Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

zabulina

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez zabulina

  1. Marcy - a to zdjęcie wystrojonej sali to tylko połowa sali - ta druga połowa widoczna jest fragmentarycznie na zdjęciu, na którym tańczymy;) no to co - nie mam zdjęc Twoich bucików:) ale ja też moje kupiłam u Ryłki - to był palec Boży, bo ostania para, przepiękne, ecru, skórka, lekko zaokrąglony nosek i... dokładni mój numer (37,5 - czujecie???) !!!
  2. Marcy - a to zdjęcie wystrojonej sali to tylko połowa sali - ta druga połowa widoczna jest fragmentarycznie na zdjęciu, na którym tańczymy;)
  3. hehe:) Ale tego nic nie zmieni - wchodzę na forum - a wszystkie już wywiało :)
  4. matko, piszę jak całkowity dyslektyk (a w zasadzie jestem tylko dysortografem;) ) przez ten pośpiech, literki mi się przestawiają, a zamiast :D wychodzi :d ... musicie strasznie się męczyć, czytając te moje elaboraty... Wybaczcie:)
  5. Holly - jeszcze w sprawie wykresu. Nie wiem, czy musisz się tym przejmować. Przez 2 tyg. i tak ise tego nie nauczysz, żeby poznać swoje cykle, trzeba te obserwacje prowadzić chyba z pół roku... Ta nasza pani z poradni to prawie usiadła ze szczęścia, jak zobaczyła taką \"odpowiedzialną\" kobitę, jak ja;) mniej by się ciesyzła, gdyby wiedizała, że od ślubu jadę na anty, bo nie zamierzałam czekać z ewspółżyciem, aż cyt. \"Będę starsza\" i moje wykresy staną się czytelne:) Jeżeli natomiast już wiesz z góry, że nie chcesz sie uczyć NMPR, to możesz zawsze poimprowizować. Moja koleżanka zrobiła sobie \"zestaw sztucznych cykli\", ale moim zdaniem o trochę niepoważne;) Ja się NMPR nauczyłam i cieszę się z tego - może przyda się w przyszłości;) Takie panie w poradniach bywają jednak bardzo różne. Jak trafi Ci się \"nawiedzona\", jakaś starsza pani o braku jakichkolwiek znajomości podstaw medycyny,to najlepiej pop rostu słuchać, notować i nie wnikać, bo i tak niczego Cię nie nauczy... A swoją drogą watro o tym poczytać tak dla siebie:)
  6. CZEŚĆ DZIEWCZYNY!!!!!! No, nie było mnie prawie cały dzień - i proszę - PYTAŁY O MNIE:d :d :d Niniejszym oświadczam, że czuję się przyjęta do grona na dobre, skoro już Wam mnie brakuje;) ale uprzedzałam, że będę dopiero wieczorkiem, bo mieliśmy duuużo fotograficznej roboty:) Zrobiliśy młodzikom mnóstwo zdjęć, a po powrocie od razu zabraliśy się do retuszu, więc troche mi zajęło dojście do Was - nie licząc sameo czytania tych 5 stron, które zdążyłyście nastukać, wariateczki jedne:) Teraz będę odpowiadać - musiałam sobie robić notatki w czasie czytania, żeby wiedzieć, o co kto mnie pytał :D Marcy - tak, welon miałam jednowarstwowy - najprostszy, jak się dało, bez lamówki nawet, sięgający samej ziemi. On miał tylko nadawać lekkości, ozdobą był wianek:) A bezalkoholowe... bo tak:D Byłam na wielu imprezach z udziałem jakże licznej rodziny Michała i stwierdziłam, że wolałabym, aby nasze wesele każdy jednak zapamiętał w całości:) Tylko takie wesele trzeba przygotowywać dwa razy ostrożniej, wszystko musi być perfect, bo ewentualne \"poprawiacze humoru\" odpadają. Dlatego mieliśmy super orkiestrę (jazzband), i niesamowitą wżerkę. Dziewczyny, jak ja żałuję, że prawie nic z nerwów nie zjadłam!!! pytasz mnie o menu??? Otóż jedzenie było non stop, chronologicznie nie powiem, ale z tego, co pamiętam - polędwice faszerowane suszonymi śliwkami, schab z morelami, mnóstwo różnych rolad, szparagi owijane szynką parmeńską, ze trzy rodzaje różnych kotletów z kurczaka, de volay etc, pieczone prosiaki, ze trzy zupy, przystawek tyle, że lepiej nie mówić,... a to wszystko tylko do 1 w nocy, później daliśy nogę i nie wiem z autopsji:) To jedzenie było po prostu nieziemskie - mieliśmy kucharza z Bristolu, a składniki sami kupowaliśy w najlepszych masarniach etc. Wyszło to śmiesznie tanio. tiki - tak - my też sami robiliśmy kartoniki, kto ma gdzie siedzieć - na ładnym, sztywniejszym papierze. To bardzo się przydaje, zwłaszcza na takich ogromnych weselach. holly - co do poradni. Ja szłam z kilkoma własnymi wykresami, bo, jak pisałam, my przed ślubem nie ten tego i naprawdę chciałam sie tej metody nauczyć. po roku obserwacji stwierdiząłm, że jest to metoda absolutnie nie dla mnie. Pani z poradni po obejrzeniu tych wykresów, które przypominały łańcuch górski, a nie sławne plateau, też nieśmiało przebąknęła, że może jak będę starsza... a do tego czasu - co? Hehe. W każdym razie - warto nauczyć się metody NMPR, tylko nie jako metody anty, tylko jako metodę mądrego planowania ciąży. Wiecie, że praiwe połowa par ma problem z zjaściem w ciążę? A 90% tych kłopotów wynika z nieznajomości zasad dotyczących cyklu. Jeśli pozna się NMPR, można sobie zaoszczędzić sporo stresów przy staraniu isę o dzidziusia. No i uczy isę obserwacji własnego ciała, co pozwala na uniknięcie fałszywych alarmów np. w kwestii poantybiotykowej grzybicy... Wybaczcie dosadność:) Dziewczyny, ale jak tak czytam, ile dajecie za fotografa, to mnie troszkę szokuje:) my tyle nie bierzemy. Ale zaznaczam, że my nie prowadzimy atelier, być może cena utrzymania takiego studia wymaga podobnych kosztów... trudno powiedzieć... w każdym razie - zawsze proście o zdjęcia także te \"namacalne\", nigdy nie bierzcie fotografa, który będzie chciał Wam dać tylko płytę. maniusia - odpisałam malem:) Witaj Narzeczona:) No, rozpisałam się, a pewnie większosci z Was już tu nie ma:) Mam nadizjeę, ze chociaż jutro to przeczytacie;) Jutro będę z Wami siedzieć zdecydowanie dłużej:)
  7. Postanowiłam, że skoro już się tyle naskanowałam, to Wam jeszcze trochę napisze o tej mojej sukience i w ogóle:) Niezainteresowanych odsyłam do następnej wypowiedzi ;) Nie wiem, jak Wy, ale ja miałam \"wizję\" swojego ślubnego looku jeszcze zanim poznałam Michała:) W sumie ta wizja streszczała się w dwóch słowach - prosto i naturalnie. Wiedziałam, że suknię chce mieć z całości (nie gorset i dół), bez żadnych ozdób, różyczek, falbanek etc. Niestety okazało się, że nie ma aktualnie mody na takie kroje - dziewczyny, ile ja się nałaziłam za suknią!!! Prowadziłam dogłębne poszukiwania w trzech miastach - Katowicach, BB, Krakowie. W końcu - w jakiejś gazecie zobaczyłam, jak jakaś znana (normalnej kobiecie - ja się na tym światku nie znam w ogóle ;) ) aktorka - modelka bierze ślub właśnie w tej sukni. I stanęłam na głowie, żeby ją zdobyć - nie było łatwo, bo kolekcja była już nieaktualna, upolowałam ją dopiero w internecie, jakimś Bożym cudem:) Naturalność i prostota miały w założeniu obejmować wszystko - więc nie miałam farbowanych włosów ani ozdób na paznokciach, tym bardziej tipsów - miałam też prostą fryzurę. Nie udała mi się biżuteria i makijaż - niestety. Mogłam się sama pomalować :/ Natomiast głównym i chyba najładniejszym punktem mojego planu były elementy florystyczne:) Wymarzyłam sobie bukiet i wianek z polnych kwiatów - jeden mały szkopuł - jestem okropnym alergikiem i kicham na wszystkie polskie polne roślinki. Na szczęście mam ciocię - florystkę, która jest absolutną cudotwórczynią i którą darzę stuprocentowym zaufaniem. Ogarnęła błyskawicznie moją wizję i... zrobiła mi wymarzony bukiet i wianek \"one of the kind\". Owszem, z polnych kwiatów, tyle że są to polne kwiaty... z Brazylii :D Nigdy wczesniej ani później nie widziałam bukietu, który byłby choćby podobny do tego mojego:) Ale tak generalnie - to powiem Wam, że chyba nie da się być stuprocentowo zadowolonym ze swojego wyglądu ślubnego... chyba, ze ma się bardziej realistyczne podejście niż ja;) No i po ślubie człowiek też ogląda sie na wystawy z sukniami ślubnymi - choć teraz może się Wam wydawać, że nigdy w życiu dobrowolnie nie spojrzycie więcej na taką wystawę:) No i ostatnio na takiej wystawie zauważyłam suknię, w której wyglądałabym ze sto razy lepiej.... aż mi się zachciało drugi raz brać ślub...;) Chyba trzeba się nastawić na to, że swój własny wygląd ślubny to było źródło marzeń (choćby nieświadomych) zbyt ługo, żeby można je było w pełni zaspokoić... Ja w każdym razie nie znam młodej mężatki, która czegoś by nie zmieniła w swoim ślubnym wizerunku;) To mówię tylko tak, żeby Was ewentualnie pocieszyć, jeżeli w dniu samego ślubu coś Wam nie będzie pasować:) Inne też tak mają:) Dobranoc, pchły na noc :)
  8. uuuffffffff, dziewczynki, powysyłałam Wam te moje ślubne zdjęcia sukni, bukietu, sali etc. Nie było łatwo;) Polecam oglądać w Outlooku, jeżeli w Infran - to odpowiednio pomniejszyć je do 100% (nie wiem czemu otwierają się na maxymalną długość ekranu). Jutro zamelduję się dopiero wieczorkiem (robimy kolejne zdjęcia licealistom i tableau w BB). Papa! PS Agatka, a link do tego diademiku, hmm??? Witaj Natalia:) Ja tu jestem nietypowa, bo już PO;)
  9. o matko, ale się narobiłam!!! Właśnie skończyłam skanować - z takich wielkich albumiszczy! Dziewczynki, zdjęcia cyfrowe naprawdę mają przewagę :D ! Teraz idę kombinować na photoshopie, żeby wam to przesłać w rozsądnej jakości i zajętości...
  10. Ami - a jakie, bo już się pogubiłam??? :) U mnie - 0zł, bo miałam bezalkoholowe:D
  11. Tak sobie myślę o cudzoziemcach i polskich realiach... no jak można by wytłumaczyć Markowi, dlaczego zeznanie, które w każdym normalnym kraju może wypełnić średnio \"dorozwinięta\" umysłowo osoba, u nas wymaga porad prawnych??? Przypomniała mi isę pewna historia - ciocia mojej przyjaciółki wybrała sie na wycieczkę do Japonii. Jechała sobie japońskim autokarem i nie mogła się nadziwić, jakie oni mają tam gładkie i równiutkie ulice! W końcu nie wytrzymała i podzieliła sie tym spostrzezeniem z grupką tubylców. Oni, biedaki, zupełnie nie potrafili pojąć, co oznacza \"dziurawa droga\". Pytali, autentycznie zaciekawieni: \"No ale PO CO są te dziury?\" \"To tak specjalnie?\" :D :D
  12. myślę sobie, że żaden cudzoziemiec nie przeżyłby edukacji w polskich papierach:D A ja to jestem zwyczajnie noga z matmy:) i ze spraw technicznych:) Miło dobrać się na zasadzie przeciwieństw, to ułatwia życie obu stronom:D
  13. agatka - wredniatka marcy - a co, jak ma się chłopa informatyka, albo innego Który - Się - Zna to można sobie odpuścić :D PITów też nigdy nie nauczę się wypełniać, bo Misiał ma już jednego mgr z księgowości:)
  14. marcy:) Hehe, to rozmnożenie się rodzin to jest śmieszna rzecz po ślubie - cięzko się przyzwyczaić:) nasze rodziny, mimo, że mieszkają parę km od siebie, zawsze znajdą sobie powód do narzekania, że jednych bardziej faworyzujemy:) I jak człowiek sobie uzmysłowi, ile nowych dat urodzin/imienin musi przyswoić, i ile prezentów nagle należy wynaleźć pod choinkę - to takie dziwne uczucie:)
  15. katko, jasne, że tak, aczkolwiek jeżeli nie możesz dostać się do skrzynki to te paręset kilo moich \"dzieł\" nie ułatwi Ci sprawy:) Już posyłam;)
  16. Marcy, mówiłaś coś, że jak się pojawiamy, to innych wywiewa..?
  17. senioritka - teoretycznie już się wysłało:) Możesz bez krępacji ocenić:) Zastanawiałyśmy sie z dziewczynami, czy warto z tym startować na Allegro - ja osobiście wolałabym tego uniknąć, bo nie chcę specjalnie wciągać sie w proces sprzedawania... no i opłaty za wystawienie - nieduże, ale zawsze. mx podesłała mi stronkę \"wylegarnia.pl\" ale niestety tam marża jest nieokreślona. Też możesz cos podesłać, jeśli znasz jakieś przyjazne adresy:) Będę \"dźwięczna\" za pomoc:) No i czekam na Twoje zdjęcia:)
  18. mam znajomych, z których jedno pochodzi z Francji. I niekiedy stają na głowie, żeby żadna z rodzin nie była \"pokrzywdzona\", choć to niełatwa sprawa - kwestia urlopów i planowania na dłuuugo do przodu...
  19. Pytałam, jak sobie radzicie z Markiem w sprawie \"rodzinnych\" Świąt - tak generalnie. Czy jedne spędzacie u niego, drugie tutaj, w Polsce, czy jakos inaczej? Zapomniałam Was o to zapytać:)
  20. ooo, jesteś Marcy:) Wisiory zostały tylko 2:) tak, 25, chyba że zapiszą sie na Kafe i je polubię :D Wracam do pytania - a jak sobie radzicie ze Świętami?
  21. Dobrze, senioritko, już idą zdjątka (a te, które dostałaś, to nie bardzo profesjonalne:D Ale cieszę się bardzo, że się podobały! :D) A teraz poproszę o Twoje:) albowiem dostałam od Ciebie walczyki, ale zdjęć - nie:) Marcy, nie chowaj się!!! Żartowałam z tą propagandą!!! :D
  22. Hmm, wyśl, tylko to trochę potrwa - to zdjecie, na którym widać bukiet, i w zasadize prawie wszytkie inne miałam robione analogiem, i musze ztrudnić Misiała, żeby mi je przeskanoał:) Ale będę pamiętać i prędzej czy później dostaniesz:) A moja sukienka nazywa się Mari - jo czy jakoś tak, Cymbeline, więc jeśli będziesz bardzo niecierpliwie ciekawa, to może gdzieś na internecie znajdziesz:) PS A jak Ci idze ukryta propaganda biżuteryjna w pracy;) ? Strasznie jestem już \"napalona\" na robienie kolejnych rzeczy i jak już obronię specjalizację, to będzie furczało! Tylko żeby nie zostać póxniej z 50cioma parami kolczyków, bo to dużo nawet jak na mnie:D Dziewczynki, wy też się nie krępujcie porozsyłać tych zdjęć komukolwiek. Jejku, jak ja bym chciałą, żeby ktoś mi kupował materiały, pozwalał robić, a potem to wszystko zabierał - może pozwalając zostawić jakąś parę co jakiś czas na prezent dla kogoś:) To strasznie krępujące, że to trzeba jakoś przerobić z powrotem na fundusze pozwalające na ponowny zakup materiałów... Nałóg, jak każdy inny, nie ma dwóch zdań:) A ten świeczniczek, marcy, to strasznie sie cieszę, że Ci się podoba, bo zupełnie strzelałam co do Twojego gustu i koloru mieszkania:D
  23. a jak Wy, Marcy, radzicie sobie ze Świętami, tak generalnie?? Raz u Ciebie, raz u Marka?
  24. akurat dopuściłabyś nas do głosu, hehe!
  25. Zrobię coś specjalnie dla Ciebie z przyjemnością:D Tylko troszkę będizesz musiała poczekac - teraz ta obrona (26 - wszystkie fafeterki, trzymajcie kciuki!!!), póxniej mogę szaleć:D A farby w Twoich kolorach posiadam:) A`propos odchudzania - to małe stworzonko, które Cię odwiedziło, już nie istnieje. Od soboty ciągnę z rozkoszą na mazurkach i czekoladowych jajach i czuję, jak mi wszystko.. napęczniało:) Ale mimo to humorek mnie nie opuszcza, po takiej dawce glukozy czuję się cudownie, hehe:)
×