mx3
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez mx3
-
Marcy, jeśłi możesz określić co jest przeciw podjęciu decyzji na wybiórcze in vitro????? Przecież nie musicie się decydować od razu... macie jeszcze czas. Może sporządzenie listy na tak i na nie jakoś wspomoże Twoje działania, no i częste zaglądanie do już wybranej metody (listy), będzie utwierdzać CIę w przekonaniu słuszności wyboru.
-
Nie wiem, czy przeżyłabym patrząc jak moje dziecko się okropnie męczy. bo ja je sprowadziłam na świat, a mogło być inaczej.... W dobie takiego rozwoju medycyny, nie wykonywanie przez kobiety badań prenatalnych czy nie wykorzystanie możliwości sterowania rozrodem... jest marnotrawieniem i skazywaniem kogoś na cierpienie. Wszystko świadomie. Kościół w tym aspekcie nie jest dla mnie autorytetem.
-
Marcy... kościół jest przeciwny zabezpieczeniom, in vitro, eutanazji, ale my mamy swoje sumienie i wolną wolę... i czy to znaczy, że to wszystko jest narzędziem zła??? Jest metoda aby uniknąć wady gen., więc trzeba więc skorzystać z tego dobrodziejstwa... kościół za nas nie wychowa dziecka wymagającego szczególnej uwagi... a co jak już nas później nie będzie.. jak ono sobie da radę? tez kościół? Wiesz, ja bym się nie zawahała.
-
*niebo
-
Mam podobne sytuacje wśród przyjaciół i znajomych... albo problemy, albo poronienia. Jedna koleżanka zasiliła już niego w dwa aniołki... inna w jednego.
-
Moje drogie.... życie pisze takie scenariusze i sprowadza na nas dary, o których marzymy z całego serca... nie jesteśmy złymi ludźmi... powinno nam się ziścić :D Im trudniej jest coś osiągnąć, tym piękniej jest kiedy się spełni. Według mnie najważniejszy jest tu pierwiastek niegasnącej i silnej nadziei oraz wiary. To, co nas spotyka (Ewo, Marcy) ma ogromny sens, pomaga nam dojrzeć, uczy cierpliwości, uczy jak radzić sobie z problemami i gdzie w tym wszystkim umieszczać miłość i nadzieję.... Wszystko przed nami :D
-
Marcy, znam przypadek (osobiście), że dopiero po kilku latach babeczka się zaangażowała w adopcję... a po 2 od adopcji zaszła w ciążę, bez niczego, bez planowania, bez udziału lekarza, probówki i tysięty za leczenie... dar od Boga... nawet tak nazwali córkę... Bożena (od BOŻYDAR - dar od Boga).
-
Marcy... Ty chyba masz wrodzone wyczucie i analityczne podejście... świetny wybór - gratuluję :D Ja też mam wszystko otw./zam. elektronicznie i jestem z tego rozwiązania bardzo zadowolona, nie ukrywam, że przy braku klimy, świetnie zdaje egzamin elekt. szyberdach :D i nie zużywa się na trasie tyle paliwa, co przy otwartych oknach... Jeszcze raz gratuluję :D
-
Piękne imię... Wiktoria - Zwycięstwo ;) i tu się zgadza :D U mnie sprawa może być o wiele bardziej nieprzewidywalna.... wszystko w związku z moimi częstymi chorobami, zapaleniami, raz nawet zrostami (i znów antybiotyki z 3-ech stron)... masakra. No cóż, zobaczymy... na razie dom. Ma to swoje dobre strony :D A nawet jeśli nic nie wyjdzie i będzie miało nie wyjść, to tyle jest tych maluszków w domach dziecka i tylko czekają na miłość, opiekę i atencję. Życie pisze scenariusze za nas, niejednokrotnie.
-
o, i tak lepiej, że toyota niż mazda... do mazdy jest taki problem z cześciami... boshhhhh bynajmniej do mojej ;) Świetny wybór marcy, extra. Powiedz tylko, czy nowiutki salonowy, czy taki 3-4 latek... jestem zdania, że na nowe samochody za dużo idzie kasy... przeglądy gwarancyjne co 10 000 km... to niezły biznes dla salonów... filtr za 25 zł a oni za przegląd i wymianę biorą po kilka stóweczek...
-
Na prawdę się cieszę, że nie bierzemy ślubu w tym moim kościele pod rządami proboszcza kasochłona..... blehhhhhh Wyobraźcie sobie, że u nas jest ustalone, co sobotę jaka ulica parafian sprząta kościół... no, więcej kasy dla proboszcza, jak nie zatrudnia sprzątaczki... a jak nikt z ulicy nie przyjdzie to podczas ogłoszeń parafialnych piętnuje, że nikogo nie było do sprzątnięcia kościoła....
-
w Twoim przypadku, to kwestia różnych tradycji Twoich i Marka... tu popieram :D My jedziemy z jednego domu, jednym autem i razem idziemy pod ołtarz podarować sobie siebie na wzajem, na resztę naszych dni.
-
marcy...... wow, to wspaniale... to taki przyjemny czas, gdy zostajesz właścicielką swojego samochodu... extra. Ja jestem chyba szurnięta, bo akurat ta euforia mi nie mija, nawet kiedy ładuję w wymianę amorków czy smarów, albo polisę... Niech się dobrze sprawuje i szybciutko będzie Twój... a jaki? tak na marginesie?
-
Ewa, my świadomie staraliśmy się o dziecko przez osiem m-cy... nic nam nie wyszło... nic kompletnie. Zmieniliśmy nastawienie o 100 stopni i na razie nie będziemy o tym myśleć, a o budowie domu zaraz po ślubie :D Jej, dzieci są takie kochaniutkie.... staraj się staraj, to sobie przynajmniej zdjęcia pooglądam ;)
-
marcy, bądź dzielna... dużo słonka, siły
-
Słonecznie witam Dana, miło mi... dla Ciebie. Ewa, odnośnie tych urzadzeń... dla mnie to poprostu elektroniczny kalendarzyk termiczny, nie ma tyle zabawy w wpisywaniu temperatur i tyle. Osobiście nie ufam metodom naturalnym. Chyba, że zamierzasz określać dni płodne w celu powiększenia rodziny, wtedy to fajna sprawa, ale myślę, że po pewnym czasie niepowodzeń można sobie dopiero zafundować taką \"kontrolkę\". Ewa, jak wiesz pewnie, nie ma metod 100 % pewności, nie ma i tyle :D Narzeczona_, ja nie mam Twoich zdjątek z przymierzania... wysyłaj :D
-
Ewa.. tak od rana chruściki???? jej.... rozpusta. Moje kochanie za to zaczyna się cieszyć... bo mu zapowiedzieli znajomi, że z bram to my się będziemy godzinę wydostawać i wykupywać wódką ;) a droga do kościoła jedyny kawałek.. lasem nie uciekniemy... hehehe
-
Dzień dobry :) Cóż za cudowny weekend tyyyle kilometrów na rowerze, a wczoraj jeszcze spacer... ach, już czuję, że jednak uda mi się zjechać z wagi trochę. Odnośnie przygotowań... od tygodnia mam wstręt do sukni... nie chce iść do salonu sprawdzić, czy w takim kroju się będę dobrze czuła, nie mam ochoty iść na zdjęcie miary (choć zaplanowałam to na lipiec-sierpień)... suknia napawa mnie wstrętem. Dziwnie. Odnośnie przygotowań, euforii i tego klimatu weselno-organizacyjnego.... wszystko to przestaję odczuwać \"realnie\" , tkwi to sobie i jakoś funkcjomuje... ale ja nie czuję dreszczyku, jakiegoś wyczekiwania ani podniecenia szukaniem tego , czy tamtego... Coś mi się stało... nie wiem. Generalnie odnoszę wrażenie, że po ślubie nic się nie zmieni... dalej będziemy dla siebie tacy sami i życie będzie takie jak teraz od dnia, do dnia... z roku na rok. Dojdzie budowa, później dziecko, ale jakoś tak we mnie cicho i spokojnie, bez excesów...
-
No to co... straszne co mówisz.. po co kościołowi to wiedzieć... to są nasze sprawy i nasze sumienia... nie znoszę kościelnej biurokracji.
-
tiki, dzięki za informację.. zdziercy robią takie tusze, które tylko ich płyny zmyją.
-
Dziewuszki, ja używam Revlon Recover, jest bardzo delikatny i lekki, nie czuje się go na twarzy, no , ale trzeba go odświeżać co kilka godzin, jak ma przeżyć do tej 4-5 rano. Tusz mam Avonu jakiś wodoodporny.. dziadostwo... klei się choć nowy... nie można go niczym zmyć, nawet płynem do demakijażu wodoodpornego... badziewie.... grrrr....
-
a może rodzina się powiększy ;)
-
Słonecznie })i({ })i({ Dzisiaj rano miałam wrażenie silnie zapachowe... lata :D może się pogoda utrzyma... Serduszko się już cieszy, bo znów weekend :D Ewa... najgorzej spanikować... bądź twarda i nie mdlej na telewizory tylko się zbadaj.. co to się stało, że mdlejesz.. może czegoś masz za mało, jakiegoś magnezu, czy witamin...
-
mykam do domku.. papapappapa
-
U mnie koło restauracji jest od razu zatoka... woda głęboka i muliste dno, bo stateczki wpływają bezpośrednio pod Różę Wiatrów.. moje kochanie do mnie, że trzeba będzie na gości uważać, bo jak się upiją i powpadają do wody... ja na to \"to już nigdy więcej nie będą pić\"... czarny humorek, ale u mnie chyba nie obyło by się bez alkoholu. Dla kobiet niepijących wódki kupię kilka butelek win w różnych rodzajach - chyba będzie dobrze. Wódki kupuję tyle ile osób na weselu (razem z dziećmi - będzie na bramę w razie jej wystąpienia).