zabulina
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez zabulina
-
Hehe, dyskretna to ona na pewno nie jest;) Ja lubię taką właśnie, i zawsze robię te moje \"rzeczy\" tak, jak gdybym robiła dla siebie:) i patrząc w sposób, w jaki rozchodzą się po rodzinie, to chyba skłonność dziedziczna;) Gdybyś kiedyś potrzebowała czegoś konkretnego, to daj znać - ja MUSZĘ coś robić, i chętnie pozwolę Ci zakupić przez Allegro np. wszystkie niezbędne elementy, biorąc na siebie wykonanie. Ale \"tak sobie\" na razie dyskretnej nie planuję robić, bo mam fazę na biżuterię wyrazistą (kiedyś będą o tym mówić jako o \"Okresie papuzim\" mojej wybitnej twórczości;) ). Wpadłam życzyć miłego weekendu Zgłoszę się pewnie dopiero w poniedziałek, i oczekuję tu wszystkich (małych i duże;) ) w dobrym zdrowiu i dobrym humorze:)
-
No to co - ulga!! :D:D:D Heh, Tobie by pasowały te z pojedynczym bursztynem Hmm, mam nadzieję, że jutro pogoda będzie lepsza...
-
Mam nadzieję, że ciekawa - jedną kolię rozpruwałam 3 razy, bo wymyślałam coraz ładniejsze kombinacje Bawcie się dobrze i grzecznie:) I hope że pogoda dopisze...
-
Acha, jedną z tych kolii zrobiłam dla siebie, ale nie chodziłam w niej, bo nie miałam do czego:) jest trochę tańsza, bo jak kupowałam do niej składniki, to były tańsze niż są teraz.
-
Jak to co za Buuu? Bo mnie nie będzie!!! Posłałam Wam swoje najnowsze biżuteryjne dzieła:) Nieźle mnie wciągnęło w tym tygodniu, to owoc paru ostatnich dni. Nie są najtańsze, bo to same kolie i naszyjniki z dość kosztownych składników. Ale jak Wam się coś spodoba, to zawsze możecie namówić mężów na prezent z okazji pierwszego Dnia Matki ;) Hmm, co to za pogoda?
-
Zdjęcia poszły. Miłego oglądania:)
-
Buuuuu!!!
-
O Matko, trzymam kciuki bb mocno!!
-
Acha, a hurtownie są na Rakowickiej :) Korzystaj też z Giełd Minerałów i Skamieniałości (co jakiś czas na AE), i z wszystkich poniewierających się, rozerwanych naszyjników rodzinnych ;)
-
OK, I`m done To był maraton :) ale jak by nie patrzeć, mam przed sobą 9 kolii/naszyjników i potężny ból pleców :P Przykro mi, ale żadnej Wam nie oddam. Wszystkie są najpiękniejsze i zostają ze mną Nie no, wyślę Wam zdjęcia :) Z przybliżonym kosztem części. Myślałam, że to drogo wychodzi, ale jak przeszłam dziś koło Apartu i zobaczyłam dużo brzydsze naszyjniki, ze składników, o których wiem, ile kosztują, o 200 - 300% droższe od sumy składników, to jednak widzę, że jest dobrze :P 200 kilo Venus z milo - podeślij mi swojego maila na mój mail (w opisie), to też dostaniesz zdjęcia. Jakoś nie mam przekonania do tych wszystkich miejsc do \"wrzucania\" zdjęć publicznie:) Pofocę jutro, bo dziś już nie mam siły. Dobranoc
-
Agatka, tu w Krakowie jest mnóstwo hurtowni jubilerskich.
-
Widzisz, Maniusia, bo mi się sprawdza tylko w kontakcie osobistym;) hehe. Choć mój brat miał być 100% dziewczynka;) Super, że wszystko dobrze!
-
OKi, wygrali - po polskich znakach nie robią się OD RAZU emotikony, trzeba odświeżyć :P
-
Zauważyłam ciekawą prawidłowość - po polskich znakach nie robią się emotikony. Próba ;) Normalnie:) polskiego coś:)
-
Witajcie:) Validosku - jeszcze raz gratuluję Śniło mi się dzisiaj, że zdążyłam dołączyć do Waszego sobotniego spotkania.. ech, pomarzyć - dobra rzecz ;) ale zdam Wam relację - otóż bawiłyście si bardzo dobrze;) Ja mało dzisiaj nie umarłam z zachwytu spacerując po Rakowickim ;) Krakowianki, bywacie tam czasem? :) Ja mam to miejsce po nosem i skwapliwie z tego korzystam. Jest po prostu bajkowo:) Mam na myśli oczywiście starą część cmentarza. Na omszałych grobowcach rozrosły się wielkie paprocie, pod nimi rozciągają się kobierce niezapominajek gęste jak mech... wszystko jest takie bujne, że to ąz nieprzyzwoite.. tyle kwiatów, tych "dzikich", których nazw nie znam, wielkie drzewa, które sprawiają, że świat wygląda jak jakaś katedra, i bzy - kadzidła, intensywne aż do bólu. Ptaki śpiewają tak, że ma się ochotę "przykręcić fonię" ;), skaczą wiewiórki... Ten szał życia w zestawieniu z krzyżami i grobami jest chyba najlepszą możliwą alegorią, metaforą życia, i jednocześnie - jego pochwałą. Pięknie jest.... Prześlę Wam parę zdjęć z mojego aparatu - szkicownika. Odkryłam jeden bardzo niezwykły grobowiec. Zupełnie inny od reszty - powstał w czasach, kiedy grobowce stylizowano na neogotyckie kapliczki, a sam jest bryłą w stylu art deco. Na surowych postumentach kwadratowej bryły stoją dwie skulone sylwetki ludzkie, podtrzymujące poprzeczną belkę zwieńczającą grobowiec. Leży tam małżeństwo. Najwyraźniej bezdzietne, bo w odróżnieniu od innych grobowców, w których leżą całe pokolenia, oni są tam jedyni. Całość staje sie poruszająca w momencie, gdy podniesie sie głowę i spojrzy na tą poprzeczną belkę. Jest na niej płaskorzeźba - dwoje wysmukłych, młodych ludzi. Ona wtulona delikatnie w Jego bok, spoglądają razem na drogę, która prowadzi w nieznane. Całość zbyt wysmakowana, aby zaliczyć ją do kiczu. Jest po prostu piękna. Naprawdę wzruszył mnie ten grobowiec, bo widać, że wzniesiono go dla ludzi, którzy bardzo się kochali. Spojrzałam na daty - Ona była młodsza od niego o 12 lat, ale gdy umarł, podążyła w zaświaty wkrótce po Nim. Być może na wiosnę robię się beznadziejnie sentymentalna, ale byłam pod dużym wrażeniem tego grobowca. Prosta linia, proste tablice z nazwiskami, i tylko ta płaskorzeźba.. to musieli być nonkonformiści, założę się, że grobowiec wzbudził ongiś dużą sensację, bo nie przypomina niczego, co widuje się na cmentarzach. Ech, rozpisałam się:) Lubię wiosnę i lubię ładne miejsca :)
-
Witajcie! :) Właśnie wróciliśmy z rolek Agatka [famfary z długich, intensywnie złotych trąb] No i poszło!! :D No to co - robisz wszystko, co podręcznikowa mama z psychologii rozwojowej robić powinna, aby jej dziecko było inteligentne i otwarte na świat ;) bardzo lubię czytać o Twoim codziennym małym-wielkim cudzie wychowywania małego wielkiego Człowieka :) Mam chwilę wytchnienia, której nie będę mieć od najbliższej soboty do lipca :P więc miło spędzam czas:) Ostatnio zakochałam się w spacerach po Rakowickim, po jego zabytkowej części :) jest bajkowo, jak w lesie - paprocie wyższe od człowieka, polany niezapominajek wśród starych grobowców.. to i ówdzie myknie wiewiórka.. :) Kto wie, może jednak pozwolę się tam pochować w grobowcu rodzinnym M, hehe ;) I wzięło mnie znowu na biżuterię:) Naprodukowałam kolii, niestety takich droższych, z drogich kamieni, i teraz sie zastanawiam, co z tym zrobię, bo moja galeria została w Katowicach :P cóz, na razie będę nimi cieszyć oko:) poza tym dzisiaj upiekłam mufiinki, super zdrowe, bo udało mi się upolować mąkę orkiszową, razową, siemię, a nawet kozieradkę :) I na fali rozgrzanego piekarnika jeszcze upiekłam chleb Więc dziś jest u mnie pachnąco, pysznie, wiosennie i .. szczęśliwie, po prostu.. domowo :)
-
Smacznego, Lesławie ;)
-
martaanna, ale ten brak.. przedsiębiorczości można też potraktować jako sytuację korzystną, jeżeli samemu jest się przedsiębiorczym. Np. założę się, że mnóstwo chętnych na dotacje unijne odpadnie, widząc, jak to sie ślimaczy, ile trzeba załatwiać itp. Mnie papierami nie pokonają
-
..ile Was tam będzie? :) Agital - brzuszek pierwsza klasa:D I bardzo fajna ta bluzeczka:) Validos - daj znać, jak będziesz PO
-
Wiesz, Alice, oczywiście też spotkałam się z takimi przypadkami. Psychologia nawet rozpracowała \"powody\", dla których ludzie nie podejmują się działania w takim przypadku, jak tego pana na cmentarzu. Jednym z nich jest niejednoznaczność sytuacji. Zapewne ludzie w większości uznawali (przypadkiem - słusznie), że gość jest pijany. natomiast być może ze mną sytuacje były trochę bardziej jednoznaczne (młoda kobieta stoi - bach - chwieje się i zaraz poleci), być może dlatego ja osobiście w takich momentach doświadczałam pomocy (raz jedna kobieta nawet odprowadziła mnie do domu). A może po prostu mam szczęście.. Ale co do znieczulicy, to mam trochę inną teorię. Uważam, że nie każdy przypadek to właśnie \"znieczulica\".Uważam, że 90% przypadków to niesamowita, i chyba typowo polska bierność. Bo jakkolwiek można jeszcze \"zrozumieć\" sytuację, że omija się leżącego gościa, od którego śmierdzi alkoholem (a nóż narkoman, jeszcze mnie zaatakuje itp), to trudno zrozumieć, że ludzie nie robią nic także w sytuacji, gdy chodzi o ich własny komfort. Podam przykład - mieszkałam w Katowicach w bloczysku w samiutkim centrum. Mieliśmy tam niezgorszy parking, który jednak był traktowany przez osoby dojeżdżające do pracy jako parking publiczny, mimo zakazu wjazdu. Ci ludzie byli chamscy i bezczelni. Co więcej, zastawiali kompletnie drogi pożarowe - w razie nieszczęścia byłaby tam jatka. Raz karetka nie mogła dojechać do nas, kobieta zmarła (być może zmarłaby i tak, ale mówiono, że poszło o minuty). Po pierwszym moim wścieknięciu się na tą sytuację zrobiłam rekonesans wśród sąsiadów. Każdy narzekał, ale na pytanie, co zrobili, żeby sytuację zmienić, odpowiadała cisza. Jeden sąsiad \"poszedł do administracji ale mu powiedzieli, że nie mogą nic zrobić\" i to był szczyt aktywności. My z M zakasaliśmy pewnego wieczoru rękawy i ruszyliśmy od mieszkania do mieszkania. Przedstawiliśmy sprawę i za KAŻDYM RAZEM spotykaliśmy się z gorliwą aprobatą (oczywiście każdy mówił coś w rodzaju \"jak dobrze, że ktoś coś z tym zrobi\"). Zebraliśmy 100 podpisów i wysłaliśmy je do naczelnika Straży Miejskiej wKkatowicach (chodziło o to, aby wypełniali swoje obowiązki i wlepiali mandaty ludziom bez pozwolenia, które każdy mieszkaniec miał za szybą samochodu - banalna sprawa). Dostaliśmy w odpowiedzi jakiś śmieć, kompletną bzdurę (hit tego listu - znak \"zakaz wjazdu\" jest ILUZORYCZNY :P ). Wyśmialiśmy tą odpowiedź i przesłaliśmy kopię podpisów i petycji do Prezydenta Miasta, zawiadamiając o tym naczelnika Straży Miejskiej i Administrację, która rzecz jasna zaczęła trząść portkami. Efekt? Coś, czego NIE DAŁO SIĘ ZAŁATWIĆ w ciągu parudziesięciu lat (!!!) załatwiliśmy mieszkając tam ledwie 3 lata!!! Teraz mamy tam szlabany, karty chipowe i monitoring! Wszystko wywalczone \"tymi ręcami\"!! Mimo że administracja oczywiście życia nam w związku z tym nie umilała :P Ironia polega na tym, że wyprowadziliśmy się w momencie, gdy zakładano te szlabany, ale cóż - wartość mieszkania na pewno wzrosła :P Więc wg mnie - chodzi o POTWORNE LENISTWO. BRAK INICJATYWY. WSZYSTKOMIWISIZM. Zarówno w sytuacjach pomocy, jak i własnego interesu... Validosku - szturmuję Niebo :) Wszystkim -
-
Alice, to pozostaje Glucardiamid i dużo pić... i mało stać... Heh, wiem, co masz na myśli z komunikacją miejską :) Raz byłam mocno zdziwiona, gdy "obudziłam się" siedząc na siedzeniu (cóż za erudycja :P ) w autobusie i widząc nad sobą intensywnie wahlującą mnie starszą panią ;D Ale powiem Ci, że przez tą dolegliwość przekonałam się nieraz, że ze znieczulicą społeczną nie jest jeszcze tak źle ;) A jak kiedyś kipnęłam w kościele (za szybko wstałam), to później przez parę tygodni odprowadzały mnie troskliwe spojrzenia babć z "mojej" godziny Mszy, a czasami któraś zapytała, czy aby dobrze się czuje i czy si dobrze odżywiam :P
-
Nie wiem, Alice, czy Ty też tak masz, ale mnie to dopada wtedy, gdy muszę stać bez ruchu. Jak łażę, wszystko jest w najlepszym porządku. Jeśli masz podobnie, i stałaś chwilę w kolejce, mogłaś zasłabnąć...
-
Hehe, Validosku, a ja będę na przekór i zaprorokuję dziewczynkę;) Na razie mam 100% sprawdzalności, zobaczymy, jak będzie dalej Alice, w taki upał przede wszystkim nie wolno wychodzić z domu bez solidnego \"napicia\". Jestem ekspertem w omdleniach;) ale może w ciąży rzecz ma się inaczej... Heh, żałuję, że mi się spotkać nie uda :( będę uczestniczyć duchem, może wstąpię na chwilę w Validoska Kiedyśku, dobrze, że u Ciebie wszystko się układa
-
Witajcie! Validosku, będę wdzięczna za namiary Wiecie, coraz bardziej zdaje mi się, że mam skazę białkową :( Jeżeli tak jest, to chyba się posiekam - ja mogę żyć bez mięsa, ale nie bez nabiału!!! Co ja będę jeść na śniadanie, jak nie serek wiejski z bananem albo własnoręcznie zrobione muesli z mlekiem?? Co jeżeli będę musiała pożegnać jogurty?? I cytrusy?? No fak, przecież mi nic nie zostanie do zjedzenia!!! Łudzę się, że to co innego, ale to trwa już za długo i nic nie pomaga, więc to pewnie jednak to... Mamo, żebym się tylko myliła.. w przyszłym tygodniu pójdę sobie do dermatolog NFZtowskiej, ale znając życie trzeba będzie po dobre porady pójść prywatnie... Że też przez całe życie nie miałam czegoś takiego o ile nie przedawkowałam serów po Zakopanem (to zdarzało mi się regularnie co roku i było wkalkulowane w ucztę oscypkową..) i nagle wyskakuje???
-
Hehe, Agatka, imiona często przychodzą przed dziećmi, a czasami - na imionach się kończy;) My mieliśmy już wybrane, jeszcze przed ślubem :D Dziewczynka miała być Maja, a chłopiec Marcel albo Maksymilian;) Gratuluję Żonie Inżyniera ( i samemu Inżynierowi też;) ). Kto by nie kochał Krakowa Chociaż ja lubię też Bielsko :) Dziewczyny pytające o suknię - my tu już po ślubie, w zasadzie to już parę latek;) więc możemy być ciut nie na bieżąco..