

zabulina
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez zabulina
-
:D
-
wiecie, ja się po prostu czepiam tak samo własnych zdjęć, jak zdjęć innych fotografów - dlatego od razu piszę, co jest nie super i powinno być lepsze:) A Was proszę o \"wrażenie ogólne\":)
-
agatko, chyba nie:D to był ktoś inny, ale nie powiem, kto:)
-
mi też się podobają :D Ale jak już im zrobię ślubne - to dopiero będą piękne!:) Wrześniowe wieczorne słońce, pusto, będzie można złapać szerszy plna etc:) dziekuję za opinię - liczę się z Waszym zdaniem, dziewczynki!
-
wi - dziękuję pięknie:D Ale fantastyczne to one nie są:) było za ostre światło, my bez filtrów, a dookoła masa ludzi na każdy mmetrze kwadratowym, bo to był mały park, a środa jako jedyny dzień na Śląsku z całego weekendu majowego była słoneczna! Dlatego są same zbliżenia:) Widzisz to zdjecie czarno - białe, gdzie idą po piasku na tle chmur? Tam było jeszcze dwoje ludzi, Misiał ich usunął komputerowo:D
-
papa mx! ami - nie doprowadzj mnie do rumieńców:) Ja po prostu chciałam \"prosto i naturalnie\", bez farbowania włosów, sztucznych paznokci i z kiwatkami polnymi. Ale czy ja wiem, czy to takie skromne było wszystko? Na pewno zmieniłabym kolczyki, były okropne.
-
Ewa - dzienna porcja mleka dla króliczka powinna wynosić około 160g. Mleko królicze zawiera 5 x więcej tłuszczu i 3x wiecej białka niż krowie, wiec mieszanka musi być gęsta.
-
wi, moi teściowie też tak myśleli:D W mojej rodzinie mało się pije, ale tamta - to co innego. Ale to dużo zależy od ludzi i od prowadzącego. My mieliśmy super orkiestrę, która utrzymała gości na nogach bez dopalaczy do 5 rano:)
-
może być bebiko, a może być zwykłe mleko w proszku z dodatkiem vibovitu i jakiejś innej odżywki. Pisz, ewuś, co z nimi, bo też się martwię! :(
-
Myślę, że jeśli będą dobrze zrobione, to nie powinnaś ich wogóle czuć. Czułabyś je gdyby faktycznie coś podtrzymywały, ale jak Ci babka dobrze gorset zrobi to jako ozdoba nie musi chyba uwierać... 7 butelek wódki to o 7 więcej niz było na moim weselu:D
-
wi, zobacz sobie na tzw. dekolty hollywoodzkie. Tam jest własnie taki efekt - tylko te ramiączka mają b. dużą róznicę. I są właśnie pomyślane dla osób drobnych w ramionach, ponieważ optycznie poszerzają linię ramion.Marilyn Monroe miała taki dekolt w swojej słynnej białej sukience z filmu \"słomiany wdowiec\". Zobacz - poszukałam na Allegro - coś takiego, to nie dokładnie hollywoodzki, ale jakaś wariacja na temat. http://www.allegro.pl/item100570260_sukienka_slubna_buty_dodatki.html
-
wi, świetnie, że już z Tobą lepiej. Co do ramiączka na szyję - to ono faktycznie powinno być tylko dekoracją. Ale nie uważam za fajny pomysł, żeby ono było po prostu jednolitym paskeim materiału - lepszy efekt uzyskasz, jeśli ramiączko będzie szersze przy gorsecie, a bliżej szyi będize się zwężać. Noi i cisnąć nie powinno przy prawidłowo uszytym gorsecie.. Na mój gust, bo nie znam się na krawiectwie:) ami, poszło:)
-
polski, polaski:) Zaraz powysyłam, tylko skończę przekształcać do rozsądnych rozmiarów:)
-
Dziewczynki, a moja siostrunia właśnie pisze maturę... trzymajcie kciuki, która może:)
-
holly - BIEDAKU!!!! dla Ciebie, łapkę oszczędzaj!!!!
-
Narzeczona, prześlę Ci zdjęcia z sesji próbnej wczorajszej:) Dziewczyny, kto chce rzucić okiem na fotki, któe robiłam wczoraj??? Komu posłać? Czy od razu wszystkim, bo póxniej będą mnie co poniektóre ścigać za tydzień;)
-
Ewcia, mówiłam, że mogę się mylić - ale jeśli to para, to bardzo kiepsko ich ustawił - zdają się sobie zupełnie obcy, a ja zawsze myślałam, że ślubne to mają być takie intymne... Jeśli znasz wszystkich modeli, to niepotrzebnie kazałaś mi pisać, o których uważam, że to modele modelowaci. Ale technicznie zdjęcia są bardzo fajne, a to głównie na ten temat mogę coś powiedzić:) KRÓLICZKI - karmi isę pipetą, zakraplaczem kupowanym w aptece. Kup książkę o pielęgnacji takich maluchów albo popytaj w zoologicznym, albo poczytaj w internecie - ALE MUSISZ WIEDZIEĆ NA PEWNO, ŻE KRÓLICA JE ODRZUCIŁA, BO TAKA OPIEKA TO NIE BUŁKA Z MASŁEM. Jeśli zauważysz, że je ogrzewa swoim ciałem albo karmi, to po prostu daj jej spokój - będzie dobrze. Jeżeli nie - musisz je wynieść z pomieszczenia matki. Przneiść do pudełka np. po butach. Kupić termofor w aptece, napełnić ciepłą (nie gorącą!) wodą i pilnować, żeby nie wystygła - zmieniac co jakiś czas - żeby małe mogły sie do niego tulić. Kupujesz mleko w proszku i vibovit - rozrabiasz razem, możesz dosypać ciut jakiejś odżywki dla niemowlaków - podajesz w temperaturze ciała (sprawdzasz na nadgarstku). Karmisz, jak mówiłam, zakraplaczem z apteki - troche to zajmie, bo powinny zjeść sporo. Na wszelki wypadek robiłabym to dwa razy dziennie. ALE MÓWIĘ JESZCZE RAZ - NAJPIERW UPEWNIJ SIĘ, ŻE KRÓLICA JE ODRZUCIŁA, BO NAJLEPIEJ BĘDZIE IM U MAMY. Jeśli odrzuciła, to nic nie ryzykujesz, bo ich los byłby przesądzony. POWODZENIA!
-
Ewuś, nie denerwuj się, tylko nie chodź koło małych jeśli nie musisz. I gdybyś zauważyła, że np. ich piski zaczynają słabnąć, to może oznaczać, że samica ich nie karmi i trzeba je karmić z butelki (to nic wielkiego, małe króliczki jedzą raz dziennie, co jest ewenementem w świecie przyrody!) Co do fotografa, to ja nie chcę faceta skrzywdzić czy osądzić niesprawiedliwie, ale rozejrzyj się po ulicy. Tak wyglądają zwyczajni ludzie. I tacy ludzie biorą ślub. Pary zjawiskowo piękne (wg kanonów dzisiejszej kultury) zdarzają się naprawdę nieczęsto. Mi zapala się kontrolka w głowie, gdy widzę zdjęcia takich zjawiskowych par (oboje wysocy jak nie wiem i dokładnie odpowiadający wyglądem wybiegom) pozujących w sposób grożący potencjalnym uszkodzeniem czy ubrudzeniem sukni (Panny Młode w dniu ślubu nigdy na coś takiego nie pozwolą, a i poza dniem ślubu pozostają związane ze swoimi sukniami..). Zobacz na parę, gdzie dziewczyna ma taką grzywkę do samych oczu. Oni pozują kompletnie obok siebie - żadnej bliskości, żadnej więzi tam nie widać (na jednym, jedynym \"przytulonym\" zdjęciu wyglądają bardzo sztucznie i nadal skupieni są wyłącznie na obiektywie). Facet - przystojniak - jest ubrany w czerwony garnitur. Widziałaś kogoś biorącego ślub w czerwonym garniturze??? To ładnie wygląda na zdjęciach - taka moderna, właśnie - grzywka na oczy, garnitur czerwony - ale nie jest często spotykane w rzeczywistości - tak, jak brak więzi pomiędzy młodymi. No i oczywiście - zdjęcia, na których jest wyłącznie zjawiskowo piękna panna młoda upozowana w wysublimowany sposób, bez żadnego pana młodego - a tylko na jakimś jednym zdjęciu na doczepkę jakiś facet z nią stoi. No i miałam wrażenie, że jeden pan młody pojawił sie dwukrotnie:) poza tym - niektóre pary na planie spędzuły prawie cały dzien (sądząc po zmianie oświetlenia i liczbie scenerii) - może to była sesja poza dniem ślubu, a może - sesja profesjonalna acz nieślubna ;) Ale - to są tylko moje obserwacje i to także jako psychologa:) Mogę się mylić na każdym froncie:) Generalnie jednak nie masz się co martwić, bo zdjęcia są bardzo śliczne - także te, na których ewidentnie są prawdziwi nowożeńcy. Dobranoc!!!
-
marcy, narzeczona - dzisiaj przypadkiem widzi urywki z 2 autentycznych ślubów - co prawda amerykańskich, ale jednak ślubów - i w obydwu PANNY MŁODE MIAŁY KALIE!! Zobaczcie też na filmiki kamerzysty Ami - tam Panna Młoda TEŻ MA KALIE! Nie wiem, co komuś odbiło z tymi pogrzebami. To kwiaty o bardzo \"nowoczesnej\" formie, pasujące do awangardowych bukietów.
-
Ami, jak to - NIE MASZ BIODER? :D Ja mam tym większe, im bardziej skupiam się na .... hmmm... konsumcjonistycznej stronie życia:D To są najfajniejsze ślubne filmiki, jakie widziałam!!!!! NIe mogę powiedzieć, jakim ten gość jest fotografem, ale kamerzystą jest pierwszorzędnym:) no i ma fantazję, polot (i poczucie rytmu;) ) a to nigdy nie jest bez znaczenia w zawodach artystycznych, więc pewnie zdjęcia też ma fajne. Chyba, że to filmiki są jego konikiem. Ale szczerze mówiąc, za takiego kamerzystę na ślubie oddałabym tego gościa, co nam robił zdjęcia:) w sumie migawkę do póz, w których sie sami ustawialiśmy, mógłby naciskać ktokolwiek, a takiego kamerzystę widzę pierwszy raz w życiu:)
-
cześć dziewczynki! Ja dziś tak szybciutko:) Ewa - gratulacje króliczków!!! Ja sama też chodowałam przez lata:) Tylko trzeba małym zapewnić absolutny spokój, bo królice to histeryczki i są skłonne pożreć małe gdy się zdenerwują. Co do fotografa - jest całkiem fajny, tylko że część zdjęć robi na modelach - a tego nie znoszę!!! To jest oszukaństwo i trzeba patrzeć wyłącznie na te, na których ludzie są nieprofesjonalnymi pozowaczami:) Ami - stronka w przygotowaniu, więc nic nie można zobaczyć:) Hej Narzeczona!:) So long, so long...;) Ja tę piosnekę uwielbiam, a i Bajora lubię bo jest miły dla fotografów:) A kalie - widzisz, Marcy też je chce, a mama jej naopowiadała o tych pogrzebach - są super na śluby!!! Kto to w ogóle wymyślił - to na pogrzeby, to na śluby??? Kwiaty są piękne i jeżeli komuś sie zamarzy, to trzeba tak postąpić i tyle! Mnie osobiście kalie w ogóle nie kojarzą sie z pogrzebami. Ja natomiast miałam bukiet z polnych brazylijskich kwiatów i ziół, tak jak wianek:) A jaką herbatkę pijesz? Ja znalazłam jakieś \"regulavit2\" i piję, ale nie widzę, żeby to jakkolwiek na mnie działało... Dziś właśnie wróciliśmy ze zdjęć próbnych tej pary z Gliwic - mieliśmy to robić w niedizelę, ale lało żabami, więc odłożyliśy:) Hehe, śmiesznie było - tłumy ludzi w tym ich ulubionym zakątku, oni ubrani normalnie, a dookoła skacze fotograf i \"tragarz\" (Misiał;) :D A teraz zamierzam wtranżolić około 0,5 kg lodów - a co!!! Zasłużyłam sobie, a w biodra niech sobie idzie, jak chce:) Kasiak,biedulo!!! Taką robotę to faktycznie trzeba rzucić jak tylko można sobie na to pozwolić, inaczej wylądujesz u mnie na kozetce!!!
-
O tej skandalicznej porze tylko spieszę nadmienić, że no to co - ani przez chwilę nie miałam na myśli ani Ciebie, ani nikogo konkretnego w kwestii \"pójścia na żywioł\". To raczej groziłoby mnie, gdybym zbyt dała ponieśc się \"flowom\";) Ty wydajesz się osobą zorganizowaną (w dobrym sensie) i bardzo odpowiedzialną. Fajnie miec młodszego brata - choć ja zawsze marzyłam o starszym:) Cieszy mnie wieść, że programiści mogą przywoicie w tym kraju zarobić. To dobrze wróży także mojemu Misiałowi. Ale to na razie gdybanie, będzie się rozglądał za pracą gdy już będzie dysponował obydwoma dyplomami, a na razie robi rozmaite dodatkowe kursy. Dopiero zbieramy siły do skoku, który Wy macie już za sobą;) Dobranoc!
-
agatko - i Ty, widzę, myślisz podobnie:)
-
no to co - widzisz, mamy podobne podejście:) Pasja - pasją, ale niekiedy trzeba po prostu zmobilizować się, zacisnąć zęby i zrobić ( I TO DOBRZE!) robotę, na którą wcale nie ma się ochoty:) Dla mnie \"samosterowność\" nie jest jakąś szczególną walką czy rzucaniem sie na głębokie wody - myślę, że dużo trudniej byłoby mi się zwlekać codziennie do tej 8 godzinnej roboty. Ja autentycznie uważam, że w moim przypadku opcja samo - stanowienia jest po prostu łatwiejsza. A że bardziej ryzykowna? Patrząc na przykład moich rodziców, którzy kompletnie, ale to kompletnie sami doszli do wszystkiego właśnie samo - stanowiąc, oraz widząc pierwsze efekty swojej własnej inicjatywy - po prostu nie potrafię się martwić:)
-
ooooooooo, ooooooooooo, jesteś!!! Ale teraz to już Cię pewnie nie ma:) no to co - ale CO TY STUDIUJESZ DOKŁADNIE? Wybacz, że tak pytam, ale widzisz - ja też po mojej specjalizacji będę się zajmować doradztwem i ciekawa jestem innych punktów widzneia na tą działkę:) Wiesz, ja w zasadzie nigdy nie będę pracować w korporacji czy firmie - ja także bardzo, ale to bardzo cenię niezależność (no widzisz, co za postrzeleńcem trzeba być, żeby zajmować sie fotografią tylko dlatego, że się lubi - nie mając noża na gardle w postaci kłopotów finansowych i szkoląc sie w zupełnie innej materii) i jako psycholog będę także miałą swój własny gabinet. Z domu to wyniosłam - najlepiej być swoim własnym szefem. Jednak zanim to nastąpi, przejdę zapewne szereg staży i praktyk, ponieważ nie jestem na tyle zarozumiała, aby wydawać mi się mogło, że tuż po studiach mogę ot, tak po prostu zacząć przyjmować ludzi. Dlatego myślę o CV - choć prawdę mówiąc, na takim końcu świata mogę zajmować się czymkolwiek, co będzie sprawiać mi przyjemność - może właśnie fotografia stanie się tam moją działką główną? Psychologia w kontakcie z ludźmi jest dziedziną dogłębnie, jak rzadko która, zanurzoną w języku i specyfice kulturowej. Nie chodzi o język per se, ale o głębokie naleciałości kulturowe, o niuanse ledwnie wychwytywalne - zatem jest realna możliwość, że swojego wyuczonego zawodu podejmować tam nie będę. Misiał co innego - teraz robi drugie magisterium - pierwsze ma bankowość i finanse, teraz informatyka - specjalistów z jego dziedziny szuka się wszędzie i wszyscy mówią żyją w dokładnie tym samym świecie. Więc ja ten wyjazd traktowałabym jako wyzwanie, a nie harówkę pod kątem CV:) Pasja to jest to, co widzę nie jako luksus, ale jako niezbędną część mojego życia wogóle:) Dlatego tak się, jak powiedizeliby niektórzy, \"rozdrabniam\" - tu fotografia, tu jakaś biżuteria, tu jesczze coś - ale dla mnie życie bez tego \"flow\', bez tego \"przpływu\" energetycznego, jaki daje praca twórcza wykonywana z pasją po prostu nie mogłabym żyć:) To nie jest przenośnia, ja po prostu inaczej nie potrafię. Moja promotor nawała mnie \"osobowością bulimiczną\", ponieważ co jakiś czas rzucam się w wir jakiejś aktywności z dużym zapamiętaniem:) Na szczęście - udaje mi się to utrzymywać w ryzach, uczę się także dobrego wykonywania mniej pasjonującej roboty (jak np. zdjecia do dokumentów robione na prośbę klas, którym obsługiwaliśmy studniówki. Studniówka to świetna rzecz, a takie seryjne zdjęcia - gorzej, zwłaszcza, że chciałoby się w nie tchnąć jakiegoś świeżego ducha, a tu - przepisy niesamowicie ograniczają.. To może nauczy mnie trochę pokory:) ) bo sumienność także jest ważną cechą; totalnego pójścia \"na żywioł\"bez choćby odrobiny zakotwiczenia w bardziej przyziemnych rysach osobowości nie wyobrażam sobie. To byłoby po prostu nieodpowiedialne. Nie mam też wątpliwości, że nie \"zakopiesz się w pieluchach\" i zostanie Ci mnóstwo energii - my nie chcemy mieć dzieci z innych powodów, niż \"ograniczanie wolności\". A tak z ciekawości - masz może rodzeństwo?:) Ile i w jakim wieku?:) i co robi Twój ukochany? Prawda jest taka, że jeśli tylko dopisuje zdrowie, można pozwolić sobie na różne szaleństwa nawet przy gromadzie dzieci (vide - moi rodzice). :D Jak ja pomyślę, że moja polonistka mogłaby czytać te moje wypociny, to śmiać mi się chce:) Zwłaszcza, że jestem byłą olimpijką, mimo dysortografii;) :D Klawiatura jednak chyba pozostanie mym wrogiem do końca moich dni;) Słwowotok takze mi się skończył, a ilość błędów pewnie wywindowała w kosmos wszelkie liczniki;) ja też zatem idę flapu flapu - papa!