Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Dreamer84

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Dreamer84

  1. JTM gratulacje dzielna dziewczyno! Ciesz się stanem w którym jesteś i nie marnuj czasu na zamartwianie się. Jestem pewna, że to maleństwo, które nosisz w sobie zostanie z Tobą już na zawsze, no bo gdzie on by znalazł mamę lepszą niż taka KaDetka jak Ty? Kola- tak jak radzą Ci dziewczyny spróbuj uzyskać od kliniki jakieś dodatkowe komórki, chociaż jak znam życie to nie będzie łatwe, bo oni z reguły nie są skłonni dawać nic "gratis". A nawet jak się nie uda to nie ma co się załamywać- trzeba wierzyć, że uda się za pierwszym razem. Ja w każdym razie trzymam za to mocno kciuki.
  2. Złapałam dzisiaj jakiegoś doła, najpierw kiepski dzień w pracy, potem wiadomości od Klaudi i Koli. Poryczałam się jak głupia, a jak tylko mąż wrócił z pracy to zrobiłam mu wywód przez łzy, że to wszystko nie ma sensu, że to się prawie nigdy nie udaję i tego typu bzdury. Dobrze, że weszłam na forum jeszze raz i od razu humor mi się poprawił...
  3. Biorczyni- ja dokładnie tak samo do tego podchodze: jeśli się nie uda za pierwszym razem, albo jeśli dawczyni nie znajdzie się w ciągu 3 miesięcy przechodzę do Gamety, ale na razie nie chcę nic zmieniać, bo czuję że będzie dobrze. A tak z ciekawości- czy oprócz grupy krwi podaliście z mężem też inne kryteria jakie musi spełniać dawczyni? Dziewczyny- a jak to wygląda w łódzkich klinikach? Czy oprócz grupy krwi istnieje możliwość wyboru innych cech? I czy cena procedury jest porównywalna z Invictową? Liczę na to, że uda się za pierwszym razem, ale zawsze dobrze jest mieć plan B stąd te moje pytania. Avocado- piszesz, że pochodne heparyny są kluczowe przy transferze. Wiesz może dlaczego? Kurcze ja jestem zupełnie ciemna w temacie transferów, bo nigdy nie doszłam do tego etapu, ale jak już do niego kiedyś dojdzie chciałabym maksymalnie zwiększyć swoje szanse na powodzenie. W temacie niskiej rezerwy jajnikowej jestem tak wyuczona, że pewnie nijednego lekarza bym zagięła, ale o tym co się dzieje kiedy jest już po zapłodnieniu nie wiem nic:-( Kola, Agusia- Trzymam kciuki za Wasze zarodki, które tam sobie teraz w laboratorium dojrzewają i z których będziecie miały śliczne dzieciaczki
  4. O kurcze, nie zaglądałam przez kilka dni a tutaj tyle się dzieję, że chyba przez kilka kolejnych dni będę nadrabiać zaległości. Ale ja Wam dziewczyny zazdroszczę, że jesteście już na takim etapie. Mocno trzymam kciuki za te, które czekają na transfer i za te, które będą niedługo testować. Ja dopiero tydzien temu zapisałam się na listę oczekujących na dawczynię a już mi się dłuży. Koordynatorka z kliniki powiedziała, że znalezienie dawczyni może zająć ok. 2 miesięcy. Czy Wy też tak długo czekałyście? Teraz zaczynam zastanawiać się czy dobrze zrobiłam podając tyle wymagań w stosunku do dawczyni ( grupa krwi, kolor oczu, włosów, waga, wzrost, wykształcenie), przez to proces poszukiwań na pewno się wydłuży, a ja po tylu latach starań mam już dosyć czekania....
  5. Gosciu z rana-gratulacje, super ze sie udalo. Powiem Ci, ze ja jestem bardzo wierzaca i wiem, ze jezeli kiedykolwiek bedzie mi dane zostac mama to jedynie z woli Boga. Od kilku lat modle sie bardzo intensywnie ale widocznie to jeszcze nie moj czas:-( czasami smiejemy sie z mezem, ze Bog mial juz tak dosyc naszych modlitw, ze wsadzil sobie zatyczki do uszu zeby w koncu odpoczac od tego mojego placzu i dlatego teraz mnie nie slyszy. Ale bardzo sie ciesze, ze Tobie pomogl. Mam nadzieje ze moja kolej tez kiedys przyjdzie...
  6. Dziewczyny, które oddałyście komórki, aby takie jak my miały szanse zostać kiedyś mamami- dziękuję z całego serca. Bez Was nasze marzenia na zawsze pozostałyby tylko marzeniami. Jestem przekonana, że dobro które okazujemy innym ludziom kiedyś do nas wraca i że wasza postawa też kiedyś zostanie nagrodzona. Wiecie kochane KaDetki jakiej rubryki najbardziej brakowalo mi podczas wypełniania formularza, w którym mogłam określić cechy dawczyni? Rubryki, która mówiłaby o tym czy dawczyni robi to za pieniądze czy dlatego, że chce pomóc innym. To czy jest szcupła czy gruba, wysoka czy niska nie obchodzi mnie tak bardzo jak to czy jest dobrym człowiekiem. Jakoś spokojniej bym się czuła wiedząc, że moje maleństwo odziedziczy geny "dobra" jeżeli wogóle takowe istnieją. Kola, Avocado- naczytałam się tyle złego o Invikcie, że mam olbrzymie wątpliwości czy dobrze zrobiłam wybierając tą klinikę. Rozum podpowiada mi żeby uciekać stamtąd jak najdalej tym bardziej, że moje wspomnienia z ostatniego miesiąca kiedy podchodziłam tam do stymulowania moich jajników nie są zbyt dobre- nie dość, że za każdym razem na wizytę u profesora musiałam czekać prawie godzinę, to musiałam za nim jeździć między Gdańskiem i Gdynią bo każdego dnia przyjmuje gdzie indziej. Na dodatek po 7 dniach stymulacji kiedy okazalo się, że pęcherzyki nie rosną namówiono mnie na kolejne 4 dni stymulacji tym samym zestawem leków (dodatkowe 2 tys.zł)chociaż z góry było wiadomo, że to nie ma sensu. Ostatniego dnia podczas wizyty u innego lekarza (profesor akurat tego dnia przyjmował w Warszawie) okazało się, że jeden z tych 2 pęcherzyków, które niby było widać na USG to wcale nie pęcherzyk, ale mała torbiel- nie wiem jak profesor może nie odróżnić pęcherzyka antralnego od torbieli, no chyba że odróżnił tylko wmawiał mi że to pęcherzyk abym była skłonna wyłożyć kolejne tysiące, "bo może urośnie". W każdym razie ogólne wspomnienia z kliniki nie są dobre, ale jak na razie przekonuje mnie jej bliskość do domu rodzinnego- kiedy przylecę na kontrole i ewentualny transfer będę mogła przynajmniej przy okazji odwiedzić rodziców. A jak się nie uda (chociaż nie biorę takiej opcji pod uwagę:-) to wtedy spróbujemy w Gamecie. Loczek, Biorczyni- podziwiam Waszą postawę, mogłybyście próbować jeszcze podejść na Waszych komórkach, ale jesteście w stanie zrezygnować z bycia genetycznymi mamami dla dobra i zdrowia Waszych przyszłych dzieci. Kurcze dziewczyny naprawdę strasznie się cieszę, że natknęłam sie na to forum, bo wszystkie jesteście super babki
  7. Dzięki dziwczyny za ciepłe przyjęcie, chyba zagoszczę u Was na dłużej:-) W zeszłym roku udzielałam się trochę na forum dla dziewczyn z obniżoną rezerwą, ale uciekłam stamtąd szybko bo strasznie dobijały mnie posty dziewczyn, które załamywały się, bo udało im się "wyprodukować tylko" 6 własnych komórek, albo były załamane, bo ich FSH wzrosło do 10. Ja o takich wynikach marzyłam. U Was już czuję się jak wśród "swoich" za co bardzo Wam dziękuję. OneWish- do procedury nie będę podchodzić w UK, tutaj co prawda jedno podejśćie miałabym refundowane przez państwo, ale na komórkę dawczyni czeka się z reguły ponad rok, a ja mam już dosyć czekania. Poza tym podchodząc w Polsce mam większe szanse na to, że komórka pochodzić będzie od Polki, a chyba wolałabym żeby moje dziecko miało polskie geny ( mimo że mieszkam w UK już kilka lat jakoś uprzedzona jestem do Anglików, a szczególnie do ich inteligencji a raczej jej braku:-). Anka, Jagoda - dzięki za wsparcie. Chyba macie rację z tym, żeby nie mówić dziecku, mój mąż też uważa że to głupota no bo po co dziecku w głowie mieszać, ale ja boję się że kiedyś dowie się od kogoś innego i będzie miało do mnie pretensje, że je okłamywałam. No, ale postanowiliśmy, że nawet najbliższym nie będziemy mówić o tym, że podchodzimy do KD więc może uda się zatrzymać to jako naszą słodką tajemnicę. Anka- Super że znalazł się dawca:-) OneWish- będę zaciskać kciuki za udany transfer Oby wszystko ułożyło się po Waszej myśli
  8. Czesc dziewczyny, Podczytuje Was od pewnego czasu I bardzo mocno Wam kibicuje chociaz jeszcze niedawno nawet nie zagladalam na fora zwiazane z tematem KD, tak jakbym bala sie, ze wchodzac na nie “sciagne na siebie” koniecznosc podchodzenia do tej procedury. Niestety zaklinanie losu nic nie dalo I w koncu I tak stanelam przed wyborem: albo KD albo brak dzieci. Decyzja mogla byc tylko jedna I w zeszlym tygodniu zapisalam sie na liste oczekujacych biorczyn. Moja historia jest standardowa: w mlodosci wszystko bylo w porzadku, w czasie studiow lekarz przepisal mi srodki antykoncepcyjne (nawet nie w celu antykoncepcji, ale aby wyrownac poziom hormonow I pozbyc sie tradziku). Po dwoch latach przerwalam stosowanie antykoncepcji I od tego momentu rozpoczal sie moj koszmar- nieregularne miesiaczki sprawily, ze pognalam do ginekologa, a ten po zbadaniu hormonow tarczycy I prolaktyny powiedzial, ze wszystko jest OK I ze wszystko wroci do normy po maksymalnie roku od odstawienia tabletek anty. Niestety nic nie wrocilao do normy, a miesiaczki pojawialy sie coraz rzadziej. Lekarz tylko przepisywal leki na wywolanie okresu. W koncu po prawie 2.5 roku takiego pseudo leczenia I kolejnej 3 miesiecznej przerwie od ostatniej miesiaczki sama pogrzebalam w necie I wykonalam zalecone tam badania. Wyniki odebralam tydzien po moim slubie- AMH 0.2, FSH 170!!! Przezylam kompletne zalamanie. Nie musze Wam chyba mowic co czuje sie w takim momencie…Kolejne badania zlecone przez 3 roznych lekarzy nie pozostawialy zludzen- moje jajniki nie produkowaly juz komorek jajowych I moja jedyna szansa na malenstwo jest opcja KD. Przepisano mi HTZ I kazano zglosic sie kiedy zdecyduje sie na biorstwo komorki. Przez 2 lata walczylam z depresja, nie potrafilam pogodzic sie z diagnoza, bralam tony suplementow I ludzilam sie, ze bede ta jedna na 100, ktora mimo przedwczesnego wygasania czynnosci jajnikow zostanie mama. Bylam zla na lekarzy, ze nie pozwalaja mi podejsc do procedury na wlasnych komorkach. Nie wiem czemu, ale wierzylam, ze gonadropiny pomoga we wzroscie tej jednej wlasciwej komorki. W koncu jeden z lekarzy zlitowal sie nade mna, przepisal antykoncepcje po ktorej FSH spadlo do 10 I rozpoczelam stymulacje konskimi dawkami lekow. Nie urosl ani jeden pecherzyk, plakalam moze przez 2 minuty, po ponad 2 przeplakanych latach nie mam juz sily na rozpaczanie. Ta nieudana stymulacja pozwolila mi sie pogodzic z faktami, teraz mam pewnosc, ze moj organizm przeszedl juz na “emeryture” I ze cud sie nie wydarzy I ze spokojem w sercu zdecydowalismy z mezem, ze czas na przejscie do “planu B”, czyli KD. Oczywiscie jestem pelna obaw: czy ta droga nam sie uda? Czy mowic dziecku o tym, ze nie jestem jego genetyczna mama? A jesli tak to jak to wplynie na jego psychike? Watpliwosci jest mnostwo, ale wiem, ze jak tylko malenstwo pojawi sie na swiecie wszystkie one beda niewazne. Mam nadzieje dziewczyny, ze predzej czy pozniej wszystkie zostaniemy mamami I pewnosc, ze kiedy to nastapi bedziemy najlepszymi mamami na swiecie. Kochane- czy ktoras z Was, tak jak ja, nie miesiaczkuje juz naturalnie? Mozecie powiedziec czy w takim wypadku wystepuja jakies problemy ze wzrostem endometrium po Estrofemie? A jak maja sie wyniki TSH do IVF z KD? Czy rowniez obowiazuje zasada ze TSH powinno byc w granicach 1-2? Moje wyniki oscyluja w granicach 2-2.5 I zastanawiam sie czy konieczna jest wizyta u endokrynologa. Mieszkam w UK I tutejszy dostep do lekarzy I badan to jakis koszmar:-(
  9. Witam, Poszukuje luteiny. Jezeli ktos ma na sprzedaz prosze o kontakt
×