

Jagula34
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Jagula34
-
Mi też się podobają tatuaże, ale póki co nie odważyłam się zrobić ;) Moja mała miała na wakacjach z henny na boku łydki, coś w rodzaju smoka, czy raczej jaszczurki :)
-
To ja Mambo zaczynam się niepokoić swoimi ilościami jedzenia ;) Na śniadanie pół kilowy kubełek sera, jak jajecznica to z 3 jajek, jak sałatka to z główki sałaty ze smietaną :D Mi chyba wyjdzie z 3000 kcal, hihi :) Ja pieknie chudłam na Montim, natej diecie jadłam naprawdę dużo, jak teraz, a mimo to waga spadała.... i tak powinno być :) Na tych fotkach jest Dytko wagi ok. 60 kg, więc wyobrażam sobie jaki szkielecik z niej teraz;) Nio Dytko, pochwal się fotkami, please....:)
-
Mambuś, przerażasz mnie swoim jadłospisem.... maślanka, ogórki, pomidor, fasolka, przecież Ty masz dietę jakieś 500 kcal/dzień. Nie boisz się, że zwolni Ci się metabolizm, a potem będzie jojo???
-
Nie Mambuś, to \"stara\" Dytko ;) Dlatego pisałam, że chciałabym, żeby przysłała w nowej wadze, ale póki co niet. :( Hejka Obserwatorko! :) Co tak rzadko ostatnio wpadasz na topik? Właśnie wrąbałam wielki pojemnik twarożku light z rzodkiewką i szczypiorkiem. Popijam gazpacho i jest mi dobrze :)
-
Hejka! Drugi dzień dietki zaliczony. :) Co prawda wieczorkiem piłam wino, ale to dozwolone na Montim :P Dziś w menu: twarożek ze szczypiorkiem i rzodkiewką; zrazy zawijane, sałata ze śmietaną; jajecznica, sałatka pomidorowa. Na wadze na razie nie staję, bo pewnie nic się jeszcze nie zmieniło. :( Jamciu, Ty to nieźle się \"rozbijasz\", Plaza, hehe ;) Kuruj się kochana i pisiaj do nas. :)
-
Ja też chcę fotki Dytko 55 kg :D Mambuś, podaj maila, bo nie mogę znaleźć, to wyśle Ci foty Corti i wcześniejsze Dytko :) Co do jadłospisu, tak trochę malutko moim zdaniem. Ja bym na tym nie wyrobiła ;)
-
Melduje się jako pierwsza dziś na topiku. Pierwszy dzień diety zaliczony, bez występków. :) Humor dopisuje, choć czekam na tą chwilę kiedy zobaczę większy efekt w postaci spadku 3-4 kilo. Cel etapowy: 60 kg, i jakaś mała nagroda ;) Dziś w menu: jajecznica, sałatka pomidorowa ze śmietaną; zraz zawijany, ogórki kiszone; fasolka szparagowa z masłem. A jak u Was minęło popołudnie i wieczór? Blinguś, spokojnej podróży, niech Cię tam za bardzo nie wykołysze i odzywaj sie do nas kiedy tylko będziesz mogła. :) Pozdrowionka dla wszystkich i do później. :) Jamko, dyżurna topiku, gdzie jesteś???
-
Fajowo, że robi się większa grupka desperatów, którzy, mówią \"od dziś dość\" :) Jestem za! Będziemy wpisywać codzienne menu, wagę i wymiarki raz w tygodniu we czwartek, żeby było zgodnie z tradycją, OK??? Ja właśnie zjadłam bigosik, idę zrobic herbatkę, bo zimną wodą boję się popijać, żeby nie skończyć marnie jak Kaprysek ;)
-
Mamba, fajnie, że będziemy walczyć razem. :) Ostatnio na topiku było wielkie rozprężenie, prawie nikt nie dietkował, a jak już to mało z nami bywał, czytaj Dytko, hihi, więc jakoś kiepsko było z motywacją. Ale może właśnie my rozkręcimy na nowo zapał do odchudzania???? Oby! :) A co do pory, to nie aż tak istotne, ważne, że możemy liczyć 1 dzień diety! :) Biorę się dalej do pracy, wstąpię jeszcze dziś na pewno!
-
Hejka w nowym tygodniu, ostatnim dniu miesiąca..... Dla mnie to dzień startu z nowymi wyzwaniami. Wracam do diety od teraz, nie ma wyjścia. Odbjam się od dna i musi się udać ;) Chyba mogę już pisać, że to plany Sylwestrowe, hihi, bo nie wiem czy jeszcze gdzieś w tym roku wyjadę. Mam mobizację, bo lubię rywalizować, a kumpela w pracy też zaczyna dietę bo wychodzi za mąż pod koniec października. Nie będę więc sama. Mamba też pisała, że zaczyna więc będzie raźniej. A więc START !!! Waga wyjściowa (67 kg) ...tragedia :( zapuściłam się strasznie, niestety... Cel: 55 kg. Menu na dziś: 3 jajka na twardo, sałatka z 2 pomidorów ze śmietaną; bigos; fasolka szparagowa z masłem; do popijania mięta, gaspacho (mniam, został ostatni karton z Hiszpanii). Ostatni posiłek o 18. Pozdrawiam wszystkie i życzę dobrego humorku! :)
-
Bronią się tym, że źle była położona od początku izolacja i zalewało sąsiada w trakcie deszczów. Balkon wg nich należy do elewacji zewnętrznej więc odwalili samowolkę.Ja miałam piekne kafle, cięte we wzór (przedłużenie z kuchni), a oni położyli izolację która wygląda jak beton z piaskiem pomalowany potem olejną szarą farbą. Tragedia :( Będziemy walczyć, bo jest to paskudne! No to rozjaśniłaś mi gdzie jesteś. :) Podziwiam Cię, ze tak podróżujesz po świecie. Ja jestem chora jak mam pakować gdziekolwiek walizki i od razu mam nerwy, że czegos niezbędnego zapomnę ;)
-
Jamciu, nie da rady od dziś ;) Ja od piątku niczego nie zaczynam, a myślę, że wystartuje z nowym miechem, lubię takie okrągłe terminy na decyzje. Poza tym jutro idziemy do knajpy na kolacje z rodzinką z którą poznaliśmy się w Hiszpanii i jakoś nie mam ochoty jeść czegoś zdrowego, hihi. Zaraz idę zagrzać sobie gołąbki ze słoika, mam ostatnio takie dziwne zachcianki na słoiki i puszki ;) Ty to się masz Kaprysku z tymi choróbskami :( Ja jakos przynajmniej pod tym względem się trzymam, choć dziwię się że nie siadły mi jeszcze zatoki od jazdy z klimą na full nastawiona na twarz. ;) Blinguś, Ty to podróżniczka jesteś, ciągle w drodze. ;) Ja to czasem już gubię rachubę, gdzie Ty w zasadzie jesteś :) A co do krzyków, to tak mi się spodobało, że chyba zrobię jeszcze awarię firmie od netu, bo nie działa poczta w domu i internet i spółdzielni, bo bez pytania zniszczyli mi balkon kładąc jakiś badziew na moje kafelki :S :P Nareczka!
-
Hejka kochane! Dochodzę do wniosku, że mam coś z głową nie tak, łapię kilogram za kilogramem i dalej wpieprzam jak leci. Idę na zakupy i wybieram wszystko to co do tej pory było na diecie zakazane. Zero umiaru ;) Myślę, że z nowym tygodniem i miesiącem trzeba podjąć konkretną decyzję o powrocie na dietę, bo niedługo przestanę się mieścić w to co kupowałam na wakacje :( Tak więc mam jeszcze 3 dni rozpusty, hihi, a potem walka, walka, walka... Obym wytrwała! Z innych spraw u mnie kłopotów ciąg dalszy. Tato czuje się źle w taką pogodę. Walczylismy o zamontowanie klimy u niego w pokoju, najpierw nie było odpowiedniego wymiaru, potem nie było wolnej ekipy do montażu. W końcu jak się udało zamontować to okazało się, że pojawia się dziwny, zatęchły zapach, więc trzba szukać przyczyny tego, a \"fachowcy\" zabrali kartę gwarancyjną i 3 dni nie wywiązali się z dostarczenia jej. Mieli przywieźć wczoraj międzi 20-21. Koło 21.30 zadzwoniliśmy i okazało się, że pan może być po 22, jak już tato idzie spać (miał sprawdzić co jest nie tak). Mój małżonek jak zwykle grzecznie z nim gadał, a ja się tak wściekłam, że urządziłam mu karczemną awanturę przez telefon. Facet jak dowiózł mamie tą kartę to trzęsły mu sie podobno ręce, hehe. Sama siebie nie poznaję, takiego agresora dawno nie miałam do obcego człowieka. ;) Dytko, nawet nie wiesz jak Ci zazdroszczę tej wagi, hihi. Wiem, że kosztowało Cie to duzo pracy, więc tym bardziej gratuluję! :) Biorę się do roboty. Buźka!
-
Hej kochane! Jakoś ogarnęłam się z amoku pourlopowego prania, sprzątania, nadrabiania zaległości w pracy. Zdjęć jeszcze nie odrobiłam, nachrzaniłam coś z przegrywaniem na kompa, bo sformatowałam kartę, a potem chciałam przegrać spowrotem, żeby pokazać rodzicom na telewizorze i sina d..., pokazuje mi \"no pictures\" choć wyświetla na kompie, że są. Ech, technika ;) Muszę teraz posegregować to co zgrane i zmniejszyć pojemność, bo pocztą nie pójdą. Co do jedzenia... Jestem na etapie świadomości, że jestem tłusta świnia, ale nie odchudzam się, jem normalnie to co zwykły naród z frytkami, młodymi ziemniakami i czekoladkami włącznie. Popijam piwem i mam wszystko w dupie. Cieszę się tym, że nie jestem na diecie, wyluzowałam się i nerwy nieco się uspokoiły. Nie powiem, że nie zazdroszczę Dytko, hihi, że tak pieknie jej się udało, ale nie mam teraz ochoty na mabilizację. :) Życie jest tylko jedno, a kruche jak cholera.... Śmierć Ewy Sałackiej, dobitnie mi to uświadomiła. Cóż, taka zwykła, mała osa.... Mambuś, nie poddawaj się, wiadomo czasem słońce, czasem deszcz. Może spróbuj podejść do siebie na trochę jak ja, olej lusterko i ciesz się, że żyjesz, że jesteś zdrowa, masz kochającą rodzinę przy boku. Waga to naprawdę nie wszystko w życiu.... Martwię się tymi Twoimi problemami z pracą, bo wiem jak ciężko coś znaleźć, nie mówiąc już o dobrej, dobrze płatnej pracy :( Trzymam kciuki, musi się w końcu do diaska to wszystko poukładać. Tai, dla Ciebie też całuski, nie daj się depresji. Jesteś piękną i wartościową kobietą i nie zmieni tego kilka kilo więcej. Jameczko, widzę, że Ty dyżur pełnisz za nieobecnych na topiku ;) Fajnie, że kończysz prackę, wiem jaka to ulga jak można powiedzieć \"koniec\". ;) Blinguś i reszta, pozdrowionka i całuski!
-
Jestem z Wami, czytam o mieszkankach, pracy, zrzucaaniu kilosków, motorach, wakacjach.... kocham Was Babolce, mam zaległości, ale życzę Wam the best: .......... oj długo by wymieniać!!!! wracam na łono natury, hihi.... Jutro zaczyna się norma pańszczyźniana robota! Jedno co wiem, jesteście super, z dietą, przyjaźnią, walczeniem o swoje! ..........................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................TU CHCĘ BYĆ!!!!
-
Hejka śliczne!:) Melduje się po urlopie. Niestety tylko na chwilke, bo zajęc mnóstwo i spraw do pozałatwiania. Jutro pierwszy dzień w pracy, więc napiszę więcej. W wielkim skrócie: BYŁO BOSKO!!!! dużo zwiedzaliśmy, zakochałam się w Barcelonie(Sagrada Familia, Katedra gotycka, wynalazki Gaudiego - Casa Mila i inne, piekne grające fontanny wieczorem), płynęlismy statkiem po Costa Brava, byliśmy w Water Worldzie i w Klasztorze Benedyktynów w Montserrat. Zwiedziłam muzeum Salvadora Dali w Figueres (zajefajne!). Oprócz tego złapałam brązowy kolorek i trochę wagi idąc z jedzeniem bez trzymanki, bo stwierdziłam, że, wakacje są po to, żeby sie cieszyć, a nie umartwiać! :) Wcinałam cieplutkie bagietki i owoce morza, hihi. Towarzystwo mielismy super, 2 zaprzyjaźnione rodzinki z Wrocka i Jeleniej. Zdjęć zrobionych sporo, najwięcej dziecku, bo to najwdzięczniejszy obiekt fotografii, duzo pejzaży i ciekawych budowli. Muszę to teraz wszystko zgrać, posegregować, pokasowac co nic nie warte, a będzie co robic, bo przed wyjazdem kupilismy cyfrówę z kartą 1 Gb, więc mam kolo 650 fotek ;) Podróż jakoś przeżyłam, trzasnęlismy około 4 500 km!!! Zmykam teraz do segregowania prania, bo jak to zawsze po takim wyjeździe wielkie stosy! Pozdro dla wszystkich, buźki i do następnego! :)
-
Ojoj, jaka cisza:( Ja tylko na minutkę, bo w domu gorączka przygotowań do wyjazdu. Jamciu, jak mówiłaś tak zrobiłam! :) TEST NEGATYWNY! :) Ale się cieszę! Wielkie buziaki dla Ciebie i reszty kofanych babolców! :) Spadam do roboty!
-
Tak jest Panie Generale Jamko!!! :) Pomimo doła, w głębi duszy mam nadzieję, że się poukłada i będę miała miłe wspomnienia z wyjazdu, a opcja dzidziusia się nie zmaterializuje :p
-
Hejka kochane! Dziś jestem ostatni dzień w pracy przed urlopem, żegnam się do 18.07. Niewiele zrobiłam z przygotowań, tylko drobne zakupki jedzeniowe, dziś po pracy muszę uzupełnić resztę. Zrobiłam też wstępną listę tego co trzeba zabrać, ale jakoś wcale mnie ten urlop nie cieszy.... Myśle, że jest ze mną naprawdę kiepsko. Waga fatalna, 66 kg, musiałam kupić 2 pary spodni w rozmiarze L, bo w M z zeszłego roku nie dam rady się wbić. I to L musiało być duże, bo z Carry na przykład nie pasowało. Połowa garderoby nie do wykorzystania. :( Dodatkowo martwię się bardzo krótkim okresem, jaki miałam po przebojach z przesunięciem się miesiączki. W sumie 2 dni słabego plamienia.... dręczą mnie myśli, że mimo negatywnego testu jednak potomek w drodze :( Mam ciagłe shizy, boje się tak dalekiej podróży autem, tego jak tu będzie na miejscu z tatą. 11 lipca minął rok od udaru, pamiętam jak dziś jak wracałam sama zaryczana z Tunezji :( Mam lęki, że stanie się coś złego właśnie jak wyjedziemy. Jak mama zadzwoniła dziś do mnie na komórkę, a dzwoni rzadko, bo gadamy wieczorami na stacjonarnym, to krew mi z nerwów odpłynęła do nóg. Jestem klębkiem nerwów, zdolowana, zakompleksiona, pełna fobii. :( I po co tu takiego osobnika wieźć do Hiszpanii? Na lekarza nie ma teraz już czasu, a swoją drogą chyba nic by z tego nie wyszło, bo muszę jeździć na codzień samochodem, a po lekach pewnie nie wolno. Ech, odpoczywajcie od mojego zrzędzenia kofane, buziaczki!
-
Jamciu, mi to się zdaje, że to już nie przypuszczenia, a fakt :( Mam pytanko do Ciebie, bo często bywasz w sklepach, czy słyszałaś (widziałaś) takie cudo jak strój kapielowy przepuszczający promienie UV, czyli taki w którym się opalasz równiutko jak bez? Cos mi się obiło takiego o uszy w zeszłym roku, ale teraz szukam w necie i nic nie widzę....
-
Corti, jeszcze jestem, wyjeżdżamy w niedzielę rano. U mnie nic nie zmienia się na lepsze, nawet nie próbuje być na diecie, nic mnie nie cieszy, jestem stale smutna i żeby nie myśleć o niczym chciałabym tylko spać, spać, spać..... :(
-
Hejka! Pogoda dalej daje się we znaki, ciężko skupić się na pracy, jak nie ma czym oddychać. Moje zniechęcenie do wszystkiego nie maleje, chodzę smutna i rozczarowana swoją niemocą. Przecież można było pomysleć o tym, że przyjdzie w końcu ten urlop i chciałoby się dobrze wyglądać. Ja jednak jestem mistrzem przekładania wszystkiego na następny tydzień :( Moja mała jedzie dziś na wieś do babci, a ja marzę od rana o tym, żeby wrócić z pracy i w pokoju z zasłoniętymi żaluzjami położyć się spać..... W menu zaplanowałam dziś: jajeczncę i ogórki małosolne, bigos, pierś kurczaka z kalafiorem. Póki co stoi koło mnie szklana z zimną wodą, bo nawet kawy w taki gorąc się nie chce. Chociaż, gdyby ktoś zaparzył pyszną Lawazzę pewnie bym się skusiła ;) A co u Was kochane? Jak tam humorki?
-
Uf, jak gorąco..... Nie wyrabiam już w robocie.... U mnie standardowo, weekend zawalony, nie lubię siebie coraz bardziej. Wizja urlopu mnie przeraża, najchętniej zaszyłabym się w jakiejś norze, żeby mnie nikt nie oglądał. Z mężem tylko kłótnie, że nie wzięłam się za siebie pół roku temu, a teraz wstydzę się rozebrać. :( Ech, nie chce mi się żyć...... Co do naczynek to się nie wypowiadam, bo niestety nie wiem za wiele.
-
Hejka znowu... Przestawiłam się dzis z dietą, ponieważ nie schudłam ani grama ograniczając węgle, dzis wcinam tylko je ;) na śniadanie był chleb z białym serem i ogórkiem, na obiad makaron z truskawkami i kefirem. Może taki rodzaj jedzenia przyniesie lepsze skutki? Liczę na to, bo za tydzień z kawałeczkiem wyjazd, a ja czuję się jak słoń :(
-
Obserwatorko, fajowa wycieczka, zazdroszczę :) W Pradze byłam dawno temu i na wyjeździe służbowym, więc mało było czasu na zwiedzanie.