różne myśli nachodzą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elwira109
Wiem, że o takich ludziach jak ona mówi się pasożyty z dwoma lewymi rękoma, ale, kurde, czy takie pasożyty nie mają w życiu zwyczajnie łatwiej? --------------------------------------------------------- ------------------------ dlaczego kogos , kto dostaje pomoc od rodzicow nawywasz pasozytem ! pechowiec.gif ja tez dostalam dom od rodzicow, ale pasozytem nie jestem. jestem jedynaczka wiec komu mieli dac ?! Moze tobie ?! Zazdroscisz i tyle w temacie smiech.gifpechowiec.gif Chcialas byc taka dorosla, samodzielna itd. to masz......... ... kredyt na 30 lat pechowiec.gif Co innego pomoc rodziców [dali, bo chcieli] a co innego wykorzystywanie ich. Obruszasz się, bo napisałam, że dostałam dom. Ok, ale chyba powinna pomóc rodzicom, a nie dziecko jej wychowają, wszystko zrobią, a ona nic i mąż też. Dali Ci, bo jesteś jedynaczką i co? Też nie pracujesz, dzieckiem się nie zajmujesz, mąż ma teściwów gdzieś, niech zapiepszają na stare lata?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elwira109
Mogłam zamieszkać z rodzicami, bo proponowali mi, ale nie skorzystałam. Tylko, że musiałabym im pomagać, mąż też, dokładać się do wszystkiego, a dzieckiem i tak by mi się nie zajęli- po pierwsze nie mieliby jak, bo są w swoim wieku, a po drugie nie miałabym serca nawet prosić ich o to. Do tej pory myślałam, że jak dostajesz dom to jest w zamian za opiekę. I czasem to rodzice jeszcze pomagają- wiadomo, jak są młodzi w miarę, jak mają siły, ale przecież wiecznie tak nie będzie, kiedyś mogą być niedołężni, trzeba będzie koło nich robić, chodzić. W końcu to rodzice i obiecało się opiekę, przyjmując ten dom. A, z drugiej strony, teraz mam wygodę życia na swoim, co prawda kredyt, ale coś za coś, tak się też żyć da, jak obydwoje pracują. Tylko czasami, jak są trudniejsze dni to żal, że nie ma nikogo blisko, żeby choć pogadać, czy cokolwiek, jakąś głupotę zrobić. A Wy jak macie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Koleżanka jest mężatką tylko na papierku. Co komu po mężu, którego nigdy w domu nie ma? Ja takim kobietom współczuję. Ale dla mnie ślub to nie zabawa i sposób na popisanie się kiecką, tylko początek nowej rodziny. Fajnie, jak ktoś ma ułatwiony start dzięki rodzicom, ale wyjście za mąż, urodzenie dziecka i zrzucenie tego wszystkiego na rodziców jest żenujące...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś ja tam pasożytuje i sobie chwalę nie mam męża ani bachora co znaczy pasozytuje? zerujesz na starych, czy po prostu z nimi mieszkasz? to roznica. autorka pisala ze ta panna nic nie robi, dziecko rodzicom podrzuca i pewnie lezy i pachnie. co innego mieszkac razem i dzielic sie obowiazkami, co innego nic nie robic i byc pasozytem, nawet do roboty nie chodzic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość123443434
Autorko a nie pomyślalaś że ona oże tak tylko ubarwia swoje zycie? Myslisz, że gdyby było jej źle przyznałaby się do tego? Ludzie nie mowią o tym, że jest im źle, a jak jest źle to lubią podkolorować swoje życie, żeby wyglądało na fajne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to zalezy... dla mnie samodzielnosc..mam toksyczna rodzine z ktora dobrze sie dogaduje jedynie przy weekendowych spotkaniach. najnormalniejsza jest matka ale tez potrafi dobic. ojciec ma problemy psychiczne a brat to baardzo toksyczny czlowiek . mialam propozycje zamieszkac z mezem razem z nimi - sprzedac z mezem mieszkanie i wybudowac na ich dzialce z nimi cos wspolnego..kategorycznie odmowilam! wole 10lat zbierac na dzialke i ciulac niz z nimi mieszkac. wykonczylabym sie psychicznie..jak pomysle ze wrocilby ten koszmar jaki przezywalam przez cale zycie mieszkania z nimi to wolalabym uciec gdzies daleko albo popelnic samobojstwo. w dodatku w miejscowosci w ktorej panuje straszna patologia ktora mnie nienawidzi za potyczki z dziecinstwa. wole juz samodzielnosc niz wspolne mieszkanie, przynajmniej psychicznie nie jestem meczona

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elwira109
gość123443434 dziś Autorko a nie pomyślalaś że ona oże tak tylko ubarwia swoje zycie? Myslisz, że gdyby było jej źle przyznałaby się do tego? Ludzie nie mowią o tym, że jest im źle, a jak jest źle to lubią podkolorować swoje życie, żeby wyglądało na fajne. Być może przesadzała i chwaliła się. Faktem jednak jest, co słyszałam też od innych, że żyje z rodzicami, nie pracuje a biedy nie ma [w małych miejscowościach każdy o każdym wszystko wie i takie rzeczy są oczywiste]. Pewnie chwali się na wyrost [nie rozumiem czym- wykorzystywaniem rodziców???], ale, kurde, z drugiej strony to wyglądała na taką zadowoloną, że, przyznam, że przez moment pomyślałam, że pasożyt jeden wykorzystuje tych rodziców, ale sama żyje lajtowo, a ja nieraz mam ciężko. Nie zazdroszczę tylko dlatego, że sama mogłabym żyć z rodzicami, tylko nie jak pasożyt, żerując na nich, tlyko dzieląc się obowiązkami. A, z drugiej strony, lubię swoją niezależność i nawet kredyt mnie nie przeraża, bo tak się jakoś oswoiłam z tym życiem i innego sobie nie wyobrażam. Tylko, tak jak piszę, w chwilach kiedy jest gorzej myślę sobie, czy inni ludzie z wlasnym domem/mieszkaniem, kredytem, dzieckiem w zlobku itd. nie zaluja czasem swojej decyzji? nie pochwalam tego co robi znajoma, ale czy w kazym z nas czasem nie odzywa sie leń? jak mamy problemy, zmartwienia, to nie macie mysli: a moze lepiej byloby wygodnie u rodziców jak u Pana Boga w ogródku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to nie zawsze jest pasożytowanie, ja też mieszkam u rodziców, póki nie mam swojej rodziny nie widzę w tym nic złego, dokładam się do wydatków i pomagam w domu. Oczywiście pracuję i zarabiam pieniądze, z których większą część odkładam na swoje przyszłe życie. Przeraża mnie kredyt na 30 lat, bo nie mam gwarancji pracy itd. Poza tym nie jestem bogata żeby za mieszkanie zapłacić jego dwukrotną wartość (bo tyle kosztuje kredyt) wolę jeszcze parę lat tak pomieszkać (tym bardziej że mam piętro w domu u rodziców) mam nadzieję że odłożę co najmniej na 3/4 wartości mieszkania i ewentualnie wezmę kredyt na jakąś część. Gdybym spotkała drugą połowę, która myśli podobnie i ma tyle samo oszczędności to moglibyśmy już na starcie kupić sobie mieszkanko i od początku żyć bez pętli na szyi :-) marzenia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja wzięłam kredyt na mieszkanie,i co teraz mam same długi. Mąż znalazł inną i się ulotnił. Zostałam sama z dzieckiem i zobowiązaniami.Lepiej się czasami zastanowić czy warto się w coś takiego pakować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Prawda jest taka, że koleżanka ma dobrze i tyle w temacie. Ja też mam koleżankę która wszystko dostaje, niczego nie musi się dorabiać sama. Jej rodzice wprost szaleją za wnuczką i wręcz obrażają się kiedy moja koleżanka zabiera ją do domu, więc to też nie jest tak, że wszyscy dziadkowie męczą się wnukami. Mieszkanie 3 pokojowe dostała po babci, jej teściowa i mama kupują wszystko dla małej. Ja np. jej zazdroszczę, ale tak zdrowo, bo ja na swoje mieszkanie musiałam zarobić, a moi rodzice z kolei nie są tak chętni do opieki nad wnukiem, na pół godz . i owszem, ale nie dłużej. Całe szczęście nie mam kredytu, wolałam kupić zwykłe m2 bez żadnych zobowiązań, niż myśleć o budowie domu z kredytem na 30 lat - dla mnie to jakieś chore, zwłaszcza w czasach gdzie praca jest, a za chwilę jej nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A mieszkałabyś u rodziców po ślubie? czy wolałabyś kredyt i na swoje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elwira109
Tak myślisz, że ma dobrze? Fajnie jak ktoś Ci pomaga, daje kasę na dziecko itd. Tylko, że ja zawsze myślałam, że nie na tym polega życie, żeby żyć na koszt rodziców i kosztem ich pracy. Teraz już nie wiem. Może nie jest tam tak różowo, jak ona mówi, w końcu męża nie widuje, z rodzicami może różnie się układa, wiadomo jak to jest pod jednym dachem. A może rzeczywiście żyje sobie lajtowo i powinnam jej zazdrościć, żałując, że sama nie zostałam z rodzicami...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po ślubie mieszkałam kilka miesięcy u rodziców i pewnie mieszkałabym dłużej, gdyby zaszła taka potrzeba, bo zajmowaliśmy się wtedy z mężem głównie zarabianiem na własne M. Uważam to za mądrzejsze wyjście, pomimo pewnych niedogodności, niż pakowanie się w kredyt, tylko dlatego że głupio mi po ślubie mieszkać z rodzicami. To nie te czasy, aby postępować pochopnie, trzeba myśleć, przewidywać, kalkulować. Nam trafiło się 11 mies. po ślubie wymarzone mieszkanie, w wymarzonym miejscu, zwyczajnie poszliśmy, kupiliśmy i wyprowadziliśmy się od rodziców. Ja w tyłku mam takich ludzi, którzy uważają, że to "siara" mieszkać z rodzicami po ślubie, bo prawda jest taka, że biorąc kredyt "udupiają" się na większą część życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wogóle nie rozumiem sensu tego tematu , tzn wiem , że chcesz żebyśmy napisali że ty robisz dobrze a ona zle , i żebyś poczuła sie lepiej , chcesz żeby ktoś upewnił Cię w tej decyzji , że dobrze postępujesz. No ale błagam... chyba każdy ma prawo do planowania swojego życia tak jak mu pasuje , ty wybrałaś taka drogę , ona taką. Ludzie mają odmienne poglądy , inne plany , cele , nie każdy jest taki sam , nie każdemu odpowiada to samo , skoro ty wybrałas taka droge to okej , to twój wybór , a koleżanka wybrała swoją , zresztą do końca nigdy nie znasz czyjejś motywacji , więc nie można nikogo oceniać. Gdyby zmuszała swoich rodziców to byłoby co innego , ale zapewne im sprawia radość że mogą pomagać córce , zajmowac się wnukami. Ludzie tak żyją niektórzy - w kilku pokoleniowej rodzinie pod jednym dachem. A inni jeszcze inaczej. Niech każdy się zajmie swoim życiem. Ja osobiście nie mam dobrego kontaktu z rodzicami , i wyprowadziłam sie od razu po liceum , teraz studiuje i pracuje za granicą , ale daje rade chociaz jest ciężko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elwira109
Nie chodzi o to, żeby ktoś mi napisał, że robię dobrze, a koleżanka źle. Tylko o to, że zawsze, od kiedy pamiętam, żyłam w przekonaniu, że w życiu trzeba być samodzielnym. I chociaż rodzice mi pomagali i nadal mogę na nich liczyć [proponowali mi wspólne mieszkanie itd.], to jednak byłam przekonana, że robię dobrze idąc na swoje. Teraz, po rozmowie z koleżanką, zastanawiam się czy moja decyzja była słuszna. I pytam o radę, o wasze doświadczenia. Z jednej strony widzę plusy tego, że sama sobie radzę, choć są i minusy. Pewnie koleżanka też ma lepiej i gorzej, bo nikt idealnie nie ma. A, że nigdy nie mieszkałam z rodzicami jak ona, nie żyłam kosztem ich pracy itd. to nie umiem ocenić czy to dobrze czy źle. Potępiam takie wykorzystywanie starszych ludzi, a, z drugiej strony, jeśli, jak napisałaś, oni sami chcą? Tego nie brałam pod uwagę. Ogólnie wielu moich znajomych wybrało jak ja, choć mogli żyć z rodzicami, dostać od nich domy itd. Nigdy nie myślałam o tym, nie dziwiwłam się dlaczego ktoś bierze kredyt na swoje, a tam dom prawie pusty, rodzice sami. Uważałam, że taka jest kolej losu, że opuszcza się dom. Teraz zastanawiam się czy aby na pewno.I pytam tutaj Was, jakie macie doświadczenia, czy ktoś może mieszka z rodzicami i jak mu jest? Czy woli na swoje? Człowiek jest ciekawy i czasem się zastanawia nad słusznością swoich decyzji. Mąż nie miał możliwości zostać w domu, bo pochodzi z wielodzietnej rodziny, mieszkali w małym mieszkanku i on i jego bracia wszyscy poszli na swoje, bo rodzice nie dali im, bo sami nie mieli. Więc on od zawsze wiedział, że musi iść i zadbać o to, by mieć własny kąt. Ja mogłam zostać, ale wybrałam inaczej, przekonana, że robię słusznie. Teraz pytam jakie Wy macie doświadczenia i czy nie żałujecie swoich decyzji?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jezeli Twoi rodzice sa niekonfliktowi i moglabys miec samodzielne mieszkanie,to lepiej wroc do domu.Zawsze to lepiej,jak ma ktos choc na chwile zajac sie dzieckiem, a Twoja mama sama bedzie moze potrzebowac kiedys pomocy,wiec bedziesz na miejscu. Dawniej rodzice budowali domy z mysla o sobie i dzieciach,a teraz czasy sa takie,ze mieszka sie tam,gdzie jest praca i to niekoniecznie u rodzicow.Przemysl i zastanow sie, co zyskasz,a co stracisz,ale jak wrocisz,to mysle,ze bedzie Wam lzej.To Twoj rodzinny dom,wiec po co masz sie pakowac w kredyty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elwira109
Nie wiem czy moi rodzice są niekonfliktowi. Mnie się z nimi dobrze mieszkało, ale to było dawno, byłam dzieckiem, na wiele rzeczy patrzyłam inaczej. Potem dorosłam, wyprowadziłam się, mam swoje nawyki odnośnie mieszkania, gotowania itd. Nie wiem jak teraz ułożyłoby się to z rodzicami. No i nie wiem jak mój mąż dogadałby się z nimi- to raz, ani czy chciałby z nimi mieszkac. Nigdy o tym nie rozmawialiśmy, bo zawsze jakoś tak oczywiste wydawało nam się mieszkanie we dwoje. To pewnie kwestia przyzywyczajnia. Sytuacja koleżanki uświadomiła mi, że miałam w życiu alternatywę, a jednak wybrałam coś innego. I to jest ten moment kiedy zaczynam się zastanawiać czy dobrze. Nie dowiem się tego, bo nie mam porównania jak by to było mieszkać z rodzicami. Tutaj ludzie mogą pisać to, lub owo, ale w każdym domu jest inaczej- wiadomo. Może rację ma ten ktoś, kto napisał, że oczekuję, że ktoś mi powie, że dobrze zrobiłam. dla wewnetrznego spokoju.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No pasożytowanie na własnych rodzicach to niepojęte. Ja pisałam powyżej, że mieszkałam jeszcze 11mies. po ślubie z rodzicami, odkładałam pieniądze na własne m, co nie oznacza że nie dokładałam rodzicom za jedzenie, rachunki, dla mnie to naturalne jak słońce w lecie :) Uważam, że jeśli komuś żyje się dobrze z rodzicami, a przede wszystkim na odwrót i dzielimy się opłatami itp. to co w tym złego. Ja bym tak oczywiście nie chciała na wieczność, bo to akurat dla mnie niezdrowe zbyt, uważam że każdy musi mieć jednak własną przestrzeń, ale rozumiem innych. Ja z mężem miałam swój cel, mieszkać z rodzicami do czasu, aż uzbieramy na własne m i tak też się stało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie masz wlasnych spraw tylko przejmujesz sie zyciem kolezanki !? :O Straszne :O:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
myslisz, ze kolezanka zawsze bedzie tak beztrosko zyla? a jak rodzice zachoruja? a jak maz w tej delegacji znajdzie inna? poza tym co to za zycie na odleglosc z mezem? ludzie patrzycie na to co tu i teraz, a nie patrzycie ze rodzicami kiedys moze trzeba bedzie sie zajac, jak nie zycze pieluchy zaczna nosic na starosc. i co wtedy? dostalas dom, zajmuj sie. wszystko ma swoje dobre i zle strony. wiem po sobie. w moim rodzinnym domu zostal brat z zona i dziecmi. mama zmarla rok temu. miala depresje, cukrzyce, problemy z sercem. na starosc zrobila sie jak dziecko- wymagala by ktos byl przy niej, miala leki, stany depresyjne. tuz przed smiercia zlamala noge, zalegla, zona brata musiala pod nia robic. i co? wspolczulam jej. ale dostali dom i musieli sie zajac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elwira109
mam własne sprawy i o nich pisze. Jakbyś czytał/a wyraźnie to sytuacja koleżanki uświadomiła mi, że miałam w życiu alternatywę. I po prostu zaczęłam się zastanawiać czy dobrze wybrałam. Dlatego pytam o doświadczenia innych osób

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×