eMka86

dawno mnie tu nie było. pomarańcze nas wypędziły na prywatne forum i tak jakoś zapomniałam o kafe. pewnie mnie nie pamiętacie za bardzo. więcej Was czytałam niż pisałam. u nas ok. młoda ma już 9 m-cy, rośnie w oczach, śmiga po całym domu, zaczepia psa, wszędzie wchodzi, nie zawsze umie wyjść. dużo się śmieje, jest radosna i żywa. wcina stałe pokarmy aż jej się uszka trzęsą, no i ogólnie git.

ja mam niańkę Tomy. dostałam w spadku. mierzy temperaturę u dziecka, światełkiem pokazuje "temperaturę" płaczu dziecka. Ogólnie spoko, ale zależy czego od niańki oczekujesz, bo są takie z kamerką nawet, monitorem oddechu i innymi bajerami. Nam nie była szczególnie potrzebna, bo jakoś nie dorobiliśmy się jeszcze pięter i swojego ogrodu, ale jak wieczorem telewizor włączony, to się nie robi z siebie idioty ciągle przyciszając i łążąc pod drzwi jej pokoju, "bo chyba płakała"...

mój nie jest zły, chociaż wk*rwić potrafi. Wczoraj mówi, ze jak córa się w nocy przebudzi, to on pójdzie jej smoka wcisnąć, żebym nie musiała latać. No więc 2:00, słyszę w elektroniańce, że dziecię się rusza i coraz głośniej stęka. B. oczywiście nie słyszy, więc go budzę... Trwało to dobrą minutę, ale myślę sobie "nie, ja nie idę". Jak już w końcu zaczaił o co chodzi, to usiadł na łóżku i siedzi. patrzę na niego, a on po minucie się kładzie. ja już wściekła, pytam dlaczego do niej nie idzie, a on "przecież byłem" i zasnął. tamta stęka już na maxa, zaraz się rozbudzi na dobre, więc machnęłam ręką i poszłam sama. i focha z rana trzasnęłam.

havanna ja też mam wielkiego psa, też on+ brzuch budziły zdziwienie. No to wyobraź sobie jak wyglądaliśmy dziś rano. Ja+ nosidło+ 7-tyg. niemowlę+ bydlę. Pomykamy po osiedlu:D zazwyczaj mój B. wychodzi z rana, ale dziś zaspał do pracy, więc musiałam dać radę sama.

nieeeee.... zaczęło się. dzwoniła teściowa... "bla bla, pim, pim, bla bla, a kiedy chrzest??"

alonuszka zima idzie, to nie będzie widać;)

no ja też i serek wiejski. moje śniadanie od kilku tygodni. co do studiów to racja, szczególnie na początku gadanie o wszystkim i niczym. przedmioty humanistyczne na kierunku technicznym i inne pierdoły... dlatego ja już nie studiuję. teraz robię studium, przy pewnym szpitalu. czyli wysoki poziom merytoryczny, bo świetni fachowcy + nie za duże wymagania, bo to jednak studium:)

alonuszka ja do samego procesu nauki też się jakoś nie garnę, zawsze mi się udaje prześlizgnąć. Wiem, to beznadziejne.. Ale za to lubię chodzić na wykłady, dowiadywać się czegoś nowego, tylko w okolicy sesji sobie pluję w brodę, że mi się zachciało...

idę po kawę. może się ktoś przysiądzie w tym czasie.

pust.ki tu. alonuszka, ja rzeczywiście wracam do szkoły:) Ostatni rok mojej ostatniej szkoły mam nadzieję. Chociaż znając moją ciekawską naturę to za parę lat znów wymyślę coś nowego.

skopiuj i wklej do przeglądarki: http://www.forumpediatryczne.pl/txt/print,2127,0 bo się gdzieś cholerstwo rozdziela

ja w przyszłym tyg. szczepię standard+ hib. ale szczerze to nie jestem jakoś przekonana czy dobrze robię. z drugiej strony zdaję sobie sprawę, że szczepienia zawsze były i będą produktem handlowym. http://www.forumpediatryczne.pl/txt/print,2127,0 poczytaj sobie, wydaje się być rozsądnie napisane.

ja nie lubię świąt. kiedyś tak, jak jeszcze dużo rodziny miałam tu na miejscu. teraz to albo powyjeżdżali albo poumierali. już sobie wyobrażam w tym roku jak każda część rodziny będzie się domagać naszej obecności na wigilii, bo jesteśmy szczególnie atrakcyjni teraz przez niemowlaka. bleee. może się jakoś ukryjemy. havanna jak będziesz mieć takie kulturalne dziecko jak moje, to i na kakao będzie czas.

dosiadam się z kawką. Dodałabym jeszcze fajkę, ale właściwie to nie palę, więc nawet jej nie posiadam. zimno i wieje, jesień idzie a za nią zima. jak co roku myślę, że nie przeżyje kolejnych długich i ciemnych wieczorów, zmarzniętych bolących pleców od kulenia się z zimna. Bo ja zmarzluch jestem. piątek piątek-- weekend. jak dla mnie to wielkiej różnicy nie ma, tyle że facet w domu. ale może gdzieś sprzedamy dziecko na wieczór jutro i coś weekendowego zrobimy. właśnie odkryłam ze mam majtki na lewą stronę. tyle lat mam, a się nie nauczę patrzeć jak się ubieram:D ja też lubię swoją pracę. nie kocham, nie fascynuje mnie jakoś bardzo, ale lubię, toleruję, znoszę bez bólu. ale nie chce mi się na razie do niej wracać. Może pod koniec macierzyńskiego bardziej zatęsknię.

właśnie, becikowe... ciągle zapominam te papirki zanieść. na lokatę wpłacę, dziecię będzie miało na waciki jak skończy 18:P

a co do prorodzinności, to ono jest prorodzinne póki dziecko w brzuchu, wtedy wszystkich naokoło interesuje co się z nim dzieje i państwo na głowie staje, żeby na pewno się urodziło (nieważne czy zdrowe, bo badania prenatalne też są niemoralne). a potem pokazuje dużego fuckersa i daje 48 zł...

Obeznana, ćśśśś, nie mówimy o kawie;)

tylko czasem bez niańki się nie obejdzie. u nas żłobki od 2,5 roku tylko, babcia trochę pomoże, ale nie codziennie, więc zostaje niańka.

havanna ale to rodzinne to śmiech na sali... Nam też się nie należy, ale nawet gdyby, to to niecałe 50 zł.. co ja mam sobie z tym zrobić niby..? kawy mi brakło. nawet nie wiedziałam, że jestem tak uzależniona. ciągle o niej myślę. kawa kawa KAWAAAA jak tylko babok się obudzi to ją w wózek i lecę na kawowy żer.

mój się za to udzielał. swoim chrapaniem. A jak go ładnie poprosiłam, żeby się przewrócił na bok, to usłyszałam- "nie, bo mnie głowa boli".... co to za argument w ogóle... ale jak poszedł do pracy to ja dalej w kimę, a Małe pełzało na brzuchu w łóżeczku zamiast spać. Niestety po godzinie jej się znudziło i obudziło biedną zamęczoną życiem matkę;)

sierść mojego psa jest wszędzie. WSZĘDZIE. To, że w domu to już trudno, zamykam oczy... Znajomi jak do nas przychodzą to już się nauczyli, że najlepiej bez skarpetek, bo z bosej stopy łatwiej strzepnąć. Sierś jest w herbacie, w pralce, w dziecinnym pokoju do którego nigdy nie wszedł, na klatce, na progu u sąsiadów... Kiedyś w pracy siedzę, jakąś teczkę otworzyłam, patrzę, nie wierzę: przyglądam się a tam włos mojego psa... Teraz od kiedy jest dziecko wysłałam psa do koloni karnej do mojego brata.. Niestety psu się trochę za bardzo urosło (dlatego już nigdy nie kupię psa bez rodowodu) i coraz mniej nadaje się do mieszkania w bloku. Dodatkowo ma adhd i mimo, że jest kochany, to jego buchająca radość i rozbiegane kończyny niekoniecznie dobrze są mile widziane przy niemowlaku... Więc póki co siedzi na podwórku. Nie wiem co z nim zrobię. Nie chce mi się o tym myśleć. Cały czas marzę o swoim domu i kawałku podwórka, żeby zwierz mógł być na zewnątrz. od kilkudziesięciu minut oglądam torebki na allegro... czekam na chłopa aż wróci do domu, bo whiskey sobie w lodówce chłodzę... Przejmie obowiązki, a ja sobie co nieco chlapnę. na zdrówko.

a co ci do tego pomarańczowy detektywie? dlaczego inni ludzie nie mogą się zająć sobą tylko węszą po cafe szukając czegoś do czego można się przyczepić? Chce obrażać- niech obraża, chce na pomarańczowo- niech ma na pomarańczowo. A tobie jak się nie podoba, to nie czytaj.

co do zasypiania przy cycku- nie traktuję tego jako zaletę. Co chwilę na cafe pojawiają się zrozpaczone matki, których dzieci nie potrafią zasypiać w swoich łóżeczkach. Ja tam wolę dreptać co 4 minuty na uspokajanie, przez pół h aż zaśnie na dobre, niż być na ciągłym posterunku, bo a nóż zarząda usypiacza. U starszych dzieci pewnie nie jest to aż takie uciążliwe, bo mniej śpią, ale u dwumiesięczniaka ZASYPIANIE występuje w ciągu dnia nader często.

rozciumkana w sumie to nie bardzo się garnęłam do karmienia, ale w szpitalu jeszcze na znieczuleniu mi ją dali do cycka i tak zostało. karmiłam ją na samym początku i wszystko było super. budziła się co 3 godziny, w nocy tylko 2 razy. Ja miałam super piersi, bolały tylko pierwsze 3 dni, a potem same zalety. Ja- przeciwniczka terroru laktacyjnego odkryłam się w karmieniu piersią i uznałam, że jest to jedna z fajniejszych rzeczy jakie dała nam natura. Do czasu kiedy moje dziecko postanowiło zawisnąc na mnie 24 na dobę. Wytrzymałam 3 dni ciągłego marudzenia. nie wiem dlaczego tak to wyglądało- czy była głodna, czy coś jej było, w każdym razie mój facet się wkurzył i zapodał jej butelkę- dzieciak od piersi się odczepił i na nowo zaczęła spać i budzić się tylko co 3 h na karmienie. Próbowałam dalej cyckiem, ale i tak po moim dojadała jeszcze z butelki. a potem zaczęła się krzywić na moje cudne piersi i zdecydowanie wybrała butelkowego smoczka. moje piersi znowu stały się małe, a mleko zniknęło. i tak skończyła się moja cudowna przygoda z karmieniem piersią. i trudno, nie rwę z tego powodu włosów na głowie. Na szczęście, bo po ciąży systematycznie, z dnia na dzień robię się coraz bardziej ŁYSA.

obeznana- mnie właśnie to wiązanie lub walka tak wkurzały, że się obcięłam i już nie mogę wiązać:P takie do brody mam i grzywkę. I od momentu kiedy obcięłam marzę o długich, które będę mogła związać. Ot, takie moje myślenie od 17 roku życia. rozciumkana- przedwczoraj stuknęło jej 5 tygodni. od 20 minut ciężko zasypia... co 4 minuty (CO 4 MINUTY jak w zegareczku) płacze po wypluciu smoczka. dreptam do pokoiku, robię "ćśśśś" i daję smoczka. Ciekawe jak długo to wytrzymam. Na następnym zawołaniu kładę ją na brzuchu.. uleje jej się pewnie, ale zasypia bez wycia i bez smoczka. Cóż z nią zrobić... też przez długi czas miałam krótkie włosy, ale jakoś od jakichś 3 lat mam takie już bardziej długawe (nie "na chłopaka":P) i tego się trzymam, chociaż czasem mnie kusi, żeby wziąć nożyczki i opitolić się sama w łazience jak to miałam w zwyczaju w liceum.