Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Jagula34

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Jagula34

  1. Hejka kochane, puściutko na topiku, smutno.... Ja zaczynam walkę po raz kolejny. Nie mogę ścierpieć swojego widoku. Te 72 kilo mnie przeraża, muszę zrobić sobie fotki na \"pamiątkę\", blee, a potem co miesiąc dla kontroli. Może jak zobaczę pierwsze efekty wzrośnie mobilizacja??? Na razie jest ciężko, insulina mi skacze, więc mam ssawkę na jedzenie, boli mnie głowa, chodzę rozdrażniona. Nie pomaga picie w duzych ilościach, bo tylko latam do toalety jak głupia. Jakoś trzeba przetrwać ten pierwszy tydzień, potem będzie już chyba lepiej. Pozdrawiam Was kochane. Może ktoś jeszcze wróci do dietki ze mną? Zawsze w grupie raźniej. Ja startuję! Jest: 10.01.07 -------> 72 kg Cel: 55 kg najpóźniej do końca czerwca!
  2. Obserwatorko, wysłałam. Dzięki Kaprysku za słowa otuchy, ale na pewno zdajesz sobie sprawę, jakie się ma samopoczucie robiąc w rok 15 kg do przodu. W większość ubrań się nie mieszczę, a te co kupiłam to wyglądają jak pokrowiec na kombajn, ochyda. Mambuś, mi też się jakoś od 2 lat nie farci, jak nie wypadki, to choroba taty, śmierć dziadka, operacja córki i tak by można było wymieniać.... Podłe to życie. Zamknęłam się w domu, nigdzie nie chcę wychodzić, z nikim spotykać. Najchętniej bym tylko spała. Deprecha jak nic. Szukam \"metody\" na siebie, ale żadna nie skutkuje.
  3. Hejka! Kaprysku, żebys nie musiała nic sobie wyobrażać wysłałam Ci fotkę. Blee, ciężko to mało powiedziane. Mam brzuch większy jak moje 2 koleżanki z pracy, które są w połowie ciąży! :( A tak swoją drogą drogą, jak rodziłam córcię ważyłam tylko 0,5 kg więcej jak teraz. Porażka!!!!!!!
  4. Ja zagladam stale, ale odzywać się raczej nie powinnam.... Nowy Rok witam z nową wagą 72 kg .... pozostawiam bez komentarza :(
  5. Oj źle Kaprysku, źle... znasz mnie z fotek -13 kg. Sama nie mogę uwierzyć, że to zrobiłam! Nie mam nastroju na balangi, nie chcę kupować worka, nie chcę pokazywać się koleżankom, których dawno nie widziałam. Naprawdę będzie mi lepiej w domu, bo przynajmniej bezstresowo.
  6. Pewnie jakąś kreację bym znalazła, ale naprawdę brak mi chęci paradowania przed zgrabnymi laskami pokazującymi długie szczupłe nogi, dekolty i gołe plecy będąc w worku, który ma zakryć lub zatuszować wszystko. :( To będzie pierwszy Sylwester od 10 lat kiedy zostanę w domu.... Kaprysku, cieszę się razem z Tobą nabytym mieszkankiem, wiem jaka to frajda urządzać własne M. Dbaj jednak o zdrówko, bo masz tylko jedno, a z serduchem to nie przelewki! Ja przez to, że siedziałam miesiąc na zwolnieniu raczej o urlop nie poproszę, choć pasowałyby mi te 3 wolne dni między świętami i Sylwkiem, bo byłby tydzień luziku, a mam jeszcze do wykorzystania 5 zaległych dni. Nie wiem, czy się uda, zobaczymy... Pozdrówki, trzymajcie się, do później...
  7. Ta strona to jakieś \"Neverending story\", nie chce się skończyć. Czarna rozpacz, gratuluję sukcesów. Ja biorę się za siebie od Nowego Roku, bo wiem, że przed świętami i w czasie nie mam szans na schudnięcie. Tak więc będzie to poważna decyzja noworoczna. Sylwestra chyba spędzę w domu, bo nawet nie chce mi się szukać stroju na taką okazję w rozmiarze XL. Tak więc, oby do 01.01. Szkoda, że tak mało dziewczyn się odzywa. Miło wspominam czasy, kiedy topik tętnił życiem... czy jest jeszcze szansa na powrót takiego zgiełku? Oby... Pozdrawiam obecne i nieobecne, mam nadzieję, że chociaż o nas myślą, skoro już nie piszą. Buziaczki!
  8. Smutno tu, cicho i pusto.... chyba to agonia topiku. :( Samopoczucie mam do bani, bo wyglądam fatalnie. Mam zamiar dziś zrobić zdjęcia swojej porażki.... będę się umartiwać.... :(
  9. Ja już w pracy. Duszkasek, każdy ma jakąś swoją skalę porównawczą. Ja 3/4 życia ważyłam 50-55 kg, teraz 15 więcej od tej górnej normy. Kiedyś pasowały ciuchy S, M, teraz czasami nie mieszczę się w XL. Jest mi z tym źle, zwłaszcza że mój facet, który ma tyle lat co ja nie przytył przez 15 lat ani kilograma. Wiem, że kobiety mają inną przemiane materii i inne pierdoły, ale po prostu się zapuściłam i muszę z tym zawalczyć. Pozdrawiam Cię i życzę sukcesów w diecie! Baby kochane, odzywajcie się, bo mi też siły do monologu w końcu zabraknie! :(
  10. Jeju, nikogo od wczoraj od rana??? Co się dzieje babki? Ja chyba wracam na dobrą drogę, bo oglądałam foty z urodzin mojej córki robione przez szwagierkę i załamałam się. :( Wyglądam monstrualnie, buuu. O efektach na Sylwka nie ma co marzyć, ale wreszcie MUSZĘ coś z tym sadłem zrobić. Wczoraj cały dzień była dietka mniej więcej, dziś planuję ciut drastyczniej, bo trzeba zacząć od skurczenia rozepchanego żołądka. Piszcie coś kofane!
  11. Ja dziś pierwszy dzień w pracy, 150 maili na skrzynce, mnóstwo artykułów do publikowania. Jest co nadrabiać. Mała szczęśliwa, że wreszcie idzie do szkoły. Waga tragiczna, mam swoje \"ulubione\" 70 kg... wrrr... nigdy w życiu tyle nie ważyłam! Zmykam do roboty!
  12. Hej babki! U mnie bez większych zmian, choć martwie się, bo mała miała jakieś wolniejsze i częstsze stolce od wczoraj, a to może być symptom, że coś nie tak. Odpukać, oby nie! Osz pitalu wolę zapomnieć, bo ten obiekt powinni nazwać miejską rzeźnią. Dużo piszecie o mieszkankach. Jak trafię do pracy zeskanuję parę fotek ze swojej przystani. Projektowaliśmy mieszkanko z architektem, więc jest raczej \"nietypowe\". Na górze skosy, dół jedna powierzchnia z podziałami jedynie luksferami, bordowe akcenty ojkosów i linie falujące podwieszanych i podświetlanych sufitów. Może wam sie spodoba... Z radości fajne jest to, że dostaliśmy w pracy premie roczną, choć nigdy nie wiadomo, czy w ogóle będzie. Reszta jakoś leci. Muszę zmykać, bo rodzinka jęczy. Kocham Was!
  13. Facet poszedł po piwo, a ja spróbuję coś naskrobolić jeszcze dziś, bo tęsknię za Wami bardzo. Mała wywaliła mi numer w urodziny. Wymioty, wymioty, wymioty... myslałam jak zawsze grypa jelitowa, albo zatrucie. Tak trzymało do wtorku, do \"konfliktu\" dopiero\" rejesteacja mozliwa na 15. Diagnoza...podejrzenie zapalenia wyrostka, skierowanie na cito do chirurga i tak już zostało. Od razu oddział i podpisanie zgody na operację. Mąż jak zwykle delegacja, ja płacz i strach co powiem mamie jak zadzwoni???? Poszła na stół 2 godziny póżniej, pomacali, powiedzieli mi, że nie ma żadnej diagnostyki wyrostka!!! USG czy coś innego! Pokroili i dali na salę chirurgii dziecęcej pakując 5 kroplówek, gdzie dziecko nie ma nawet dzwonka, żeby poprosic o basen! przezyłam przez tydzień horror, spanie na 50 cm w poprzek łóżka w nogach i tyle powikłań na sali, że bałam się o życie małej! :( Teraz jesteśmy w domu. Ich \"diagnostyka\" naciskania doprowadziła do rozlanego zapalenia otrzewnej, nawet w domu dalej antybityki, bo podwyższone leukocyty, CRP, bilirubina w moczu. cieszę się mimo wszystko, bo widziałam na własne oczy jak wykonczyli 17-latkę która przyjechała też tylko z wyrostkiem. Nie mam siły na odchudzanie, na Sylwka nie chcę iść, boje się że wylecę z roboty. Za dużo jem, piję i martwię się. Szukam pozytywów w życiu, ale jak mama mówi \"co się polepszy, to się popieprzy\". Zmykam, bo chłop wrócił i będzie się smiał, że wypisuje smutki, pa kochane!
  14. Babki, żyję, ale kiepsko... odzywam się na moment. Nie chudnę, wręcz przeciwnie. Jestem z małą po powikłanym wyrostku robaczkowym, 3 tydzień w domu, z problemami. Odezwe się jutro i wsio napiszę. Kocham Was, buziaki!
  15. Śliczne krajobrazy! Ech, kiedyś chciałabym zobaczyć na żywo. :) A ci ludkowie spuszczający się na linie, brrr, chyba bym umarła ze strachu. ;P Lece po małą do szkoły, dalej domowa tyrka, buziaki i do jutra, ciut świt, jak zawsze :)
  16. Karina, idź please na forum \"Tak bardzo chciałabym być mniej wredną\" Ok? I zostaw sobie te komentarze dla siebie.
  17. No aż taką pewnie despotką nie jesteś, żeby z góry założyć, że nie sprosta. To raczej jego wygodnictwo, bo najprościej tak sobie wytłumaczyć i nie robić nic. :( A może warto zrobić sobie jakąś małą próbę wspólnego życia? Moja mama uważała, że siostra jak się wyprowadzi to z niczym sobie nie poradzi, bo w domu nie potrafiła nawet umyć po sobie szklanki po kawie, tylko zostawiała w zlewie mamusi. A teraz radzi sobie wspaniale ze wszystkim, nawet kanapki sobie do pracy zrobi, choć wcześniej była obawa, że sobie przy tym palce poobcina. :O Może trzeba sprawdzić wszystko \"w praniu\"?
  18. Kaprysku, 2 kilo to przecież tez dobrze, powolutku, maymi kroczkami do celu! Nie sztuka zafundowac sobie 300 kcal dziennie, a potem miec jo-jo na maxa. Konsekwencja, konsekwencja i jeszcze raz konsekwencja! Obserwatorko, a próbowałas z nim rozmawiać, jak wyobrażałabyś sobie wspólne mieszkanie z nim, czego oczekujesz? Jak do tego podchodzi?
  19. Oj współczuję Obserwatorko. Niestty, jak piszą dziewczyny, dużo znaczą nawyki wyniesione z domu. Mój teść jak zje obiad nawet nie odniesie talerza do kuchni, tylko przesadza tyłek na fotel i czeka aż za niego kto inny to zrobi. Mają 2 synów, całe życie rozpieszczanych przez mamusię \"od wszystkiego\". Powiem Ci jednak, że mozna (i trzeba!) faceta wychować. Mój widac był podatny na wpływ, bo z czasem udało mi się wprowadzić reguły wspólnego dzielenia obowiązków - ja szykuje obiad, ty sprzątasz po nim, ja jadę na zakupy, ty sprzątasz w tym czasie mieszkanie, ja wstawiam pralkę, ale razem wieszamy mokre i składamy suche. Prasuje on, hihi, bo ja nienawidzę, za to zawsze gotuję ja, bo jemu brak \"talentu\". I jakoś leci. Musisz być cierpliwa i nie popuścić, bo jeśli z nim będziesz to wszystko spadnie na Ciebie, a nie jest to dobre rozwiązanie na życie. Zwłaszcza jak dojdzie do tego dziecko. Bling, to raczej nie kwestia jesieni, bo ta działa na mnie dołująco, ale mam po prostu taki moment zaskoku, kiedy oglądanie swoich fotek czy odbicia w lustrze powoduje obrzydzenie. A do tego to cholene ciśnięcie i spętanie za małymi ciuchami. Nienawidzę tego! Z tego też powodu nie potrafię np. chodzić w golfach, bo wystarczy, że leży mi on na szyi, a ja czuję jakby mnie dusił. ;) Mam nadzieję, że wytrwam! Buziaki!
  20. Ale sobie wpisałam, buhaha 57,5 :D Poprawię w tabelce! :) To pobożne życzenia!!! Chyba jeszcze się nie obudziłam, choć wstałam o 5.00 :O Nitka - 168 *64(14.03) *64(23.03) *63,5(30.03) * ? (06.04) *63,5(20.04) *64,4(27.04)*66,1(11.05)*63,9(19.05)*63,5(25.05)*64,0(02.06)*63,7(09.06)* 64,3 (22.06)*67,0 (03.08)* 65,6 (10.08)* 66,7(17.08)*67,0(31.08)*65,3(14.09)*67,5(09.11) Tai - 166 * 58,5(14.03) *59,5(23.03) *59,2(30.03) *59,8(06.04) *61(1.07) *60,5(15.07) *62(4.08) *62,5(17.08) Mamba - 154 *64(13.04) *66,2(20.04) *64,5(04.05)*63,1(11.05)*62,1(18.05)*63,6(25.05*62,2(15.06)*60,8(28.06)*63,9(03.08)*66,6(10.08)*65,9(17.08)*67,4(23.08)*65,6(31.08)*65,3(7.09)*66,4(14.09) *65,2(28.09)*67,2(19.10)*68,4(26.10)*69,1(02.11)*69(09.11) Msabu - 177 *73(14.03) *73(23.03) *72(28.04) *73(04.05)*72(25.05)*71 (22.06)*70(14.07)*69(20.07)*68(03.08)*70(22.09)*69.5(06.10)*70(19.10)* 70(26.10) Bling - 170 *75(14.03) *74,6(06.04) * 74,5(22.04) *74,6(27.04),*74,6(04.05)*75(18.05)*76(01.06)*75(08.06)*74(20.07)*71(03.08)*73(30.08) 74(26.10) Jamka - 162 *53.5(16.03) *53,5(6.04) *52,5(14.04) *52,5(20.04) *52 (4.05)*53,0 (8.06) *53,2 (22.06) *53,0(30.06) *53,0 (20.07.)*53- 52,5 (28.07) *52.0 (5.08)*53,0(30.08) *55.0 (28.09) *53,5 (12.10) Obserwatorka - 176 *67,3(16.03) *68,3(23.03) *68 30.03) *67,9(6.04)*67,4(25.05)*66,5(1.06)****(nawet 70)****67,8(7.09)*67,4(19.10) Dytko - 164 *59,5(16.03) *60(23.03) *59,5(06.04)*58,7(14.07.06)*56(22.07.2006)*55(30.07.2006)*54(03.09.2006)*53(02.10.2006) Kaprys - 160 *79,5(06.04) *77(13.04) *76(20.04) *75(27.04) *75(04.05) *75(11.05) *74(25.05) Cortina - 160 *52(13.04) *53(20.04) *53(27.04)* 51 (19.05)
  21. Coś mi na oczy siadło, bo się powtarzam i nie widzę tego, sorki, hihi ;)
  22. Hejka! Dytko, a może wystarczyłoby już te 53-54? Mi się wydaje, że Ty nie powinnaś już więcej chudnąć, bo będziesz przeraźliwie chuda, żeby nie napisać zabiedzona. Ty chyba jesteś średniego wzrostu? Ja obserwując siebie myśle i np. Jamkę myslę, że waga 55, no 54 jest właściwa, nie za dużo, nie za mało. Nie mozna z siebie zrobić kostuchy bez pupy i biustu. Ja dalej dzielnie się trzymam! Zawzięłam się ostro, chyba przyszedł \"ten\" moment. :) Waga na dziś minimalnie drgnęła 57,5 a było rano już 58,4. No więc mogę uznać, że pierwszy kilos za mną. ;) W ramach ciuchowej rozpaczy kupiłam sobie wczoraj dżinsy, bo została mi jedyna para w którą wchodzę z przetartym kolanem, hehe ;) Zaczęłam mierzyć od XL, a skończyłam na M, ale to podpucha z tym rozmiarem. Pernie i w S bym na silę weszła. To jakaś chora rozmiarówka, bo z dziewczynami w pracy śmiałyśmy się, że to M jak plandeka na samochód, olbrzyyyyyyyyymia! :O Do garażu się już przyzwyczaiłam, śmigam parkowanie tyłem i z wyjazdem nie mam stresa, więc jak zwykle narobiłam kwachu, nadenerwowałam się, nawściekałam, a potem wszystko poszło jak należy. Ech, nienormalna jestem! ;) Dziś jem: chleb z masłem i ogórkiem; jajka, papryka; filet z kurczaka, klafior z masłem. Jamko odezwij się co u Ciebie, Tai czemu nie piszesz? Mamba, Kaprys, Msabu, Obserwatorko, Dytko, wpadajcie częściej! Pozdrowionka dla wszystkich! Pozro dla wszystkich
  23. Kaprysku, bardzo się cieszę, że coś Ci się zaczyna układać w kwestii mieszkanka. Trzymam kciuki za powodzenie transakcji! :) Co do małej, nie potrafię po prostu o tym napisać, w żadnej formie. :( Wiele intymnych spraw potrafiłam tu wylać, a w tym temacie wiem, że się nie uda. Nawet z nią nie potrafię mądrze i szczerze o tym pogadać, buuu. Mam nadzieję, że problem \"odejdzie\" sam, na to liczę, choć wcale tak nie musi być. Obserwatorko, a czego tu się wstydzić? Przed nami? No cio Ty? Współczuję tej operacji, ale lepiej zrobić to wcześniej niż później, bo przecież nie chodzi tylko o estetykę, ale i sprawy zdrowotne. Co do mojej diety. Trzymam się! Co prawda nie wytrzymałam wczoraj wieczorem i dokończyłam po małej pół kromki białego chleba z serem, ale myślę, że nie jest to aż takie straszne. Gorzej by było, gdybym dorobiła jeszcze 6 kromek, hihi. Waga oczywiście na razie stoi, za duże zapasy glikogenu w wątrobie, muszę odpokutować to co narozrabiałam. Wczoraj próbowałam wbić się w te spodnie o których pisałam. Wszystkie zatrzymały mi się w połowie zada, tragedia! Naprawdę złapałam silną motywację, żeby coś z tym zrobić! Z nowości muszę się pochwalić (mogę???), że kupujemy dla mnie garaż w podziemiu naszego budynku. Niestety bardzo drogi, ale niem już sił odśnieżać i skrobać samochodu w zimie, albo tonąć w błocie dochodząc do niego. Weźmiemy na raty. Szalę decyzji przeważyła ta moja godzina rozpoczynania pracy, bo jak pomyślę, że miałabym wstawać 4.30, żeby zdążyć odśnieżyć to aż mnie ciary przechodzą. :O Dziś w nocy pierwszy raz garażowałam. Co prawda miałam dziś gumowe nogi manewrując na parkingu (wszędzie wydaje mi się ciasno i że się nie wyrobię) i wjeżdżając pod górę pod kątem 45 stopni, brrr głupie uczucie. Ale mam nadzieję, że się przyzwyczaję i będzie ok. Ja już mam taki charakter, że do wszystkiego podchodzę na początku sceptycznie i muszę się przełamać, przyzwyczaić. Potem jest ok, ale co sie najęczę, hehe. :P A co u Was kochane? Gdzie zaginiona Jamka, Dytko, Tai? Aha, co do menu dziś: parówka, kawałek pasztetu, jajko, papryka, ogórki kiszone; bigos z małą ilością mięsnej "wkładki"; klopsiki z kalafiorem. Buziaki! Wstawajcie, szkoda dnia! :)
  24. A u mnie coś dziwnego z wodą. Boli mnie głowa, więc staram się dużo pić, ale nic we mnie nie zostaje, wysikuję jeszcze więcej niż wypijam, buu. To chyba \"syndrom odstawienia wielkiego talerza\", hehe.
×