zabulina
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez zabulina
-
Agital, a masz w domu geranium? Jeśli tak, urwij sobie spory listek, zwiń w rulonik, owiń cienką warstwą watki, po czym dość silnie zroluj tego zawijańca, przetocz go w palcach, tak, żeby liść puścił aromat. Potem delikatnie uformuj z niego \"czopek\" i ostrożnie, nie za głęboko umieść w uchu. Wyleczyć nie wyleczy, ale olejki eteryczne z geranium pomagają uśmierzyć ból i w jakimś stopniu działają antyseptycznie. Tak, żeby dotrwać jakoś do tego laryngologa. Tylko pamiętaj, nie za głęboko, żeby sobie ucha nie podrażnić, raczej tak \"na samym wejściu\".
-
No to co, te tabletki Homeovox są teoretycznie bardziej na krtań; łagodzą obrzęki. Ale mi po ich ssaniu (tylko tego ssie się mnóstwo, po 2 tabletki co godzinę czy jakoś tak) było generalnie lepiej w gardle. Trochę większy kaliber to np. taki zielony płyn do płukania gardła, dość drogi, Hasco Sept. On ma w sobie znieczulacz, który naprawdę pomaga. Nie wiem tylko, jak to się ma do karmienia piersią. Zdrowiej!
-
Chyba jeszcze nie wiadomo, ale dla potencjalnego obiadu t naprawdę niewielka różnica;) Przypomniał mi się stary kawał: Misjonarz przedziera się przez dżunglę, ostatkiem sił toruje sobie drogę maczetą. Nagle wpada prosto na patrzącego nań z zainteresowaniem lwa. Misjonarza oblał zimny pot, spojrzał w niebo, zacisnął oczy i zdesperowany szepnął: - Panie Boże, błagam, natchnij to zwierzę jakąś chrześcijańską myślą!!! Otwiera oczy, patrzy, a lew klęka na tylnych łapach, wykonuje znak krzyża i mruczy: - Pobłogosław Panie ten posiłek..
-
No to co - prawda, nieuczciwie :) Więc wybieram 6.10 ;) To teraz zobaczymy, kogo Maniusia najbardziej lubi :D:D:D :P ;) Co do bólu gardła - spróbuj sobie pastylek homeopatycznych Homeovox. Mi bardzo pomogły, gdy straciłam głos Moja Kuzynka mówi to, co Ty - też nie potrafiłaby zostawić Małego (tyle, że on jeszcze nie ma roczku) na tydzień, mimo że mieli bardzo korzystną ofertę wakacyjną. Urodziny mojego M zbliżają się wielkimi krokami, a ja nie wiem, co mu kupić... może rzeczywiście portfel? M nosi zawsze takie byle jakie i nie da sobie przetłumaczyć :P no ale jak wyciągnę go i postawię pod ścianą, to może nie będzie miał wyboru:) Za tydzień o tej porze.. taram, tam tam.... A słyszałyście o tym lwie, co się włóczy po podkrakowskich lasach? Nagrał go na kamerę gość z wioski, w której okoliczne lasy regularnie jeżdżę na zdjęcia, ostatnio ze 2 tyg temu;) także cieszę się, że mnie nic nie zeżarło;) i na razie wstrzymam wyjazdy
-
Diabełku, to ja już z wyprzedzeniem zawyję: STOOOO LAAT, STOOO LAAAT, dla N :) Bo mnie nie będzie. ..właśnie przełknęłam dumę i poszłam do solarium [przydałaby się ikonka ludzika, który strzela sobie w łeb]. Jeszcze ze 2 razy muszę pójść, żeby nie było ryzyka poparzenia w pierwszych dniach urlopu. Te takie stojące są lepsze od tych leżących (jak to pamiętam sprzed ślubu, powód odwiedzenia takiego przybytku był wówczas analogiczny), co nie zmienia faktu, że nigdy nie zrozumiem osób, które robią to dla przyjemności :O czuję się jak Kentucky Fried Chicken :P
-
..to ja obstawiam 6.10 .ub 8.10 :D Ja powoli już myślami na rafie:) Pakuję się pomalutku i kombinuję, kiedy wyskoczyć po jakieś książki:) Chcę się Wam pochwalić pewnym osiągnięciem. Otóż od dzieciństwa cierpiałam na fobię dentystyczną. Wiązało się to z niesamowitymi przeżyciami z granicy telewizyjnego koszmaru, które na fotelu dentystycznym przeżyłam (typu - zostawione w zębie wiertło, wyrywanie na żywca mleczaków, które w moim przypadku miały całkowicie rozwinięte korzenie - jeszcze mam kilka w pudełeczku na \"pamiątkę\" - itd.). Na szczęście moje zęby są bardzo mocne i specjalnych szkód fobia mi nie narobiła, co nie zmienia faktu, że była to rzecz niesamowicie uciążliwa, a strach - paraliżujący. No i stwierdziłam jakiś czas temu, że mam dość. Ostatnie 2 miesiące upłynęły mi pod znakiem terapii poznawczo - behawioralnej, a w ostatni poniedziałek nastąpiła jej finalna faza, czyli konfrontacja. Wyleczyłam się:) Nie mam już fobii!! Myślę, że być może ciężko Wam będzie zrozumieć moją ulgę, ale czuję się, jakby ktoś zdjął mi z piersi tak ze 100ton. W dodatku bardzo jestem dumna z siebie, bo moja terapia była autoterapią, a to już jest wyższa szkoła psychologicznej jazdy.Cieszę się bardzo, bo skoro wyleczyłam sama siebie, dam radę skutecznie leczyć innych:):):) Hura!!!!!!!!!
-
Validosku, ale akcja!!!! Tam, gdzie robiłyśmy zdjęcia, jest w tej chwili wielka obława, bo ludzie zauważyli tam włóczącego się lwa!!! Ale numer!!! Dobrze, że nas nie zeżarło :P
-
:) Miłego dzionka:) U mnie wreszcie znośna pogoda :)
-
Maniuuusia, zlituj się... ;) Agatka, i dobrze zrobisz, zarzekając się tak z tym cięciem. Czasami ono jest konieczne, ale bardzo, bardzo rzadko. Jakbym ja miała rodzić, to też nie dałabym się szlachtować :P i też na pewno brałabym podpajęczynówkowe, tym bardziej, że jestem trochę \"pokrzywiona\" w środku i miałabym gorzej :P Jednym Havana kojarzy się z Bogu ducha winnym miastem, a innym z używkami ;) :P Jeziora nie zauważyła :D No to co - dziś pewnie masz ładną pogodę, może jak pogonisz trochę marudę na zewnątrz, to się odmarudzi;)
-
No to co, ja wiem, że to był post opisujący bardzo ciężką harówkę, bardzo ciężkie noce i bardzo pracowite dni, ale co mogę - tak piszesz, że się zaśmiałam (o, ja wyrodna!) :D Odkładanie słoiczka w szafce to piękna wizualizacja nauki przez naśladownictwo;) Mój brat, gdy był malutki, uwielbiał tłuc w szybkę akwarium, które stało na moim biurku. Nie dosięgał, ale wymyślił sobie przedłużenie ręki w postaci linijki - był w wieku Gabi. Ja, gdy tylko usłyszałam z drugiego pokoju dzwonienie, biegłam do moich biednych, półgłuchych rybek, cierpliwie brałam mu z ręki linijkę, odkładałam ją na miejsce, groziłam palcem i mówiłam \"Nie wolno!\". Pewnego razu wracam ze szkoły i już w przedpokoju słyszę charakterystyczny dźwięk, wpadam do pokoju, chyba z niezbyt przyjaznym wyrazem twarzy, a Kubuś tylko rzucił na mnie okiem, odłożył lilijkę na miejsce, pogroził sobie palcem, powiedział \"ne wono\", w tył zwrot i z niewinnym uśmiechem rzucił mi się na szyję :P To są diabły wcielone i manipulatorzy pierwszej wody, nie dzieci :P Agatka, gratuluję przychówku:) Widzę pewną latynoską prawidłowość w nazewnictwie Twojej czworonożnej drobnicy ;) Ładne imię:) Ile Havana ma miesięcy? Może jeszcze się \"zgadają\"? Początki bywają trudne, ale czasami dochodzi do zadziwiających sojuszy...
-
U mnie już z górki:)Wracam do świata żywych, z modelowym wręcz, płaskim brzuszkiem:P co jednak szybko się zmieni zapewne, po takich problemach później mnie zawsze bierze "duży głód". No to co - żyjesz..? Pochorowałaś się nie daj Boże, czy "niewyraźność{" Ci sama przeszła..?
-
Witajcie:) Zdrowieję dziś już wsuwam pomidorówkę na ryżu ;) i jaki mi się fajny brzuch wklęsły zrobił;) szkoda, że to chwilowe :P Moja przyjaciółka jest z 1.11 i chrześniak M jest z 1.11 :) więc mi się ta data nawet bardziej urodzinowo niż grobowo;) Zaręczona, szykuje Ci się niezła numerantka:D
-
Alle mnie wszystko wkurza. Ubranie mnie boli na grzbiecie :P Ewa - no właśnie, coś takiego krąży po ludziach, ze 3 dni trwa. Musi, bo w sobotę ślub, w weekend plener, w poniedziałek duużo załatwiania :P
-
Hej Kochana, hmm, chyba śliwki jednak niewinne, mam 38z kreskami, więc chyba grypa żołądkowa.. Matko, ale się czuję.. jak chodnik :o Dobrze, że przynajmniej mam luksus chorowania w domu, inaczej sobie tego nie wyobrażam... Nic, wracam umierać do łóżka ;) przynajmniej brzuch już nie boli.
-
Witajcie:) Zgłaszam się w bólach, ostro namieszałam na kolację (zdaje się, że na przyszłość nie powinnam łączyć śliwek z mlekiem) :o Cierpię strasznie i tak się zastanawiam, jak Ty, No to co, była w stanie funkcjonować tyle miesięcy w takim stanie nie- dobrzości??? Toż to si można powiesić normalnie ;) Diabełek, no ja Cię też nie kojarzę ;) Przyłączam się do prośby No to co o fotki Natalki :) Patrz, dopiero co robiłaś test... Kini - witaj!! Dziękuję za odpowiedź w sprawie grzybów:) Ewa - ..a gdzie Agatka? :)
-
Witajcie! Noo, Zaręczona, będziesz miała co Córze wypominać, jak podrośnie na tyle, żeby zrozumieć ;) :P Emsy, Biedulo, ja nic nie mówię, bo nic nie wiem, ale słuchaj naszych doświadczonych Mam, które mówią, że tak widocznie jest prawidłowo... Agital, jak się dziś miewa Księciunio? :) Validosku, co za kąpiel???? Ten zestaw lody - bita śmietana - gorąca czekolada to wypisz wymaluj mój ulubiony zestaw Wenzlowski :D ;) ..a ja Wam powiem, że wczoraj zdarzyło się coś, co mnie zagięło. Zawsze, gdy czytam jakieś anonimowe wyżalanie się na księży pazernych na kasę, zastanawiam się, jak to jest, że mnie takie rzeczy omijają szerokim łukiem. Otóż wczoraj spotkałam jednego takiego :o Zapowiedział Młodym od razu, żeby kamerzysta i fotograf przyszli wcześniej, bo ma im coś ważnego do powiedzenia. Zawsze jestem wcześniej, żeby się wylegitymować itd, ale zaciekawiło mnie, co takiego gość może mieć do powiedzenia, czego nie powiedział mi na kursie ksiądz - wybitny liturgista z tytułem doktora, albo mojemu M biskup na jego kursie, albo czego nie ma w wytycznych Episkopatu... naprawdę ciekawa byłam. I wkroczył do zakrystii pan ksiądz - kupa tłuszczu i samozadowolenia (na wioskach tak to chyba często wygląda) i zaraz poprosił nas (mnie, M i kamerzystę) o legitymacje. To było oczywiste, mniej oczywisty był zawód na jego twarzy, że z papierami mamy wszystko w porządku :P i przeszedł do meritum. Zagrzmiał tak: - Macie pamiętać, że jako fotografowie jesteście uczestnikami liturgii i w związku z tym musicie dać na tacę. Tyle miał do powiedzenia. Myślałam, że padnę. po pierwsze, nikt nie ma OBOWIĄZKU dawać na tacę, choćby przychodził na wszystkie Msze w tygodniu. Po drugie, tym bardziej nikt NIGDY nie wymaga tego od obsługi, która nie stoi w kącie, tylko w trakcie Mszy pracuje. Młodzi (przesympatyczna Para) byli zszokowani. Szkoda mi ich było, bo widać było, że im wstyd i też coś takiego pierwszy raz widzą (na co dzień mieszkają w Krak). Zaraz po wyjściu ich uspokoiłam, że dla nas to co najwyżej śmieszne i żeby się nie przejmowali. Ale czujecie..? Robić parze taki obciach, robić taki wstyd dla tych - ja wiem? - 2, 3 zł, które może mu więcej skapnąć od kamerzysty i fotografów..? Wstyd mi za takich ludzi. Jestem katoliczką i czuje po prostu niesmak, jak widzę, że takie dwie komórki mózgowe na krzyż (nie rozumiał połowy rzeczy, które do niego mówili wszyscy obecni) obrośnięte sadłem, z taką pazernością, reprezentuje mój Kościół.....
-
Witajcie:) Zaręczona - trzymaj się,cierpliwości, to ostatnia prosta! A_guu, dobrze, że Ktoś nad Wami czuwał w sprawie autka i nie zdarto z Was tyle kasy :) Agital, to bardzo przykre, co piszesz.. nie ma to jak polityka prorodzinna... ale tak, jak mówisz - dobrze, że Mały nie bedzie z kimś obcym Emsy, co u Ciebie??? Valiosku, widziałaś już \"swoją\" galerię? ;) Nic, mykam, jutro praaacowite 14 godzin :P
-
Aha, Validosku, moja Mam się zakochała w Tobie;) i brzuszku;)
-
A_guu, to bardzo smutne, co piszesz o samochodzie:( Ale masz rację, że Ktoś jednak czuwał, żebyście wyjazd mieli udany
-
Validosku, zobacz, ile komplementów Twój Brzusio i Ty sama zebraliście;)
-
..może Maniusia już PO??? :)) no to co, zdążyłaś podać komórkę??? Ja się dziś zagrzybiłam:) Kupiłam kanie, rydze, podgrzybki i nawet borowika:) teraz kombinuję, co z nimi zrobić, bo uwielbiam grzyby,a M nieszczególnie i muszę je przemycić w jakiejś szczególnej potrawie;) kanie idą na kotlety, a co do reszty, to ich - tak czy siak smutny - los się dopiero waży;)
-
Uwaga, Dziewczyny, Validosek idzie! :D Szykujcie miejsce, bo brzusio już spory;)
-
No to co, nie do końca się zrozumiałyśmy - zzo JEST często traktowane jako dodatkowa praca i fanaberia, (oczywiście w szpitalach publicznych a nie prywatnych klinikach) ale nie dlatego, że nie chcą zarobić, tylko z powodu braku anestezjologów! Jest taki szpital w Krakowie, który dostał dużo punktów w akcji Rodzić po ludzku i moja dawna klientka, obecna koleżanka poszła tam przed porodem na zwiad - i gdy spytała o zzo, położna mówi, że raczej się nie robi. Więc Ania wielkie oczy i mówi, że na stronie akcji Rodzić po ludzku wyraźnie w tabelce stoi, że szpital taki zabieg wykonuje, na co położna smutno pokiwała głową i powiedziała, że teoretycznie tak, ale jak jest jeden (słownie - jeden) anestezjolog na szpital, to nie przychodzi do rodzącej, tylko do np. jakiegoś wypadku albo planowanej operacji, a gdy akurat ma chwilę wolnego, to musi odpocząć.... i na zzo się raczej nie pofatyguje.. i tyle. jak ja nie znoszę, jak jest tak zimno:o Na szczęście moje prywatne słoneczko przyszło z pracy, zrobiło dobry obiad i po lampce wina troszkę optymizmu do mnie wpadło;)
-
I w sumie to jest czyste chamstwo - na temat podawania oksytocyny czy cięcia krocza w szpitalach jakoś się nie debatuje i jakoś nie przedstawia skwapliwie argumentów "przeciw", buzia na kłódkę. Z jednej przyczyny - bo to ułatwia pracę personelowi. Po co kobieta ma rodzić naturalnie? Bach jej oksytocynę, łóżko się szybciej zwolni i szybciej położna pójdzie na kawkę :o Natomiast o zzo robi się aferę, bo to przecież dodatkowy kłopot dla lekarzy.
-
Aha, jeszcze mi się przypomniało - jak czytałam na temat zzo (na stronie fundacji "Rodzić po ludzku"), to jako dużo bardziej niebezpieczną praktykę przedstawiano właśnie podawanie oksytocyny czy nacinanie krocza niż zzo.