niunia66
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez niunia66
-
Jest to środk zwierający chlorowodorek sibutraminy. Czy ktoś z was używał i czy były rezultaty.
-
betif - ty to masz teraz czad :-) niewiele by się tak odważyło
-
Patrycja-Tradycja witaj w klubie. Ja też zaglądam tu towarzysko, ewentualnie aby zorientować się w Waszej sytuacji. Betif - bądź twarda. Wasze ustalenia powinny obowiązywać Was obojga, więc nie daj się mężowi zagadać. A ja powiem Wam tyle - teraz to ja mam święty spokój :-)
-
Do zupełnie nowa nie jestem materialistką - ich ziemię mam w d...a my i tak radzimy sobie świetnie. Poza tym ta ich ziemia to zaledwie jeden mały pikuś - globalnie za wiele złego wyrządzili mojemu M, bo mnie generalnie zlewali zawsze. Poza tym znam ich od lat i wiem, że to były kłamstwa Ale mój M im wierzył mimo moich ostrzeżeń. Ci ludzie przegrali swoje życie i niestety los im tak odpłaci, że zostaną sami i tyle. Ja już w tej chwili wykreśliłam ich z mojego życia.
-
Ludzie trzymajcie mnie!!!! Dlaczego dziewczyny, które nie doświadczyły tych okropieństw na własnej skórze wypowiadają się tak jakby wiedziały o życiu wszystko? Otóż nie wiecie nic!!! Ja też pochodzę ze spokojnej i kochającej się rodziny. Myślałam, że jak będę robiła wszystko dobrze to i oni się zmienią - otóż było jeszcze gorzej. Jak nie dzwoniliśmy było źle że nie dzwonimy, jak dzwoniliśmy - twierdzili że się narzucamy. Okłamywali mojego M i równocześnie te same kłamstwa ładowali jego bratu - nie wiem co to miało być, prawdopodobnie manipulacja. Obgadywali jego brata i żonę przy nas, a teraz wiem że robili to samo w drugą stronę. Nigdy nie chcieli pomóc finansowo nam, bo twierdzili że dali jego bratu i na odwrót. Obiecali nam swoje mieszkanie, potem ziemię - to samo obiecali jego bratu (tylko tak, żeby nikt nie wiedział) - w końcu stwierdzili że i tak nic nie dostanie. Ostatnio dowiedzieliśmy się od nich że całe życie mój M jest skłócony ze swoim bratem, on też się o tym od nich dowiedział i byliśmy lekko zdumieni bo utrzymujemy stały kontakt - w końcu my rozumiemy się najlepiej. A ostatnio po wszelkich zarzutach mój M, kiedy jego ojciec wykrzyczał mu że przecież wszystko mu zawdzięcza, tyle już od nich dostał i w ogóle o co ma pretensje - mój M wylądował w szpitalu i myślałam że skończy się wylewem. Nic ich to nie obeszło - wszystkim zajęłam się ja i moja rodzina, której mój M jest częścią chociaż nie jesteśmy małżeństwem. Moi rodzice często mu to powtarzają, mówią mu że go kochają - u nas to naturalne. Ja natomiast podczas ostatniej \"rozmowy\" z jego rodzicami dowiedzałam się że nigdy nie byłam rodziną i nigdy nie będę. Więc powiedzcie mi moje drogie i znające życie - co jeszcze mogę zrobić, żeby zmienić jego rodziców. Ja nie widzę wyjścia bo jak powiedział mój M - jego rodzina ma zgniłe korzenie i nic już na niej nie urośnie. Ja dziękuję za moją cudowną mamę i tatę, bo inaczej mój M nie miałby nikogo. Zastanówcie się jeszcze raz zanim napiszecie kolejnego głupiego posta o napędzaniu atmosfery. Sorki, że tak się rozpisałam, ale wkurzyłam się.
-
takasobiekobieto - nic nie wiesz o życiu to co wypisujesz to bzdury z resztą i tak nie masz po co pisać bo raczej Twoje posty będą zignorowane
-
Roll-on Garniera fajnie chłodzi skórę, jest lepiej napięta ale czy likwiduje cellulit? Nie wiem i tak naprawdę chciałabym się dowiedzieć co jest naprawdę skuteczne. P.S. moja babcia żadnego cellulitu nie miała!
-
A mój M przez swoich \"kochanych\" rodziców wpadł w depresję. Nie wiem ile się teraz będzie leczył, ale zmarnowali mu wszystko. Oni już nie istnieją. Bardzo mi smutno i ciężko. Dlaczego na świecie są tacy ludzie. Uważajcie na swoich facetów, ostrzegam. U mnie skończyło się tragedią.
-
Mam nadzieję, że nie wyskoczyłyście dzisiaj z życzeniami dla tych pseudo-matek. Za to dla mam jak najbardziej tak. Moja mama dostała od nas życzenia, natomiast do omc teściowej nawet nie było po co dzwonić, czego też nie uczyniliśmy aby nie psuć sobie dobrego nastroju :-)
-
To absolutnie nie może być tak ,że Twój facet leci na skinienie mamusi, zostawia Cię w Święta - tym sposobem podkreśla kogo bardziej ceni. Ja tu nie widzę szans na coś lepszego, bo po ślubie się nie zmieni, tylko kłócić się będziecie inaczej. On musi dokonać wyboru, a jeśli nie przeciął dotychczas pępowinki to musi być z nim kiepsko. Nie pocieszę Cię, ale rozmowy mogą tu nic nie dać.
-
Ale bredzisz kobieto! Sądzę, że nawet nie wiesz o czym piszesz. No i to Twoje \"przyjmniecie\" świadczy o Twoim poziomie intelektualnym. Jeśli nie podoba Ci się topik to wybierz może raczej ten o różowych bluzeczkach i jak się bzykać w czasie sobotnich imprez z rodzicami za ścianą - bo pewnie tego rodzaju masz problemy!
-
Ja już pozamiatałam w naszej sprawie - mój M zadzwonił wczoraj do nich aby wyjaśnić całą sytuację. Oczywiście oni szli w zaparte twierdząc że nie mają kasy no i od słowa do słowa zrobiła się afera. Zaczęli mu wypominać pieniądze na studia (200 złotych miesięcznie, gdy akademik był droższy i gdyby nie moja mama to zdechłby z głodu) i uważają że oni są kwita. Najgorsze, że kłamią że nic nam nie obiecywali, gorzej że to my nie chcieliśmy wziąć jak dawali. Bardzo śmieszne - jak chcieliśmy załatwiać notariusz to udawali, że nie do nich mowa. A to że nam nic nie mówią wytłumaczyli tym, że mój M nie jest ich najbliższą rodziną. Tu M porządnie się wkurzył i zapytał kim wobec tego są jego rodzice. Na koniec ja nie wytrzymałam, zabrałam słuchawkę i wygarnęłam im co o nich myślę (o o mnie też niezłe teksty leciały). Na koniec dodałam, że M już nigdy nie zobaczą. I powiem wam, że dobrze. Poczułam ogromną ulgę. Przynajmniej teraz jak będą mnie chcieli obgadywać to będą mieli powód. Tak więc od wczoraj już nie mam problemu z teściami.
-
Dziewczyny co ja mam zrobić. Jestem zrozpaczona, oszukana po raz n-ty po prostu mega dół. Pisałam wcześniej, że rodzice mojego M obiecali mu swoje mieszkanie, tymczasem sprzedali je w tajemnicy. Mają jeszcze ziemię którą nam obiecali po sprzedaży tego mieszkania. Ojciec dłuższy czas wzbraniał się przed przepisaniem jej na nas no i wczoraj dowiedzieliśmy się od brata mojego M, że ziemia już sprzedana. Ojciec kasę przelał na swoje konto i zabronił matce komukolwiek o tym mówić. Matka oczywiście zaraz powiedziała swojemu synusiowi, a on przekazał to nam. No i teraz wiem, że już po ptakach i nie zobaczymy z tego ani złotówki. A dodam, że właśnie bierzemy kredyt na mieszkanie i te pieniądze bardzo by się przydały. Jak teraz je wyegzekwować od niego? Podejrzewam, że totalnie mu odbiło bo matce nie pozwolił kupić nawet prostej szafki czy szpachli do tego nowego domu (nie to że jej bronię, ale nie wiem już o co w tej rodzinie chodzi?). Proszę, pomóżcie. Ja wiem, że poradzicie olać to ale ja tak nie mogę tego zostawić. Rodzice oszukali mojego M na 140 tyś i ja tego płazem nie puszczę. Dlatego wczujcie się w naszą sytuację...
-
Oj a u mnie wczoraj doszło do kontaktu - wyobraźcie sobie że zadzwonili do mojego M jego starzy, bo coś tam oczywiście do niego mieli. Mnie i tak brzuch rozbolał. Wyobraźcie sobie, że oni nawet nie rozumieją co robią źle. Chcieli, żeby M do nich przyjechał (o mnie ani słowa) i kiedy on spytał czy do mieszkania to matka na to:\" Oj nie udawaj, przecież wiesz że się wyprowadziliśmy\". A na tekst ,że nawet nie podali mu adresu powiedzieli, że przecież rozmawiał z bratem to wie - czyli oni nie muszą nas informować. Fakt, że nie odbierali telefonu przez dwa miesiące zbyli - przecież nam się nic nie wyświetliło że dzwoniłeś i jak tu z nimi gadać. Najlepsza była jego matka jak do telefonu wołała do niego \"Syneczku\" - chciałam wyszarpnąć słuchawkę i powiedzieć jej żeby nie używała słów których znaczenia nie zna. No i znowu muszę iść na odwyk - półgodzinna rozmowa a dochodzenie do siebie z tydzień czasu.
-
No bo robicie błąd wdając się w gadki z nimi i pomagając - trzeba być oschłym, olać, nie pomagać, nie tłumaczyć że to matka mojego męża itp. Macie swoje życie to je pielęgnujcie, nikt nie musi żyć Waszym życiem i Wy tym bardziej nie musicie uczestniczyć w życiu ludzi których nawet nie lubicie. A nawet gdybyście były aniołami to i tak w oczach tych wrednych starych suk będziecie najgorsze - dlatego jeszcze raz powtarzam NIE WARTO!!! Cieszcie się życiem z mężem, dzieckiem i tą częścią rodziny która Wam sprzyja - to jest najważniejsze, a nie czyjeś wydumane fochy. Naprawdę polecam - ja czuję się jak na odwyku.
-
A może ktoś wie jak zrobić zapiekane warzywa pod beszamelem - jadłam to kiedyś na imprezie i było pyszne, ale nie wiem jak zrobić. Może ktoś pomoże?
-
Ja już się chyba z tej toksyczności wyleczyłam. Po prostu wymazałam ich z pamięci, a ich numery z telefonu - pomogło. Od wczoraj lżej mi się oddycha. Pomogła mi Patrycja - tradycja. Zrobiłam tak jak ona. Pozdrawiam Cie serdecznie :-)
-
No to wcale mnie nie pocieszyłyście - nie mamy faktury bo to był prezent. Kupiona za ok. 500 funtów. Nie rozumiem - oni mogą sobie to teraz przywłaszczyć? Chyba wypadałoby się odezwać, powiedzieć że się przeprowadzają i wtedy my zabieramy nasze rzeczy. Kto wie gdzie ona teraz będzie stała - może w jakiejś zatęchłej piwnicy i się zniszczy? Nie daruję im wtedy tego!
-
No i super - chyba zostaliśmy wykluczeni z rodziny. Zadzwoniliśmy ostatnio do brata mojego M. no bo oczywiście do rodziców dodzwonić się nie możemy i dowiedzieliśmy się, że jego rodzice już się przeprowadzają. Żeby było śmieszniej zabronili mu komukolwiek o tym mówić - czyli teoretycznie cała rodzina ma nie wiedzieć że już się wyprowadzili. A o mnie i o M. w ogóle się nie mówi - nas po prostu nie ma. Prawdopodobnie nie zamierzają nam podać swojego adresu - czyli nie chcą już kontaktu z nami. Jest nam trochę dziwnie z tego powodu - nie przykro, bo nie czujemy się winni, tylko kompletnie nie rozumiemy dlaczego tak postąpili. Poza tym w domu rodziców M. miał nadal część rzeczy, między innymi cenną gitarę przywiezioną z Londynu - nie powiedzieli mu gdzie to zabierają i co z tym zrobią. Poradźcie czy w tym przypadku można ich oskarżyć o kradzież?
-
Do: prototypwa teściowa Witam w klubie :-) Widzę, że u Was taka sama sytuacja jak u nas. Z tym, że my już przestaliśmy żebrać o jakiekolwiek zainteresowanie z ich strony. Kompletnie już nie wiemy co u nich i nie mamy zamiaru nigdy im mówić co u nas. Pełna izolacja. Też wyjechali na święta, żeby nie można ich było odwiedzić, zresztą wcale nie zamierzaliśmy. A i nie pomogli w niczym, tylko kiedyś naobiecywali jak to oni wszystko zrobią, żebyśmy wszystko mieli. A tymczasem sami dochodzimy do wszystkiego i oni do niczego nam nie są już potrzebni. A przysłowiowej szklanki wody na starość ode mnie na pewno nie dostaną.
-
Kobitki kochane - dużo ciepła w te święta i NICZYM nie zmąconej pogody ducha. Trzymajcie się dzielnie, niech te Świeta będą dla nas wszystkich wspaniałe - tego sobie i Wam życzę!
-
Zastanawiam się kiedy jad mojej niedoszłej teściowej ją samą zatruje? I niedoszłego teścia też. Wytłumaczcie mi dlaczego niektórzy rodzice nie kochają swoich dzieci, faworyzują inne i cały czas rzucają kłody pod nogi. Z reguły rodzice chcą eby dzieci miały lepiej - a ci wręcz przeciwnie. To im ma być dobrze, to o nich należy się martwić, a reszta ich nie obchodzi.
-
Co się dziwisz? Matka i ojciec mojego M. chyba nawet nie wiedzą kiedy się urodził, bo jeszcze nigdy nie złożyli mu życzeń, za to do drugiego synka co roku na imieninki i urodzinki i jeszcze torcik mu zawiozą i prezent. Kiedyś jak im powiedziałam, ze faworyzują drugiego syna to powiedzieli mi -\" No faktycznie możesz mieć takie odczucie\"-
-
Mój M. od kilkunastu dni próbuje dodzwonić się do ojca. Ten nie odbiera albo rozłącza go bo widzi numer. Wkurzyłam się i zadzwoniłam do niego z pracy - mamy numer zastrzeżony. Oczywiście odebrał od razu i wkurzył się chyba że to ja. Oczywiście kłamał, że on nie może odbierać bo jedzie samochodem (z tego wynika że po 24h jeździ), bo nigdy nie odbiera i ze mną w sumie też nie może rozmawiać bo akurat jest na skrzyżowaniu. A w słuchawce cisz, żadnego zgiełku miasta, a jego maluch też nie należy do cichych więc byłoby słychać że jest w aucie. Kazałam mu odebrać jak następnym razem M będzie dzwonił i choć nie spodziewm się cudu, to przynajmniej powiedziałam mu parę słów - no i zawsze mogę go trochę ponękać telefonami, bo nigdy nie będzie wiedział czy to czasem nie jego dyrektor :-)
-
Dziwię się że ją zaprosiłaś. Tak niby nie chcesz utrzymywać kontaktu, a jak tylko się nadarzy okazja to myk i już tkwisz w tym po uszy. Trochę więcej konsekwencji w działaniu, bo za chwilę będziemy czytać jak to synowa zepsuła Ci święta.