Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Ala Makota

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Ala Makota

  1. Dobrej rodziny nie zniszczy impreza integracyjna, no proszę Was. Nie jesteśmy zwierzętami, mamy rozum,a rozumny człowiek, funkcjonujący w szczęsliwej rodzinie, nie idzie do łóżka z kim popadnie ....
  2. widzisz, kwestia podejścia. Ja akurat uważam, ze małżeństwo nie musi spędzać razem całego wolnego czasu i warto czasem dać sobie nawzajem trochę oddechu i miejsca tylko dla siebie - i nie mam na mysli tylko wyjazdów integracyjnych :).
  3. Przesadzacie ... Jeżdżę na imprezy integracyjne już z trzeciej firmy. W obecnej są organizowane co pół roku. Fakt, jest trochę wygłupów, są małe flirty, ale nie ma zdrad!!!! Nawet mi to do głowy nie przyszło, nigdy nie byłam w sytuacji, w której czułabym się osaczona czy nakłaniana do czegoś. Dobrze się bawimy i tyle, bez podtekstów. Potem stęskniona wraca do męża. W dobrych związkach ludzie sobie ufają i dają sobie przestrzeń, na własne znajomości, pasje i przyjemności. Dziś mój mąż jest na firmowej imprezie i co ja bym tam niby robiła? Nie przebywam z tymi ludźmi na codzień, nie mammy wspólnych żartów, własnych tematów, ja nudziłabym sie jak mops a im popsułabym zabawę ...
  4. jego niespełniona miłość zwróciła na niego uwagę i zapragnęła w swoim łóżku ... a on skwapliwie skorzystał :). Nie przeszkadzał mu też, że była narzeczoną jego najlepszego przyjaciela. I to ja musiałam mu spakować walizki, bo biedaczek nie mógł sie zdecydować :)
  5. to co opisujesz to klasyczne objawy dojrzewania :). To da sie przeczekać, kiedyś z tego wyrośnie :).
  6. madzia - Ty nie jesteś do wychowywania jego córki i im prędzej to zrozumiesz, tym lepiej. od wychowywania ona ma matkę i ojca. jedyne co możesz zrobić, to nie przeszkadzac mu w wychowaniu dziecka, możesz coś podowiedzieć, doradzić, zasugerować, ustalać z partnerem takie warunki spotykania z dzieckiem i organizowania spotkać, zeby Tobie nie było z tym niewygodnie ... ale nie wychowywać. jestem i matką i macochą i po kilku latach przetestowania różnych sytuacji jestem absolutnie pewna tego co mówię. Od wychwywania są rodzice. osobiście trafił by mnie szlag, gdyby obecna żona mojego ex wtrącała się w wychowanie naszego syna. jestem jej niezmiernie wdzięczna za to, ze tego nie robi, ale przy tym nie utrudnia niczego ojcu dziecka, a dla mojego syna jest po prostu miła i przyjazna. i tak sam ja nie wtrącam się w wychowanie dzieci mojego obecnego meza i jego ex - to oni ustalają ze sobą ważne kwestie wychowawcze, w sytuacjach kryzysowych razem rozmawiają z dziećmi. Ale naturalne jest, ze mąż ustala ze mną wizyty dzieci w naszym domu, kwestie świąt czy wakacji.
  7. madzia - Ty oczywiście masz prawo powiedzieć, czego jako żona czy partnerka od niego oczekujesz, ale to on musi załatwić. Wybacz, ale też nie możesz mu mówić co dokładnie ma robić i jak sobie ustawiać relacje z własnym dzieckiem. Swoją drogą, starsznie mnie wkurza tendencja do robienia z facetów sierot, za które wszytsko trzeba załatwiać. Ja nie wiem, czy facet, któemu i była i obecna żona, mówiąc dosadnie, ucina jaja, robiąc z niego marionetkę czuje się komfortowo. z deszczu pod rynnę ....To samo na innych tematach, facet zdradza, ale to oczywiście wina kochanki - tej szmaty, dziwki itd., a facet co? - bezwolna kukiełka? No ale to tylko taka ogólna uwaga .......
  8. i rozwiedziona Madziu - z doświadczenia Ci powiem, że niewiele możesz zrobić. Twój facet musi przeczekać, jak da radę na sprawie rozwodowej (ale nie jestem pewna, chyba trzeba założyc osobną sprawę) ustalić warunki widzenia z córką - ojciec ma prawo zabrać dziecko do swojego domu, a tak sie składa, ze to Twój dom. Ex kiedyś odpuści, jak juz upora się z wściekłością, że on sobie ułożył życie bez niej - ale czasem to cholernie długo trwa.
  9. ja nie pojmuję w ogóle jak można przepychać się o faceta. Mój mąż ma troje dzieci ( w tym córkę, która mocno dała nam do wiwatu) i lekko mówić, histeryczną eks. pisałam już kiedyś - jeden syn mieszka z nami. ale miałam moment zwątpienia, kiedy te słodkie z założenia dzieciaczki i ich mam dopiekały nam kłąmstwami, awanturami, sądem tak, że dorobiłam sie poteżnej nerwicy. Do tego doszły oczywiście wymagania finansowe ogromne - a tak się składało, ze ja zarabiałąm dobrze, mój mąz sporo mniej. W końcy trafił mnie szlag, spakowałam walizki i wyniosłam się z domu. Kochałam męża i to było cholernie trudne, ale pomyślałam sobie, że ja nie musze przypłącać zdrowiem, brakiem spokoju, równowagi i moich pieniędzy faktu, że on nie może dogadać się z byłą żoną. Efekt? Przed trzry miesiące znalazł bardzo dobrą pracę, spacyfikował byłą, ułozył kontakty z córką tak, zebym ja jej nie musiała widywać (spotykają się na neutralnym gruncie). I tak jest od dwóch lat, w naszym małżeństwie układa się świetnie. Chodzi mi o to, ze kluczem do rozwiązania takich sytuacji jest facet. To jego zadaniem jest ułozyć kontakty z eks, dziećmi, łożenie na nie - jak decyduje się założyć kolejną rodzinę musi być swiadomy ograniczeń i wynikających konsekwecji - coś za coś. Nie jest obowiązkiem jego żony łożenie na jego dzieci, wychowanie ich, ba nawet widywanie ich. I to facet musi to zrozumieć- czasem niestety trzeba go drastycznie zdopingować.
×