eMka86

a w ogóle to dawno nie pisałam, bo wy tak dużo piszecie że nie nadążam. idę budzić dziecię na wstrętne, niematczyne, trujące jej ciało MLEKO MODYFIKOWANE.

ja też mam chu*owe włosy. nie są proste, ale się też nie kręcą. jak się z nimi nic nie zrobi (nie wyprostuje, nie wysuszy na szczotce), to wyglądam jak zaniedbana włoska mama.

rzeczywiście obrzydliwe, ale co ma do tego odchudzanie?

ej.. czy tak powinno być? jestem 5 tyg. po porodzie- krwawiłam dość mocno przez pierwsze 3 dni, a potem się to zamieniło w plamienie. coraz mniejsze i mniejsze. już myślałam, że zniknie, ale od 3 tyg. nic się nie zmienia- ciągle małe plamienia- takie co tylko wkładki potrzebują ale i tak mnie to wkurza. Czy to nie za długo??? Kiedy powinnam zacząć myśleć, że coś jest nie tak? łyknęłam wczoraj łyżkę stołową hydroxyzyny i spałam jak anioł w nocy. o 5:30 dałam tylko maluchowi butlę (o dziwo zasnęła z powrotem w 5 minut- zazwyczaj trwa to dobrą godzinę... może wyczuła pozytywne fluidy od zamroczonej syropem matki). potem wstała o 9. Pierwszy raz od 5 tyg. czuję się w miarę wypoczęta- bez ciągłego nocnego nasłuchiwania i ciągłej gotowości... może przestanę wyglądać jak zombi z worami pod oczami. ja 58kg przy 172 cm. marzę o spadku do 54kg- 55kg.

nom, wkładki laktacyjne to podstawa. a te ochronne silikonowe - ja nie kupowałam mimo że cycuchy mi krwawiły (małe aż ulewało moją krwią... ble), ale zacisnęłam zęby i po kilku dniach było już coraz lepiej. ten sudocrem to na odparzenia? ja używam linomag i jest ok. z rad na czasy poporodowe: odpuśćcie sobie tzw. wkłady poporodowe (te co są niby dla dzieci bo niższy podatek, ale i tak kobiety je używają)- jak dla mnie to masakra jakaś. Wielkie pieluszysko między nogami i tak mi to przeciekało, mimo że miałam małe krwawienie. Always nighty się znacznie lepiej sprawdziły, a potem już zwykłe podpaski.

widzę, że sto dwudziestą zapełniam sama. idę pod prysznic w takim razie, ale zajrzę na powrocie. w drodze do łóżka.

o fak na dwójce leci jakiś film o pani który siedzi za biurkiem i ma taki malutki wiatraczek na upały, który trzyma przy twarzy. I trzyma go w taki kokieteryjny sposób :) też chcę taki mieć.

"bazgloliłyście"- bazgRoliłyście. poprawiam cobym nie była posądzona o ciumkanie.

ja jestem, ale chyba nie na długo. piwo wypiłam, wychodzi ze mnie totalne zmęczenie. pokłóciłam się z facetem, dzieciak wył cały wieczór (oczywiście o nią ta kłótnia. Póki nie obierzemy wspólnej drogi postępowania z nią, to nasze wieczory będą koszmarem). Ku*wa kocham tą małą nieporadną istotę, ale teraz to marzę, żeby mieć 18 lat i jutro mieć wakacje i spać do 10. nie nadaję się. zaczęłam dziś żałować, że obcięłam włosy miesiąc temu. teraz nie są już na tyle krótkie żeby nie przeszkadzać w upały, a nie na tyle długie, żeby móc je związać. jestem w czarnej dupie. nie chce mi się czytać o czym tam bazgloliłyście, pewnie nic ważnego. stare pierdoły z was jak widzę, ale to też potrzebne i sama zamierzam te pierdoły uskuteczniać. ;)

kredyty kredytami, a tu życie się toczy. ja wciąż w piżamie siedzę, żarłok zaraz wstanie, chata w bałaganowej rozsypce. Gdybym nie miała czarno na białym kilka stron wcześniej, że jest posprzątane, to bym nie uwierzyła. syzyfowa praca w kłębach rudej sierści. wstaję. wrócę później.

Obeznana co do seksiku urodzinkowego(;)) to zależy. jak wypiję 2 tyskie to usnę, a jak 3 lub więcej to się bez tego nie obejdzie:]

alonuszka- no mi przede wszystkim chodzi o to żeby nie ładować do czyjejś kieszeni, bo też wynajmujemy. I po prostu uważam że nas nie stać na to (patrząc tak szerzej)... no i marzy mi się dom i trochę przestrzeni wokół niego, coby pies miał gdzie polatać, dzieciak gdzie pobiegać, a ja żebym mogła pić kawkę rano na dworze... teraz też w sumie piję na dworze. na balkonie- metr na metr... zajrzałam w tamten temat- jesteś całkiem (nie)popularna na cafe:) pogratulować (nie)sławy. od godziny się zbieram, żeby się ubrać.

obeznana, ja od jakiegoś czasu próbuję coś zrobić, żeby mieć więcej przestrzeni niż 2 pokoje na 4. piętrze dla mnie, męża, dziecka i wielkiego psa. ale jakoś na myśleniu się kończy jak dochodzi do konkretnych decyzji typu wzięcie kredytu. no przerasta mnie to po prostu. chyba za młoda jestem na takie kroki. a facet jak to facet. "no, trzeba coś pomyśleć"..... łapy opadają na parter w moim bloku.

w sb siostra porywa nocnego marudera na noc. my niby mamy o niej nie myśleć i się zabawić, bo ON ma urodziny. a ja przewiduję taki scenariusz: wypiję 2 piwa i o 22 zasnę snem kamiennym. wstanę rano.

moja rodzina postanowiła mnie wykończyć. do 22:00 wycie małego potwora (co ona od nas chce??) do 24:00 mój małżonek napie*dala w klawiaturę śledząc jakichś niemców czy coś (dodam że ja w tym czasie usiłowałam zasnąć) od 00:30 do 2:00 karmienie i BARDZO MARUDNE zasypianie potwora (co z tego, ze to nie ja się nią wtedy zajmowałam- mam małe mieszkanie i tak wszystko słyszę i nie śpię) od 3:00 do 5:00 moje karmienie i po moim karmieniu BARDZO MARUDNE zasypianie od 6:00 przeogromne bezczelne chrapanie mojego współłóżkowego. A jak grzecznie poprosiłam, żeby się jakoś przekręcił, to usłyszałam donośne "NIE". O 7:00 pobudka potwora. jestem trupem, nawet mi się w lustro nie chce patrzeć.

a ja szukam roweru na allegro. już widzę jak śmigam sobie.

to tak jak ci co zbierają na bułki nie chcą żeby im tą bułkę kupić. a, i żeby nie było: ja nie mam zapędów do kupowania tych bułek ludziom w sile wieku, co im się pracować nie chce. posprzątane mieszkanie jest super pies który się zmęczył i w końcu położył jest super słońce nie za mocne jest super moja córa, co wciąż śpi jest super spacery z nią są super (jeszcze... za pół roku pewnie już rzygać będę pchaniem wózka po dziurach) moja siostra co zamierza mi porwać dziecko na cały jutrzejszy dzień JEST SUPERRRR. życie w gruncie rzeczy nie jest złe, chwilami jest nawet całkiem całkiem. ps. seks jest super.

sprzątanie jest do dupy. za to seks nie. szczególnie ten pierwszy po ciąży. mój pies co łazi non stop za mną jest do dupy. pogoda też do dupy, bo gorąco i się pocę. zaraz nie wytrzymam z tym psem, skoro ja usiadłam przed kompem, to on łazi nadal. dookoła kanapy. ileż można, no??? czekoladowa kaszka z lidla jest super, razem z kawką i zaraz pogoniona fajeczką. moje dziecko zasnęło w końcu chyba i to też jest git. mam czas. na sprzątanie. które jest do dupy.

havanna, nie to że w o ogóle jej nie karmię... ;) chcę żeby w nocy jadła tylko raz. Bo budzi mi się koło 4-5 zje pół butli i znowu kima- więc wnioskuję, że wcale tego karmienia nie potrzebuje. No i od dziś odzwyczajam. Wygląda to tak, że niby śpi, ale co kilkanaście minut się budzi i się jednak tej butli trochę domaga. zapycham smoczkiem i zasypia. i tak dotarłyśmy do 7. wtedy dostała. mam nadzieję, że z nocy na noc będzie lepiej. ja tam nie wiem jak to jest z tymi odchodami na porodówce, ale myślę, że nie jest to nagminne, bo jednak przedporodowe biegunki, lewatywy.. a po drugie to chyba nawet jak się zdarzy, to raczej mało która się tym przejmuje. proces porodowy wydaje się być "dość absorbujący";) no ale rozumiem, że można się takimi rzeczami przejmować- ja się przejmowałam wieloma innymi dlatego miałam cc na życzenie. fak, jak gorąco. aż sukienkę założyłam, żeby było przewiewniej po udach;) ja karmiłam całe 2 tyg. piersią i z B skoczyłam do D- były zajebiste. no ale niestety wróciły do swojej groszkowatości..

mój był za szybką, a jak wyjęli malucha, to zanieśli do niego, i potem razem na mnie czekali, aż mnie przywieźli z operacyjnej. tak przynajmniej mi opowiadał, bo ja to mało pamiętam. poranna fajeczka dla zmęczonej mamy, która walczy z karmieniem o 4 rano. nie będę karmić. mam nadzieję, że wyczai w miarę szybko i będzie spać do 7... bo się rozpadnę niedługo.

ja widziałam w swym życiu 2 ładne noworodki- córkę mojej siostry i moją. Pewnie powiecie, że każdej swoje dziecko wydaje się ładne, ale moje było rzeczywiście- pewnie dlatego, że po cc, więc takie różowe od razu, a nie wymęczone sn. zazdroszczę wakacji. my na razie musimy się wstrzymać, póki małe nie podrośnie, coby ją komuś podrzucić, bo jakoś nie widzę wakacji z dzieckiem póki co... A jeśli nawet to i tak lepiej jakby była już trochę bardziej ogarnięta. Poza tym mój facet i jego Wiecznie Absorbująca Go Praca- nie ma szans na urlop... w końcu miał całe 3 dni wolnego jak dziecko urodziłam............ więc na tą chwilę zadowalam się ładną pogodą w moim mieście...

pozwolicie, że przyłącze się do tematu. Chociaż przyznaję, że czasami trochę ciumkam, bo moje małe ma niecały miesiąc i wciąż mnie rozczula. Natomiast wszystkie dzieci większe niż ona wydają mi się przeobrzydliwe;)

też się zastanawiam, jak będzie wyglądał mój po cc. Nie przytyłam zbyt wiele, brzuch mam nieduży + zawsze byłam aktywna fiz. i miałam silne mięśnie brzucha- mam nadzieję, że to spowoduje, że szybko wróci do poprzedniego wyglądu.

trochę szkoda, że uciekacie na prywatne, ale w sumie rozumiem- po co sobie psuć nerwy jakimiś wariatkami.. To ja chyba w takim razie przejdę na lipcówki- właściwie bardziej prawdopodobne, że będę rodzić w lipcu, a nie w sierpniu, ale kto wie.. :)

moja siostra kupiła mojemu Maleństwu te body z biedronki. W neutralnych kolorach, bo my nie chcemy wiedzieć czy to dziewczę czy chłopiec:) ja wciąż nic nie kupuje. co do kulinarnych zdolności, to mój mąż wczoraj powiedział mi, ze zrobiłam mu jeden z najlepszych obiadów w jego życiu:D ziemniaczki na parze, sparzone dość duże pieczarki faszerowane szpinakiem z białym serem+ surówka:) polecam.