Dziewczyny,chciałabym napisać jak to u mnie było-może mój przypadek kogoś podniesie na duchu. Jakiś czas temu zaczęliśmy z mężem myśleć o dziecku-czas był sprzyjający bo wreszcie udało mi się doprowadzić moje hormonki do normy. W między czasie ze względu na operację, którą mąż miał jakiś czas temu, postanowił że zrobi badanie nasienia.Wynik był szokiem-tylko 5% sprawnych plemników, reszta uszkodzona,nieruchoma itp.Te prawidłowe też były o ruchu powolnym.Poszliśmy z wynikiem do znanej kliniki leczącej bezpłodność gdzie usłyszeliśmy od \\\"specjalisty\\\" że nie ma szans na zapłodnienie (nawet inseminację) i pozostaje tylko opcja In vitro.Tak więc załamka. Ale potem powiedzieliśmy sobie-kurcze lekarz lekarzem a życie życiem i zaczęliśmy mimo wszystko próbować. I wiecie co- zaszłam w ciążę za pierwszym razem. Chętnie bym sobie teraz porozmawiała z tym mądralińskim lekarzem który chciał nas pozbawić nadziei. Tak więc głowa do góry-wszystko jest możliwe,trzeba w to tylko uwierzyć.