Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

zabulina

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez zabulina

  1. Agatka, ale to nie o to chodzi, żeby nie "walić byków", tylko żeby nie uważać się za, jak napisała No to co, "króla szos" i nie jeździć na wariata wyprzedzając na trzeciego... takich bym eliminowała, jak ten :P : http://www.youtube.com/watch?v=WHcj6OBKLr0&feature=related Ale właśnie rozłożyłam M w szachyyy! :D
  2. No to co, Biała, serdecznie Wam współczuję i naprawdę wiem, przez co przechodzicie :o ja za tym 4tym razem zdałam trochę z litości instruktora... bo mógł był mnie oblać, wyjeżdżając za drugim razem z parkowania tyłem z radości że mi się ładnie udało minimalnie ale jednak najechałam na linię tą prostopadłą, która niby udaje koniec parkingu z drugiej strony. Gość mnie puścił ewidentnie bo mu mnie było żal. Zdawanie prawka to było jedno z moich najbardziej traumatycznych przeżyć i na pewno w jakiś sposób wpłynęło na to, że nie chcę jeździć (albo odwrotnie - to, że nie mam serca do jazdy wpłynęło na to, że tyle razy zdawałam - kto wie). Na to nie ma recepty. Trzeba przyc i tyle. Przynajmniej nie zdajecie na Puntach :o to były wraki o zerowej widoczności z tyłu. Ale z kolei macie trudniej przepisowo... Co do bezpieczeństwa na drodze i zmniejszenia wypadków - moim zdaniem jedyna droga wiedzie przez testy psychologiczne, a nie czepianie się kursanta, gdzie jest pompa paliwowa, bo kursantowi nikt nie każe samodzielnie dłubać pod maską, może to sobie robić u mechanika i nikomu nic do tego. Jak chcą nie mieć idiotów - posłańców śmierci na drogach, to trzeba ich wyłapać i odsiać na etapie testów. To nie jest ta grupka, która nie bardzo potrafi parkować i robi kopertę z 10poprawkami. To jest grupa zupełnie inna... Co do prawka, to mi się osobiście najbardziej podoba Egipt. Nie ma tam czegoś takiego, jak obowiązek posiadania prawka. Jeżdżą niemożebnie poobijanymi gruchotami :P ale podobno mimo tysięcy stłuczek mało wypadków śmiertelnych tam jest. Bo jak dookoła ludzie, którzy nie mają pojęcia o jeździe, a na drodze brak znaków, to każdy ma oczy dookoła głowy... W niedzielę byliśmy na nartach, już dochodzę powoli do etapu, że nie jestem najgorszą dupą wołową na stoku :D awansowałam gdzieś do pierwszej dziesiątki od końca ale że M jest zawsze z kolei w czołówce, średnią mamy średnią :P Kurczę, nie jest łatwo się uczyć dorosłemu. Tym kilkuletnim pyrtkom, co śmigają na krechę z samej góry, jeszcze nie urósł strach i wyobraźnia konsekwencji, a do gruntu mają zdecydowanie bliżej...
  3. Agatka jeszcze jedno - jeśli masz taką możliwość, rób zdjęcia tych zmian skórnych (i jeśli będą ustępować - także tego, jak ustępują) później może Ci to pomóc jak będą diagnozować dokładną przyczynę, bo u takiego maluszka objawy jak przy skazie mogą być też przy innych rzeczach. Dobrze mieć dokumentację foto, mówię jako doświadczony alergik, choć o skazie pojęcia nie mam.
  4. Agatka, dobrze zrobiłaś. Nawet Kesja (właścicielka Naturalisa) przecież pisała, że jak się dziecko męczy, żeby jednak posmarować tymi sterydami a ewentualnie później wskoczyć na oleje, jak się zmiany załagodzą.
  5. Holly, przesyłam Ci mailem hasło :) Podpisuję się pod zdaniem nt Warszawy, choć może kto wie, jak się w nim pomieszka, to jest lepiej..? Inaczej kto by tam wytrzymał :P Może i człowiek "jak kamień", ale nie na tyle, żeby spłynęło po nim 5 przeprowadzek w 6 lat :o
  6. Na zmianę. Liposomy generalnie powinno się stosować góra raz na dzień. Tamanu możesz wg potrzeb, tylko najpierw próba uczuleniowa. No tak, Wasz remont był prawdziwym remontem. Ale przynajmniej ekipy Ci erka nie wywiozła (mam nadzieję) :o kurde bałam się jak nie wiem.
  7. Wiecie co, ja wiem, że remont to nerwy, ale dziś dostałam ekstra porcję - przyjechała rano ekipa od paneli i ledwo weszli, jeden pan zasłabł. Zabrało go pogotowie - tętniak i od razu na operację. Miał szczęście, że zasłabł przy ludziach, a nie gdzieś u siebie w domu, ale kurczę ja egoistycznie skarżę się, że zanim się przeprowadzimy, zupełnie osiwieję :o
  8. Biała, znam ten ból! I nadal będę trzymać kciuki.. .a swoją drogą mogłabyś napisać coś więcej ;) No to co - dla Ciebie: http://ugotuj.to/przepisy_kulinarne/1,87978,7486152,Siadamy_im_na_ogonie_.html
  9. Wiecie co, chciałabym, żeby prezydentem został Sikorski.
  10. Fajno. Jak powiedziałam M, że zniknęła ta kartka ze środka, to mu szczęka opadła. W jakim my kraju żyjemy..
  11. Dostałaś maila..? Wg Kesji maliny mogą uczulić, ale spotkałam się też z przeciwnymi opiniami.. Na pewno zaczekaj do jutra.
  12. Ale numer. Była na 100%, bo jak sklejałam kopertę to zwróciłam uwagę, że napisy flamastrem widoczne były przez papier. Znaczy się, nadal są na poczcie złodzieje. Czemu mnie to nie dziwi.. Dziwne tylko, że w ogóle do Ciebie dotarło... Trzymam kciuki, żeby pomogło! Pamiętaj - ekstraktu antyhistaminowego tylko parę kropelek rozcieńczone w wodzie przegotowanej (a najlepiej destylowanej).
  13. Agatka, jak to bez opisów??? Popatrz dobrze, tam była karteczka z legendą, wołami napisana. Kurde, chyba że ktoś faktycznie rozkleił, obejrzał i posłał dalej a kartka wypadła :o Nie pamiętam dobrze, ale tak: w największym pojemniczku jest (jak dobrze pamiętam) olej z szałwii hiszpańskiej, ciemny i gęsty to tamanu, coś, co nie wygląda jak olej o kompleks antyhistaminowy (pewnie nr4) a ostatni olej to maliny.
  14. Eh, właśnie leciał fajny dokument o Tatrach. Tak sobie włączyłam w połowie nie wiedząc, o czym to i myślę: "o, jakie piękne góry. Trochę jak nasze Tatry". Dalej patrzę, a tam cietrzewie. Znam. Później głuszec. Znam. Później ryś - wszystkie znaki na niebie i ziemi mówią, że chodzi o Polskę, ale mimo tego, że pojawiały się kolejne okazy fauny typowej dla naszych gór, byłam przekonana na 100%, że film nie jest polski. Zbyt dobry sprzęt, zbyt żywe kolory, zbyt dobre kadry. No i miałam rację. To był film słowacki. Nie wiem, kurcze, czemu Polacy nie potrafią kręcić dobrych filmów przyrodniczych (i nie tylko..). Te kolory, szaro - bure, zgaszone... brak polotu.. szkoda.
  15. Bądźmy dobrej myśli - może im tylko auto nie odpaliło i jeszcze przyjdzie ;)
  16. No to co, może to wiekowo idzie - chyba jestem od Ciebie i Agatki starsza ;) nie mam fajnego przepisu na krewetki. Tego obszaru jeszcze nie eksplorowałam... Agatko, szukałam w internecie ale nigdzie nie znalazłam info o strajku poczty. Może w końcu dziś przyjdzie... Kurde, może trzeba było wysłać poleconym, a nie tylko samym priorytetem.. jeszcze kogoś tam może po drodze łapa zaswędziała na widok pękatej koperty...
  17. Padam na twarz - cały dzień w podróży, czyli to, "co Zabuliny lubią najbardziej", zwłaszcza w takie mrozy :o Dobrze,że przynajmniej w pociągach grzali :P Dziewczyny, czy Wy też dostałyście zaproszenie z NFZ na cytologię..? Ja właśnie dziś z niego skorzystałam (przyszło jakiś miesiąc temu) i w zasadzie świetnie się złożyło, bo mi alergolog kazał zbadać wszystkie, ale to wszystkie możliwe miejsca zapalenia (jeszcze został dent, laryngolog i 150tys badań krwi, ale może sobie to daruję, bo paskuda - pokrzywka jak sobie poszła, tak nie wraca :D ). Kurde, Agatka, wysłał to M w poniedziałek, już powinno być! Co za dziady :(
  18. Agatka, jeśli możesz, wstrzymaj się ze sterydami do wypróbowania olei. Będą u Ciebie najpóźniej jutro. Na AZS też się je stosuje. Jeśli to AZS to się "nie pali" bo to jest przewlekłe. Parę dni różnicy nie zrobi, a możesz dać mu szansę bez świństwa. Ja bym tak zrobiła w każdym razie.
  19. "Ja cos powoli czuje, ze tez mi czegos brakuje, a raczej, ze cos mnie drazni w mojej codziennosci. Ale nie to jest najgorsze, najgorsze, ze sama nie wiem o co mi chodzi i jakkolwiek mocno bym sie w siebie wsluchiwala to nie potrafie zgadnac" To bardzo dobrze określa mój obecny stan ducha. Tylko że ja mam ten "komfort" że wiem, że to chwilowe. Musi być ciężko mieć tak dłużej.. Masz rację, że latem nie byłoby takiego problemu. Teraz mieszkamy na takim "zakuprzu", że nawet nie mam jak do biblioteki się pofatygować. 2 autobusami jadę do centrum :o po przeprowadzce będzie łatwiej. To się tyczy także koleżanek niestety. Jestem jak ta królewna z kawału, co wszędzie ma daleko :P Nie usmiecha mi się w te mrozy dreptać na przystanku... O, jak ja bym Cię chętnie odwiedziła :) Jak już się zacznie przeprowadzka, rzucę się w wir roboty, ale na razie jest remont, a on tylko dobija. Z "własną, niedużą działalnością" jest problem, No to co. Bo jeśli to jest naprawdę nieduża działalność, to Cię zeżrą same składki... Hehe, tak źle jeszcze ze mną nie jest, żeby iść do kosmetyczki czy na manicure ;) dla mnie to chyba zawsze będzie wywalanie kasy (a świadomość kredytu wisi, mimo że sam kredyt nie jest jakoś odczuwalny specjalnie) i raczej złapałabym doła niż dobry humor chyba ;) Dzięki, Kochana, zawsze to dobrze usłyszeć słowa zrozumienia i otuchy Mimo że problem może i błahy i zasadniczo nie powinien być problemem... Mmm, jak ładnie ten opis wygląda placuszków :) jak już będę mogła wszystko jeść, to spróbuję Właśnie -póki co idzie dobrze :) jem już mleko i przetwory, gluten, dziś wprowadziłam pomidory i groszek, następne będą owoce (ale się stęskniłam..) i na końcu słodycze :P
  20. Wiecie co, mam problem z nie-pracowaniem :o Aktualnie mam ten coroczny, trwający ok 1,5 mies okres, w którym w zasadzie nie pracuję. Czy raczej - nie zarobkuję, bo praca w sensie zajęcia owszem, jest, ale w mniejszym stopniu (tzn. teraz kupno mieszkania przeprowadzka, załatwianie z firmą, spotkania na rok 2011 itd). I kurde dostaję jakiegoś niepokoju ruchowego. Sprzątam takie rzeczy, że to już chyba kompulsja. Złapałam się na czyszczeniu od środka słoiczków na przyprawy i stwierdziłam, że chyba na mózg mi padło. Nie umiem. Nosi mnie. I co ciekawe, nie pomaga mi świadomość, że jak się zacznie (szkolenia, zdjęcia), to będę pracować znowu po 14h/dobę 7dni w tygodniu. Nie daje mi to jakiegoś takiego usprawiedliwienia do nicnierobienia samej sobie. Jak jeszcze patrzę na M, który wychodzi, jak jeszcze jest ciemno i wraca, jak już jest ciemno, to łapię lekkiego doła. Nie, żeby on coś mówił - on się akurat cieszy, bo przejęłam wszystkie obowiązki sprzątania (no, może poza myciem garów, ale to się skończy, jak się przeprowadzimy, bo kupujemy zmywarkę) i on w ogóle ma takie podejście, że najchętniej zarabiałby tyle, żebym ja się mogła zająć tylko samorozwojem względnie wolontariatem (taką ma ambicję, choć rzecz jest niewykonalna, bo za bardzo lubię świadomość, że też coś do kasy domowej wkładam), ale ja mam jakieś takie poczucie winy. Ciekawa jestem, czy byłoby inaczej, gdybym miała dziecko i z tego tytułu musiała zrezygnować z pracy zawodowej na 2-3 lata. Założę się, że byłoby jeszcze gorzej. Nie musiałabym co prawda wynajdywać sobie durnych zajęć, bo byłoby dostatecznie dużo pilnej roboty, ale kurczę to jest ten typ pracy ("okołodomowa", "dbanie o ognisko") , który sprawia, że czegoś mi brakuje. Nawet nie wiem do końca, czego. Kasy nie brakuje, poza tym wiem, ile "miesięcznie" przynoszę, dzieląc sobie roczny zarobek przez 12 i nie jest źle. Chyba samej pracy. W przypadku zdjęć sam proces, choć tak bardzo męczący, potrafi być BARDZO wynagradzający. W przypadku szkoleń przyjemne jest raczej wynagrodzenie niż proces niestety. Więc tak detalicznie to nie wiem, o co mi chodzi. Nie wiem, co ze mną nie tak. M się śmieje, że jakby on miał takie 1,5 mies, to by je spędził przed komputerem a nie sprzątał szafki :P Kurde, nie lubię tego samopoczucia. Przepraszam, że się tak rozwodzę - jak widać, mam nadmiar czasu :o Gdyby go można było skumulować i uwalniać stopniowo wtedy, gdy zacznie się jak zwykle zapiernicz z niedojadaniem i niedospaniem...
  21. Marcy z Przychówkiem zagościła w galerii :)
  22. No to co, Agatce wysłałam oleje przeciwalergiczne, ale nigdzie nie mogę znaleźć informacji, czy one są na pewno dobre dla dzieci (więc trzeba by zrobić próbę uczuleniową na rączce z jedną kropelką przed posmarowaniem większej powierzchni). Natomiast do codziennej pielęgnacji dzieci zalecany podobno jest olej ze słodkich migdałów i z nasion czarnej porzeczki. Na same naczynka Kesja ma specjalny kompleks w sklepie Naturalis (ja go używałam przy pokrzywce, bo uszczelnia naczynia krwionośne) ale nie wiem, czy jest wskazany dla dzieci...
  23. No to co, ja nawet myślę, że kości rzadko są naprawdę symetryczne ;) poza tym Gabi jest w fazie intensywnego wzrostu. No ale pójdź, dla spokoju sumienia, jak już będzie cieplej ciut ;) Co do olei - niestety nie wiem, co byłoby dobre na mróz. Bo to już chodziłoby też o zawartość ew. substancji, które mogą zamarznąć. Zwróć natomiast uwagę na apteczną maść Linomag, do kupienia za parę złotych. Zawiera linium oil, lanolinę bezwodną i wazelinę. Ja osobiście używam jej przed wyjściem na mróz. Pertraktuję z Marcy, żeby zgodziła się wstawić zdjęcie swoje, Alexa i Adasia na naszą Galerię :) dam jej hasło, jeśli się zgodzi, to sobie i Wasze Poicechy oglądnie ;) Hehe, dobrze, że zawsze miałam tylu Klientów - prawników. Jedna z nich zaopiekuje się moją firmą :) Fajnie mieć tylu zdolnych znajomych ;) pewnie jakbym robiła marne zdjęcia nie bardzo paliliby się do pomocy czy w ogóle utrzymywania kontaktu
  24. Tzn program był NA PEWNO o lasach Am Pd, ale chciałam napisać, że "chyba" o Roraimie. Pewna nie jestem, bo nie oglądałam od początku, a później nie dopowiedzieli. serrot, ja nie pomogę, ale jeśli chcesz uzyskać tego typu informacje, lepiej w poście podaj miasto...
  25. Byliśmy w Imaxie, ale takie potężne wrażenie 3d to było może w 2-3 momentach. Hehe, niektórym najwyraźniej rzeczywiście film przemówił do wyobraźni :P ale wiesz, ostatnio oglądałam program przyrodniczy chyba o lasach Ameryki Południowej i powiem Ci, że w pewnym momencie byłam przekonana, że Hallelujah Mountains wzięli żywcem z tamtych okolic. Szczyty i dżungla wyglądały dosłownie tak samo, a mgła gęsta jak mleko poniżej, ze spadającymi w przepaść wodami wodospadów dawały złudzenie, że góry dryfują ponad ziemią. Ludzie nie wiedzą, jakie cuda mają na TEJ planecie. No właśnie Mama nigdy nie wydawała mi się w ogóle "górskim" typem, ale w Wenezueli po górach zasuwała równo. Ona jest typem, który jak sobie coś postanowi, to da radę. Kondycha żelazna, a duch hiperżelazny :P Wszystkich wzięło na ambit, żeby też jechać. Ojciec się zawziął i chodzi na siłownię, ale to moim zdaniem nie jego kaliber. Chyba moja siostra z nią pojedzie w roli tłumacza (choć Mama zapisała się na angielski i powiedziała, że nie pojedzie, dopóki się nie nauczy podstaw, bo zapewne cała rodzina wymięknie po drodze i na szczycie będzie musiała dogadywać się we własnym zakresie :P ). My też niby moglibyśmy pojechać (oczywiście własnym sumptem), ale ja w tym rozrzedzonym powietrzu się nie widzę.
×