

moniaem
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez moniaem
-
melduję sie i ja;) wygrzebałam się z planów, grafików, terminarzy i jestem:) rok akademcki tuz tuż więc roboty coniemiara. Czas to towar deficytowy i stresów nie brakuje. Ale usmiech mnie nie opuszcza:) Obiecuję, że zaniedługo jak sie unormuję bede regularnie. Sciskam was wszystkie Monia
-
jak tak dalej pójdzie to chyba zcznę wnioskować o zmianę aury, wtedy za sprawą deszczu jest Was tutaj więcej i jesteście/jesteśmy częsciej. Dzisiaj świeci słonce, przez okno wpada zapach kończącego się lata a na forum cicho jak makiem zasiał. Oczywiście rozumiem:) A ja siedze sobie w pracy czyniąc małe aczkolwiek istotne postępy w rozpracowywaniu spraw do załatwienia na wczoraj. Dużo lepiej się czuje i jestem spokojniejsza. Szukam spokoju i zadowolenia gdzie się da. Wczoraj wracając do domu przechodziłam przez parczek, przysiadłam na ławce i siedziełam w popołudniowym słoncu prawie godzinę. Nie robiłam nic, patrzyłam przed siebie, mysli bezładnie kłębiły się w głowie. To było niesamowite, niby nic a jednak wiele mi to dało. Żeby nie zapeszyć powiem, że ataki głodu i małpiego rozumu są pod kontrolą, kto wie...może tym razem się uda.... Monia
-
Słoneczne Dzień dobry dla wszystkich strażniczek Pinokio bardzo ładnie wygladasz:) i to nie tylko ze względu na nową fryzurkę, naprawde widac, że chudniesz - gratuluję! i uwierz w to wkońcu! ja też mam ciagaty do krótkich włosów, kilka razy juz miałam, to bardzo praktyczne i wygodne a zarazem wyglada się tak młodo i zadzirnie, wystarczy troche żelu albo wosku i za każdym razem można wygladać inaczej. Ja codziennie myję włosy i dużo czasu mi zajmuje rano zanim doprowadze głowe do nalezytego porządku tymbardziej,że prostuje włosy - ale już sie przyzwyczaiłam i daje radę. Lece dalej, odezwę się jeszcze Monia
-
pomówmy o WW w moim wykonaniu;) niewiele mogę powiedzieć, potknęłam się 2 m-ce temu i podnieśc się nie mogę;) Cokolwiek powiem/napisze niewiele zmieni. Ja wszystko wiem: że powinnam, że to działa i że muszę być silna, wiem... i co z tego. Juz nie mam zamiaru być na siebie zła, robić sobie publicznego samobiczowania, nie chce się wściekać i mieć zalu do siebie. poprostu nie chce. Rozmawiam z sobą i narazie negocjacje trwają. O ile przy stole rozmów ( dla przypomnienia z samą sobą) zdrowy rozsądek i wyobrażenie o posiadanej przezemnie silnej woli pozwalają mi być super twardzialką o tyle po odejści od stołu ( w markecie, na spacerze, przy otwieraniu lodówki) dostaję małpiego rozumu. I jakie wnioski? A mianowicie..jesli siedzi we mnie małpa to niech sie wyszaleje, co mi tam. Zaraz po małpie w kolejce do kierowania moim zyciem stoi szczupła-rozsądna i roztropna przyjaciólka zdrowy rozsądek. Małpie się znudzi - ja przeczekam i postaram się uśpić jej zapędy i wtedy....znowu będe we właściwym miejscu i czasie. Absolutnie to nie oznacza, że rzucam to wszystko. Absolutnie zamierzam być szczupła i szczęsliwa ( u mnie jedno badzo silnie wynika z drugiego - niestety). Już nie mogę doczekac się dnia kiedy wszystkie weźmiemy się w garśc i głosno tupiąc dojdziemy do celu i osiagniemy wymarzone wagi. Czego Wam i sobie zyczę. p.s. dzisiaj jak narazie mam dzień stabilizujący tzn. jem dużo mniej niż ostatnio ale zgodnie z zasadami. Jutro miały być ciastka owsiane, ale...narazie porzuciłam plan ich pieczenia - zobaczymy co z tego wyjdzie:) ściskam usmiechnieta Monia
-
Gonia skoro ta lekarka to koleżanka to musisz jej wierzyć! dbaj o siebie bo to teraz najważniejsze, popłacz, pomyśl ale działaj bo coś musisz zrobić. Jesteśmy z Tobą
-
Dziekuje dziewczyny Lenka megb już mi lepiej :) Pinokio święta prawda z tym, że energie ze złości trzeba właściwie spozytkować, tak też zrobiłam. Byłam na zajęciach z aerobiku, dałam sobie wycisk tak,że pot ze mnie leciał ciurkiem i odrazu było mi lepiej. Do tego zrobiłam sobie babski wieczór z moimi siostrami i mamą i koleżanką Finlandią;) wiem, wiem że to punkty - ale potrzebowałam tego. A cała ta złośc (wróce do tego tylko na momencik, żeby nie było, że histeryzuje) wzieła się oczywiście z sytuacji w pracy. Moim\\ współpracownicy niejako podlegają podemnie ale tylko teoretycznie bo każdy sobie szefem. Ale w środe miałam spotkanie z naszym szefem i z uwagi na to, że kończą nam się umowy o pracę wnioskowałam o zatrudnienie siebie i moich \"koleżanek i kolegów\" na nowo. Rozmowa była trudna jak to zwykle w sytuacji kiedy chodzi o pieniądze. Dla mnie efekt był zadowalający a nawet powiem, że poszło super: załatwiłam dla siebie i dla nich umowy na stałe i podwyżki o 10% i jeszcze nagrodę roczną w wysokości 13 pensji. Cała w skowronkach przyszłam wczoraj do pracy, zaprosiłam ich do siebie i ogłosiłam co wywalczyłam z szefem i... wyobraźcie sobie oni byli niezadowoleni. Bo podwyżki za małe i dlaczego wszyscy równo? i kto to ustalił? i wg jakiego przelicznika?, premie też niekoniecznie satysfakcjonujace bo nie odrazu do reki tylko przyjdzie na nie poczekać jakiś miesąc.. ręce mi opadły mina mi zrzedła. Skonczyłam spotkanie i poszłam do WC się uspokoić. Łzy napływały do oczu, serce podeszło do gardła...Nie liczyłam na owacje na stojąco, ale łudziłam się, że będą zadowoleni i że padnie chociaż ledwosłyszalne dziekuję bąkniete pod nosem, a tu nic... Teraz mam już to gdzieś... Jest piekny koniec lata, świeci słonce i ciesze się chwilą bo: po 1 - mam umowe na stałe po 2 - dostałam podwyżkę po 3 - dostanę premię! lubie swoją pracę:) a ludzi z pracy moge traktować jakby ich nie było. Jesli chodzi o WW, hmmm....osobna historia, napiszę o tym w kolejnym poście całuję i ściskam wszystkie Monia
-
...nie mogę dzisiaj pisać...płakać mi się chce ze złości... jubilatkom i solenizantkom życzę aby każdy dzień był najszczęśliwszy w życiu, każdy uśmiech najszczerszy, każda chwila niezapomniana, życzę Wam marzeń bo dzięki nim życie ma sens i miłości bo ona bywa tym sensem. Kochane wszystkiego co dla Was ważne Monia
-
dla mnie to forum od dawna przestało być tylko forum o WW. Jesteśmy tutaj razem, wspieramy siebie, pocieszamy, mobilizujemy, jak prawdziwi przyjaciele. Bez zobowiązań a jednak z poczuciem, że jesteśmy sobie nawzajem potrzebne. ja też często mam tak, że czytam to co piszecie, na przemian sie ciesze i smucę przeżywam razem z Wami to co sie dzieje w waszym życiu i kiedy przychodzi pora i klikam magiczne \"Odpowiedz na temat\" Czarna dziura. Nic. Pustka. Brak mi słów i zwyczajnie nie potrafię nic z siebie wykrzesać. wtedy nie zmuszam się do pisania bo to nie miałoby sensu. Czekam na lepszy moment bo on zawsze nadchodzi. Może zabrzmi to patetycznie ale, nie wiem co bym zrobiła gdyby nie Wy. Sama świadomośc, że jest gdzieś kto kto rozumie i chce pomóc czasami tylko ( a nawet aż) dobrym słowem, świadomośc tego dodaje skrzydeł. Ja sama mam świadomośc, że częsciej niz inni narzekam i marudze. Ale, kiedy do was pisze jestem szczera, pisze to co czuje i co podpowiada serce. Wyrzucam swoje myśli czasami bez ładu i składu. Ale to cała ja.
-
alliik teraz doczytałam wpisy z dnia wczorajszego, bardzo mi przykro i współczuję moja babcia zmarła 7 lat temu, tęsknie za nią i często o niej myśle, nie zawsze byłam wzorową wnuczką, teraz to wiem. Ale bardzo ją kocham i wiem, że ona to wie:) Nigdy nie zapomnę jabłek w cieście które piekła dla nas kiedy byłysmy dziecmi i kiedy dała sie juz namówić na przyjazd do nas na kilka dni, nie zapomnę słoika z rodzynkami który trzymała w szafce nocnej, a które ja i moje siostry tak lubiłysmy. Nie zapomne tej malutkiej postaci wsiadającej do autobusu kiedy wracała od nas do siebie. Była cudowna. W moim sercu nadal jest....
-
Pinokio nie wygłupiaj się, nie rób nam tego, tak nie wolno smutno mi, że tak piszesz, i jestem zła, że to przez nas, że się nie słuchamy i nie zawsze potrafimy pomóc. Daj nam szanse, prosze. Wiem, że są takie dni kiedy wydaje się, że nie ma innego wyjścia i sytuacja jest beznadziejna. Wiem to bo sama cały czas się motam. Ale tak bardzo Ty i cała reszta dziewczyn mi pomogłyście, że nie wyobrażam sobie , że mogło by Ciebie nie być. Smutno mi... Monia
-
złość piękności szkodzi;) wiec już lepiej nie będę się złościć tylko się wezmę za siebie. Oj gdyby to się tak dało szast prast i pojawia się silna wola naprawdę silna a każde postanowienie daje się zrealizować jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Hmm..pomarzyć można. Małymi kroczkami jak syn marnotrawny wracam na łono WW. Ta moja złość spowodowana jest tym, że tak ciężko pracowałam, żeby osiągnąć to co było. Kosztem wyrzeczeń i ostrej pracy nad sobą. Nie było łatwo i nieraz miałam dość ale dałam rade - a teraz, co? bez mrugnięcia okiem wrzucam w siebie pyszności i tyje. I kiedy uświadamiam sobie, ze sama sobie jestem winna krew mnie zalewa, mam ochotę przełożyć się przez kolano i solidnie sprać tyłek . Praca powinna dawać satysfakcje, prawda? a co jeśli przez głupotę i bezczelność ludzi ja nie mogę już spokojnie myśleć o pracy? co jeśli budzę się rano i myśle, żeby dzień jak najszybciej minął i marze o powrocie do domu? co jeśli żołądek się ściska a serce łomocze kiedy dzwoni telefon i ktoś znowu czegoś chce? Mam prace, którą da się lubić, ale ludzie…a może to ja szukam dziury w całym? Monia
-
jestem:) bardziej uśmiechnięta, nieco spokojniejsza choć bardzo zła na siebie. Świeci słońce i bardzo staram się tym cieszyć, pracuje nad sobą, często ze sobą gadam i czekam na rezultaty. Temat WW jakoś lekko zaniedbuję mam nadziejeż że to długo nie potrwa. Ostatnio dogadzałam sobie jedzeniem za wszystkie czasy i mam poprostu nadzieje, że już mi wystarczy i na nowo stane się strażniczką jak należy. Bo przecież szkodaby było zaprzepaścić to co już osiągnełam. Mam trochę pracy i zaległości, które juz dłuzerj nie mogą czekać. Zyczę Wam wszystkim bez wyjatku cudownego dnia. Skrobnę coś później. Ściskam - Monia
-
widzę, że nastrój z serii \"lepiej nic dzisiaj nie bede mówic\" dopadł nie tylko mnie. Nie umiem wykrzesać z siebie nic sensownego, mimo, że do pisania zabierałam sie kilka razy. Obiecuję uroczyście, że jutro będzie lepiej. Sciskam was wszystkie bez wyjątku i dla każdej wielki do jutra Monia
-
Kochane dziękuje Wam wszystkim za wszystko. Naprawde wiele dla mnie znaczy to, że jest ktoś( a nawet kilka ktosiów ) kto mnie rozumie i czuje podobnie jak ja. odezwę się później, mam metlik w głowie, chce myślec poztywnie ale to trudniejsze niż myślałam miłego dnia Monia
-
zimny prysznic ujędrnia;) dziękuje:) dziękuje Wam dziewczyny Pinokio megb miotam się i nieustannie marudzę, wiem, że trzeba się wziąć w garść... to tak jak z odchudzaniem, wiem, że trzeba:) zmykam, życzę wszystkim ślicznego słonecznego dnia, sciskam buziaki dla Wszystkich do jutra pa Monia
-
megb dziękuje i przepraszam, czasami niepotrzebnie otwieram dziub;) i plotę trzy po trzy. Obiecuję więcej nie bede!:) Zaplanowałam sobie jedzonko na cały dzień i nie zamierzam sobie folgować. Czwartek to świetny dzień na początek, wiec od dziś za tydzień bedzie nasz oficjalny dzień warzenia, Lenka megb{serce] Becik liczę na Was:) Kto jeszcze się przyłaczy? Czekają nagrody;) Dzisiaj urywam się z pracy wcześniej, jadę załatwić formalności w sprawie kursu angielskiego aa reszte czasu jakoś zaplanuję, nie mam weny do pracy i pomyślałam, że przecież jeśli jeden dzień odpuszczę świat się nie zawali. Może skocze na myjnie, bo autko upomina się o szorowanko, a może usiąde na balkonie i będe łapać słoneczko - które dzisiaj tak slicznie świeci, a może nicponierobie... Smutno mi jakoś z niewiadomych przyczyn i nerwowa jakaś jestem, ostatnio bardzo się zmieniłam widzę to po sobie i niestety nie są to zmiany na lepsze. Muszę przczekać ten głupi czas.
-
Lenka megb i ja jestem z Wami, od dzisiaj od teraz:) mimo, że o wczorajszym dniu nie chce mówić i uznajmy, że go nie było no i o tym małym paczusiu ( naprawde był mały) do porannej herbatki też już nie mówmy. Od teraz jestem na właściwej ścieżce i zamierzam dojść do celu powoli - bo kondycja taka sobie- ale skutecznie. Nawet nie wiecie a właściwie chyba wiecie to lepiej niż ktokolwiek jak bardzo chce wkońcu odnieść sukces i choć w ten sposób zapanować nad swoim życiem. Przecież o czym jak o czym ale właśnie o tym co i jak jemy decydujemy tylko i wyłącznie my same. Tyle, że ja jestem cienias i słabeusz. Chroniczny brak silnej woli, łakomstwo i zero zdrowego rozsądku. Ja już nie wiem jak się motywować, jak karać a jak nagradzać. Tak bardzo chce bez wyrzutu patrzec w lustro, nosić modne ciuchy, wygladac szałowo. Wczoraj rozmawiałam z moją koleżanką która w maju urodziła drugą córeczkę, zawsze była z niej laska i nadal jest, to co mnie bardzo zabolało to to kiedy ona powiedziała, że w ciąży tak okropnie przytyła i była jak słóń, mówi do mnie wyobraź sobie ważyłam wtedy 73 kg! - a ja na to nic bo...ja własnie teraz tyle waże. Poczułam się jak ta słonica o której ona mówiła. I co z tym zrobić, jak poradzić sobie z tym co siedzi w głowie i nie pozwala się cieszyć życiem i życ normalnie. Jest na to jakiś sposób? Czasami mówię sobie olej to wszystko szczupła czy gruba i tak jestes beznadziejna, podjedz sobie, posmakuj, rozkoszuj się jedzeniem to nic nie zmieni. A innym razem jak dzisiaj będąc tu z wami wiem, że warto i wiem, że potrafię. I mimo, że jestem już dużą dziewczynką to naiwnie myślę, że wraz z utratą kilogramów znikną problemy które mam, zycie ułozy się inaczej nabierze kolorów i sensu. To donikąd nie prowadzi, drepcze w miejscu bo chyba się boję, że kiedy kilogramy znikną ja będe ciagle taka sama i nic sie nie zmieni. Moze powinnam poszukac sposobu na życie albo pomocy gdzie indziej a nie w gubieniu kilogramów... ale na smuciłam, wybaczcie Monia
-
w imieniu swoim i mojej towarzyszki marchewki witam Was serdecznie:) kolejny dzień z serii, o matko jak mi się nie chce lub powiedziec nawet mogę, że nie chce mi się niechcieć. Lenistwo to jedna z moich sztandarowych cech i na bank nie wyssałam tego z mlekiem matki bo moja rodzicielka pracowita jak kombajn w żniwa. MOże to jakiś wirus lenistwa, chyba prózno doszukiwać się przyczyny. Poprostu taka jestem;) widzę, że nasze filary tzw. stare strażniczki sobie folgują a niektóre nawet odpuszczają Tosia Pinokio co jest?? bo będe krzyczeć, płakać i tupać - nie wolno rzucać WW, poprostu nie wolno! łatwo się mówi, wiem;) sama wczoraj nieco ( mówiąc łagodnie) przegięłam - wpakowałam w siebie paczkę ( 200g) suszonych moreli, jaka to była pychotka:) ale było tego dużo i zjadłam oczywiście za szybko i nieco mnie cisnęło tu i tam. Zaczełam niewinnie od 3 sztuk na oszukanie głodu przedobiedniego. Ale zanim sobie przyrządziłam objadek paczka była pusta... bez komentarza;) Apropo obiadku to machnęłam sobie wczoraj makaron z brokułami i tartym serem - poprostu niebo w gębie. Dla miłośniczek makaronu podaję przepis: porcja dla 2 osób 250 g makaronu jaki kto lubi 10 g tartego zółtego sera brokuły wg uznania ( ja dałam paczkę 500g) ugotowany makaron podsmażamy na oleju i przyprawiamy, dodajemy posiekane ugotowane brokuły, mieszamy i mieszamy i mieszamy na koniec dorzucamy starty ser i jeszcze chwile mieszamy następnie nakładamy 2 równe porcje na talerz i konsumujemy. Dla bardziej niecierpliwych wazna informacja - można jeść prosto z patelni;) Witam świezynki na naszym forum i zyczę dużo wytrwałości i szybkich sukcesów. Do zaś:) Monia (marchewki już nie ma więc się nie żegna)
-
chrupię własnie ,marchewke, wena do pracy gdzieś sie ulotniła, wykorzystując mom,ent siadam w waszym gronie:) Weekend minał spokojnie ale dość ciekawie, w niedziele w mojej okolicy w Muzeum Mickiewicza odbywał się Zajazd Mickiewiczowski - recytacje wierszy z udziałem Olbrychskiego i aktorów z Krakowa, żydowska muzyjka i na koniec reczital Sikorowskiego, było miło mimo, że przemokłam do suchej nitki. Z radością zauważyłam, że mini detoks słodyczowy mam za sobą już mnie tak nie nosi na jedzenie i panuje nad wszystkim. Punkty licze, w notesiku zapisuje i tylko czekać na efekty. Dzisiaj jestem lekko nieruchawa a to z uwagi na wczorajszy aerobik - po 2 miesuiacach przerwy mięsnie się nieco buntują. A niech się buntują i tak ja tu dowodzę;) przynajmniej narazie:) Gonia gratulacje!!! cieszę się Twoim sukcesem i trzymam kciuki za dalsze teraz to już tylko z górki z trzykołówki jesteś super extra dwukołówka WW:) Lenka z tym, ze jestem młodziutka troszkę przesadziłas ( mimo to dziekuję) codziennie coraz głośniej słyszę tupot nadchodzącej 30 - stki mimo, że jeszcze mi do niej troche brakuje. Dużo ostatnio myslę o kwesti wieku i tego w jakim jestem punkcie życia i niestety nie wyglada to rózowo, ale.. przecież mogłoby być jeszcze gorzej. Przecież jestem zdrowa, zdolna ( choć leniwa), zaradna i raczej normalna - czego chcieć wiecej? a jednak... Tosia w Pamukale tarasy nadal zalane wodą choć tylko w niektórych z nich można teraz moczyć nogi ale i tak było cudownie i ten basen Kleopatry z wodą sodową, czysta rozkosz:) Balonik niezły wodzirej z Ciebie, tak sobie myślę, może zajmij się organizowaniem imprez na szerszą skalę?;) mam na myśli oczywiście imprezy wirtualne typu : imieniny, urodziny, 6 czy 5 z przodu okazji jest mnóstwo codziennie:) Jesli pozwolisz bedę Twoją klientką jak tylko osiagne upragnioną 6 z przodu ( liczę ze to w okolicy 1 X;) ) Cath bujasz w obłokach i efekty tego są ewidentne:) a tak serio to współczuje i proszę uwazaj bardziej na siebie:) Janta dużo usmiechu i optymizmu, będzie, poprostu musi być lepiej Pinokio czuje, że te Twoje robótki ręczne są dla nas konkurencją, nie ma Cię dzisiaj wcale a sweterka p[ewnie przybywa. Ja sie tak nie bawię proponuję o przedstawienie grafika kiedy druty kiedy my;) No i mam nadzieje, że te łakociowo-krecikowe szaleństwa to tylko z okazji weekendu, bo innej przyczyny nie widze. Słodycze są złe dla takich łasuchów jak my - zaczyna sie niewinnie od 1 kawałka a koniec bywa opłakany w skutkach , przeciez o tym wiesz, prawda? Swoja drogą jak sobie pomyśle o tym torciku Pavlowa albo o teramisu to aż mnie trzęsie, ale..wiem że nie mogę . Zawarłam umowę z samą soba, że jak tylko waga pokaże 6 z przodu pędze do kawiarenki na magicznie niebiańskie ciasto czekoladowe z gorącymi malinami, wtedy będzie mi sie należało, a tymczasem mam przecież marchewkę;) TYm optymistycznym akcentem kończe dzisiejsze wywody, z silnym postanowieniem powrotu do obowiązków słuzbowych celem rozwoju i rozkwitu naszego wspólnego dobra;) bużka
-
fotki wysłała jezli ktoś nie dostał a chciałby zobaczyć ( w sumie nie ma nic ciekawego do ogladania;) ) to proszę wysłac swoje a ja odeślę. Lenka dziekuję za adresy i fotkę, fajna z Ciebie kobietka:) zresztą jak wszystkie tutaj. megb soboty mam pracujące ale nie narzekam siedze sobie od 8 do 14 i raczej sie nie przemeczam i żeby było jeszcze fajniej mam za to wolne poniedziałki - wiec na jedno wychodzi, mi to pasuje:) Kiedy przeczytałam Twoje stwierdzenie \"lece zając się domem\" uświadomiłam sobie, że i ja powinnam. Ostatnio nie dośc, że mam majdan w głowie, istny chaos to w domu wyglada identycznie - zero werwy do pracy. Podłogi domagają się gruntownego szorowania, okna pucowania, ciuchy w szafie układania wszystko sie domaga uwagi, a mi sie nie chce! wstyd i jeszcze raz wstyd! ;) Zeby było smieszniej to mój \"dom\" sprowadza się do 39 m2 wiec nie mam za dużego pola do popisu ale sprzatac i tak nie lubie - tzn. sprzatam, ale nieregularnie. Byłam w tej szkole językowej - kurs dla początkujacych brzmi nieźle tylko czy starczy mi zapału i checi. Musze sie zdecydować do środy. Się zobaczy. MObilizuje mnie fakt, że kiedy wyjezdzam gdzies na wakacje to oczywiscie wszedzie mówią po angielsku i wtedy zaczynają sie schody. czasami niezłe jaja z tego wychodza, ja nie rozumiem ten który mówi nie rozumie ze ja nie rozumiem i laba gotowa. Smiech smiechem ale troche wstyd. Coś z tym trzeba zrobić oczywiście rozwiązań jest kilka np: nie jezdzic na wczasy zagraniczne, wejśc w związek najlepiej małżeński ( ku radości famili) z osobą władającą obcym językiem jak własnym lub i to wyjście jest w zasięgu wziąść d...w troki i zacząć sie uczyć póki głowa jeszcze młoda;) Wczoraj ze znajomymi zaczelismy myslec nad sylwestrem, wiem powinnam puknąc się w głowe przecież dopiero wrzesień, ale, ale... chcemy gdzies pojechac najlepiej góry a to chyba najwyższy czas żeby rezerwować. Może któraś z was coś poleci - ja byłam w sierpniu w Pieninach było super ale niestety ten pensjonat w którym nocowalismy jest na ten okres juz zabukowany. I trzeba szukac dalej. Chwilowo trudno mi przychodzi pisanie do kazdej z was z osobna, wybiłam się z rytmu i dopiero nadrabiam zaległości. Niektóre z was są dla mnie zupełnie nowe ale mam nadzieje, ze już niedługo. Waga uparcie stoi doprowadzając mnie do szewskiej pasji, złośc nić nie pomoże trzeba było nie żreć, jest wina jest i kara. To sobie pokrzyczałam na siebie odrazu mi lepiej;) A gdzie sie chowa Pinokio? i Viola? i Janta? i Roxana?
-
słoneczne dzień dobry:) czyzby nasze lamenty na pogodę przyniosły wymierne rezultaty - u mnie świeci i mam nadzieję, że tak zostanie. Może w końcu umyję okna, czas już wielki - ale to się zobaczy. Narazie \"pracuję\" jak widać bardzo intensywnie;) Lenka pozowle sobie usmiechnąc się do Ciebie o listę adresów meilowych forumowiczek, trochę z lenistwa a trochę dla usprawnienia całej procedury, chetnie podziele się fotkami. Oj! szefowi przypomniało się o swoich podnózkach, uciakam \" do zaś\"
-
hej małymi kroczkami wracam na właściwą drogę, coprawda ciagle myślę coby tu wszamać ale nie dam się, jem wg planu. Dzisiaj dzień tzw. \"rozruchowy\" znaczy się jem mniej i inaczej niż ostatnio, zachowuje zasady ale punktów nie liczę. Od jutra wracam na całego, odkurzony notesik wraca do łask i zobaczymy. Mój jadłospis: I sniadanie 250 ml maslanki owocowej jabłko II sniadanie 3 wasa lekkie 1 ł. margaryny 150 g chudego twarogu 1/2 zielonego ogórka marchewka obiad 150 g piersi z kurczaka na 1 ł. oleju 60 g ryżu z boczniakami buraczki przekąska jabłko + brzoskwinia 1 Ł pestek słonecznika zaplanowana kolacja: sałatka z pomidorów, ogórków i cebuli zalana jogurtem naturalnym 1% bardzo mi się podoba pomysł pisania jadłospisów to motywuje:) Dzisiaj pracuje do 18 - okrutnie mi sie już nie chce, wogóle ostatnio jestem ospała i ciagle wpędzam się w jakieś dołki, staram się panować nad tym i usmiechać jak najczęściej ale róznie bywa. Z samoakceptacja też u mnie róznie, pewnie stąd niektóre z moich gorszych dni - co poradzić kiedy w główce nie wszystko poklolei. Trzeba się czymś zająć wtedy głupie myśli nie będą się pałetać. Od poniedziałku po przerwie wakacyjnej na nowo rozpoczyna się aerobik 2 razy w tygodniu, moze jak się zmęcze to znormalnije. WEymysliłam tez żeby nie zgnuśnieć do końca, że zapiszę się na kurs angielskiego. Coprawda uczyłam się ostatnio niemieckiego tzn. uczyłam się to dużo powiedziane - z niemieckim znamy się od szkoły średniej ale nie lubimy się zbytnio może kolega angielskki okaże sie dla mnie bardziej przystępny, bo już wiem że wygląda atrakcyjnie. Jutro Drzwi Otwarte w szkole językowej planuje się wybrac i zobaczymy... może jak bede za to płacić to jakoś się zmobilizuje. Narazie nadrabiam zaległości w czytaniu Was i ciagle się usmiecham naprawde jesteście niesamowite:) do zobaczenia
-
może któraś z Was ma liste adresów meilowych - wyslę Wam fotki z wakacji:)
-
dzień dobry:) na przekór pogodzie, zimno, mokro, obrzydliwie, wstawać się nie chce - czy to już naprawde nieodwołalnie jesień?? ja protestuje!!! domagam się ciepłej końcówki lata:) dzisiaj juz mi lepiej, dziękuję Wam wszystkim za wszystko. Wstyd mi było wracać i dlatego dopiero teraz się odezwałam, ale uznałam, że bez was nie dam rady. Skoro raz przy Waszym wsparciu udało mi się zajśc dalej niż kiedykolwiek ( czytaj - zrzucić wiecej niż kiedykolwiek) to i tym razem się uda. Plan jest taki - 1.X. bede miała 69 kg i nie ma innej opcji. Juz raz przez krótki moment dokładnie 17 lipca w dzień mojego wyjazdu na urlop waga wskazała własnie 69 - cóz to była za radość, chce poczuć to znowu - 6 z przodu wyglada tak szczupło;) Marchewa tak to ja byłam w Turcji, po raz pierwszy ale cos mi mówi, że nie ostatni, było super. Pomijam pogodę bo i u nas były wtedy upały, ale ten klimat, to morze i cała reszta. Duzo się działo i ani sie obejżalam 2 tygodnie zleciały - ale co uzyłam i zobaczyłam to moje. W telegraficznym skrócie: zaliczyłam rafting, jeepsafari po górach, wycieczki statkiem, sliczna laguna, Pamukale i Efez - było bajecznie wróciłam zmęczona fizycznie ale zadowolona i wypoczęta. Niestety po powrocie złapało mnie przeziębienie a wraz z nim dopadło mnie przygnębienie i czar wakacji minał. Odezwę sie później obowiązki wzywaja:) Pinokio dziękuje:)