Malina.Malina
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Malina.Malina
-
To nie premedytacja z mojej strony, ze wrzucam temat i potem milcze, ale jak w kazdy weekend przyjechała córka z mężem, wiec nie mam kiedy pisać. Wiem, ze Dunia idzie w poniedziałek do szpitala, wiec sprócuje sie spreżyć. Jakby co, bede pisała w ratach. Brat meza jest od niego młodszy. Ożenił się. Zamieszkali w jego kawalerce. Po kilku latach pojawił sie na świecie syn. Ma teraz 16 lat. Po 6 latach pojawiła sie na świecie córka, oczko w głowie tatusia. To brat meza wzial wychowczy i zajmowal sie nią i synem, bo zona stwierdziła, ze musi wracać do pracy (szyje buty). Lata leciały, poniewaz było im w mieszkaniu ciasno, postanowili zbudowac dom. Ciotka ojca, przepisala na nią niewielka działkę i M (brat meża) rozpoczal wszelkie formalności z tym zwiazane, pozwolenie na budowę, wsszelkie przyłącza itd. Pierwsze schody zaczeły sie gdy okazało sie, że nie moga dostać kredytu hipotecznego, bo on, mimo, ze ma dobre zarobki nie może być jednym z kredytobiorców, bo dzialka nie jego, wiec dom równiez nie bedzie nalezal do niego, a na to bank nie pójdzie. Natomiast ona pracuje w prywatnym zakładzie, gdzie oficjalnie ma pensje minimalna, wiec dla banku nie jest wiarygodna. Zaczeli wiec budowe za oszczedności. Bardzo duzo M. zrobił sam, bo jest budowlańcem. Gdy zabrakło kasy uzgodnili, ze on wyjedzie do Londynu do pracy, a za zrobione pieniadze beda kontynuowac budowę. I tak sie stało. Pieniądze płyneły, budowa szybko postepowała. Wszystkim wydawalo się, ze wszystko jest OK. Pewnego razu zadzwoniła do mnie jakaś kobieta, była bardzo zdenerwowana. Prosiła o Nr telefonu do M. mówiła,że musi sie z nim koniecznie skontaktować. Ale na moje pytania, kim jest, w jakiej sprawie nie chciała odpowiedzieć. Nie podalam tego numeru, powiedzialam, ze musze wczesniej pozrozmawiać z M i uzyskac jego zgodę. Wyobrażacie sobie nasza reakcję gdy pewnej niedzieli rano ta pani przyjechała do nas. Moj Z. wyprowadzał własnie samochód z garażu, bo wybieralismy sie do koscioła. Pani szlochając błagała o pomoc. Prosiła o pomoc mojego meza, by porozmawiał, wpłynal jakos na nasza bratową, by ta oddala jej męża. Mleko sie wylalo, pani twierdziła, ze ich zwiazek trwa juz kilka lat. Pracuja w tym samym zakładzie pracy (stad wytłumaczenie ciagłej koniecznosci pozostawania po godzinach), ale teraz maz jej zostaje juz na noc u zony M. Wyobrażacie sobie? W kawalerce, gdzie mieszka jeszcze dwoje dzieci?! Juz kilkunastoletnich?????
-
Witam, witam,witam ! :) Pozdrowienia dla wszystkich!!! :)
-
Oj Dunia, trzymam kciuki, zeby wszystko sie udało. Uważaj na siebie i postepuj jak z jajkiem. Będzie dobrze! :) A jagody kupione przez córkę, gdy wracała z Łodzi, po trasie. U nas tez nie ma :( Jarzyneczko witaj, witaj :) Fajnie, ze pracujesz, troche sie oderwiesz od kołowrotka w domu, bo lada chwila znów macierzyński :) Brydzia, jestem głęboko przekonana, ze nawet gdyby wesele było takie sobie, to Ty i tak dostrzegłabys w nim plusy. A tym bardziej, ze było udane. Bardzo lubie Twoja radość życia. Tak trzymaj! :) A ja strasznie sie cieszę. W czwartek ide na konert The Police!!!!! :) :) :) Hura, hura, hura!!!!! :) :) :)
-
Inka, dokładnie tak trzymac! :D :D :D Zjadłam dziś pyszne jagody z bitą smietaną :) Na takie pyszności zrobiłam sobie dyspensę z odchudzania :P Pyszne były! A d... rośnie :P :)
-
Brydzia, fajnej zabawy! :)
-
O cholera!!! Inka, Faktycznie niezły pasztet. Filozofom by sie nie sniło. Hmmm... jeśli rzeczywiscie sadził, ze jego rodzina nie żyje... ale z drugiej strony ta córka z gospodynią była zanim zwiazał sie z Twoja Babcią. Czy o tej córce powiedział Twojej Babci? Czy powiedział, ze wczesniej miał rodzine, ale rodzina zginęła? Wtedy byłoby to z jego strony uczciwe, ale sadząc po reakcji babci chyba nie. Musialo to być dla niej szokiem, skoro go wyrzucila. Chyba, że wyrzuciła go nie dlatego, ze o tym nie wiedziala, ale dlatego, ze on CHIAŁ wrócić do poprzedniej żony. Inka, myślę, że niezależnie od tego jakie są odpowiedzi na te wszystkie pytania, to żeby z tym całym balastem żyć dalej, by móc sie z tym wszystkim uporać trzeba uznać to, co sama stwierdziłaś, że to \"wojna skrzywdziła dwie rodziny\" Trzynaj sie kochana! PS. Czy dziadek jeszcze zyje?
-
Oj Dunia, to wyobrażam sobie, jak sie strachu najadłas. Uwazaj na siebie :) A ja znowu chora :( katar, ból gardła i wogóle fatalnie sie czuje) Byłam dzis u lekarza. Na dworza piekna pogoda, a ja dogorywam :(
-
Witam, witam :) Fotki nie wiem dlaczego nie doszły. Spróbuje jeszcze raz, chociaz teraz to juz historia, bo fotki przedstawiały oflagowany nasz dom, gdy kibicowalismy naszym Orłom, a Orły spisaly sie tak, jak sie spisaly, nie zważajac na entuzjazm kibiców :P :) Papierowa, gratuluje 5! :) Porzadnickiego egzemplarza zreszta też! :) Brydzia, Dunia i Ania X na pocieszenie Wam powiem, ze odpowiednie postepowanie z naszymi odmianami facetów skutkuje tak dobrze, że z czasaem sprzata z własnej inicjatywy :P :) Buziaczki :)
-
Brydziu, psy, to ukochane stworzenia (podobnie zreszta jak nasi faceci) :) Mam nadzieje, ze Michał sie nie obraził. Pozdrowionka dla niego :) No i po meczach... przynajmniej tych naszych :P Mój Z. własnie zdjął flagi :P A ja własnie wróciłam z Czech od mojej ortodontki. Juz definitywnie 14 lipca bede miała zdjety aparat :) Ale to szybko zleciało! Tak sie do niego przyzwyczaiłam, ze nie wiem, jak to bedzie bez... :P
-
U nas pogoda tez zrobiła sie nie najlepsza, tzn. dziś było slońce na zmiane z chmurami, ale zrobiło sie zdecydowanie chłodniej. No i nie spadła ani kropla deszczu, a przydałby sie, bo gdyby nie podlewanie, to w ogrodzie wszystko uschłoby na pieprz, wiec latam codziennie z konewką i wężem. Emma uwielbia wodę, wiec stara się włazic pod strumień wody, zeby tylko choc troche sie zmoczyć, za to Migi, który strasznie wody sie boi, gdy tylko podlewam asekuracyjnie siedzi w drugim końcu ogrodu i bacznie obserwuje, kiedy wreszcie skończę, zeby mógł bezpiecznie podejść. A Buffy cieszy się, uważajac, ze to fajna zabawa :) Jesli chodzi o sprzatanie, to wychodze z założenia, ze dom to nie muzeum i jest dla nas, a nie my dla niego :) Fajnie, ze po tym naszym wielkim remoncie sprzata sie u nas błyskawicznie. Zlikwidowalismy wszystkie dywany i wiekszość mebli, które wymagały odkurzania, wiec własciwie sprzatanie, pozamiatanie i umycie podłogi trwa moment. Zamiatać przy psach trzeba codziennie, ale jak nam sie nie chce... to... świat sie od tego nie zawali, nie sadzicie? A tak wogóle, to lubię porzadek i czysty dom, ale staram sie raczej utrzymywać porzadek, niż sprzatać na zasadzie \"odgruzowania\" I na pewno nie wyobrażam sobie, żeby kazdą sobotę przeznaczać właśnie na to :P Brydzia, tez uwazam, ze zmiana poscieli co tydzień to lekka przesada. Ja zmieniam mniej wiecej co 2 tyg. Ale, co kto lubi :) Buziaczki :)
-
Też ogladałam i az mi się płakać chciało z powodu tego karnego... :( Brydziu, jasne, razem zawsze raźniej :) Ja teraz głównie wsuwam tego typu sałatki, sporo ryb i tego typu rzeczy, a mój maż pokochal owsiankę! :P Rezultat to -7 kg u mnie i -12,5 kg u niego :) Super! :)
-
Agripa, nic tak nie poprawia humoru jak własnie takie zakupy. Brawo! :) Ja niestety moge tylko pomarzyć o takich zakupach, bo po remontach mamy finansowy dołek, co ja mówie dół! :P Ehhh... chciałaby dusza do raju :P :)
-
Inka, już niedługo wakacje i sielsko, anielsko będzie również Twoim udziałem, czego Ci z całego serca życzę :) Ehhh... ja tez stale zagladam do naszej kuchni i stwierdzam, że masz rację , to uzależnienie :P :)
-
Brydzia, z Twojego postu płynie taka dawka sielskości, anielskości , ze az sie usmiechałam czytajac. Dobrze to skwitowalaś \"fajnie mi jest\". I świetnie! Tak trzymaj! :) Dla wszystkich pozdrowionka :)
-
Agripa, niezła ta wrózka! Ale dobrze, ze prace masz :) Pełną pokus zreszta :P Waniliowa troche tych pokus Tobie by sie przydało, to by waga drgneła w górę :) A swoja droga to zobaczcie jak to jest, najpierw wariujemy na punkcie chudniecia (ja tam wciąż, choć bez przesady), a potem chciałoby sie w odwrotna stronę (to zdecydowanie łatwiej jakoś przychodzi)
-
Kasiu, współczuje, bo wyobrazam sobie jaka to dla Łukasza tragedia, no i dla Ciebie bo wiadomo, chciałoby sie dla tych naszych dzieci jak najlepiej... Ale co znaczy, ze nie mozez sie u nas odnaleźć!? Cały czas czekał na Ciebie Twój kubek na kawę, a my razem z nim... :) Głowa do góry! :) A moje dzieci (Aga i jej maż) powiedziały dzis, że 2 lata to termin pesymistyczny, bo tak naprawdę (to wariant optymistyczny) to chcą wybudować dom w 1 rok :) Zobaczymy... życze im tego :) Bedziecie ogladały mecz Polska-Niemcy? Jaki wynik typujecie? Ja jak Tusk-optymistycznie 2-1 (dla Polski rzecz jasna ) :) A dom mam oflagowany flagami mistrzostw. Jutro zrobie fotkę, to Wam przeslę :)
-
Widziałam fotki z USG, az sie wzruszyłam :) Faktycznie dynda \"coś\" :D :D :D Tez uważam, ze 2 lata, to strasznie długo. Zwłaszcza, ze maja gdzie mieszkać. Mają 56m mieszkanie własnościowe, w którym mieszkaja (jego) i drugie 52m (jej), które ma być sprzedane akonto budowy domu. Problem polega na tym, ze Aga to takie \"domowe\" dziecko. Wychowała sie w domu z ogrodem i za nic nie chce mieszkać w bloku. To pewnie dlatego sa u nas w każdy weekend :P. Najśmieszniejsze jest to, ze R. mąż Agi wychował sie w bloku, całe życie mieszkał w bloku, a po tych weekendach u nas stwierdził, ze Aga ma rację i dopiero teraz zobaczył jaka to różnica. Mam tylko nadzieję, ze postaraja się o dzidzię nie czekajac końca budowy. Wiadomo, zegar biologiczny tyka, a zdziećmi nie jest tak, ze sie je ma, tak na pstrykniecie, no nie?
-
No witam dziewczyny!!! DUNIA!!!!!! Gratulacje!!!!!! :D :D :D Alez sie cieszę! :D Ehhh... zrobilas nam wszystkim niespodziankę! Kasieńko, co to był za wypadek z kolanem łukaszą? A śmierć Agaty przybiła chyba wszystkich. Miałam nadzieje, ze jednak wszystko sie uda. Niestety... :( Brydzia, ciesze sie, ze w nowej pracy jast tak dobrze. Zasłuzyłaś sobie na to, jak mało kto. Ciesze się :) A za zastrzyki energii b. b. dziekuję :) Inka, ja też chciałabym juz być babcią, ale póki co, nawet nad tym nie pracują... tzn. coś tam robią... (hehehe) :) A serio, to postanowili, że dzieci maja pojawić sie, gdy wybudują swój własny dom. Wczoraj byli u notariusza podpisac umowę kupna działki. Szukali jej 1,5 roku, więc połowa sukcesu. Projekt domu juz gotowy, autorski, bo zięć jest architektem. Planuja, ze w ciagu 2 lat beda mogli sie wprowadzić. Oby! :) Dobrego dnia Wam życzę :) Wszystkim!
-
Brydziu, dzieki za tą dawke energii :) Przydaje się :) Inka, gratuluję matur. Jaka nauczycielka, tacy uczniowie :) Pozdrowionka! PS. Kasia i Dunia no to kiedy wstapicie na kawke??
-
Bylam na spotkaniu klasy :) Pełno śmiechów i opowiadań. Fajnie tak spotkać sie po latach. Tyle tylko, ze dziś znów walczę z choróbskiem :P Ale mojemu Z. nawet sie nie przyznaję, żeby nie było \"a nie mówiłem\" :P :) :) :)
-
Aż czuję tą energię :) :) :) Psy też, a jakże! :) Dzięki Brydziu :) :) :) Baw sie dobrze! W piątek mam spotkanie mojej klasy z podstawówki. W Chorzowie, bo tam mieszkałam. Nie widzielismy sie kupę lat. Udało nam sie skrzyknąć dzieki naszej-klasie :) Trzymajcie kciuki, abym jako tako wyzdrowiała, bo inaczej mój Z. za nic nie pozwoli mi jechać :P Fajnego weekendu Wam życzę :)
-
Agripa! Masz rację, Brydzia tryska tak pozytywną energią, że mozża nią obdzielić armię :D :D :D Brawo Brydzia! :D Tak trzymaj! :D Agripa, a co Ci przepowiedziała ta wróżka? Myśle, ze te dobre rzeczy też sie sprawdzają, ale o nich nie zawsze pamietamy. Psy i ja na antybiotykach... Pozdrowionka
-
Waniliowa, fakt, ze 51 kg to mało. Ostro pojechałaś w dół. Stres i nerwy robią swoje. Wśród tej bieganiny staraj sie jednak pamietać o jedzeniu, bo Nathie potrzebuje zdrowej mamy :) Ja pisze o zdrowiu, a sama sie rozłożyłam :P Katar, kaszel, gorączka. Trzyma mnie od poniedziałku. Najpierw to bagatelizowałam, wczoraj było tak fatalnie, że przeleżałam cały dzień w łóżku i dziś znów sie zapowiada, że nie wyjde z domu, a za oknem tak pieknie... Wam życzę fajniejszego dnia :)
-
Inka!!!! Jesteś WIELKA!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Gratuluję!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :D :D :D
-
Inka, moja "cytrynka" też ma 9 lat... Jutro po nią przyjadą :(