kropka45
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez kropka45
-
YYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYY Szczęścia, co radość daje, miłość, co niesie pokój, zdrowia, co rodzi wytrwałość, wiary, co nadzieje prowadzi, dni wypełnionych do końca, nowych wschodów słońca i niech więcej takich rzeczy Nowy Rok Wam użyczy. YYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYY Wyjeżdżam za chwilkę...niestety pogoda skąplikowała trochę moje plany,bo wjazd na prom mam dopiero o 5 rano....sztorm. Ha trudno, trochę pózniej spotkam moich chłopaków. Bawcie się wspaniale moi drodzy, zapomnijcie o troskach choć na chwilkę. YYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYY
-
Skorpionku gdzie cie wywiało....chciałam tylko powiedzieć że będę jechać przez Witkowo...zabieram kogoś z tego rejonu. Więc jak gdzieś blisko mieszkasz to pomachaj mi chusteczką. W ogóle wszyscy pouciekali...czyżby dziewczyny na sylwestra już się szykowały?
-
Witam i zaraz znikam...pracy mam co nie miara. Kupuję gotuję i pakuję się Muszę coś smacznego i polskiego zawieść moim chłopakom. Lila nie zgadłaś bo spotykamy się u 2 syna na południu Anglii. Asia pomacham ci łapką w sylwestra...będę przejeżdżać przez całe Niemcy, Holandię, Belgię i Francję oczywiście. Czeka mnie 20 godzin jazdy, ale 2 kierowców to będziemy się wymieniać. Pozdrawiam Was serdecznie i uciekam do swojej roboty
-
Cześć dziewczynki Lila trafione zatopione ....właśnie wróciłam z wypadu za miasto.Byłam u psiapsiółki...kiedyś o niej pisałam. Wypoczęłam wybornie a co najważniejsze spaliłam kalorie , które wchłonęłam w trakcie świąt. Było bosko i trudno było mi wracać. Pieska niestety sobie nie kupię...alergia totalna. Ale jestem jednostka zdyscyplinowana więc nie ma problemu z codziennym spacerkiem. Toogra pytałaś jakie mamy plany na sylwestra...ja będę w podróży...o 1 w nocy będę na promie płynącym do Anglii. Wspominałam wam kiedyś ,że mimo grudnia mam w sercu maj... teraz już mogę napisać , że 1 stycznia spotkam się z małżonkiem u naszego syna.To tylko 2 tygodnie ale aż 2 tygodnie ;-) Pozdrawiam serdecznie
-
%%%%%%%%%%%%%%%%%%%Dzień dobry%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%% Święta minęły , przyszła znowu proza życia...mam nadzieję że brzuszki wam się nie zaokrągliły.Ja wracam do wkuwania słówek...jest co nadrabiać. Koniecznie też muszę zaaplikować sobie trochę ruchu. I tak myślę czy nie wyjechać za miasto...tylko ta pogoda. Dziś u nas paskudnie mży i jest tylko 1 stopień ciepła. Przy takiej pogodzie kawka rano była nieodzowna. Jakoś nie mogę swojej paszczy utrzymać w ryzach...bez ustanku ziewam zaraz kogoś połknę. Milutkiego dzionka wszystkim
-
Witam Was w drugi dzień świąt a szczególnie Ciebie Ewa. Przytulam Cię mocno do swojego serca....nie płacz ...nie rozpamiętuj.Wiem że strasznie boli. Żadne słowa pocieszenia tu nic nie pomogą...dobrze że miałaś odwagę się wyżalić. Wiesz naszła mnie taka refleksja że najpiękniejsza i najszczersza jest ta miłość młodzieńcza...nie ma jeszcze tego niemiłego bagażu doświadczeń życiowych, niepewności i jest taka czysta. Ewa..... Nie możesz zabronić ptakom smutku krążyć nad swoją głową,ale możesz nie dopuścić do tego, by uwiły gniazdo w Twoich włosach
-
Witam Bożonarodzeniowo Przede wszystkim pragnę złożyć najserdeczniejsze życzenia imieninowe Ewie Samych szczęśliwych dni w życiu uśmiechu na twarzy słonecznych promyków w pochmurne dni Lata zimą i wiosny jesienią, to o czym marzysz - by Twoje było, a czego pragniesz, by się spełniło. **************************************************************************************** Toogra kilka lat temu ja sama nie wiedziałam jakie pokłady determinacji we mnie drzemią. wiodłam ustabilizowane życie aż do bólu i o nic nie musiałam się martwić. Aż pewnego dnia wszystko runęło jak domek z kart, a ja znalazłam się w mrocznym tunelu z którego nie widziałam drogi wyjścia.Przypłaciłam to utratą zdrowia. Kiedy się już otrząsnęłam z pierwszego szoku zaczęłam myśleć co dalej. Doszłam do podobnej konkluzji do jakiej Ty doszłaś...po czterdziestce jest problem ze znalezieniem pracy.Otworzyłam więc własną firmę. Było ciężko ale dałam radę...teraz jest o niebo lepiej. A to że się uczę to po prostu mus. Chcąc pozostać w zawodzie po wyjezdzie z kraju muszę opanować język...szczególnie ten techniczny....koniec i kropka. Pamiętaj o jednym ,że dziś masz o wiele większe możliwości zadziałania na rynku pracy niż ja kilka lat temu. Są unijne pożyczki bezzwrotne na rozpoczęcie działalności i bonusy w postaci nie płacenia przez rok w całości tego cholernego ZUS-u Musisz tylko spokojnie pomyśleć. Emocje nam przysłaniają najprostrze rozwiązania. Życzę Ci powodzenia i ufam że wspaniale dasz sobie radę tak jak mnie to się udało kilka lat temu. Zyczę wszystkim spokoju i miłości do i od ludzi
-
***************************************************************************************** Już słychać kolędy, Już pachnie świętami... Syn Boży się rodzi, By zamieszkać z nami. W betlejemskiej grocie, W żłóbeczku na sianie I w każdym kościele Jest Jego mieszkanie! My więc jak pasterze Do Niego idziemy, Dziecięcą modlitwę W darze Mu niesiemy. Prosimy w modlitwie O pokój na świecie, By było szczęśliwe Trzecie Tysiąclecie. By jedność i zgoda Wszędzie panowały: Błogosław nam, Jezu, Panie, Boże mały! Kochani nadszedł ten piękny czas Świąt Bożego Narodzenia. Dziś zasiądziemy do Wigilijnego stołu, będziemy składać sobie życzenia. I ja także pragnę złożyć Wam życzenia...wielu głębokich i radosnych przeżyć oraz błogosławieństwa Bożego w każdym dniu nadchodzącego roku. *****************************************************************************************
-
Ewa domyslam się co cię bodzie...ja też nie będę miała przy sobie tego najważniejszego człowieka z mojego życia. Jest bardzo , bardzo daleko. 2 dzieci też tysiące kilometrów ode mnie . My z córką jak 2 sierotki. Ale jak wspomniałaś to ludzie tworzą nastrój .Pamiętaj że w Wigilię zdarzają się cuda jak się mocno w nie wierzy...ja Ci życzę z całego serca takiego cudu. Hop, hop pracusie czas na relaks ;-)
-
Hura sałatka jarzynowa zrobiona i już w lodówce schowana. Moje kochane dziecie pomaga aż furczy...zmywa naczynia, przetarła podłogę i w ogóle jest bardzo użyteczna. Już wiem dlaczego...w drugi dzień świąt przyjeżdża jej chłopak. Acha z rozpędu zrobiłam szarlotkę...właśnie się piecze.Mam nadzieję że będzie równie udana. To jednak prawda że praktyka czyni mistrza...jeszcze trochę i polubię pieczenie ciast, tudzież będę mistrzynią wypieków hahaha ;-) Dziewczyny nie widać was...odpocznijcie troszkę.
-
Witajcie zapracowane średniaczki. Ja już poszalałam w kuchni...upiekłam ciasta i nawet jako tako wyszły.Ugotowałam warzywa na sałatkę jarzynową i jak wystygną biorę się za jej pokrajanie.Córka mi dzielnie pomaga. Jutro tylko ryby i kapusta z grzybami. Grunt to dobra organizacja pracy i mało ludzi do jedzenia hahahahahahahahaha :-D A tak naprawdę to jestem już zmęczona i robie sobie właśnie długą przerwę na obiad i kawusię. Wkurza mnie ta bura pogoda za oknem...zero uroku i atmosfery świątecznej. :-( Dziewczyny trzymajcie się...jeszcze zajrzę do Was
-
No to żeby zdrowia nam nie brakowało W pracy z szefem żeby też się układało Jeszcze pieniędzy żeby zawsze było w bród I by nie zabrał nam ich jakiś Robin Hood. Dzieci do szkoły żeby zawsze miały z górki Same szóstki, w piątki dla odmiany czwórki I najważniejsze by własnego geniuszu Nigdy, przenigdy nie mieć powyżej uszu. Gdyby życzenia się spełniały, świat byłby piękny i wspaniały Pełnia szczęścia nieustannie, po co złota rybka w wannie. Gdyby życzenia się spełniały, świat byłby piękny i wspaniały Pod warunkiem, że spełnią się tylko te dobre, a nie te złe. By na działce obrodziły pomidory Jak piłka nożna żeby każdy z nich był spory A do tego bób, fasola i ogórki miały zawsze - wiem! do szkoły z górki. Niech korozja blachy w aucie ci nie zżera A kariera niech przypadkiem nie uwiera Nie daj umknąć żadnej swej życiowej szansie Nóg połamania i w ogóle: oby nam się! Gdyby życzenia się spełniały, świat byłby piękny i wspaniały Pełnia szczęścia nieustannie, po co złota rybka w wannie. Gdyby życzenia się spełniały, świat byłby piękny i wspaniały Pod warunkiem, że spełnią się tylko te dobre, a nie te złe. Gdyby życzenia się spełniały, świat byłby piękny i wspaniały Pełnia szczęścia nieustannie, po co złota rybka w wannie. Gdyby życzenia się spełniały, świat byłby piękny i wspaniały Tak sobie myślę, że a nuż po świętach spełnią się i już.
-
Witajcie zaganiane dziewczyny...pozdrowienia dla nieobecnych Reni Ty to masz zdrowie ...podziwiam cię.Chociaż w porywach ja też czasami tak mam ze rozgrzewam się w robocie nie bacząc na godzinę. Wiesz Ewo Skorpion ma dużo racji w tym co napisała. Tak się składa,że ja także mam taką przyjaciółkę która z wszelkimi frustracjami przybiega do mnie. Czasami czuję wielki ciężar na grzbiecie od jej problemów i sama wpadam w jakies dołki. Dlatego od pewnego czasu stosuję taktykę uników co u mnie nie jest nawet trudne z racji tego iż na prawdę nie mam ostatnio czasu. Myślę że i dla ciebie mogłoby być dobre rozwiązanie. Trzeba mieć trochę dystansu do siebie i problemów tego świata bo inaczej przyjdzie nam zwariować.Rozchmurzcie buziaki...taki piękny czas nam nastaje. Ja biegnę do kuchni ...właśnie barszczyk mi się gotuje, a zaraz za pierożki muszę się wziąć Jutro ciasta. Ehhhhhh dola baby :-p
-
Wiem że nie da się kogoś pocieszyć na odległość, ale ja spróbuję ...dawno tego nie robiłam. Wklejam coś co może rozchmurzy choć na chwilę wszystkich którzy się teraz smucą. asio miał 10 lat i był bardzo ciekawski. Słyszał od starszych kolegów trochę o \"zalotach\" i chciał wiedzieć jak to jest i jak to się robi. Co robi mały chłopiec żeby się takich rzeczy dowiedzieć? Idzie do mamusi! A więc Jasio poszedł do mamy. Mamusia się trochę zakłopotała i, zamiast wyjaśnić, nakazała Jasiowi, żeby schował się za zasłoną w pokoju siostry w celu podglądania jej ze swoim chłopakiem. Tak też Jasio zrobił. Następnego ranka opowiada wszystko mamie: Siostra i jej chłopak usiedli rozmawiając przez chwilę. Po czym on zgasił większość świateł i zostawił tylko jedną nocną lampkę. Zaczął ją całować i obściskiwać. Zauważyłem, że siostra musiała być chora, bo jej twarz zrobiła się taka śmieszna. On też musiał to wyczuć, bo wsadził jej rękę pod bluzkę w celu znalezienia jej serca... tak jak lekarze to robią na badaniu, ale on nie był taki zdolny jak lekarz, bo miał problemy ze znalezieniem tego serca. Wydaje mi się, że on też był chory, bo wkrótce zaczęli obydwoje dyszeć i zaczynało im brakować tchu. Druga ręka musiała mu zmarznąć, ponieważ włożył jej ją pod sukienkę. Wtedy siostra poczuła się gorzej i zaczęła jęczeć, wzdychać, skręcać się i ślizgać tam i z powrotem na kanapie. I tu zaczęła się jej gorączka. Wiem, że to była gorączka, ponieważ powiedziała mu, że jest napalona. W końcu dowiedziałem się, co spowodowało, że byli tacy chorzy - wielki węgorz dostał mu się jakoś do spodni. Nagle wyskoczył ze spodni i stał tak długi na 25 cm. Kiedy siostra to zobaczyła naprawdę się wystraszyła, oczy zrobiły się jej wielkie, a usta otworzyły. Mówiła, że to największy jakiego widziała... powinienem jej powiedzieć o tych, jakie łapaliśmy z tatą nad jeziorem - te to dopiero były duże, ale wracając do nich... siostra była bardzo dzielna rzuciła się na węgorza i próbowała odgryźć mu głowę... potem złapała go w dwie ręce i trzymała mocno kiedy on wyciągnął pysk z worka i zaczęła ślizgać ręka po jego głowie tam i z powrotem, żeby powstrzymać go przed ugryzieniem. Potem siostra położyła się na plecach i rozłożyła nogi... aby móc go ścisnąć, chłopak jej pomagał i położył się na węgorzu. Wtedy dopiero zaczęła się walka. Siostra zaczęła jęczeć i piszczeć, a jej chłopak o mało co nie rozwalił kanapy. Podejrzewam, że chcieli zabić go przez ściśnięcie między nimi... po chwili pewni, że zabili węgorza przestali się ruszać i głośno wzdychali. Chłopak był pewien, że zabili węgorza, bo wisiał taki wiotki, a reszta jego wnętrzności wisiała na zewnątrz. Siostra i jej chłopak byli już trochę zmęczeni walką... ale powrócili do zalotów. On zaczął ją znowu całować... itd., aż tu nagle okazało się, że węgorz żyje!!! Szybko się podniósł i zaczęli walkę na nowo. Podejrzewam, że węgorze mają 7 żyć tak jak koty... tym razem siostra próbowała go zabić przez siadanie na nim. Po 35 minutach ciężkiej walki w końcu zabili węgorza. Jestem tego pewien bo widziałem jak chłopak siostry ściągnął z niego skórę i wyrzucił do śmietnika... Mama zemdlała...
-
Ewa czas świąteczny to owszem czas miłości i pojednania ale dla wielu ludzi to czas refleksji nad własnym życiem. Te refleksje nie zawsze są takie miłe i wtedy ci przyjaciele całą frustrację wyrzucają z siebie raniąc przy tym innych zupełnie nie świadomie...wiem coś o tym Czy twoje pytanko dotyczyło emotikonek? Jeśli tak to spróbuję ci wytłumaczyć. - robisz nawias kwadratowy i w środku piszesz wyraz kwiatek, zamykasz nawiasem tylko bez rozdzielania spacją. - nawias słowo czesc w środku. nawias słowo beksa :-) dwukropek mylśnik, nawias zwykły ;-) średnik , myślnik, nawias zwykły :-( dwukropek, myślnik, nawias zwykłyale smutną stroną :-D dwukropek, myślnik, duża literka D Więcej nie pamiętam
-
Rutkowski Jaqoda Kala Biała Maria Asia Many Dziewczyny dajcie znać co z wami chociaż pomachajcie. Z okazji świąt Życzę Wam nadziei, własnego skrawka nieba, zadumy nad płomieniem świecy, filiżanki dobrej, pachnącej kawy, piękna poezji, muzyki, pogodnych świąt zimowych, odpoczynku, zwolnienia oddechu, nabrania dystansu do tego co wokół, chwil roziskrzonych kolędą, śmiechem i wspomnieniami. Wesołych Świąt!
-
Witam i zapraszam na świeżo zaparzoną kawę \\_/> U mnie niestety śnieg nie pada jest szaro , chociaż z pewną dozą nieśmiałości wychodzi słoneczko.Już dziś mam luzik od pracy i nauki. Zaraz się zbieram i biegnę na zakupy. Wrócę objuczona jak wielbłąd i zaraz za gotowanie się wezmę i tak pewnie aż do samych świąt będzie. Ja podczas gotowania puszczam muzykę którą lubię i wtedy robota jakoś sama się robi ;-) Reni czemu Ci nerwy puszczają? Tak dużo pracy. A pogoń domowników niech jakieś podrzędne prace wykonują. U mnie córka zdeklarowała się że będzie zmywać a to już dużo, bo same wiecie ile garów przy takiej robocie się używa. Będę piekła 2 ciasta...proszę trzymajcie kciuki żeby się udały. Życzę wszystkim spokoju i miłych doznań w tych przedświątecznych przygotowaniach :-)
-
Witajcie wieczorkowo Buber może podobnie jak Ty Twoi przedwojenni przodkowie nie przepadali za karpiem. jednak tradycja przyrządzania karpia na Wigilię sięga korzeniami bardzo głęboko aż do naszych pra pra pradziadów. Tak dla pogłębienia wiedzy kopiuję ciekawy artykuł na ten temat. Jego początki sięgają czasów pogańsko - słowiańskich. Całe święta, a zwłaszcza wieczerza wigilijna zachowały wyraźne ślady obrzędów z czasów przed wprowadzeniem chrześcijaństwa na ziemie polskie. Przygotowania do Wigilii obwarowane są wieloma nakazami, zakazami i zwyczajami wywodzącymi się także z zamierzchłych czasów. W polskim Bożym Narodzeniu splot dwóch wątków - pogańskiego i chrześcijańskiego - utkał niezwykle malowniczą i nastrojową całość. Do wieczerzy wigilijnej zasiadano po zapadnięciu zmroku, tuż po ukazaniu się na niebie pierwszej gwiazdy, pilnie wypatrywanej przez dzieci. Zaczynano ją od dzielenia się opłatkiem i składnia życzeń. Potem następowała chwila najbardziej oczekiwana przez dzieci - otwieranie paczek z prezentami, które już od rana leżały pod choinką. A potem zasiadano do jedzenia. Z kuchni już od kilku tygodni dobiegały zapachy przedświąteczne, bo szykowano się do świąt nadzwyczaj starannie, pierniki wypiekano już 2-3 tygodnie wcześniej, kiszono buraki na barszcz, marynowano mięsa. Kulminacja przygotowań następowała jednak w dniu wieczerzy wigilijnej, która zawsze w Polsce była najważniejszym dniem świąt Bożego Narodzenia. Nasi przodkowie lubili jeść i pić, a - ponieważ bardzo mocno przyprawiano potrawy - więc silne aromaty dobiegające z kuchni jeszcze bardziej zaostrzały i tak wielkie apetyty. Na Boże Narodzenie wypiekano jeszcze - prócz wspomnianych już przeze mnie pierników - makowce, baby drożdżowe oraz różne drobne, mocno korzenne ciasteczka. Przygotowywano mnóstwo potraw mięsnych, z drobiu i przeróżne do nich dodatki, jak ćwikła, borówki z gruszkami, chrzan. Ale wieczerza wigilijna była posiłkiem postnym, często pierwszym tego dnia, gdyż zwyczajowo poszczono do wieczora, w ciągu dnia pijąc tylko wodę. Wszystkie potrawy przyrządzano na oleju (najczęściej lnianym) lub maśle. Wigilia składała się z dwunastu dań, czyli tylu, ilu było apostołów. Otwierała ją jedna z tradycyjnych zup wigilijnych: postny barszcz czerwony z uszkami, wigilijna zupa grzybowa (często przyrządzana z samych kapeluszy borowika szlachetnego) lub zupa migdałowa. Największą popularnością cieszył się barszcz czerwony, a w niektórych domach szykowano nawet dwie lub trzy zupy. Potem podawano dania rybne, z różnych gatunków ryb, przyrządzanych na różne sposoby, na zimno i na ciepło, ale zawsze musiał być karp lub szczupak w szarym sosie. W zamożniejszych domach szlacheckich czy mieszczańskich samych dań rybnych bywało tyle, że tradycyjna liczba dwunastu potraw byłaby przekroczona, ale nasi przodkowie znaleźli na to radę: wszystkie dania z ryb liczono jako jedną potrawę. Oprócz dań rybnych podawano staropolski groch z kapustą, potrawy z grzybów suszonych, kompoty z suszonych owoców, świąteczne wypieki, a we wschodniej części Polski - jeszcze kutię. Napojów alkoholowych post nie obejmował, więc ich sobie nie skąpiono. Wynika z tego, że dla naszych przodków słowo \"post\" oznaczało \"bez mięsa\" i żadnych więcej ograniczeń.
-
Witajcie kochani w słoneczny piękny dzionek. Witaj Zawszesama.Zasmuciła mnie troszkę twoja wypowiedz na topiku. Ja swoim znajomym powtarzam aby kochali siebie...nie egoistycznie , nie jak Narcyz zapatrzony w swoje odbicie , ale tak po prostu. Uważam że potrzeby najbliższych czy znajomych są ważne ale tylko do momentu kiedy nie godzą w nas samych. Nasze potrzeby są bardzo ważne, a kochając siebie kochamy cały świat wokół. Rozgoryczenie i wewnętrzne rozterki przekładają się na to iż nie radzimy sobie ze zwykłymi problemami, roztrząsając nieustannie swoje problemy. Zawszesama czy w tym hipermarkiecie nie powinnaś powiedzieć ...Dzieci mam ochotę posłuchać tego koncertu, to dla mnie wazne! Myslę , że nawet jakby miały fochy to nie miałoby większego znaczenia,bo Ty wyszłabyś z tego hipermarkietu zadowolona.Gniew córek szybko mija, a moze być lekcją dla nich,że inni też mają swoje potrzeby. A ja dziś mimo grudnia mam w duszy maj , a to za sprawą pewnej osoby bardzo mi bliskiej.Już nic więcej nie powiem , bo nie chcę zapeszyć. Pozdrawiam Was serdecznie na resztę dzionka i życzę samych radosnych chwil :-D
-
Witajcie Asiu poczułam kawę i jak w dym przyleciałam ze swoim ulubionym kubkiem...mam nadzieję że się jeszcze załapię na nią. Dziewczyny HURA właśnie skończyłam pewną żmudną pracę ale ważną i mam całe trzy dni na złożenie tego do kupy. Bosko bo to już sama przyjemność.Już nie będę taka napięta i nerwowa. Reni nie wiem czy wyłapałam sens ale spróbuję napisać wyjaśnienie. Choinka jest plastikowa,chociaż wygląda jak żywa i stoi w domku. Ja też marzyłam o żywej ale nierealne , bo jedyne miejsce gdzie może stać to w pobliżu kaloryfera. Zywa choinka w tym miejscu posypie się w ciągu tygodnia. Mam jednak taki aerozol który ma zapach świerku więc przy sporej dozie wyobrazni wytworzy aurę żywego drzewka. Będzie też Gwiazda Betlejemska więc myślę że urok świąt zostanie zachowany.Wiesz Reni a ja lubiłam jak mi mąż plątał się po kuchni z dwu powodów ale zdradzę tylko jeden...on świetnie gotuje i bywał w tym względzie bardzo pomocny. Asiu gratulacje że tak cudnie wychowałaś syna i rozwijałaś jego talent.To prawdziwa radość mieć tak ambitne dziecko Życzę wszystkim miłego dzionka.
-
A wiesz Lila , że gdy by obowiązywał taki dzienniczek to na ban był by jeden wpis....ustawicznie przeszkadza w zajęciach jęcząc , że już nie ma siły hahahaha. Acha ja też już mam prezenty tralala i jeden kłopot mniej. Ach te święta są takie piękne , trwają zbyt krótko a ile trzeba się nabiegać. Pozdrawiam -)
-
Malisanko piękne dzięki za życzenia świąteczne. I ja Tobie życzę : Niech magiczna noc Wigilijnego Wieczoru Przyniesie Ci spokój i radość. Niech każda chwila Świąt Bożego Narodzenia Żyje własnym pięknem, A Nowy Rok obdaruje Ciebie Pomyślnością i szczęściem. Najpiękniejszych Świąt Bożego Narodzenia Niech spełniają się wszystkie Twe marzenia.
-
Witajcie , mam chwilkę to weszłam do naszej kawiarenki. U mnie także buro i szaro. Pogoda nie nastraja ani optymistycznie ani nie motywuje do pracy. Wczoraj cały dzień się byczyłam w dosłownym sensie...pełny luz pas. Dziś tak trudno zmobilizować mi się do rzetelnej pracy...omykam jak diabli jednocześnie zdaję sobie sprawę , że jutro będę musiała to wszystko nadrobić. Liczę jednak jak naiwna dziewczynka , że jutro będzie lepszy, słoneczny dzionek. Ewa tak trudno komuś radzić w delikatnej materii jakimi są relacje międzyludzkie, gdy się nie zna dogłębnie problemu. Każdy z nas miał lub ma takie chwile w życiu kiedy musiał dokonywać wyborów i był pełen obaw co do podjęcia decyzji.My i tylko my musimy wybrać co dla nas najlepsze. Prawda bywa często bolesna i rujnuje nam dotychczasowy wizerunek człowieka i nasze postrzeganie świata. Masz prawo przeżywać frustracje, ale określiłaś się jasno...brzydzisz się kłamstwem. Jeśli tak to masz odpowiedz na swoje dylematy...chociaż będziesz cierpieć. Pozdrawiam wszystkich, życzę miłego dzionka.
-
Jaqoda cieszę się że do nas zajrzałaś...jak miło. Biała mam nadzieję że jesteś szczęśliwa w nowym miejscu i przy boku małżonka.Dziękuję za kwiatki. O chorobach nie chcę się rozpisywać bo to bolesny temat a i mnie nie ominął. Dowiedziałam się niedawno o chorobie młodej dziewczyny z mojej rodziny.Nie jest to przypadłość fizyczna , ale natury psychicznej...nerwica lękowa. Sama już teraz nie wiem co jest gorsze przypadłość fizycznej natury czy psychicznej. Pisałaś Skorpionku o hipochondrykach ...ja bym każdego z nich zaprowadziła za rękę do hospicjum i zaproponowała pracę wolontariusza.Według mnie to najlepszy sposób na wyleczenie takich ludzi z obsesji wiecznego zamartwiania się o swoje zdrowie. Znikam bo mam masę zajęć typu pranie , gotowanie i.t.p. Ż yczę miłego wieczorku.
-
Witajcie Reni mówiłam kiedyś że nie zawsze będę mogła tu zaglądać. Czasami potrzebuję po prostu poleżeć i o niczym nie myśleć. W tym momencie życia jest mi to niezbędne, jest to mój sposób na odreagowanie stresu związanego z pracą i nauką.Dziś po zajęciach zjadłam obiad i padłam. Podobno pózniej już ten kierat będzie normą i nie będę czuła tego przytłaczającego zmęczenia...pożyję to się przekonam. Wiesz Skorpionku ten twój sąsiad to chyba pesymista...optymiści mówią że...jak jest tak zle to już tylko może być lepiej. Ewa ja ci rad jak masz postąpić nie będę dawać, bo ty intuicyjnie będziesz wiedziała co zrobić w tej delikatnej materii. W końcu każdy z nas ma inną skalę oceny zaistniałej sytuacji. Pozwolę sobie tylko na rozprawkę tyczącą kłamstwa. Kto kłamie? Psycholodzy mówią, że wszyscy. Jak często? Średnio dwa razy dziennie. Grzechu tego dopuszczają się nie tylko czarne charaktery, lecz pedagodzy, sędziowie, wykładowcy etyki, sportowcy i wieszcze narodowi. Przywara ta jest na wskroś demokratyczna, bo nie robi wyjątku dla wieku, płci, pochodzenia, stanu zamożności, narodowości czy religii. Dlaczego kłamiemy? Najczęściej mamy jakiś konkretny cel. Często jest nim obrona przed przykrym uczuciem. Załóżmy, że spotkało mnie niepowodzenie. Z pewnych względów nie chcę okazywać rozczarowania, silę się na uśmiech i kwituję porażkę słowem „nie szkodzi, drobnostka”, choć czuję bolesne ukłucia w okolicy serca. Oszukuję, by zaoszczędzić sobie - i innym - przykrości. Drugim przykładem jest sytuacja, kiedy pragniemy wywrzeć na kimś lepsze wrażenie. Tak bywa w przypadku, gdy ubiegamy się np. o pracę czy awans. Im wyższa jest stawka, tym mniej skrupułów. Podajemy więc naciągane dane, pomijamy milczeniem mniej chwalebne epizody z naszego życia lub wręcz przekręcamy fakty. Podobnie postępujemy zawierając nowe znajomości. Prezentujemy się od najlepszej strony kreując się na bardziej sympatycznych, bardziej oczytanych, bardziej wyrozumiałych. Skrzętnie ukrywamy mniej pociągające strony naszej osobowości lub ciała. Szczególnie trudno nam powstrzymać się w tych zapędach, kiedy np. polujemy na partnera. Skoro kłamstwo jest zjawiskiem tak powszechnym powstaje pytanie, czy nie należałoby traktować je jako nieodłączną - choć oczywiście naganną - cechę naszego życia społecznego. Łączy się z tym inne pytanie: czy człowiek w ogóle może się obejść bez kłamstwa? Czy np. nasze życie osobiste i społeczne może być chemicznie czyste od kłamstwa? Wydaje się, że stosunki międzyludzkie wymagają zachowania pewnej dozy pozorów i choćby częściowego maskowania uczuć i myśli. Wymóg ten nie czyni z nas jeszcze obłudników. Bezpośredni ogląd najskrytszych uczuć i myśli byłby z pewnością dla nas jeszcze większym ciężarem niż upragnioną ulgą. Bo czy zawsze chcemy usłyszeć pełną prawdę o sobie i zarazem odpłacać się innym tą samą monetą?