Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

zabulina

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez zabulina

  1. Ja podczytuję (więc kciuki trzymałam za Agatki pracę) ale pisać nie mam za bardzo kiedy ani co. Z rzeczy pozazdjęciowych - zrobiliśmy sobie nasze dwa-razy-do-roku zakupy w Outlecie i się obkupiłam za wszystkie czasy - m.in. upolowałam super sukienkę w całości z jedwabiu z Tatuum za 145zeta i jedwabną tunikę za 49 (sic!) :) A w Shefflerze mieli wyprzedaż spódnic po 39/szt i kupiłam 2, co jest moim rekordem ilości spódnic kupionych za jednym zamachem. A, i odkryłam brytyjskie firmy produkujące bieliznę dla kobiet z dużym biustem (nota bene dowiedziałam się o nich z Lobby biuścistych, świetne miejsce) i przy okazji trafiłam w łapy profesjonalnej brafitterki która orzekła, że co prawda nie mylę się bardzo w swoim rozmiarze, ale jednak mam inny OIO wyszłam zaopatrzona w superstanik i kostium kąpielowy, z przeświadczeniem, że moja kieszeń nie polubi mojego "nowego" rozmiaru, bo takich staników czy kostiumów firmy polskie po prostu nie produkują, a nie-polskie się cenią :o niemniej - bardzo polecam każdej babce trafić na brafitterkę przynajmniej raz z życiu ;) No to co, to Ty masz konto na NK? :P myślałam, że zlikwidowałaś dawno. Ja Cię nie mam :P A nowy regulamin przeleciałam szczerze mówiąc nie pytając, bo musiałam pilnie się z kimś skontaktować. Jakieś straszne rzeczy tam były? Kini, napisałabyś coś więcej. Jutro nasza szósta rocznica
  2. Pewnie nad morzem :) My wczoraj zainaugurowaliśmy wreszcie sezon deskowy. 2 lata temu śmigaliśmy już maju, a w tym roku dopiero koniec czerwca się nadaje :o
  3. Agatka, odpocznij kwiatek] No to co, jeszcze Marcel mi się podoba :) Ale Krzyś chyba bardziej. Co do nadmiaru zabawek, moja Mama miała fajny patent rotacji. Chowała nam na jakiś czas mniej więcej połowę zabawek (tych mniej używanych) i po jakimś czasie je wyciągała, chowając następne, którymi się nie bawiłyśmy. Tym sposobem utrzymywała efekt świeżości :) Może i Ty coś takiego zastosuj, jak ilość faktycznie przekracza możliwość efektywnej eksploatacji? ;) Wczoraj postanowiłam nie zażyć tabletki, bo pogoda na dziś prognozowana była deszczowa więc pyłków nie ma. I kurcze, od rana w ramach eksperymentu pracuję na czczo i nie mam najmniejszego problemu, żeby się hamować :o A na tych tabletkach - koszmar, ciągły głód, nie jakaś tam chętka na coś dobrego, tylko ssanie na schabowego z ziemniakami czy coś równie wymyślnego :o
  4. Uch, ja zagrzebana, ale się wygrzebuję na chwilę bo dostanę świra :) Stoo laat dla Gabi :) :) :) No to co, jeśli chodzi o prezenty to mi się wydaje, że ewentualna przesada zależy od tego, jak często dziecko zostaje nimi obdarowywane. Myślę, że jeśli dzieje się to 2 x do roku (urodziny i Gwiazdka) to nie ma szansy, żeby to na dziecko źle wpłynęło. Gorzej, jeśli dzieje się tak częściej. Te biedne (emocjonalnie, nie finansowo) bratanki M dostają niesamowite prezenty przy byle okazji albo bez okazji w ogóle (mówi np. o zestawach Lego za blisko tysiąc zł) i w efekcie mimo że mają ledwie około 10 lat nic ich już tak naprawdę nie cieszy. Przychodzą np. z ogrodu, gdzie "szukają jajek" przy okazji Wielkanocy (szwagierka wprowadzi każdy jeden możliwy zwyczaj obcokulturowy byle zachęcić teściów do kupowania prezentów jej dzieciom) obarczone najnowszymi zestawami klocków, Barbie i konsolami i nawet ne chce im się tego rozpakowaywać OIO Chyba najgorsze, co można zrobić, to pozbawić dziecko umiejętności i radości marzenia i wyczekiwania, które tak naprawdę składa się na duży % późniejszej radości z prezentu. Jeśli Gabi nie jest tego pozbawiana (a nie wierzę, że jest ;) ) to nie martw sie powodzią choćby najdroższych zabawek. U nas w BB jest sporo Mikołajów. Imię dobrze się kojarzy nauczycielom (pamiętam z badań, że nauczyciele mając w ręku listę imion wskazywali, że chętnie mieliby Mikołaja w klasie ;) ). Mnie nie przekonuje jakoś, a zdrobnienia są straszne (Mikuś to częste imię dla psa, a alternatywnym zdrobnieniem jest Miki ;) ). No, ale nasz tym sprzed 7 lat (Maksymilian) też ma koszmarne zdrobnienie kojarzące się z psem :D tle, że teraz nasze typy (obśmiewana 7 lat temu Maja) okupują szczyt popularności więc w razie czego i tak bym ich nie nadawała :P Mi ostatnio podoba się Krzyś :) Zawsze też lubiłam imiona z "R", np. Rafał czy Patryk. Tyle, że one są dość twarde. U nas szczyt szczytów. Ostatnio prawie codziennie miałam plenery, ale odrobiłam powodziowe zaległości przynajmniej. Ostatnio kupiłam sobie wielką blendę, 180x120. Przez prawie 2,5h usiłowałam ją złożyć, bo nigdzie w internetowych instrukcjach nie uwzględniono, że blenda może być większa niż użytkownik :P Wypociłam chyba ze 2 litry, a najgorsze, że taka blenda rozpięta jest na stalowym, sprężynującym stelażu który gwałtowinie się "odwija" jak się blednę źle złoży - 2 x tak mi przyfanzolił, że miałam na tyle obydwóch ramion siniaki - jeden ponad 7 cm, drugi długi i chudy na 12 :P zainteresowanym mówiłam, że mąż mnie leje :P już mi na szczęście znikają (najwyższa pora - mija drugi tydzień), ale składały się one na dość żałosny obraz mojej osoby na ostantich plenerach. Bo tak: wszędzie mamy stada komarów powodziowych, kąsających wściekle z najgorętszy nawet dzień (a ja jestem alergik, więc zamiast bąbli mam banie); ja mam szczyt alergicznego pylenia; trwa sezon na kleszcze. Więc wyglądałam po każdym plenerze jak obraz nędzy i rozpaczy - posiniaczona, pobąblona, zasmarkana, a po ostatnim zdjęłam z siebie 3 kleszcze (na szczęście tylko jeden zdążył zacząć się wgryzać). Ale jakie foty Byłam już u alergologa bo się zwolniło wcześniej miejsce i zapisałam się na odczulanie na jesień. Zobaczymy. Dostałam nową kurację - w tym nowe tabletki. Mniej kicham, ale kurczę mam zagwoztkę, bo jestem po nich megasenna i wciąż głodna :o Musze przekalkulować, czy nie lepiej mi jednak kichać... Zeby było śmieszniej, to M też ich spróbował i zaliczył kompletnie inne skutki uboczne - był nadpobudliwy, latał jak króliczek Duracella. Jak czytałam ulotkę to zastanawiałam się, jak to możliwe, że w "częstych skutkach ubocznych" jest zarówno senność, jak i nadpobudliwość - no i sie wyjaśniło :P Po 3 dniach M powiedział, że czuje się odkąd te tabletki bierz, czuje się agresywny i czy nie pisało nic w ulotce na ten temat (specjalnie go prosiłam żeby nie czytał ulotki żeby go nie zasugerować co do możliwych skutków ubocznych). Patrzę, a tam rzeczywiście - w "niezbyt częstych skutkach ubocznych" - "zachowania agresywne" :P Głupia tabletka, a jak mocno wpływa. Najbardziej mnie ten ciągły głód denerwuje, choć senność też dobija. Pierwszego dnia musiałam 2 x się położyć na drzemkę :o ja nigdy nie robię sobie drzemek!
  5. No to co, wgapiałam się w te zdjęcia tak intensywnie, że o mało nie wypaliłam wzrokiem dziury w monitorze, ale nadal za Chiny nie wiem, co o tym myśleć. Niby kształt jest, ale jak sobie próbuję zobaczyć, w którym ten kształt miałby się znajdować miejscu ciała to mi wychodzi, że to niemożliwe technicznie. No chyba, że to po prawej to faktycznie nie ciało, ale jeśli nie ciało, to co?? Wiecie co, tu jest fajny kwestionariusz: http://www.rmf24.pl/raport-wybory-2010/wyboryprezydenckie2010quiz wypełniłam sobie i wyszło mi, że mam głosować na Komorowskiego...
  6. zabulina

    Szukam 30latek

    :D Ale się uchachałam z tym Clarksonem! :D Wiesz, myślałam, że Twojego Męża tak eksploatują "bezwzględni kapitalistyczni wyzyskiwacze", ale jeśli robicie "na swoim", to rozumiem. Bardzo trudno postawić sobie granice kiedy się wie, że to jest dokładne przeliczenie na pieniądze, no i gdy wiadomo, że nie ma gwarancji, czy praca za chwilę będzie... Marysia - bardzo zacne imię
  7. No widzisz, Kochana, właśnie dlatego moje słynne przeczucie w tym przypadku nie mówi mi nic :P też odbiera sprzeczne wibracje ;) Fajny miałam ślub w sobotę. Panna Młoda tak piękna, że mogłabym jej zbudować ołtarzyk, ale nie w tym rzecz. Otóż na miejscu wygrzebuję się z auta, a tam z tłumu gości wychodzą do mnie jacyś szeroko uśmiechnięci ludzie. Okazuje się, że - poza aktualnymi Klientami rzecz jasna - na tym weselu były jeszcze 2 Pary moich "byłych" Klientów :) świat jest malutki, te 2 Pary nawet się nie znały wcześniej chyba. Świetnie było, w przerwie można było pogadać, nasłuchałam się miłych rzeczy :) Super sprawa. I podnosząca morale.
  8. zabulina

    Szukam 30latek

    Gollumica, smutno brzmi to, co piszesz. Rozumiem, że nie ma opcji, aby Mąż zmienił pracę..? Trudno Ci już teraz, a jeszcze trudniej będzie, gdy dostaniesz Kruszynkę... Hania to bardzo ładne imię:) Ale jeśli mieliście inne plany, to się nie sugeruj snem ;) jakby człowiek miał wdrażać wszystko, co mu się przyśni... ;) Lucy, dzięki. Co do sesji dziwnych, to jest jedna zasada - nasz Klient - nasz pan :) Masz rację, że staram się ograniczać PSa. Wychodzę z założenia, że zdjęcie powinno być w 90% gotowe w chwili naciśnięcia migawki. 10% pozostaje na warunki ekstremalne i na retusz. ..czy my się przypadkiem nie znamy? :P ktoś mi powiedział kiedyś coś bardzo podobnego "na żywo" ;) Miłego dnia Wszystkim Ja ledwie dyszę pod stertą zdjęć. 10% pomnożone razy setki bywa bardzo czasochłonne ;)
  9. Ja zaraz po dostaniu Twojego SMSa napisałam SMSa do Agatki :) tylko nie wiem, czy na jej kom, czy na jej męża, bo nie odpisała nic :P A ja jednak w programie nie wystąpię, bo kurczę kręcą jak mam ślub. Akurat jeden jedyny ślub w piątek i akurat wtedy muszą kręcić. :o No, ale kto wie, może i w tym mój Anioł Stróż paluchy maczał... :P
  10. Agatka, może trzeba pomyśleć o systemie podpórek i pasków klinowych? ;)
  11. Nie dali autorstwa Szkoda, że to były czasy gdy dopiero się uczyłam, nie brałam od Młodych kasy i w związku z tym nie podpisywałam umów :P Teraz na taką okoliczność mam już stosowny zapis.
  12. Agatka, jak tam Mały - nadal ma "nocne jazdy"..? Mam nadzieję, że minęła Wam passa złych wydarzeń :( No to co ;) praktycznie wszystko, co miałam do napisania, napisałam w mailu ;) ale mogę się podzielić dzisiejszym wielkim moim zdumieniem. Otóż wróciłam z pleneru i jak zwykle włączyłam sobie satelitę (zawsze jak pracuję nad zdjęciami to lubię posłuchać sobie jakiegoś Discovery czy coś) i coś nacisnęłam źle, bo przebieram się i patrzę, a w telewizorze lecą kurczę moje zdjęcia OIO Okazało się, że włączyłam cuś, co się nazywa Wedding TV (wiedziałyście, że coś takiego istnieje?) i para, którą obsługiwałam, właśnie opowiadała o swoim ślubie - stąd moje zdjęcia. Zastanawiam się, jaka była szansa na to, aby doświadczyć takiego przypadku - włączyć zły kanał akurat w momencie, w którym leci program z moimi zdjęciami OIO ale, jak wspominałam, mam niezłego Anioła Stróża.. teraz będę polować na powtórkę (sprawdziłam w programie, że będzie) bo muszę sprawdzić, czy ktoś z reżyserów łaskawie zaznaczył autorstwo zdjęć :P pewnie nie, ale sobie pooglądam od początku A w ogóle, to ja za niedługo też mam być w telewizji :o opowiadać o swojej firmie i o dotacjach. Nie mam ochoty, ale darmowa reklama nie zaszkodzi. Jak będę wiedzieć dokładnie, to dam Wam cynk na mailal (o ile będziecie zainteresowane :P ).
  13. Już jestem :) No to co, ale masz bliźniaczy wysyp :) Idealną parkę bliźniaków ma MX - chłopiec - blondynek, dziewczynka - czarnulka, wszystko 100% śliczne ;) Chyba macie ładną pogodę, skoro w ogrodzie siedzisz :) U nas znowu - burze, ulewy, masakra ogólna.. jutro ma być - wyjątkowo - ładnie. A od poniedziałku znowu... Agatka, co napisać. Mam nadzieję, że to wszystko się unormuje na poziomie, który będzie dla Ciebie satysfakcjonujący. Łatwo się pisze. Ja si całkiem posypałam ze stresu, bo wdrażam już plan rozwojowy firmy. Sypnęła mi się cera, wyszły uczulenia, no i przeszłam błyskawiczną anginę. Tzn angina była pewnie normalna, natomiast kuracja musiała być błyskawiczna bo jutro -wiadomo - zdjęcia. Co prawda mam w umowie, że jakby co zdjęcia robi w całości M, ale jakoś nie wyobrażam sobie powierzyć zdjęć komukolwiek innemu. Na szczęście już jakoś żyję, tylko słaba jestem po tych antybiotykach. Zawsze mnie zaskakuje, jak precyzyjnie mój organizm wskazuje, co mam jeść w czasie choroby, a czego nie tykać. Przeważnie każe mi nic nie tykać :P ale menu też ustala bardzo dokładnie - prawie zawsze przy przeziębieniu każe mi jeść tylko chleb z cebulą i najostrzejsze zupki chińskie, ale tym razem dał na to stanowcze embargo. Podobnie jak na płukanie gardła nalewkami na alkoholu. Za to kazał mi jeść pieczywo czosnkowe i masę cytrusów, i pić rumianek (???). Zażyczył sobie pomarańczy, a jak już dostał, to uznał, że są za mało kwaśne i wynalazł nową przekąskę - pomarańcze polane sokiem z cytryny :o I jak mu to smakowało! Z tymi cytrusami musiałam uważać, bo nie można ich bezpośrednio dookoła antybiotyku brać, na szczęście miałam taki supermocny, jeden na dobę, więc mi nie wadziło to w spełnianiu zachcianek chorego ciała :P Nie miałabym nic przeciwko, gdyby organizm był łaskawa zawsze wskazywać mi wszystko, czego mu potrzeba, z taką precyzją, i zawsze mi obrzydzać wszystko inne - niestety jak jestem zdrowa, to jestem wszystkożerny odkurzacz. W każdym razie, nie miałam siły siedzieć na kompie.
  14. No to co - żyjesz, czy zostałaś zamęczona? ;) Jaka u Was pogoda..? Niefajnie z tym DVD. A to jest towar deficytowy, trudno będzie taki znaleźć..? ja sobie myślę, że sprzęt lepiej kupować jednak w sklepie. Trochę drożej, ale mniej problemów z wymianą.. choć jak mam na oku jakiś mało dostępny obiektyw to też się w sumie nie zastanawiam i biorę przez www... Moje firanki to firmówki z Ikei obcięte na dole przeze mnie nożyczkami ;) równo nie jest, ale co tam :P Wiesz, myślę, że z malowaniem poradzisz sobie sama - chyba że miałaś na myśli malowanie własnoręcznie ;) my ekipę wpuszczaliśmy po czym wieczorem M przyjeżdżał i mu zdawali robotę. U Was to nie przejdzie bo macie cenne rzeczy, ale upilnować ich dasz radę. Tyle że np. na spacerek nie pójdziesz... ale skoro Gabi byłaby u Dziadków...
  15. zabulina

    Szukam 30latek

    "I nie jest dla mnie pocieszeniem to, że pytania się skończą bo nie możemy, a wszyscy będą na nas patrzeć ze współczuciem " Teraz nie jest, ale za 5 lat będzie :D a poważnie - może sobie inaczej poradzisz, ale u mnie asertywne odpowiedzi na cały głos "to tylko i wyłącznie nasza sprawa" nie przynosiły efektu. Tak, jak pisałam - rodzina M to takie termity, a ja - wredna samica nie chcę się przyłączyć do tych, co znoszą jajka :P A wiesz, że moi teściowie o wnukach mówią "dzieci" łaśnie..? Tp jest taki psychologiczny myk który bardzo konsekwentnie staram się zwalczać i za każdym razie, gdy słyszę, że "jedziemy z dziećmi.." poprawiam ich, mówiąc "z wnukami". Nie naprostuję ich w ten sposób bo widzę ich ze 4-5 razy w roku, ale trochę popsuję poprzecierane szlaki neurolingwistyczne :P
  16. Hehe, pod flamingi? ;) Jeśli tak, to bardzo pasują antyramy 50x70cm. Tak, kupuję właśnie takie. Są bardzo fajne i nie różnią się wizualnie od szklanych, a są dużo lżejsze, poręczniejsze i bardziej bezpieczne. Weź tylko takiego sprzedawcę, któremu w komentarzach ludzie nie narzekają, że źle zabezpieczona przesyłka ;) Jak przyjdą to będą się wydawać jakby matowe - musisz odkleić specjalną folię z obydwu stron tej plexi. Nigdzie o tym nie pisze, więc początkowo byłam rozczarowana :P Do mnie dziś UPS dotarło.
  17. zabulina

    Szukam 30latek

    A po tej rozmowie teściowa jakoś się ustosunkowała..? Zrozumiała..? Było jej chociaż głupio? :P "zabrzmi to patetycznie, ale wydaje mi sie ze to ciagly wybor tej drugiej osoby. bo ja czlowiek odpuszcza i juz mu sie nie chce wybierac, zastanawiac ... to moze nie przestaje kochac, ale przestaje mu zalezec." Dokładnie. Tyle że ja nie uważam że to brzmi patetycznie - patetycznie dla mnie brzmi "miłość ich uskrzydlała i unosili się 2m nad ziemią" ;) Stwierdzenie, że miłość to orka (nieraz ciężka) jest moim zdaniem antypatetyczne ;) Myślę, że nasz związek nie jest taki, jak z Twoim "byłym psychopatą" ( :D ) Aż tak, żeby oddychać bez siebie się nie dało to nie mamy, no i nikt nie ma poczucia ograniczenia. Zawody mamy kompletnie różne, hobby też (poza pływaniem czy windsurfem, ale to też sporty indywidualne raczej ;) ), a gdy spotykamy się ze znajomymi, to częściej osobno, niż razem. Co prawda generalnie nie jesteśmy imprezowi. Obydwoje jesteśmy typem "wartowników" i zwierząt stricte terytorialnych :P najlepiej nam na naszym terenie i zanim się kogoś wpuści to się człowiek 5x zastanowi. Typ introwertyczny. I ostrożny. Nieciekawy chyba ;) Ja dodatkowo "żyję" swoją pracą. Jestem psychologiem - trenerem, prowadzę szkolenia dla grup biznesowych i dla nauczycieli, głównie w Wawie (w ogóle to jestem z Krakowa - Ty, Lucy, też?) ale jestem też fotografem i kocham tą pracę, spełniam się w niej :) Jeśli podacie mi swoje maile (można przez Białą, jeśli się zgodzi Ona ma mój i mi prześle) to podeślę Wam linka cobyście wiedziały, o co chodzi ;) gdy pracuję, to często po 14h dziennie i nie mam czasu dla M. A czasami mam bardzo dużo czasu, i wtedy "kurzodomowię" - wymyślam potrawy i się nudzę :P Generalnie mam swoją firmę i jestem sobie szefem. M pracuje na dobrym stanowisku w dużej firmie i dodatkowo też ma swoją i pracuje po godzinach. Także nie spędzamy ze sobą 24h/dobę ;) Ale mamy mnóstwo swoich rytuałów, np. codziennie zasypiam na jego ramieniu - dzień w dzień, od lat - chyba, że mam szkolenia przez kilka dni i nocuję w Wawie ;) , codziennie rano zaczynamy dzień od pocałunku, mamy swoje określone potrawy na określone dni, a od wiosny do jesieni dostaję regularne, cotygodniowe dostawy kwiatów bez okazji ;) długo by tak wymieniać. To na pewno wynika z naszych charakterów. M jest aż zbyt "domatorski", muszę go czasem wykopać na piwo z kumplami :P M ma w sobie sporo cech "kobiecych", a ja "męskich" - jakoś się w pokręcony sposób uzupełniamy, choć ma to też swoje wady, np. nie mamy jednej "głowy rodziny". Niby fajnie, bo partnerstwo jest całkowite, ale jednak czasem jako baba chciałabym, żeby M o czymś zadecydował sam :P co prawda i tak poczynił wielkie postępy, bo w domu generalnie wychowywano ich na bezwolnych - brat M taki pozostał. Stąd np. M jeszcze musi popracować nad reakcjami w sytuacjach skrajnych, bo przez całe życie miał w tyle głowy, że takie sytuacje u nich w rodzinie rozwiązywał ojciec. Brat M dobija 40tki i nadal z każdą duperelą biega do teścia :D Myślę, że nie idealizuję M, ani siebie. Zaryzykuję, że znamy się jak łyse konie (poznaliśmy się bardzo młodo i to na pewno też ma znaczenie - razem się kształtowaliśmy w okresie, gdy człowiek jest na to podatny) a mimo to bardzo się kochamy ;) Smutne jest to, co napisałaś o tym "koledze od Rolexa" :( jak bardzo podświadomie (albo i świadomie) trzeba nienawidzić znosić siebie i rodziny, żeby tak pogrywać... Rozumiem, co chciałaś powiedzieć, pisząc o tym w kontekście moich teściów i masz rację, choć sytuacja u mnie jest inna - teściowie to nie żadna "'szlachta", owszem, są majętni, ale tak samo moja rodzina (co prawda od moich nie dostałam przysłowiowego talerza na "nową drogę życia" i nie chciałabym - wolę im nic nie zawdzięczać) więc tam nie było nigdy kompleksów na tym tle z żadnej strony, zresztą - moja szwagierka pochodzi z rodziny niemajętnej i niewykształconej, a teściowie ją uwielbiają niezależnie od jej przymiotów własnych - lub ich braku - , bo przecież dała im wnuki ;) Natomiast pochodząc z rodziny - "mafii" lekarskiej od pokoleń pogrążeni są w głębokim przekonaniu, że to jedyny godny zawód na świecie - ze względu na kasę niestety, nie na etos. Teść mój raz dał upust swojemu poczuciu wyższości nade mną po pijaku pytając mnie, "a jakimiż to samochodami jeżdżą psychologowie..?" :o tam wszystko obraca się wokół kasy. Kobity mają rodzić, faceci mają dużo zarabiać. A cel uświęca środki. Niestety kasa poza pracą lekarską to jedyny temat, przy którym teść się naprawdę ożywia. Stąd też nie mamy wspólnych tematów. A jak jest z Twoimi rodzicami, Lucy, i ich reakcją na Wasze starania..? Nie wiem, czy w ogóle masz Rodziców, nie chcę strzelić głupoty.. Gollumica - jak z mamą..? Dziś chyba masz ciężki dzień... mam nadzieję, że nie wywinie Ci jakiegoś numeru pod flagą Dnia Matki
  18. ja dziś ledwo funkcjonuję, jak zwykle po wypadzie do Wawy i z powrotem. Ale wczoraj w ministerstwie udało się ocalić kupry dużej grupie psychologów :) także przynajmniej coś się udało zrobić. Ale nie mogę się jakoś do niczego zabrćc i mam braki poznawcze :P
  19. Nie potrafię sobie wyobrazić tego uczucia :) w zasadzie nawet trochę mnie ono zawsze przerażało - pamiętam jak obserwowałam swoją Mamę z Małą w brzuchu - jak się rozpychała, że widać było stopę :P można było dostać solidnego kopa ;) Pewnie masz rację, że winny kawałek skóry. Nowa torebka już przyszła? Daj znać, czy też się nie "zepsi" bo nie przestałam ostrzyć sobie ząbków na ten model :P ale pewnie jeszcze dużo wody w Wiśle upłynie... choć obecnie niezbyt dobrze takie wyrażenie brzmi.
  20. zabulina

    Szukam 30latek

    ..no, żeby aż zazdrościć, to nie ma co... wolałabym nic od nich nie dostać, a za to mieć odrobinę sympatii czy uwagi. Jeśli nie jesteś lekarzem, wg nich jesteś "podgatunkiem". Dużo by opowiadać i nie chcę Was zadręczać, ale pierwszy rok naszego małżeństwa był przez nich cholernie ciężki. Mieli konkretną wizję przyszłości dla nas (jako tło dla brata M, który jest po tatusiu i w 100% dzięki tatusiowi lekarzem, więc "nadludziem", a my powinniśmy się cieszyć, że łaskawie skorzystamy z ich blasku) i nie uznawali żadnych granic między sobą a nami, bo w tamtej rodzinie nie ma granic - jest "jeden ojciec" czyli teść, a reszta to jego "stado" i wszystko, ale to wszystko jest "wspólne" - w praktyce dobrą ilustracją tego jest fakt, że jest to jedyny znany mi dom, w którym drzwi do łazienek i toalet są..przeszklone na całej wysokości. Powaga. Tam nie ma miejsca na osobowość ani na żadną intymność, ma być jeden pracujący organizm z jednym zawiadującym, jak u termitów ;) oni ze sobą np. nie rozmawiają "tak po prostu". Nic poza pracą lekarską ich nie interesuje. Teściowie do dziś nie byliby w stanie powiedzieć, co dokładnie robi ich drugi syn, albo ja, jakie kierunki pokończyliśmy na studiach itp... A teściowa określiła kiedyś z pogardą psychologia "co to w ogóle za zawód" ;) W każdym razie, budowanie tych granic to był pot, krew i wrzaski. Ale się opłaciło. Uznano odrębność. W efekcie nie jesteśmy popularni, zburzywszy tak misterną konstrukcję, ale poczucie obowiązku teściów powoduje, że i M coś się z pańskiego stołu dostanie. Zresztą, gdybyśmy wtedy nie dołożyli się do budowy kliniki - ich nowego domu - za tamte pieniądze mielibyśmy wtedy działkę, ale to już inna sprawa. Więc nie zazdrość, naprawdę ;) tym bardziej, że gdyby teść miał szansę przehandlować moje zdrowie i życie za jakiegokolwiek wnuka, zrobiłby to bez mrugnięcia okiem. Myślę, że bardzo wielu ludzi ma gorsze stosunki z teściami, ale wielu też ma więcej miłych uczuć do swoich, z wzajemnością ;) przypuszczam, że jesteśmy pośrodku i i tak jestem bardzo wdzięczna losowi. Zgadzam się z Tobą, że wielu ludzi "odfajkowuje" swoje życie. Nie tylko dziecko - generalnie idzie "za schematem" nie zastanowiwszy się nawet przez chwilę. Żeby wyglądało, że jest "normalnie"... Postępowanie tej dziewczyny, o której piszesz, może mieć n motywów - ale pewnie masz rację, że gdyby wszystko, co w życiu do tej pory wypracowała, wypracowane było z pełnym przekonaniem i poczuciem szczęścia, nie miałaby czego szukać w jakimś cieciu... Bardzo mi żal tych dzieciaków :( Niby rozwód to już nie jest sprawa rzadka, ale ja nadal nie potrafię sobie wyobrazić funkcjonowania psychicznego parolatka w takiej sytuacji :( Zwłaszcza, gdy nie jest to pełne ulgi wyzwolenie się od np. pijącego czy agresywnego małżonka, ale taki "głupi powód"... Wiecie co, chyba zawalam Wam topik :P a jeśli post Gollumicy był off topem, to nie wiem, czym są moje wtręty ;)
  21. zabulina

    Świeżo Upieczone Mężatki

    Zaręczona, gwarancja kciuków.
  22. zabulina

    Szukam 30latek

    Czytam sobie, jak piszesz o sobie i swoim związku i myślę, że taki związek ma mocne podstawy. Ktokolwiek myśli, że wielka miłość to ciągłe fajerwerki, szykuje sobie własnoręcznie wielkie rozczarowanie. Nie wiem, czy się ze mną zgodzisz, ale moim zdaniem miłość to jest w dużej mierze pewna postawa. Decyzja. Jakby codzienny wybór. Emocje jej towarzyszą, ale jej nie tworzą.
  23. No to co, sprawdź maila :) Agatka, jak Was tam by była cała "kupa", to inna sytuacja :) masz rację, że na zapas nie ma co tego roztrząsać.
  24. zabulina

    Szukam 30latek

    Biała, a ile godzin jeszcze sobie fundniesz prze czwartkiem? Kurczę, jak Ci się pedały merdają to zdałoby się jeszcze kilka razy usiąść w L-ce przed egzaminem. Mówię jako weteran zdający 4 razy :P któremu w tej chwili także pedały by się pomerdały.
×