Kochana Misiu. Zajrzałam na Waszą stronę i przeczytałam o tym co Cię spotkało. Z całego serca chciałabym Cię pocieszyć i powiedzieć Ci, że wszystko przed Tobą i że na pewno będziesz mamą.
Kochana, ja byłam w podobnej sytuacji. Zaszłam w ciążę, którą straciłam, a potem okazało się, że na kolejną naturalną nie ma żadnych szans bo mąż ma bardzo ale to bardzo złe wyniki. W efekcie nie tylko zaszłam w ciążę naturalną, ale ją donosiłam i mam teraz córeczkę. Kochana Misiu wiem, że teraz trudno Ci w to uwierzyć, ale będziesz mamą. To zupełnie naturalne co przeżywasz i naturalne jest, że boisz się kolejnej ciąży, niepowodzenia, tego, że z dzieckiem coś będzie nie tak.
Ja pierwszą ciążę straciłam też nie dlatego, że mój organizm nie mógł jej podołać, ale najprawdopodobniej dlatego, że maleństwo było chore. Nie biło mu serduszko.
Po zajściu w drugą ciążę praktycznie nie potrafiłam się nią cieszyć bo czekałam tylko by minęła i by dziecko się urodziło zdrowe. Całe moje otoczenie miało mnie dosyć. Reagowałam na wszystko histerycznie, nie panowałam nad lękiem o dziecko i ciążę, to było najwspanialszych ale i najgorszych 9 miesięcy mojego (naszego) życia.
Od pierwszej do drugiej ciąży minęły 2 lata, podczas których zaliczyłam mnóstwo wizyt w Novum, które w efekcie pomogły nam i dzięki lekarzom w Novum mamy dziecko. Doktorzy Zamora i Wolski są wspaniali o ich kompetencjach pisać nie muszę bo to się rozumie samo przez się.
Misiu dojście do siebie po poronieniu zajęło mi rok. To prawda, że minimum tylko czasu potrzeba by zacząć funkcjonować po stracie bliskiej osoby. Do teraz często myślę o moim dziecku.
Piszesz, że w szpitalu powiedzieli Ci, że możesz nie donosić ciąży. Moim zdaniem lekarze często mówią takie rzeczy bo się asekurują i boją odpowiedzialności za swoje słowa. Moje doświadczenia z lekarzami sprowadzają się do jednego wniosku – MISTRZOWIE ASEKURACJI. Takie jest moje zdanie i nie przywiązywałabym się tak bardzo do ich słów. Pamiętam słowa koleżanki, której zwierzyłam się, po stracie dziecka. Pamiętam jak uścisnęła mi mocno rękę, popatrzyła i powiedziała ważną rzecz: pamiętaj, ale nie rozpamiętuj. Kochana Misiu mam nadzieję, że nie zabolą Cię moje słowa. Mnie wtedy one zabolały, ale wzięłam je sobie do serca i nie pozwoliłam sobie na załamanie psychiczne chociaż były bardzo bardzo złe dni, podczas których po prostu działałam jak maszyna i zmuszałam się do każdego kroku.
Wiem, też, że w życiu jest jak na fali, raz na górze, raz na dole i to jest prawda.
Pozdrawiam Cię z całego serca i życzę szczęścia, oby przyszło jak najszybciej i nigdy już sobie nie odeszło.