Czterdziecha co ma pecha

Nie Iftar - pesymista to człowiek, który ma pewne negatywne widzenie świata.W szukaniu rozwiązań jestem cudna.Udało mi się w życiu wywalczyć więcej niż niejednemu optymiście.Niejjeden optymista wymiękłby przy sprawach , które mi udało się rozwiązać. Mylisz pesymistę z leniem i nieudacznikiem. Zaprawdę powiadam - ani jedno ani drugie. Powiem więcej - często optymiści to życiowi tchórze, którzy odpuszczają i darowują sobie różne trudne sytuacje, dzięki którym mieli by lepiej.

Up, up, zamknij Ifciu Wredny dziób. Sama się ifcia wykańcza trollując spod pomarańcza. Zajęłaby się czym swe rączęta Bo staje się strasznie rąbnięta. I co raz mniej wiarygodna Aż dobije swym stylem do dna. I zamiast być dla innych idolem Zostanie banalnym tollem.

Iftar wiesz, już dawno podejrzewałam że jesteś TROLLEM. Miej odwagę nie podszywać się pod pomarańcze. A tak ogólnie to wszystko z tobą haloo czy tak niekoniecznie?

Iftar, wkurzasz mnie.Zaczynasz zachowywać się jak troll.Zajmij się czymś pożytecznym zamiast upać. Albo up sobie gdzie indziej,

Witajcie. Jak ja nie lubię czekać....

Ludu Dulock, kiedyś uczyli lepiej niż teraz.I osoba z maturą wiedziała, że Lucyfer był upadłym aniołem. Ba wiedziała co to byli Hugenoci, Albigensi i Katarzy.I dlaczego mamy kościół anglikański.

Dzięki Podglądaczko, wiesz to nie ze złośliwości tylko z idealizmu. Ogólnie to mi chyba bliżej do wiary niż niewiary.

Jeśli byłabym z facetem w związku to pewnie by mnie tu nie było. Ale my mamy romans, a on własne życie.W tej chwili jest u swojego dziecka, wiele kilometrów ode mnie.Nie mieszka ze mną, nie spotykamy się co kilka dnii - żadne z nas nie ma na to czasu.Mamy własne życia.Mylisz seks bez zobowiązań ze związkiem.

Tylko na jakiego Jezusa... Na tego według Pawła?Jana czy innego poprawionego ewangelistę? Jakiego Jezusa - tego wybaczającego i dobrotliwego.Czy tego , który straszy piekłem i potępieniem. Zrozum kobieto, że nie ma wiary bez teologii, a tą stworzyli ludzie.

Ifciu idz se porób na drutach , podrap po plecach ...

Gościu nie twoja sprawa kiedy się spotykam.Nie twoja sprawa ile tu siedzę.I co robię.Idz się zająć włąsnym życiem.Od mojego ci wara.

Ale my nie atakujemy Ciebie.Rozmawiamy o histoii kościoła, o kościele i jego wyznawcach.Od których się odcinasz, a uważam, że nie powinnaś. Niestety, wielu ludzi widzi KK w taki sposób jak my - przez pryzmat historii, błędów, wypaczeń i hipokytycznych wyznawców. Którzy nie wiedzą do jakiego Boga się modlą.

Ależ gdybym była katoliczką interesowałoby mnie jak postępuje mój współwyznawca.Bo tworzę z nim wspólnotę. Tak jak wstępując do jakiejś partii jesteś współodpowiedzialna za to co się w niej dzieje. KOŚCIÓŁ JEST WSPÓLNOTĄ WIERNYCH.BYCIE KATOLIKIEM TO PRZYNALEŻNOŚĆ DO TEJ WSPÓLNOTY.Przynależysz do pewnej grupy i chcąc nie chcąc jesteś oceniana przez pryzmat jej pozostałych członków. Wiesz dlaczego szanuję tych nielicznych katolików BO SĄ DOBRYMI LUDZMI. Nie są wredni, zakłamani i fałszywi.Myślę, że byli by tymi dobrymi ludzmi wierząc w Allaha, Buddę czy konfucjonizm.

Ifciu - wiesz, moje pokolenie czytało.Nie tylko internet. I uczono nas historii, w trochę inny sposób niż dziś.Tudzież chodziłam na religię do 18 roku życia.Dobrowolnie do salki katechetycznej przy parafii.

Ale ja nie muszę czytać w necie.Czytałam onegdaj biografię rodziny Borgiów.Znam historię kościołą, grzechy papierzy, prześladowania religijne innowierców, noce św Batłomieja, palenie heretyków i wolnomyślicieli - którzy śmieli twierdzić, że Ziemia krąży wokół Słońca a nie odwrotnie.Już nie mówiąc o teorii ewolucji, którą kościół ignoruje do dziś. Jakie dogmaty - choćby o Maryi matce Jezusa i jej czystości do śmierci.O celibacie.O duchu św. To ustaliły sobory.

Dodam - nazywając się katoliczką nie możesz się odciąć ani od kleru, ani papieża, ani współwyznawców.I bierzesz odpowiedzialnośc za ich czyny, słowa i poglądy.

Zapominasz Podglądaczko o jednym - kościół to ludzie którzy go tworzą.Kościół to wspólnota, więc ważne jest z kim tą wspólnotę tworzysz.Z kim się modlisz, kto wystawia świadectwo TWOJEJ wierze, kto nazywa się tak jak Ty katolikiem.Nazywając siebie katolikiem jesteś niestety oceniana też przez pryzmat tego jacy są twoi bracia i siostry w wierze i twoi przewodnicy duchowi.Nazywając siebie katolikiem bierzesz na siebie odpowiedzialnośc za innych. Wiara w słowa Jezusa nie czyni z Ciebie katolika, tylko przynależnośc do tego kościołą wraz z innymi ludzmi.

Masz rację Ruciu - ta znajomość zrewidowała moje niektóre poglądy. Po pierwsze odkryłam, że komuś może się chcieć dla mnie starać. Po drugie, że nie muszę faceta kochać by być szczęśliwa. Może to prymitywne i fizjologiczne.Ale jeśli mam w życiu nie doświadczyć miłości to dlaczego mam sobie w życiu odmawiać rozkoszy?W imię czego?Przyznam się szczerze z żadnym facetem nie przeżyłam czegoś takiego, co z tym.I dziękuję Opatrzności, że postawił mi kogoś takiego na dodze. Dzięki niemu przestałam się czuć, starą aseksualną kobietą.

Podglądaczko - jakie słowa Jezusa...To co zapisali jego uczniowie, zapisali i zinterpretowali. Teraz też się interpretuje, bo to metafory, a nie gotowe recepty. I nigdy nie wiadomo czy człowiek sam z siebie zinterpretuje je dobrze. Cudzołóstwo wymyślono w czasach, gdy podstawową komórką społeczną było małżeństwo.Małżeństwo bynajmniej nie z miłości, tylko z woli rodziny, sytuacji finansowej.Kiedy mąż był właścicielem kobiety, jej panem i władcą - mógł ją bić, zabić, gwałcić, a ona znosiła to w pokorze.I cudzołożenie odnosiło się do kobiet, było społeczne przyzwolenie na niewierność mężczyzn.Szczególnie bogatych i na stanowiskach.Papieże mieli kochanki i metresy, rzesze nieślubnych dzieci.Tak samo inni dostojnicy kościoła. Przypominam to oni ustalili celibat i masę prawd wiary,obrządków , dogmatów z nauką Jezusa niewiele mających wspólnego.

Nie tłumaczenie hipokryty.Ludzi , którzy żyją zgodnie z zasadami katolicyzmu znam niewielu.I ich głęboko szanuje. Niestety , nie chcę należeć do kościoła, w którym gro wyznawców nie wie w co wierzy.Niestety, msza, nauka kościoła jest kierowana do maluczkich.Nie ma w niej na codzień mistycyzmu, głebokich przemyśleń, intelektualizmu, umiejętności trafienia do osób trochę bardziej umysłowo wyrobionych.Nie lubię być traktowana jak przygłupia owieczka, arogancja kleru mnie mierzi, brakuje w kościele księży, którzy potrafią wyjść po za poziom przeciętnego Kowalskiego.I umieć przekonać mnie na przykład. Mnie nie trzeba zdrowasiek, ogłoszeń parafialnych i duszpasterskich, kościoła jako instytucji - ja chciałabym mieć w księdzu przyjaciela, który posłucha i doradzi, a nie będzie oceniał i straszył piekłem.

Mężczyzna chroni kobietę?Opiekuję się nią? Z jakiego to świata - bo nie tego co mnie otacza.W tym świecie to kobiety są silniejsze od facetów - duchowo, moralnie i mentalnie. Wielokrotnie to one utrzymują rodziny, lepiej się przystosowują, łatwiej radzą z utratą pracy.Zasuwają na dwa etaty, wychowują dzieci- znam może 2 małżeństwa w których to facet jest prawdziwą głową domu.Racjonalną, chroniącą i logiczną. Kościół katolicki jest patryjarchalny, mało postępowy i oderwany od rzeczywistości.Tam czas zatrzymał się w 20 wieku, kiedy kobiety nie pracowały i nie miały nic do powiedzenia.

Nie muszę siedzieć.Same opowiadają.

Podglądaczko, wiesz jaki jest błąd większości wierzących ludzi?Że uważają, że inni też powinni tak żyć, czuć, rozumować. Dyskusja dotyczy nie wiary, ale widzenia seksu, miłości i małżeństwa w katolicyźmie. NIE WSZYSTKIM ONO PASUJE. Nie każdemu pasuje życie w celibacie tylko dlatego, że mu się nie udało spotkać kogoś kto by go kochał.WOLAŁABYM.

Wierzący nie są żli.Ale przez niektórych ojców kościoła kobieta katolicyzmie nie ma prawa do przyjemności z seksu. Byłam wychowywana w tradycji katolickiej - masturbacja jest grzechem, seks pozamałżeński jest grzechem.I dziwnym trafem masę ludzi wierzących łamie te zasady.Chore zasady, nieprzystające do dzisiejszego świata.

Nie mam nic przeciw katolikom, żyjącym zgodnie z przykazaniami. Ale najgorsi są tacy co wyznają zasadę jeśli ja nie mam przyjemności to niech inni jej nie mają.Jeśli ja seksu nie lubię to niech inni też nie czerpią z tego rozkoszy. Nie sądzę, bym była kiedy kolwiek tak obleśna i wulgarna jak niektóre "rozkłądaczki nóg". Tak na prawdę to ja jestem idealistką - dlatego napawa mnie obrzydzeniem życie wbrew zasadom, które się tak gorliwie wyznaje.Bliżej mi do watości chrześcijańskich niż do seksualnego rozpasania. Dlatego spotykam się z 1 mężczyzną, a nie z tabunem. Tylko nie ma we mnie zgody na umartwianie.Nie zamierzam reszty życia przesiedzieć w kącie, zapomnieć o tym , że mam ciało, a te ciało swoje potrzeby.