Mam 18 lat i mam niedoczynność od ponad 10 lat. Cieszę się, że wykryto to u mnie wcześnie, ale pomimo tego nie ominęły mnie oznaki tej choroby. Przez cały ten okres miałam 4 lekarzy end., w tym momencie regularnie badam się u end.-gin. Brałam i Letrox, i Jodid i Euthyrox. Miałam momenty, kiedy było ze mną bardzo źle, miałam mieć biopsję, w końcu stwierdzono u mnie Hashimoto. W tym momencie biore Euthyrox 112,5 [czyli 100 i połówę 25 z tego powodu, że byłam ostatnio nadzwyczaj senna i aby uregulować to jakoś lekarz zapisał mi tą 25-tke - pomogło]. Z tego co tak czytam, to biorę dużą dawkę. Od początku mam większość objawów:
-osłabienie mięśni [szczególnie rąk] i organizmu [częste przeziębienia, ustawiczny katar],
-kiedyś potliwość [teraz już na szczęście nie]
-problemy z włosami, cerą i paznokciami
-wiecznie zmarzniętę stopy i dłonie [śpię zawsze w skarpetkach]
-nadmierne owłosienie ciała
-kłopoty z oddychaniem, kołotanie serca
-ostatnio tycie, co jest dla mnie nowością, bo przez 9 lat choroby byłam przeraźliwie chuda, i choć jadłam mnóstwo nie tyłam w ogóle, teraz zaś cały czas muszę coś podjadać i tyję bardzo
-kłopoty ze skupieniem, koncentracją
Jasne, że z tarczycą da się żyć, ale te poszczególne objawy czasem potwornie utrudniają życie.
Czytam też trochę o zależności hashi-płodność, ciąża. W artykułach jest wiele cennych informacji, ale czy jest tu jakaś kobieta, która spodziewa(-ła) się dziecka mając już zdiagnozowaną niedoczynność albo hashi? Czy dziecko może urodzić się całkiem zdrowe?
Czekam na jakieś konkretne info.