Prosze przeczytajcie to i odpiszcie cokolwiek.Nie zostawiajcie mnie samej.
Przeczytalam duzo wypowiedzi zwiazanych z problemem alkoholizmu ale jakos zaden dokladnie nie pasuje do mojej sytuacji i nadal niewiele wiem. Pochodze z domu gdzie alkohol byl na porzadku dziennym niestety nawet matka pila raz w tygodniu(soboty)odreagowywala.Ojciec nigdy nie uderzyl mnie czy moja siostre,czulam ze mnie kocha i czasem myslalam ze bardziej niz mama. Klocili sie tylko miedzy soba.Mama pracowala na 2etaty tata wcale-mial omamy az popelnil samobojstwo. Myslalam ze odtad wszystko bedzie ok bo mama sie uwolnila ale nie...bylo jeszcze gorzej to mama zaczela pic na dobre-w przeciwienstwie do ojca jest agresywna i kloci sie ze wszystkimi. Nie moglam sie z nia dogadac i wydawalo mi sie ze malzonstwo bedzie jedyna ucieczka od chorej sytuacji. Moj chlopak lubil wypic ale nie tak jak inni moi koledzy a do tego pochodzil z niepijacej-inteligentnej rodziny i wydalwalo mi sie ze to sa tylko szczeniackie wyskoki. Pobralismy sie i niestety juz w dzien slubu moj ukochany wypil tyle ze nie wiedzial co sie z nim dzieje. Mialam ochote uciec ze slubu ale gdzie...do matki alkoholiczki? Jestesmy po slubie 14lat i przez caly ten czas mam jazde z piciem.Mamy coreczke ktora maz ogromnie kocha i ona jego. Jak pije nie jest agresywny, nie podniosl na mnie reki, stara mi sie to wynagrodzic i jest \\\"do rany przyloz\\\".Stara sie kupowac naszej coreczce co chce, spedzac z nia swoj czas i ogolnie jest dobrym ojcem. Od 4 lat nie mieszkamy w Polsce,ja nie pracuje a maz stara sie zapewnic nam byt.Niestety nadal lubi wypic a ja dostaje szalu. Sa okresy kiedy decyduje sie na abscynecje ale nie na dlugo.Ostatnio trwalo to 0.5roku i bylo cudownie-bo on jest naprawde dobrym czlowiekiem. Jednak znow zaczal pic. Wiem ze z rozsadku powinnam odejsc ale corka tak bardzo go kocha a ja nie umiem sie pogodzic z tym, ze on pije wiec cierpie.On sie broni ze sie stara, pracuje, gotuje i pomaga mi w zakupach,ze nie robi awantur tak jak inni,ze mnie kocha i wiem ze to wszystko prawda ale ja sie boje ze najgorsze dopiero przede mna. Tak naprawde jesli bym sie z nim rozstala nie chce zostac w tym kraju, nie wyobrazam sobie byc tu sama a w Polsce...nie mam dokad wracac zeby od czegos zaczac. Nie wiem juz co mam robic.Czy ja przesadzam..?
Prosze odpiszcie mi cos bo nawet nie mam tu z kim pogadac...