Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

__motyl__

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. stare małżenstwo? hahah...naprawde dlugo tu nie zaglądałam, ale pewne rzeczy nie zmieniaja się, tj.Kuleczka i Mr...dobrze, bardzo dobrze...:) a u Motyla.... ah, działo się, działo...choc teraz czas podsumowań, to niestety, żadne poważne decyzje nie zostały podjęte, nadal tkwie w tym samym miejscu, czyli nie znam odpowiedzi na pytanie czy warto dalej w małżenstwie czy też czas na życie osobno...no i chyba jeszcze bardziej wszystko sie pomieszalo, jeszcze większe warjacje uczuciowe... ale co tam, zapewne kiedyś znajde odpowiedź...a tymczasem jestem bezrobotna, rzuciłam pracę, która mnie okrutnie przygnębiala, ale niestety, nie mam nowej...choć dopiero drugi tydzień w domu to już szaleję, juz bym coś zrobiła...nie dla mnie zawód 'gospodynia' czy też zawód 'żona'...ale spokojnie, wczoraj pierwsza moja rozmowa kwalifikacyjna, poszło gladko...jej efekty zobaczymy w styczniu... pozdrawiam cieplutko :)
  2. wow...Mr. i Kuleczka nadal istnieją...jesteście nieśmiertelni...na tym topiku! :)
  3. No juz jestem, niecierpliwi ćwiczący cierpliwość! :) co u mnie? Hmm... duzo się działo, a zarazem cisza... zaczynając od tych spraw, które bardziej rozumiem..mianowicie – praca – pojawił się problem relacji z pracodwcą, duzo nie fajnych sytuacji, przykrych i mobilizujących mnie do jej zmiany...gorzej jest z realizacja...jeszcze troche rzeczy trzyma mnie w pracy, więc nie moge tak nagle jej zmienić... Ten temat przez ostatni miesiąc zajmował mi głowę... na szczęście, bo inaczaj zapewne myslałabym o czym innym... ...no właśnie – o czym innym mogłabym mysleć? Haha oczywiście, że o moim małżeństwei... ale najwazniejsza wiadomość – dałam radę zapomnieć o 2...nie istnieje juz dla mnie... pomoglo mi w tym tez to, że zmieniliśmy siedzibę biura, więc przepadkowe jego wycieczki w odwiedziny do mnie nie miały już miejsca, tym bardziej łatwiej było mi zapomnieć...na początku było ciężko, czekac na telefon, a on nie dzownił... ale dawałam radę...pózniej były święta, więc nadzieja, że dostanę życenia – tez nic, co jeszcze bardziej utwierdzalo mnie w przekonaniu, że nie ma na co czekać...ale jeszcze się łudziłam...wtedy zaczeły sie zbliżać jego urodziny – tu Kuleczko podobny miałam zgryz jak Ty – wysyłac zyczenia, czy nie... ja wysłałam, krótkie i na temat: 100 lat... kilka dni później dostałam na swoje urodziny od 2 zyczenia – chyba będzie prosto zgadnąc jaką miały treść... :) to były ostatnie dni, kiedy choć przez chwilę w ciągu dnia, nocy pomyślałam o 2... a szczerze mówiąć pomógł mi w tym przypadkowy kolega, pokazując mi jak z boku wygląda zachowanie 2 w stosunku do mnie... kto inny lepiej zrozumie faceta jak drugi facet...wtedy dopiero to zobaczyłam – że nie warto! ...i tak juz dziś wiem, że nie warto uzależniać szczęścia od kogoś innego! ...a moje małżeństwo? Raz jest dobrze, później znowu źle i tak wkoło Macieju... ale jednego jestem pewna – nie jestem teraz w stanie podjąć żadnej decyzji, więc przestałam się męczyć pytaniami: co dalej? Czy kocham czy nie kocham? Czy jestem szczęśliwa czy nie? Po prostu żyję na tyle ile daje rady, na tyle ile chce, tak żeby przynajmniej chociaz raz dziennie się uśmiechnąc... narazie to mi wystarcza...akceptacja danej sytuacji...jakas tam kontrola nad uczuciami...oczywiście wszytsko do czasu, ale jeszcze ten czas nie nadszedł dla mnie, żeby decydowac... ...hmm...napisalabym jeszcze więcej o sobie...ale moge zanudzić moim opowiadaniem nawet Kuleczkę czy tez Mr. .. więc zostawiam coś na inną porę...
  4. Mr. trafił w sedno sprawy z pytaniem: co w pracy? - aktualnie największy zgryz mam z pracą... i serducho szaleje...z resztą jak zawsze... :) duzo sie działo...dużo przemyśleń...mało postanowień, jeszcze mniej realizacji wytyczonych celów... ...obiecuję, że opiszę...jak tylko znajdę chwilkę... Motylek prosi o chwilę cierpliwości! :) ah, zpomniłabym... jak miło znowu \"spotkać-poczytać\" Kuleczkę.... a Mr. już wątpiłam, że jeszcze się odezwiesz... :) jeszcze milej jestem zaskoczona :) Mad Max - choć jestem kobietą, to wydaje mi się jakbyś opisywał moje życie....Twoja żona to mój mąż - identyczny... ah, niestety...zmykam...
  5. Mr., Kuleczko... cały czas czuwam na topiku... :) \"motyle wracają\" dostały od Was nowy nick... :)
  6. ....nie chowam się...jedynie ostanio jakoś z boczku przyglądam się Waszym codziennościom... ...dziś znowu odwiedziny 2...ja nie wiem, chyba mu się nudzi, choć cały czas mówi że ma bardzo dużo pracy, więc po co traci czas u mnie?...nie mam pojęcia o co chodzi, ale juz sie nad tym nie zastanawiam... chce, niech przychodzi, tylko, niech nic nie chce ode mnie, a obawiam się, że za jakiś czas tak będzie, jeszcze będzie chcial, żebym była powiernicą jego smutkow i żali, bo chyba szykuje sobie grunt pod to... ale jedno jest najlepsze, że ja już go nie potrzebuję do szczęścia...przynajmniej dzisija, teraz...zapewne będzie za jakiś czas nawrót, ale wiem, że dam radę, bo ja już nie chcę dziecinnego związku, który mi dawał....zabawy w kotka i myszkę...jak już coś, to potrzbuję kogoś kto mnie wysłucha, doradzi, pomoże, kogoś na kim mogę zawsze polegać, ktoś kto mnie nie zawiedzie, ktoś dla kogo będę najważniejsza...a nie, wtedy kiedy ma dobry humor to jest miło, wtedy kiedy pokłóci się z lachonem to zaszczyci mnie sowją obecnością...a feee....nie chcę już takich układów.... ...już troszkę uleczyłam się z 2 a tymczasem niestety moja konsekwencja maleje...już nie mam takiego zapału żeby zkończyć wszytskie rozpoczęte sprawy i dopiero wtedy podejmować decyzje co do mojego małżeństwa...hmm...nie mogę się teraz poddac, ale coś osatnio tylko mówię o tej mojej konsekwencji, a nic nie robię... z mężem jest teraz dobrze, a nawet bardzo dobrze, tylko, że ja czuję, że za jakiś czas znowu wróce do teg samego punktu co jestem teraz czy też byłam jakiś m-ąc temu, kiedy chciałam od związku czegoś innego, więcej \"motyli\", więcej pożądania, uczucia...miłości...ah...ale nie zastatnawiam się teraz nad tym, to nie ma sensu bo i tak nic nie zadecyduję, moje myśli muszę być konstruktywne, muszę coś z nich wynosić, a nie tylko bić się z myślami, zdołować i dalej nic... ...ojjojoj, czas do roboty...choć tak dobrze dziś się pisze...jeszcze się odezwę
  7. ...no tak, to by było najlepsze rozwiązanie dla niego...mieć dwie...jak jedna nie będzie mogła, bo ma zobowiaznia co do męża, to przygruchał sobie drugą, żeby wypełniała jego samotne wieczory? ...hmm...nie wydaje mi się, żeby aż tak bardzo zależało mu na naszej znajomości...wydaje mi się, że jego nowy \"lachon\" mu wystarcza, tylko, że nie pasują do tego wszytskiego te jego odwiedziny....
  8. ...no i kolejna wizyta 2 z odwiedzinami u mnie w pracy... po ostatniej wizycie, kiedy to naprawdę byłam bardzo zdziwiona, że przyszedł, przecież ma swojego nowego „lachona”, więc po co mnie odwiedzał?...chciałam wtedy, po kilku dniach od spotkania zadzwonić, zapytać co słychać, skoro on przyszedł do mnie, to ja mogę teraz zadzwonić do niego...ale nie zrobiłam tego...Kuleczka albo Mr. (no właśnie, gdzie się podziewa Mr.??????????? ) napisali, żeby nie zaczynać znowu, nie odnawiać kontaktu.... mieli rację, przygasili moje emocje i posłuchałam ich...sądziłam, że to mu da znak-sygnał, że nie jestem już zainteresowana znajomością, choć szczerze mówiąc chciałbym mieć z nim choćby koleżeńskie stosunki, ale wiem, że to niemożliwe, albo przynajmniej nie teraz czas na to... no i dzisiaj.... po co znowu przyszedł?...siedział chyba z godzinę, gadaliśmy o wszystkim i o niczym...jak wychodził znowu ten wzrok jakby miał rentgen w oczach, taki przeszywający mnie na wylot, po prostu stał i się patrzył... a najlepsze jest to, że ostatnio przez przypadek w moje ręce wpadło zdjęcie jego z nowym lachonem, więc wiem, że są razem, chyba szczęśliwi...tak przynajmniej wyglądało na zdjęciu... więc co oznaczają te systematyczne odwiedziny i pogaduszki? Po co to robi? Czy coś chce ode mnie, czy mógł się stęsknić? …przyznał się też, że oglądał moje nowe zdjęcia na NK, że mu się podobały, dopytywał się gdzie były robione itp....po jakiego się pytał o to? Nigdy wcześniej się nie przyznawał ze wchodził na mój profil na NK (jak jeszcze był aktualnym nr 2), a wręcz przeciwnie, nigdy tego nie robił, a denerwowało go, jak ja to robiłam, śmiał się że go śledzę... więc o co chodzi tym razem? Po co mnie „śledzi”? Ja naprawdę się pogubiłam! Czy ktoś mi to wytłumaczy? A może ja za dużo sobie dodaję do tych spotkań? Może wcale nie było dziwnego spojrzenia, wzroku, może po prostu wspomniał o zdjęciach na NK, bo nie miał co powiedzieć...hmm.... ...ah, nie napisałam nic o swoich emocjach jak się z nim widziałam...nie pisałam, bo nie było...jedynie jak wyszedł, to poczułam, że szkoda, że tak szybko.... i cały czas wirujące pytanie: po co znowu przychodził?
  9. ...oh, Kuleczko - lekarzu złamanych serc! - jak wiele robisz dla tylu ludzi, pomagasz, kiedy inni nie potrafią, nie chcą, nie można do nich sie zwrócić... wydaje mi się, że jesteś drgowskazem dla wszytskich, którzy stworzyli sowje \"iluzje\" a Ty im pokazujesz, drogę do bycia szcześliwym w rzeczywistości... :) ...a czy Tobie można też jakoś pomóc? a może nie potrzebujesz wsparcia bo jesteś już uleczona? hmm... wzięłam od Ciebie bardzo dużo, teraz chciałabym coś dać... tak, żeby wyrównać stan :) choć może nasze problemy i widoczne rezultaty Twoich rad w naszych zachowaniach, chocby, tak jak to u mnie jest, kiedy to już wiem co jest iluzja, a co rzeczywistościa, kiedy zdałam sobie spraw, że \"motyle\" to nie wszytsko w małżeństwie, a od tego przecież zaczęła sie cała znajomość z 2, to może włąśnie takie zmiany w naszych podejściach do życia są dla Ciebie nagrodą?! to włąśnie chyba dajemy Tobie w zamian... :) ...ah, jakies takie refleksje mną ogarneły... ...pozdrawiam wszystkich gorąco...jutro koniec zimy - trzymajmy kciuki za rychłe nadejście wiosny! utopmy wszytskie marzanny...
  10. ...tak sobie ostatnio Was czytam...cichutko, z boczku...ciekawe rzeczy piszecie...aż cięzko uwierzyć, że te schematy postepowań pod wpływem \"motyli\" sa aż tak bardzo do siebie podobne...każdy przechodzi przez te same etapy...powolutku, ale te same etapy... ...walcze już od kilku dni sama ze sobą, czy aby nie powinnam powiedzieć mężowi prawdy...tylko w głębi duszy wiem, że nic by to nie dało, tylko tak czasami chce mi się wyrzucić to kłamstwo...ale chyba jedynie bym pogorszyła sytuacje, a nie polepszyła...Kuleczko, co Ty o tym sądzisz? tez miewasz takie mysli? ...ostatnio też ze zdrówkiem u mnie nie jest najlepiej, obawiam się że moga to byc poważne rzeczy, więc moje myśli krążą wokół innych tematów...nawet nie mam ochoty mysleć o moich \"motylach\", gdzie są i przy kim?...to nie jest teraz dla mnie najważniejsze.... ...pozdrawiam wszystkich cieplutko, trzymam kciuki za Waszą konsekwnecję! :)
  11. Kuleczko... dodałaś mi ponownie dużej dawki sił, Ty wiesz co napisac, żeby kogoś podtrzymać na duch, podać po raz kolejny pomocną dłoń... masz rację, ja sama widzę zmianę w sobie, może nie byłam aż tak \"chora\", żeby uleczanie musiło trwać dłużej? a może nie jestem taka głupia jaką mnie widziała moja iluzja?...tak, dla siebie wyciągam wnioski i juz wiem, że nie chcę więcej tak się zachowywac jak dzis rano sie przydazyło...wstrętnie sie z tym poczułam...jedna wielka dziecinada.... \"cofka\" ale bez dramatu... ...a syndrom \"matki teresy\" masz, oj, masz :) ...choć wydaje mi się, że z tego akurat nie powinnaś sie leczyć, jeśli nie dochodzi do stanu, że zaczynasz żyć życiem innych, że wciągasz sie w ich problemy chcac im pomóc za wszelką cenę, to jest ok...takich ludzi powinno być więcej...umiejących pomóc bez narzucania się...chcę, to przyjumje Twoje rady i staram się je wdrożyc w życie lub też ich nie akceptuję, po prostu nie są dla mnie....każdy jest przecież inny, kązdy ma inna osobowość... ...jeśli ten topik nie umrze, to wiem do kogo się zgłoszę jak będę miała kolejny problem (oczywiście zakłądam, że problem z 2 rozwiążę i nie będę do neigo wracała - no może czasami :P )...tylko, tak jakoś, dziwnie jest pisać na forum, a tak naprawdę to się chcę napisać tylko do jednej osoby...no, ale to są uroki kafe... :) może jest ktoś kto jeszcze lepiej pomoże...hmm...
  12. jeszcze ja... jak zaczynałam pisać na tym topiku to pana nr 2 było we mnie strasznie dużo, on po prostu cały czas był, spotykaliśmy sie, ale mój wewnętrzny czuj mówił mi, że coś sie sypie...no i posypało, a raczej wystraszyło... ...po kolei...jak był 2 ze mną to unosiłam sie kilka cm nad ziemią, "motyle" - tylko to czułam i nigdy wcześniej aż tak mocno nie trzepotały swoimi skrzydełkami...więc pomyślałam sobie: tak, to ten, to miłość mojego życia! dla niego zrobię wszystko, na nim mogę polegąć, on nigdy mnie nie zawiedzie.... ale miłość mojego życia okazał się wygodnym panem i chyba stwierdził, że nie chce sie bawić w układ "trójkąciku" i szybko uciekł, oczywiście bez żadnych większych pożegnań i tłumaczeń...no i wtedy naprawdę zaczęło być ciężko...te same pytania co Ty: czy nie jestem jego warta? dlaczego zamienił mnie na kogoś innego? lepszego ode mnie? w czym jestem gorsza?...później pytania o moje zycie po 2...co teraz? co z moim małżeństwem? czy warto dalej w to brnąć? itd....i tak właśnie doszłam do stanu świadomości bardzo niskiej samooceny i bez wewnętrznej siły...ale...no właśnie, ale...kilka osób na tym topiku pomogło mi zobaczyć to wszystko w innym, szerszym obrazie, dzięki swoim doświadczeniem, bo chyba ktoś, kto przez to nie przeszedł to nie będzie potrafił pomóc...jejeku, jak dobrze, że ja tu trafiłam, bo chyba nigdy nie zdałabym sobie sprawy z tego co się ze mną dzieje i zapewne za jakiś czas popełniłabym podobną głupotę...bo przecież cały czas szukam "motyli".... ...mój wniosek z moich doświadczeń na stan aktualny: być konsekwentnym, rozsądek nie emocje, niech emocje będą w naszym życie, ale niech nie kierują nim, powiedziałam sobie, nie dzwonię to nie dzwonię, choćby skały sra...ups...ah...no i jeszcze to co Kuleczka powtarza wszystkim: zacznij myśleć o sobie, teraz Ty jesteś najważniejsza, koniec dawania bez brania, bezwględny szacunek do samej siebie... … aha, a te samochody 2, jejejje.... ile może być podobnych, to ciągłe wyszukiwanie wzrokiem, może tym razem to jego i on w środku, może sam...niestety tez mam okazję do dość częstego natykania się na jego auto, albo jeszcze gorzej na niego, mieszka bardzo blisko mojej pracy...niestety...no i jeszcze większość moich znajomych go zna, ogólnie, to prawie każdy go zna, więc gdzie się nie pojawię, to albo o nim mówią, albo on tam jest... ...co do auta pana nr 2, to dziś jest dobry dzień na taki przykład...właśnie widziałam w nim jego nowego „lachona”...ohhh...ja to mam szczęście w piątek 13-tego....
  13. Dzień dobry wszystkim :) ...jakże piękny pornek dziś miala...bym...gdyby nie padający snieg i powrót zimy...fuuuuu....znowu mokro, brudno i szaro... no i piatek 13-tego...to źle wróży... ...no i źle wywróżyło....dzis ze mnie nie bedziesz dumna Kuleczko...zabrakło siły, wygrały emocje...choć chyba nic ważnego nie miało miejsca, ale to uczucie działania pod wpływem uczuć z czego wychodzą same głupoty...ah...jestem zła na siebie...niech będzie to kolejna lekcja jak nie ganiać za kimś kto ma mnie głeboko w d...
×