Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Ja Narcyz 1

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Chyba trochę niesprawiedliwie potępiacie w czambuł cały personel. Dziwi mnie to tym bardziej, że obok negatywnych wypowiedzi, jest cała masa pozytywnych opinii, które de facto traktują o tych samych pielęgniarkach i położnych. Czytając listy Brusiaczka i Luli laj odnoszę wrażenie, że wszyscy w klinice (oprócz lekarzy oczywiście:)) sprzysięgli się przeciwko Wam i postanowili ze wszystkich sił uprzykrzyć Wam pobyt w szpitalu. Myślę, że zawiodła przede wszystkim wzajemna komunikacja. Precyzując swoje oczekiwania, ułatwiamy sprawę sobie i innym. Wiem, że większość mam chce, żeby jak najszybciej po cięciu przystawiono im dzieciaczka do piersi. Z tego powodu pewnie, położne chcą przystawić dziecko, bo zaleca się, żeby uczynić to w ciągu dwóch godzin po porodzie. Jeśli któraś mama źle się czuje i nie ma siły tego zrobić, powinna jasno się w tej kwestii wypowiedzieć. Nie rozumiem, Luli laj, dlaczego wcześniej nie poprosiłaś o zabranie dziecka, skoro tak źle się czułaś. Zgadzam się, że pacjent i jego dobro powinno stać na pierwszym miejscu, ale dajmy szansę personelowi i mówmy wyraźnie, czego chcemy. Jeśli w danym momencie nie jesteś w stanie albo po prostu nie chcesz karmić dziecka, nikt Cię do tego nie zmusi, bo to Twój wybór. Jeśli potrzebujesz pomocy, poproś, a z pewnością nikt Ci nie odmówi. Nie czekaj biernie, aż ktoś za Ciebie podejmie decyzję. I ważne, zrób to wszystko, kiedy jesteś jeszcze w szpitalu, bo potem złorzeczenie na forum jest już tylko musztardą po obiedzie... Pozdrawiam
  2. Odnośnie badań. Wiem, że test na obecność wirusa HIV i toksoplazmozę można za przyzwoitą cenę zrobić w punkcie krwiodawstwa.
  3. Każdy ma prawo do swoich odczuć, bo one po prostu są. Ważne, jak je wyrażamy. Zgadzam się, że nie można nikogo obrażać, bo często nasze odczucia są bardzo subiektywne, zwłaszcza po porodzie, kiedy wszystko boli, nastrój jest obniżony, hormony też swoje robią etc. Wówczas bardzo jesteśmy wyczulone na czyjąś życzliwość, a jeszcze bardziej na jej brak. Znam to wszystko z autopsji. Pierwsze dziecko urodziłam wiele lat temu w Sokółce, kiedy to ówczesny szpital przeżywał swój rozkwit. Urodziłam sama, bez znieczulenia i wydawało mi się , że dokonałam wyczynu na miarę nagrody Nobla. Nobla nie dostałam, za to zaczęły się \"schody\", bo pokarmu nie miałam nawet na przysłowiowe lekarstwo. W szkole rodzenia, a potem w szpitalu mówiono, że dziecku wystarcz tyle, co w piersiach, że natura jest mądra i wie , co robi. Moje dziecko nie bardzo zgadzało się z tą teorią i ze złości na skąpstwo natury płakało na cały oddział od rana do nocy, dodam, że wtedy leżało się w szpitalu cztery doby. Przeżyłam czterodobowy koszmar- \"poobgryzane\"do krwi piersi, płaczące dziecko, rycząca ja. Z zazdrością patrzyłam na dziewczyny karmiące swoje dzieciaczki, które po najedzone zasypiały.I wcale nie miałam żalu do skąpej natury, tylko do położnych, które mogły dokarmić moje dziecko, ale nie zrobiły tego, bo przecież trzeba naturalnie... Potem karmiłam synka ponad dwa lata, ale to osobna historia:) Druga latorośl przyszła na świat w klinice na Zamenhofa. Od początku wszystko inaczej. Rozwiązano mnie cięciem cesarskim, mleko było od pierwszego karmienia, ból zniesiony do minimum- chwała ci dobroczynna morfino i anestezjologu kochany doktorze Bauer! Najbardziej jednak cieszył mnie fakt, że dziecko zdrowe, bez wad i wszystko inne nie miało większego znaczenia. Personel ogólnie bardzo miły i pomocny, a nawet gdyby było inaczej to radość z dziecka przykryłaby każde niemiłe wrażenie. Podoba mi się bardzo postawa MM83, która twierdzi, że jak coś nie pasuje, to trzeba o tym mówić, bo ludzie z personelu to nie wróżki i nawet za 1700 zł nie zgadną, czego nam potrzeba, jeśli o tym nie powiemy. Nie podejmuję się oceny Twojej postawy, Brusiaczku. Tak się czułaś i tyle.Współczuję Ci, że nie masz dobrych wspomnień. W przyszłości staraj się raczej koncentrować na tym, co dobre. Będzie Ci lżej. A propos ulewania. Nawet kiedy dzieciaczkowi odbije się po jedzeniu ma ono prawo ulać trochę pokarmu, ponieważ odźwiernik jest niedojrzały i nie utrzymuje całej treści pokarmowej. Stąd też małe dzieci układa się na boku, żeby w razie ulewania nie zakrztusiły się pokarmem. Jak sama zauważyłaś, Brusiaczku, wtedy wszystko wypływa z buzi. Więcej optymizmu. Ciesz się zdrowym dzieckiem, otaczającym światem, wiosną. Życie jest piękne, a otaczający ludzie to nie tylko wstrętne \"babsztyle\", ale życzliwi ludzie gotowi Ci pomóc. Pozdrawiam Cię serdecznie, inne Mamusie również.
×