

zabulina
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez zabulina
-
Ważne dla nas było: - w miarę nowe budownictwo (koniecznie żeby było z cegły, a nie wielka płyta) - metraż - okolica dobra pod późniejszy wynajem - przyzwoita kuchnia i łazienka, bo nie chcieliśmy się bawić w grusze remonty i rozwalanie, natomiast mniejsze (panele, malowanie, drzwi nie były problemem) - chcieliśmy też komórkę lokatorską na moje różne mało cenne manele i rekwizyty która zawsze zajmowały mi miejsce w domu - czy jest przez pośrednika, (co kosztuje z marszu parę tysięcy więcej) - to bardzo ważne, pośredników też należy sprawdzać! Mieszkanie, które kupiliśmy, podesłał nam jako ofertę jeden pośrednik. Ale poszukaliśmy na własną rękę i to samo mieszkanie miał w ofercie inny, który brał prowizję tylko od sprzedającego, czyli w przeliczeniu pół prowizji :) - poza tym zawsze sprawdzić warto dane mieszkanie na różnych portalach, ponieważ: 1. zdjęcia raczej będą inne i jeśli czegoś nie był widać w jednym ogłoszeniu, będzie można czasem zobaczyć w innym 2. u różnych pośredników ceny za to samo mieszkanie bywają różne :) Nasze widzieliśmy u innego pośrednika za cenę wyższą o 30tys :) gdybyśmy je tam kupili, i wyszłaby ta różnica, chyba bym się zastrzeliła. To musisz wszystko wiedzieć ZANIM umówisz się na spotkanie z pośrednikiem, bo oglądając mieszkanie z jednym pośrednikiem jesteś już później na niego skazana - przez oglądaniem musisz podpisać taką umowę, że nie kupisz tego mieszkania w inny sposób niż od niego - to standard. - jak wygląda klatka schodowa (dużo mówi o sąsiadach..) A przy oglądaniu już na żywo: - czy jest w miarę cicho - jak z miejscami parkingowymi (warto się wybrać na oglądanie wieczorem, to da pewien ogląd w kwestii parkowania.. - w starszych mieszkaniach (kamienicach, które początkowo też badaliśmy) zwracaliśmy uwagę (tzn M zwracał0 na stan elektryki, kiedy i czy były przewody wymieniane i takie tam - trzeba obadać sprawę księgi wieczystej - jeśli nie ma, to czy na pewno nie ma przeszkód by ją założyć - no i oczywiście patrzymy, czego nie chciano pokazać na zdjęciach ;) Mimo to i tak z jedną sprawą wtopiliśmy - mieszkanie mamy tuż przy kościele. Tknięta przeczuciem, zastanowiłam się, czy nie mieszka tam jakiś walnięty proboszcz, który o 6 rano będzie walił w dzwony. Popełniłam ogromny błąd - spytałam o to koleżankę, która mieszka na tym osiedlu, wydawało mi się - dostatecznie blisko, by to wiedzieć. I ona mi powiedziała, że na pewno nie dzwonią dzwony rano, a tylko czasem, od jakiegoś wielkiego święta. I ja głupia się na tym oparłam, bo jak ja mówię "na pewno" w jakiejś ważnej sprawie to tylko wtedy, kiedy autentycznie coś wiem. Powinnam była po prostu zadzwonić do kościoła i zapytać. Oczywiście po pierwszej nocy o 6 rano obudziło nas walenie w dzwony. matko, jaka byłam wściekła! Kredyt na 30lat i taka wtopa! I to wszystko dlatego, że uwierzyłam zamiast sprawdzić osobiście...A jest to dla mnie spory problem, jeśli z Warszawy ze szkoleń wracam zwykle koło północy, a z wesel - wiadomo, 2-3. Nie będzie szansy odespać nawet w niedzielę! Teraz więc wymieniamy drzwi balkonowe w sypialni (nie mamy w niej okien, a takie podwójne drzwi) na dźwiękoszczelne. Wątpię, czy to rozwiąże problem, trzeba by było pewnie wymienić wszystkie okna w domu a to jest niesamowity koszt przy takich porządnych dźwiękoszczelnych (wzięliśmy takie naj-naj). Na szczęście nie planujemy tu mieszkać długo... Martwię się tą wymianą, bo mamy już wszystko wyremontowane - panele, pomalowane ściany, a tu teraz będzie kucie, pył, potencjalne zniszczenie... Zawiodłam się na własnej intuicji :o Więc kolejna rada - zawsze wszystko sprawdzaj osobiście. Ktoś może Cię wprowadzić w błąd nawet bez złej woli.
-
Hmm chyba 5 lat, http://podatki.gazetaprawna.pl/porady/15929,podatek_od_sprzedazy_mieszkania.html Patrzę co się dzieje na Kafe i chyba te hasła niespecjalnie pomogły :P
-
Agatka, moja kuzynka dostawała taką specjalną maść o smaku malinowym od swojej siostry z Francji. To było coś jak miejscowe znieczulenie, podobno superbezpieczne (mąż tej siostry to ordynator w paryskim szpitalu i coś tam wie...) nie wiem, czy coś takiego nie jest dostępne w Polsce..? A czemu wracacie do Polic? W sensie - P ma tam jakąś pracę na oku..? Wiesz, jak wysyłałam Ci przesyłkę to sobie wguglałam Twój adres (mapa.szukacz), bo nie wiedziałam, czy ta nazwa to ulica, czy osiedle ;) i zapomniałam Ci napisać, że macie to mieszkanie w świetnej lokalizacji (przynajmniej tak na mapie) - zielono, woda.. mmm :) a tu widzę, że nie jesteś zadowolona.. Myślicie kupić sobie coś w Policach? Nie sądziłam, że nie jesteś zadowolona, widać mało gadamy :P Trochę pewnie będzie żal takie wypieszczone mieszkanko zostawić, ale - z drugiej strony - teraz sprzedacie je pewnie za 200% tego, za co je kupiliście ;) Minął Wam już ten okres, po którym możecie sprzedać mieszkanie bez tego koszmarnego podatku?
-
Wiecie co, nigdy, POD ŻADNYM POZOREM nie kupujcie "cuda techniki" pod nazwą iRobot Roomba. To taki odkurzacz, co niby sam sprząta. Jakiś czas temu teście "uszczęśliwili nas" takim prezentem, za który dali nieziemską kasę, (a mogliśmy za takie pieniądze mieć super odkurzacz dla alergików!) a my nie mieliśmy wtedy jak z tego korzystać, bo mieszkaliśmy w za ciasnym mieszkaniu. Teraz stwierdziliśmy, że na naszym nowym, w miarę przestronnym damy jej szansę. Włączyliśmy ją i powiem Wam, że nie wiem, czy śmiać się, czy płakać.. :o Najdroższy bubel, o jakim słyszałam. Nie czyści kątów. Wszystko, co leży na podłodze, trzeba najpierw sprzątnąć samemu (np. stoliki kawowe o takim rozkładzie nóg, że pod nie nie wjedzie..). Pomija całe połacie podłogi. A najgorsze, że włazi na leżące części nóg foteli i się na nich zawiesza, i trzeba ją ściągać. I nie jest w stanie, durnota, nauczyć się, że ma na to nie wjeżdżać. We wszystko, co ma na swojej drodze, musi najpierw walnąć, żeby się "nauczyć" że to jakiś obiekt. Wali z dość dużym hałasem. W ogóle - pracuje z dość dużym hałasem. Choć "praca" to naprawdę zbyt dużo powiedziane... Jak ja pomyślę, ile to kosztowało.. :o Poczytałam w necie i spodobał mi się ten komentarz: Reasumując: świetne dla ludzi, którzy mieszkają w dużych przestrzeniach pozbawionych mebli, dywanów i w miarę możliwości kątów, rzadko w domu bywają i nie śmiecą. W takich warunkach roomba poradzi sobie znakomicie. No i dobrze,gdyby właściciel nie miał zwierząt sierściastych i sam był raczej łysawy, bo włosy to coś co absolutnie niweczy skuteczność roomby. Masakra.
-
Spóźnione życzenia dla Lenki :) Emsy, a co to znaczy, że Lenka "sięgnęła po różaniec"? :) to jakaś taka tradycja, że dziecko coś wybiera, czy co? :) U mnie wszystko na raz - firma, przeprowadzka, teraz doszły szkolenia. Mieszkanie już jakoś powoli wygląda, ale czekamy jeszcze na drzwi dźwiękoszczelne do sypialni - okazało się, że w kościele vis-a-vis dzwony dzwonią o 6 rano :o Ja ze szkoleń wracam koło północy zwykle, ze zdjęć - wiadomo - 2 w nocy, więc dla mnie to masakra. Jakbyśmy wiedzieli, pewnie byśmy go nie kupili, ale teraz już tylko trzeba mieć nadzieję że te drzwi pomogą - zamówiliśmy takie hardcorowe, jak do studia nagraniowego. I jakoś to leci, za niedługo znowu sezon ślubny...
-
"Prawie jak rodzina" - :D Baby, co tu tak cicho? :P Ja już w wirze szkoleń, znowu mogę ponarzekać na zmęczenie-ze-znaną-przyczyną :P mieszkanie słuchajcie powoli wygląda jak mieszkanie Dziś wiercimy dziury, czego nienawidzę chyba najbardziej (jakoś źle na mnie działa dźwięk wiertarki, zwłaszcza takiej udarowej) ale z celu szczytnym - na antyramy ;) Cieszę się, że nie zrobiłam od razu tego dekoru na ścianie, bo widzę wyraźnie, że to nie jest dobry pomysł na mieszkanie tej wielkości. Po prostu wszystkiego jest trochę za dużo - dekor wprowadziłby tylko dodatkowy chaos. Myślę, że to dobre rozwiązanie na ściany przestronnego domu albo mieszkania o minimalistycznym wyposażeniu - zatem może poszaleję za 2,3 latka, na razie zdecydowałam się na antyramy :) nie ominie mnie zresztą malowanie dekoru na ścianie, bo koleżanka z roku mnie poprosiła o wymalowanie jej pokoju dla dzieci. Mam zamówione statki, Małą Syrenkę, itp... za niedługo będę mogła pochwalić się ozdobieniem największej ilości pokoi dziecięcych w stosunku do posiadanego własnego potomstwa :P Co tam u was..? :) Biała, jak tam "Ostatnia Prosta"??
-
A, i do schabowych do marynaty, jeśli nie chcesz musztardy ani miodu, możesz dać poza oliwą i czosnkiem sos sojowy. Kurczak świetnie smakuje wymarynowany przez noc w.. maślance. Słowo :) Kroisz kurczaka tak, jak trzeba, (jeśli kotlety - rozbijasz, jeśli gulasz - w kawałeczki), i zalewasz zwykła naturalną maślanką ze sklepu i odstawiasz do lodówki na całą noc. Mięso jest super soczyste i kruchutkie :)
-
Agatka, co do mięsa, to z karkówką nie pomogę, bo nie robię. Schabowe przygotowuję w sposób, który Ci się nie spodoba, ponieważ zawiera musztardę i miód ;) Ale poza tym wypróbuj sobie mieszankę 3 pieprzów Kamisa, pieprz biały, słodką paprykę, sól czosnkową, czosnek, imbir, tymianek, rozmaryn (to do pieczeni), (nie mówię, że na raz :P ). Czasami rzucam też mieszankę grillową. Do kurczaka dodatkowo można złapać świetne przyprawy hinduskie. Standard do kurczaka - prażona gorczyca, curry w listkach, kumin (kmin rzymski), trawa cytrynowa, kardamon (najlepiej samemu zmielić) różne masale. Do curry (jako potrawy) jeszcze dobrze jest dodać kawałek cynamonu (taką laseczkę) i mleczko kokosowe. Kurkumę też do curry daję, bo jest zdrowa, ale poza tym nie odnotowuję żeby dawała wyraźny efekt smakowy. Do gulaszu z kurczaka np. z pieczarkami i cebulą pasuje tez świetnie biały pieprz i gałka muszkatołowa.
-
Powoli się odkopuję :) Na szczęście mam farbowane włosy i nie widzę, ile siwych mi przybyło :P Teraz za to przez 2-3 latka będzie chwilowo spokój. Niezły wynik, jak na nas :P Jesteśmy pozakwaszani i wykończeni, choć samo noszenie "od progu do progu" zostawiliśmy firmie. A`propos zdrowego jedzenia - przez parę dni jadaliśmy w Ikei :P dziś szykuje się pierwszy domowy obiad. Zostaną nam jeszcze małe rzeczy do zrobienia i 1 spora - wymiana drzwi balkonowych w sypialni. Jesteśmy vis a vis kościoła, w którym jakiś rąbnięty osobnik wali w dzwony o 6 rano :o zamówiliśmy w związku z tym najlepsze dźwiękoszczelne drzwi na rynku - takie, jakie montuje się w studiach nagraniowych :P Pokończyły się ferie w Wawie więc zaczyna mi się sezon szkoleniowy. Znów wracam do zmęczenia pracą a nie bezczynnością ;) i nie będe Wam tu mękolić w związku z tym :P Co do jedzenia w ciąży - wg mnie Holly ma 100% racji w kwestii Japonek i sushi - zdecydowanie NIE można powiedzieć, żeby naród japoński w związku z tym był intelektualnie opóźniony :P A gdybyście powiedziały Francuzce, żeby zrezygnowała z lampki czerwonego wina do obiadu... Wg mnie ten polski patent na ograniczanie diety w ciąży to jednak jeszcze pokłosie potwornego ducha "Matki - Polki", co to świata poza własnym potomstwem nie widzi. Pamiętam, jak ze 3 lata temu, oglądając sobie Kafeterię natknęłam się na topik, w którym kobiety zjechały jak burą sukę inną kobietę w ciąży, która ośmieliła się wziąć znieczulenie u dentysty :P Nie wiem, czemu polskie kobiety godzą się na takie traktowanie. Gdybyśmy wpadli, ja na pewno bym do nich nie należała. Agatka, widzisz, narzekałaś na funkcję usuwania spamu z topiku i teraz przez Ciebie są jakieś durne kody :P
-
Hej, piszę już z nowego mieszkania ;) Ale tyle mam czas napisać, dookoła taki bajzel, że Sodoma z Gomorą przy tym to były małomiasteczkowe dziury bez polotu. Jak już będzie na czym dobrze usiąść to napiszę
-
Ja też czytałam, że te posty ciążowe to polski wymysł :P powiem więcej, powiedziałabym (nie mając oczywiście osobistego doświadczenia) że jak Cię wyjątkowo ciągnie do tak nietypowej potrawy, to może potrzebujesz czegoś, co w niej jest :P Z wcześniejszym jedzeniem łososia też nie wariuj ze zmartwienia, przecież tak naprawdę połączenie pępowinowe z łożyskiem nie od razu się robi ;) jakiś czas mały "ulepek" rozwija się sam.
-
W zeszłym roku na śmierć zapomniałam o Popielcu - dopiero Fakty mi przypomniały :P musieliśmy sobie zrobić w zamian czwartek Popielcowy :P
-
Hehe, mój niestety sam się zaopatruje w chleb, wiec by także z tego względu nie przeszło :P Ja grzeszę z kostką rosołową przy pomidorówce i przy jednym rodzaju roladek, gdzie niezbędna jest kostka Mięsna Winiary :P ale średnio mi to wychodzi raz na 2 miechy więc się rozgrzeszam :P Pod wpływem Twojego postu tak sobie pomyślałam o naszym menu i wychodzi mi, że raz w tyg mamy kaszę (tą a`la Zabu z parówkami z indyka, cebulą i kefirem), raz spaghetti lub inną pastę, raz rybkę z ziemniakami albo panierowany cammembert (to nasze standardowe 2 potrawy na piątek) a pozostałe razy - różne mięsa z ziemniakami, ryżem (najbardziej fikuśne robimy w weekendy), albo pizza całkowitej roboty M, która jest na 3 dni. Zup M nie lubi więc nie robię. Z rzadka pomidorówkę, którą jeszcze toleruje. Tak mamy w zimie. Jak się zacznie wiosna to się menu zmieni i jest bardziej urozmaicone :) a latem potrafimy przez 5 dni w tygodniu ciągnąc na pysznym ratatujo- leczo z eko (mniej lub bardziej eko) składników kupowanych u "bab" na Kleparzu. To nam się chyba nigdy nie znudzi. M wraca z pracy, szybkie leczo i na dechę Jajka czasem też nam się uda dorwać średnio legalnie u "baby", prawdziwe, niestemplowane. Najlepsiejsze są, to fakt. A w niedzielę jadamy na miękko, więc ich jakość jest ważna. No to co, też lubię ta sałatkę z serka wiejskiego :) możesz spróbować sobie jeszcze dodać zielonego groszku albo czosnku. A na słodko bombowa jest sałatka - serek wiejski, rozciapkany banan i miód. :) A`propos - jutro Popielec :o to zawsze dla mnie test na charakter. Ale po ostatniej diecie to i tak będzie niemal uczta :P Miłych sanek!
-
Mój jak ma zjeść ciemny to robi oczy kota ze Shrecka i tyle :o ale niech sobie ma, są gorsze rzeczy na świecie ;) jak Ci się Pawła udało "nawrócić"? Ja tam kocham przyprawy, to chyba moja ulubiona część gotowania. Kiedyś było dużo trudniej, kumin (chyba moja ulubiona przyprawa ever) sobie przywoziłam z Egiptu (ile było przy tym nerwów na granicy..), a masalę (garam, tandoori) z Francji (tak, wiem, to nie francuska przyprawa, ale tam mają sporą mniejszość hinduską :P ). Teraz to ja jestem w raju :) przyprawy zajmują mi 2 pełne półki z tendencją rozrastającą się ;)
-
Chciałabym go przekonać do pełnoziarnistego chleba, ale mi nie idzie niestety. A jemy za mało pieczywa, żeby kupować 2 oddzielne bochenki, więc ja - jako jedzący chleba zdecydowanie mniej - też jem białe. Ostatnio nie obraził się natomiast na pełnoziarnisty makaron, więc kto wie ;)
-
Mój kanapki i jabłko. Wychodzi bardzo wcześnie więc często jest w domu już koło 15.30 więc razem jemy obiad. Jak ma wrócić później to bierze obiad do pracy albo robi sobie więcej kanapek. Tylko że on ma bardzo niespostykaną właściwość, której mu strasznie zazdroszczę - może by głodny i się tym nie przejmuje. Ja jak jestem głodna to jestem wściekła, po nim to spływa, może sobie tak "odraczać" jedzenie. Myślę, że to jest 100% zasługa kuchni do której przywykł zanim mnie poznał :P jakbym miała jadać bitki wołowe teściowej też by mi było wszystko jedno, kiedy zjem :P a wakacje spędzał w domu letnim gdzie przeważnie kucharzyła ciotka, która - o ile to możliwe - do kuchni przykłada jeszcze mniejszą wagę. My w ogóle nie jadamy przetworzonych gotowców (chyba że w najgorszym sezonie ślubnym, to wtedy się pizza trafia), jakiś czas temu wypieprzyłam z kuchni Vegetę, od lat nie widziałam na oczy "Maggi" i tym podobnych. Jajka ściółkowe, keczup, musztarda, soki - bez konserwantów, chleb niestety teraz biorę, jaki jest, bo mam 1 sklep dostępny :o Staram się żeby przynajmniej raz w tygodniu była kasza, ale poza tym to raczej przykładam wagę do smaku ;) więc jak puree ziemniaczane, to z masełkiem, a nie dietetyczne, jak roladki, to lubię sera pleśniowego dodać itp. Ale za to tran do obiadu połykamy coby się do cna nie stłuścić od środka
-
Nie, nie można, bo sparzasz też ochronny wosk i zaraz wysychają. Po sparzeniu musisz od razu zjeść :P
-
Nic nie zrobisz niestety. Tyle, że można więcej indyka jeść a mniej kurczaka, bo indyki są bardziej wrażliwe na faszerowanie i nie można im dawać tyle hormonów ani antybiotyków. Ale to tylko jedna strona, a np. owoce? jabłka jeśli je się ze skórką powinno się sparzyć wrzątkiem - przez chwile tak robiłam, masakra, ile brudu ze skórki odchodziło. Ale później mi się przestało chcieć gotować wodę jak mnie najdzie na jabłko. Itd., itp.
-
Wiecie co, jak sobie człowiek pomyśli, jakie my świństwo jemy, to dosłownie na mdłości się zbiera :o ile tego musi być w jedzeniu, żeby taki efekt na taka skalę wywołać :o Masakra.
-
Na szczęście Małemu nic nie jest :) Mam nadzieję, że Mamie też nie. W sumie największe ryzyko z dużymi dziećmi jest dla matek, nie dzieci. Masakra, jakie one teraz się wielgachne rodzą. Moja mama kiedyś stwierdziła, że takiego dużego nie dałaby rady urodzić :P my wahaliśmy się pomiędzy 2,900 a 3,500
-
Hmm no nie wiem, oglądałam program gdzie mówili, że z takimi dużymi dziećmi problem jest tego rodzaju, że mogą im się barki uszkodzić, czasem do granicy niewładności w późniejszym życiu. Jest na to nawet specjalna nazwa, na takie okołoporodowe uszkodzenie barku.
-
Moja koleżanka z roku urodziła synka 60cm, 4,5kg SN OIO Założę się, że to "SN" nie na własne życzenie...
-
Heh, łyso musi być tym naszym, ostatnie miejsce. Bidoki.
-
Buhahhaa :D To dopiero komentarz ;) Gabi Sokratesówna ;) Kurczę, jakbym ja była młodą mamą i miała kilka sensownych sąsiadek (nawet jeśli nie z samego bloku, to z okolicy) z małymi dziećmi to chyba postarałabym się je namówić do takich "przedszkoli" na zmianę. Owszem, przez1 dzień większa praca i trzeba by się przygotować, ale za to później 2-3 dni wolnego, zanim znów będzie kolejka.. No ale to trzeba by mieć naprawdę sensowne sąsiadki którym można by zaufać i to w dodatku kilka. Bardzo się cieszę, że teraz jest tyle fajnych kolorów farb :) tylko żeby zrobić coś naprawdę mocnego (w sensie - ciemne, mocne kolory), to trzeba by mieć jednak bardzo jasne pokoje. Ja poza tą 1 ścianą specjalnie dałam resztę białą, żeby światło odbijało. Moi rodzice też niedawno szaleli na ścianach, ale poszli w tapety. W moim pokoju mam taki fajny, autorski kolaż :) Hehe, moja mama, jak Wam pisałam, zaczęła chodzić na angielski. Ostatnio miała lekcje z Mężem Marcy :P