Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

zabulina

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez zabulina

  1. aha, aha - a na czym - na naukach dostajesz taki blankiecik. Strasznie to głupie moim zdaniem, ale tak juz niestety jest.
  2. holly - nie trzeba się umawiać - ksiądz najpewniej pieczątkę ma przy sobie, a jak nie, to da parafkę i też będize dobrze Papa!:) PS A mi Kraków, od kiedy tam nie mieszkam, strasznie się \"ckni\", choć kiedy tam już przyjeżdżam, to tylko tak galopem...
  3. dziewczynki - która tu jutro zajrzy pierwsza - kiedy pojawi się Ami, to ją przyślijcie do tego, co piszę, bo to może być ważne i dziewczyna zaoszczędzi kupę kasy:) Ami - jak masz takiego świrka, to myślę, że możesz się w ogóle zastanowić nad sensem brania ślubu w tym właśnie kościele. Nie wiem, jakie Wy macie do tego podejście, ale dla nas to w sposób oczywisty był najważniejszy punkt dnia. W życiu nie poszlibyśmy na to, aby przy ślubie był ktoś taki, aby miał kazanie, żeby nam błogosławił - co to za błogosławieństwo za kasę??? 450 zł od linii poziomej i 450 od pionowej, czy jak??? W ogóle, to mam dla Ciebie newsa - ksiądz nawet nie udziela Wam ślubu. To Wy go sobie nawzajem udzielacie, ksiądz występuje tylko jako świadek w imieniu Kościoła. Sam sakrament to rzecz między Wami i Bogiem (i dlatego w ekstremalnych sytuacjach mogą go sobie udzielić nawet osoby na środku pustyni). Nie ma absolutnie żadnego wytłumaczenia dla brania za to kasy. Jeśli Wam załatwia wystrój, organistę - to co innego, coś tam isę płaci. Ale za ślub???? I niby jak macie być na tych naukach?? Pomylćie naprawdę nad innym kościołem - nerwów sobie zaoszczędzicie i kasę przy okazji też. To oczywiście tylko moje zdanie:) ale powiem ci, że mnie to naprawdę zbulwersowało. Dobranoc, dzieweczki!
  4. Nooo... widzisz, Agatko, tego wykonawcę no mieliśmy, aleśmy zgubili... tyle pamiętam, ze jakoś tak ze szwabska lub austriacka brzmiał... Wrzuć w Googla Fascination waltz to może wyjdzie;) Ami - WIERZYĆ MI ISĘ NIE CHCE, CO TY MÓWISZ?????? My za ślub nie płaciliśmy nic, przyjechał do mojej parafii specjalnie 100 km nasz zaprzyjaźniony ksiądz, a pozostali zaprzyjaźnieni księża (w tym jeden z misji które prowadzi za granicą) bili się niemal, żeby być w koncelebrze! W rezultacie mieliśmy 4 księży, a zapłaciliśmy 50 zł przy zapowiedziach i tyle!!! TO JEST JAKIŚ SKANDAL, CO TEN KSIĄDZ ZAŚPIEWAŁ!!! I napewno niezgodne z prawem kanonicznym!!!! Spokojnie możesz się odwołać do Kurii. Mnie aż skręca, jak słyszę coś takiego, bo jestem katoliczką i wiarę traktuję poważnie (ten wianek na ślubie to nie od parady był :P ) i cholewcia każdy taki występ jednego głupawego osobnika traktuję trochę jak osobistą zniewagę - w końcu gościu występuje w imieniu mojego Kościoła... GRRR!!! Ja bym się nie dała!!! NIEWYOBRAŻALNE!!!! i to nie o to chodzi, że mamy jakieś chody. Wiem, że moje koleżanki nie spotkały się z takim potraktowaniem, jak Ty!!!
  5. Mówi się \"marzycielka\" :D No, lecę flapu flapu bo jutro raniutko zapyziałym pociągiem do Kr marsz...
  6. Agatka - nam orkiestra zagrała walca \"Fascination\" - polecamy, jest dosyć wolny i nie trzeba gubić kiecki:D Ale jak sobie przypomnę, jak pokracznie wyglądaliśmy.... Po 1 h lekcji tańca.. A teraz chodzimy już drugi rok... to aż by się chciało powtózyć :D
  7. A mnie się wydaje, że tu nikt nie pyta raczej o nikogo, bo to kurczę komputerowe forum i i tak nie przywoła się w ten sposób nikogo przed monitor:D Ale jak chcecie, to zapytam: Nie wiecie, co z Agatką? A z Ami? Ściski! :)
  8. Cześć dziewczynki! Teściowie z dziadkami pojechali, a my zostaliśy ze stertą garów i wrażeniem, ze nasze mieszkanko nie za bardzo nadaje się na robienie imprez powyżej 4 osób:D Ale to moze dlatego, że oboje wychowywaliśmy się w domach, więc robienie imprezy na powierzchni mniejszej niż salon domu rodzinnego (mamy mieszkanko 46m) jest.. dziwnym przeżyciem:D Ale wyszło ślicznie i pychotnie, choć przyciasno:) Nawet ciasto wyrosło jak trzeba:) Moi dziadkowie to są ludzie o sercach wielkości galaktyki - strasznie lubimy z nimi przebywać. Chyba bardziej, niż z rodzicami z obu stron:) Ami - świetnie mi się czytało te Twoje dobre wieści!:D Dziewczyno, masz tyle znajomości, że o robotę zapewne nie będziesz musiała zabiegać dłużej niż jeden dzień ;D (jeżeli jeszcze jej nie masz:) ). Aż się dziwię, że nie macie znajomego księdza, który od razu dorzuci Wam chrzciny w bonusie:D Holly, agatko - my za salą jeździliśy dłuuugo, bo nie jest łatwo znaleźć coś na taką bandę ludzi... I w penym momencie też było nam już wszystko jedno:) ale na szczęście tylko na chwilę. Ale holly - z tą mamą Agatki to nie do końca konformizm - widzisz, jest taka opinia w świecie ludzi zajmujących się ślubami, że zawsze najbardziej stresuje się i przejmuje całym zamieszaniem... właśnie mama Panny Młodej:) W moim przypadku to się sprawdziło - ja nie miałam nawet jednego snu - koszmaru na temat doniosłej chwili przed ołtarzem i momentów przyległych, natomiast mojej mamie jeszcze w przeddzień slubu śniło się, że orkiestra nie dojechała:D I to mimo, (a może dlatego:D ) że wszystko załatwialiśmy z Misiałem sami:) Pozdrawiam Was dziewczynki - jutro nie będę pisać, bo wracam bardzo późno z Krakowa. Najbliższe dni to lekka kołomyjka - wtorek - zdjęcia licealistów w BB, środa - badania do magisterki na ASP w Krakowie - nie gniewajcie się, jeżeli nie skrobnę i trzymajcie za mnie kciuki!!! (jeżeli będziecie mieć wolną chwilkę i wolne kciuki, of kours ;) ) No, wiozę jutro do Krakowa moją pracę specjalizacyjną - zobaczymy, jak będzie:) papatki!!!
  9. Aaaa, no to co - jeszcze mi isę przypomniało, to pisz:) Mówisz, ze takie tipsy to jest miękka rzecz i nie przeszkadza - i ja nie mam powodów, żeby Ci nie wierzyć - ale opowiem Ci, co mi mówiła moja koleżanka - lesbijka:) Otóż ona stanowczo twierdzi, że nie-lesbijkę najłatwiej rozpoznać po tym, że ma tipsy. Między wierszami dała mi do zrozumienia, że w łózku u lesbijek coś takiego po prostu by nie przeszło;) To tak w ramach ciekawostki:) dzięki za linka! A ze złośliwością to pewnie, ze trzeba uważać - wszystko zalezy od towarzystwa. Ja np. tutaj nie napiszę Wam \"dobranoc, głupie krowy\", jak mam w zwyczju np. żegnać niektóre moje bliskie koleżanki w określonej sytuacji (no - po napisaniu wygląda to strasznie, a w naszym funkcjonowaniu jest wyłącznie milusie:D ). Więc mówię grzecznie: Dobranoc, dziewczynki, cmok od zabulinki;)
  10. Dziewczynki, mykam!! Idę dopieszczać Męża, bośmy - się - biedaki (nikt mnie nie pochawalił, jak isę narobiłam!!!) - napracowali słusznie. Papatki i kwiatki!
  11. no to co - pierwsze słyszę o szklanym pilniczku! heh, tylko ja w sumie nie używam pilniczków. To, co pisałam o długości moich paznokci to nie bujda, zawsze są za długie,w związaku z tym co parę dni po prostu bezceremonialnie traktuję je nożyczkami:) niespecjalnie się rozczulam:) ale pilniczek sobie sprawię, bo czasami jednak używam - a zniechęciłam się do pilniczków własnie przez to paskudne uczucie, jak isę pociera takim metalem.. błeeee...
  12. :D :D :D :D jesteś, jesteś, ale gdybyś spotkała Ewcię, moją bliską kumpelę, to musiałabyś sie napracować, żeby Twoja wredność w ogóle została zauważona:D Także ja jestem zaimpregnowana;) zresztą - lubię wrednych ludzi, takie moje zboczenie:D
  13. mnie to zawsze ciekawiło - jak z takim tipsem można wogóle coś zrobić, no np. zmyś gary (choć u mnie to akurat zmywa Michał, hehe), nie mówiąc już o graniu na pianinie czy innych... wysublimowanych czynnościach. Przecież, w chwili namiętności, to czymś takim chyba można się (albo jego) pociachać! :D
  14. agatka, to jest dobry pomysł - ja miałam french i cienką złotą kreseczkę tylko na serdecznych palcach. Umiar nigdy nie zaszkodzi:D no to co, chciałam zobaczyć twoje obrączki, ale mają tam stronę w Javie, która strasznie długo się otwiera - chyba poczekam na lepszy transfer;)
  15. arona, ja tipsów nie znoszę nawet na kimś (hehe) więc co dopiero na sobie:) Tylko że u mnie to akurat jest tak, że dłonie i paznokcie to naładniejsza częśc mojego ciała :D więc dylematu nie miałam. Mam pazurki, które po maxymalnym obcięciu są równo z koniuszkami palców, więc nawet hodować nie musiałam:) Mi najbardziej podoba się french na taką okazję - to obrączka ma być głównym \"punktem\" Twoich dłoni, więc ozdóbki na paznokciach moim zdaniem mijają się z celem.
  16. hej Arona, jak miło, że ktoś mnie zauważył :D Wiesz, a z tą firmą to jest tak - czasami warto dopłacić i mieć coś firmowego, bo daje (teoretycznie) gwarancję jakości. Ale to ma sens np. w stosunku do sprzętu elektronicznego, gdzie jest milion części, które mogą się popsuć, albo niekiedy w stosunku do ciuchów, bo firma daje gwarancję dobrego materiału i wykończenia. Natomiast w stosunku do obrączek ze złota (i to własnego) to w zasadzie nie płaci się za \"firmą\" (bo co oni mogą niezwykłego zrobić na tym polu), tylko za marżę, bo te firmy mają swoje oddziały w drogich lokalizacjach:) To moje zdanie:)
  17. Cześć Dziewczynki! Matko, ręce mi odpadają! Właśnie ugotowałam 1.5 kg kootbullarów (czyli \"szotgularów - tych małych kuleczek, które podają w Ikei;) ) bo jutro najeżdżają nas teściowie, którzy przywiozą przy okazji moich ukochanych dziadków. Michał ugotował zupcię, jeszcze został placek do upieczenia.. ale to już zostawiam sobie na jutro, bo z tą ilością szotgularów, każda porcja gotowana 30 min, stalam przy garach ostatnie 3 godziny... I sosik zrobiłam na czerwonym winie - mniam :D Ale skrzydełka mi odpadają... Co do obrączek - to ja pamiętam mój szok, kiedy weszliśmy do pierwszego z brzegu jubilera oglądać obrączki - na ile sposobów można zrobić zwykły pasek ze złota!!! I oczywiście nic nie mogliśmy wybrać. Wiecie, mam dla was taką radę, ale to tylko moje zdanie - zahaczcie o jakiś mały sklepik jubilerski w okolicy - nie Aparta, Kruka czy tam coś, ale jakiś mały i stary interes rodzinny. My tak właśnie upolowaliśmy nasze obrączki - to te, które widać na stronie ślubnej na naszej stronce - łączone białe i żółte złoto, biegnące przez środek nieregularne wgłębienie na wylot w białej warstwie - i Boże, jacy jesteśmy z nich zadowoleni!! Nikt takich nie ma, a kosztowały nas tylko 700 zł, bo mieliśmy własne złoto. Kupiłam je w malutkim jubilerze na Grodzkiej, tuż obok Wawelu. W takich miejscach mają niekiedy odpałowe wzory i ceny też niewygórowane. Co do make - upu - to ja osobiście żałuję, że malowała mnie kosmetyczka. Sama lepiej maluję sie na codzień, nawet lepszymi kosmetykami... Do kosmetyczki poszłam pierwszy raz w życiu, w sumie tak trochę bezrefleksyjnie, założyłam, że będzie dziewczyna superznawczynią... Jeżeli macie własny make-up, który jest sprawdzony i wiecie, że wyglądacie w nim extra, to warto rozważyć samoobsługę. Niby próbny był OK, ale jakoś ostateczny nie wyszedł tak dobrze. Nie wiem, może jako malarka mam wygórowane wymagania ;) Ojej, jak mnie łapy bolą!!! Już nie stukam, bo mi się zakwasy porobią ;) dla Was :D
  18. Agatka - hehe:D W sumie to nie chodzi o to, że nie zwróciłby na CIEBIE uwagi, tylko na TWÓJ STRÓJ... Ja nie wiem, na czym to polega, ale oni naprawdę tak potrafią - zwrócić uwagę na osobę i ogólne wrażenie, pomijając zupełnie szczegółową otoczkę... Musiałam tego Michała oduczyć, bo się wściekłam, jak w pierwszym roku bycia razem obcięłam włosy z długości \"za łopatki\" do \"za ucho\", a on nie zauważył:)
  19. holly, wskakując na chwilę, popieram agatkę - nie powinnaś:) To prawda, że w każdej będziesz najpiękniejsza. Ale rozumiem, że są pewne argumenty \"za\" - głównie taki, że, jak mi opowiadął szwagier, on był tak zestresowany ślubem, że woógle nie pamięta, jak wyglądała Anka wchodząc do Kościoła:D Ale jest na to sposób - błogosławieństwo rodziców. My tak zrobiliśmy. Wtedy wkraczasz jak gwiazda, a misiek jest jeszcze na tyle przytomny (w końcu to będzie dom jednego z Was) że pada z wrażenia:)
  20. Acha! ceny - La Roche to niestety o ile dobrze pamiętam jakieś 70 zł, a Yria (Yves Rocher) około 50. Na regularne codzienne stosowanie w życiu bym się nie zdecydowała za takie pieniądze. No ale w sytuacjach awaryjnych mam pod ręką.
  21. ja kupuję w Aptece w Krakowie i chyba nie musiałam nigdy czekać, jakoś zawsze były od razu... Tylko wiesz - to jest w zasadzie półśrodek, bo tylko maskuje (choć bardzo dobrze), ale nie zauważyłam, żeby poprawiało mi to cerę ogólnie. Dobrze mówi no to co - weź sobie próbki w aptece. Nie wiem, czy La Roche też ma próbki, bo ja go sobie wypróbowałam u przyjaciółki i byłam pewna, że to to. Yves Rocher - lepiej kupić w sklepie, choć chyba jakieś tam katalogi mają -ale w sklepie spokojnie wszystko sobie wypróbujesz od razu. Często mają oddziały w centrach handlowych. Mi odpowiada fluid Yria, ale La Roche jest lepszy. Choć mówię - to tylko półśrodek. Z rzeczy głębiej działających próbowałam serię normalizującą Yves Rochera (peeling, tonik, krem) i zdecydowanie wg mnie nie jest warty swojej ceny.
×