Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

blanka 78

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

  1. Zdrada okazuje się błędem dopiero wtedy gdy wychodzi na jaw, wcześniej żyje się z klapkami na oczach. Zdrada zawsze ma jakąś przyczynę, coś ją motywuję, więc warto się zastanowić co to jest i najpierw spróbować naprawić relacje we własnym związku, a jeśli to okaże się nie możlwie,że nie ma czego ratować to wtedy można zdradzać, czy odejść od partnera. I wtedy zaczynają się schody bo gdy dojdziesz do wniosku,że chcesz zostawić męża to najczęściej kochanek się też ulatnia, mówiąc,że nie może z tobą być, bo coś w pracy, bo coś ze wspolnym mieszkaniem nie tak łatwo, bo żal mu żony/dziewczyny, bo...(wymyśla,że dzieci za małe, że żona chora, matka w szpitalu, kredyt, wspólna firma co kolwiek, wymówkę zawsze sie znajdzie). Nagle wtedy i on sobie uświadomi,że nie chce tracić tego co ma, że tak naporawdę to nie chce z toba byc, ze bylas jedynie fajną odskocznią od codzienności i zostajesz na lodzie...Jeśli już zdradzacie to nie wierzcie w każde słowo kochanka, bo on mówi to co chcecie usłyszeć, słowa traktujcie z dużą rezerwą, a zakochać się możecie gdy oboje będziecie wolni.Jemu wygodnie obiecywać coś zwłaszcza jak kochanka ma meża, dzieci, nie tak łatwo to zostawić, więc i dla kochanka to wygoda, bo ma darmowy seksik z kochanką i wie,że ona się go nie uczepi. Dobrze się bawi i tyle.
  2. Jak w temacie. Czy chodzicie, czy nie zawsze, czy wcale? Ile lat mają Wasze dzieci?
  3. Jak Tobie zależy a on potrzebuje poczucia że jest atrakcyjny (kryzys wieku średniego, bo ma ok 40 lat) to może postaraj się, by poczuł się atrakcyjny w Twoich oczach, może wyjedźcie gdzieś razem, we dwoje... Zadbaj bardziej też o siebie, nowa fryzura, bielizna, ubrania, paznokcie itp.
  4. Nawet jak ktoś jest parawnikiem, czy lekarzem nie znaczy że jak go stać to ma mieć więcej dzieci. Z moich obserwacji wynika,że właśnie ludzie zamożniejsi mają po 1 lub 2 dzieci, wcale nie więcej. A tam, gdzie bezrobocie, ojciec pracuje tylko, a matka siedzi w domu to jest 3 lub więcej dzieci.... Mnie też stać, by mieć, wyżywić drugie dziecko, ale nie chcę mieć drugiego. Jedno w zupełności mi wystarcza, tym bardziej,że moja siostra ma dziecko w podobnym wieku, to nasz e dzieci nie są samotne (pisałam o tym wcześniej). Nie myślę o drugim, bo teraz mam warunki, dobrze stoimy finansowo, a nie przeiwidzę jak będzie za parę lat, a z 1 dzieckiem zawsze damy radę. Chcę tez sama mieć czas dla siebie, a nie siedzieć w domu, tak jak siedziałam sama z córką dopóki nie poszła do przedszkola, nie miał mi kto pomóc, było mi samej ciężko, nawet do toalety nie mogłam spokojnie wyjść... Jak ktoś ma pomoc babci to tego nie zrozumie...I mu się nie dziwie,że decyduje się na więcej dzieci, skoro sam ich nie wychowuje, bo pół dnia spędza w pracy, do tego babcia ugotuje, sprzątnie itp. Tylko,że nie każdy ma taką babcię i taka bacia nawet jak jest to wiecznma nie będzie... Możecie nazywać mnie egoistką, bo nie mam siły, cierpliwości wracać do pieluch, nieprzespanych nocy do siedzenia dzień w dzień po kilkanaście godzin sama z dzieckiem w domu.... Ale, która z Was ma więcej niż 1 dziecko i SAMA ze wszystkim daje sobie radę, NIKT jej nie pomaga, nie przychopdzi popilnować dzieci??? Szczerze podziwiam takie maytki i zazdroszczę im tej siły :-)
  5. Troje dzieci nie zwsze oznacza biedę, jednak bardzo często tak jest. Nie wierzę,że łatwo jest utrzymać trójkę dzieci, wszystkich potem dopilnować z lekcjami w szkole, wszystkim dać na wycieczki, jechać na wczasy, zapewnić jakiś start życiowy. Z rodzin, które ja znam, to z reguły jak ktoś ma 2-3 dzieci to mu ciężko, rzadko jeździ gdzieś, dzieci noszą ubrania \"jedno po drugim\", w domu też ma nie tylko radość ale i kłotnie między dziećmi oraz problem \"co do garnka włożyć\"... Znam jedną rodzinę, gdzie jest 3 dzieci i stać ich na wszystko, ale to rodzina, gdzie rodzice są prawnikami, mają 3 córki.
  6. Witam! Dawno nic tu nowego nie było, a teraz patrzę i aż miło,że \"temacik\" wciąż aktualny... Dziewczyny Mimix, Dixi, Mgurka, Agawa, X-rey, Blondyna, Madonna - jesteście, zaglądacie tutaj?? Wymieniłam kilka dziewczyn, których wpiisy kojarzę, pamiętam Wasze loginy.... U mnie nic się nie zmieniło w kwestii posiadania tylko 1 dziecka. Fajnie nam się żyjem, córcia rośnie (3,5 latka), nie narzeka na brak rodzeństwa. Nawet, gdyby wspoinała o bracie, czy siostrze to uważam,że deczyję w takiej sprawuie powinni podjąć rodzice a nie dziecko, które ma zmienne nastroje itp. Dziecko ma się na całe życie. My już dawmno podjęliśmy decyzję,że będzie tylko 1 dziecko i jesteśmy szczęśliwi :-))
  7. Też jak już wiecie mam jedno dziecko i tak zostanie. Popieram zdania poprzedniczek, które przedstawiają argumenty by mieć tylko jedno dziecko. Obecnie nie mam problemó finansowych, ale właśnie nie wiadomo co bedzie za parę lat. Jednemu dziecku można wiecej zapewnić, pomóc nawet wystartować w dorosłe życie. Innych problemów też nie mam (np z zajściem w ciążę itp). Po prostu nie chce, chcę się realizować zawodowo, ukończyć studia, a nie tylko siedzieć w domu z dzieci. Ciężko być matką nawet jednego czasem, a co dopiero dwójki.
  8. Ja nie widzę samych minusów w posiadaniu dwójeczki, zdaję sobie sprawę, że dziecko powinno mieć oparcie w kimś bliskim. A taką bliską osobą wiadomo, ze jest tez siostra, czy brat, nie tylko koleżanki. Ale to też róznie z tym kontaktem miedzy rodzeństwem bywa... Pisałam juz o tym, nie tylko ja. Nie planuję drugiego dziecka, też dlatego, że moja siostra ma dziecko w podobnym wieku do mojego i tej samej płci, to moje i jej dziecko \"mają siebie\", nie zostaną kiedyś \"same\" - mają bardzo dobry i bardzo częsty kontakt ze sobą... Nie krytykuję kogos jak ma dwoje dzieci, to jego sprawa.Nie twierdzę, ze są same wady w posiadaniu rodzeństwa, bo wady i zalety są i w posiadaniu jedynaka i w posiadaniu wiekszej ilosci dzieci. Wg mnie jednak więcej jest PLUSÓW w posiadaniu JEDYNAKA! :-)
  9. Przepraszam jeśli źle napisałam i Ty JEDYNACTWU MÓWIĘ NIE nie masz własnego domku jednorodzinnego, bo chyba jakaś inna kobietka, która tu \"na chwilke\' zajrzała pisała, ze ma 2 dzieci, dom, ze żyje za 3 tys, a resztę odkłada... No cóż nie każdy ma nawet te 3 tys na utrzymanie rodziny, nie mówiac juz o ODŁOŻENIU jakiegos grosza... Dixi, inne dziewczyny nie sa śmieszne, po prostu takie jest życie, każdy ma dochody jakie ma...
  10. Też uważam, że jedynak ma lepiej. Wcale nie musi być sam, są przecież kuzynki, kuzyni, koleżanki, koledzy. Miałam w podstawówce koleżanki jedynaczki, były bardzo fajne, zawsze chętnie się u nich bywało, bo miały własne pokoje, fajne zabawki. Wcale nie były samolubne, dzieliły się tym co miały, nawet mi jedna kiedyś bluzkę na dyskotekę pożyczyła itp. Może są jedynacy - egoiści, ale to wcale nie zależy od tego czy jest sie jedynakiem, czy ma się rodzeństwo, ale od wychowania, charakteru.Bo i dziecko, które ma rodzeństwo moze być zazdrosne, egoistyczne, myśleć tylko o sobie, a nie o siostrze, czy bracie (np. chować zabawki, nie częstować czekoladą jak sobie kupi itp). Nieraz tam gdzie rodzeństwo tam też k łótnie, tak jak tu już któraś z dziewczyn pisała...Rodzeństwo może mieć do siebie nawzajem żal, że np. siostra pojechała na Zieloną Szkołę, a ja nie jadę, bo nie wystarczyło pieniędzy, że siostra ma nowe ubrania, a ja ciągle chodzę w ubraniach \"po niej\", bo są jeszcze dobre, a mama nie ma pieniędzy, by kupić wszystko nowe...U takiego dziecka też jest wtedy żal, smutek, że nie ma nic nowego, a wszystko używane, \"w spadku\" po kimś itp. Miałam tez koleżankę, która miała wiecej rodzeństwa, na nic nie miała pieniedzy, czasu tez nie, bo ciągle musiała pomagać mamie w domu, przy dzieciach. Nawet jak już gdzieś szła, to musiała ciągnąć swoją siostrę, czy brata, które marudziło itp.W rezultacie nie miała \"swojego\" zycia, nie rozwijała własnych zainteresowań, nie spotykała sie z nami po lekcjach, bo nie miała na to czasu. Jak my do niej przychodziłyśmy (bardzo sporadycznie) to przeganiała rodzeństwo, kłócili się itp. Nieraz nam mówiła z płaczem, że ma dość, że chciałaby z nami iść na plac zabaw, do parku, ale nie mogła, lub jak udało jej sie wyjść to zawsze musiała zabrać \"kogoś na doczepke\" z rodzeństwa...
  11. Dodam jeszcze, że obie mieszkają w tym samym mieście, zaledwie jakieś 10-15 minut na pieszo od siebie...A kontakt mają raczej sporadyczny. Owszem widują się, ale niezbyt często, w dodatku często milczą, nie wiedzą o czym rozmawiać itp. Za to ze mną nigdy nie może się nagadać, tematy same się nam "znajdują"...
×