Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

zabulina

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez zabulina

  1. Dam, dam - nie mój wlasny wymysł, więc jestem tylko szafarką, a nie strażniczką;) Najlepsiejsze na świecie tiramisu: składniki: 500g serka mascarpone szklanka cukru paczka podłużnych biszkoptów 4 jajka mocny napar kawowy - 2 łyżki (może być rozpuszczalna) w szklance wody ok.100ml wódki i tyle samo amaretoo (albo innego dobrego likieru - jak kto lubi:) ) gorzkie kakao naczynie - najlepiej podłuźne i dośc wysokie, np. brytfanka na keks - a jeszcze lepiej żaroodporne, żeby później widac było ładnie wszystkie warstwy:) wykonanie: utrzeć żółtka z 3/4 szklanki cukru na gładką masę(przemyślenia własne - latwiej pójdzie z cukrem pudrem). Dodać mascarpone i miksować na wolnych obrotach do uzyskania jednolitej masy. Białka ubić z pozostałą 1/4 szklanki cukru. Połączyć z masą - delikatnie. Zrobić napar z kawy, CAŁKOWICIE go wystudzić. Dodać alkohol. W tak przygotowanym płynie nurzać biszkopty (króciutko! około 2 sek, inaczej się rozkałapućkają). Układać na dnie naczynia wartwę namoczonych biszkoptów - jeden koło drugiego. Posypać kakao. Na to część masy (gdzieś 1/3 - zależy od naczynia). Znowu kakao. I znowu biszkopty. I znowu kakao. I znowu masa.. do wyczerpania:) Na górze powinien być krem i kakao. I teraz najtrudniejsza część :( po tym, jak już wszystko jest gotowe, już się wylizało garnek i wiadomo, jakie to pyszne, trzeba to szczelnie owinąć folią i włożyć do lodówki - na minimum 5 godzin, ale o niebo lepsze jest na drugi dzień! :( to była próba charakteru :P UWAGA WŁASNA - następnym razem zrobię je bez białek. Utrę całość cukru z żółtkami. Białko, choćby sztywne jak nie wiem, po jakimś czasie trochę się upłynnia i psuje efekt wizualny, a w sumie nie dodaje smaku. Smacznego ;)
  2. no to co - bo widzisz, to się nazywa talnet :) iektórym nie trzeba poradników, a innym nawet poradniki nie pomogą ;) Hehe- rozsmieszyłaś mnie tym opisem Gabi przychodnianych perypetii :D Pamiętam, jak byłam na szczepieniu z moją siostrą. Siedziało na krzesłach chyba z 10 mam z dzidziakami. I nagle z gabinetu dobiegł rozpaczliwy krzyk niemowlaka. I to było naprawdę komiczne - obserwować, jak jeden po drugim, niczym klocki domina, te dzieciaki zaczynały ryczeć :D To podobno głęboko zakodowany mechanizm ewolucyjny - robić alarm, jak coś zagraża;) A jak mi już siostra urosła, do rozmiaru \"chodzącej\", to upała się, że do gabinetu na szczepienie chce wejść sama. Po jakiejś sekundzie patrzę, a tu drzwi gabinetu się otwierają, i fruuuu! tyle ją widzieli :P a sporóbujcie sobie złapać zdesperowanego 4latka :P Dianusia - pod lampę marsz! naświetl się porządnie i wykurz ta deprechę! ;) Holly - ostatnio wspominałyśmy z moją kuzyneczką, jak mieszkałam pod samym Wawelem i urządzałyśmy sobie babskie spacery nocą po bulwarach:) zastanawiając się, jak będzie wyglądać nasza przyszłośc za lat, powiedzmy, 10 :) Fajne są takie wspomnienia! Co do Twojej przygody - opowiem Wam kawał:) Dwóch mechaników samochodowych pracuje w warsztacie. Nagle podchodzi do nich atrakcyjna blondynka i nieśmiało mówi: - Przepraszam bardzo.... mam problem.. zatrzasnęłam sobie kluczyki w samochodzie.. a mam tam w środku torebkę, klucze, wszystkie rzeczy... na szczęście zostawiłam lekko uchylone okno - czy mają panowie jakiś kawałek drutu, żebym mogła go wepchnąc przez okno i wyciągnąć sobie kluczyki ze stacyjki..? Mechanicy spoglądają na siebie, w końcu jeden mówi: - Mamy taki drut, ale wie pani, ja może lepiej pójdę z panią - spróbuję pani pomóc. I poszedł z blondynką. Drugi mechanik w tym czasie wrócił do pracy. Po chwili patrzy, a ten pierwszy wraca do warsztatu, zataczając się ze śmiechu. - Z czego się śmiejesz??? - pyta - A, bo ta baba tym drutem próbuje wyciągnąć kluczyki ze stacyjki... - mówi pierwszy, krztusząc się ze śmiechu. - No i co w tym śmiesznego?? - Bo widzisz, w samochodzie siedzi druga blondynka i dyryguje: \"trochę niżej..\" \"teraz trochę w lewo...\" :)
  3. No to co - masz już co najmniej dwuosobowy fanklub ;) :D Powiem Wam, że wcale nie narzekałabym na bezczynność, gdyby nie pogoda :( w Katowicach już chyba drugi tydzień upływa bez jednego promyszka słońca - ciemno, ponuro, dżdżysto... Gdyby było słoneczko, poszłabym w teren z aparatem, zapolować na jakieś miejskie ujęcia. A na taką wilgoć mojego \"maleństwa\" nie wezmę...
  4. Czesc Kochane! Mam dość :( Nie nadaję się na lenia!! Chyba to brak genetycznych predyspozycji :P Kiedy skończył mi się młyn związany ze zdjęciami, kiedy harowałam po12-14 h/dobę, pierwszy tydzień luzu był naprawdę świetny:) Ale teraz mam już dość. Naprawdę nie sądziłam, że bezczynność może tak wkurzać! Robię coraz bardziej wydumane dania (wczoraj zrobiłam tiramisu, które, cytując pewnego poetę: warte jest oblężenia ;) ), zrobiłam kilka naszyjników, zaległości czytelnicze nadrobiłam i nromalnie zaczyna mi to działać na nerwy :P A tu z jednej niepewności w drugą - M już wie, że zostaje w tej pracy w Krakowie, więc teoretycznie powinniśmy zaraz się przeprowadzić i mogłabym szukać pracy. Ale okazało się, że znajomi rodziny mają do wynajęcia śliczne mieszkanie, tyle, że od stycznia dopiero :( Minusy: - jest duże, 70m, troche za duże jak na nasze potrzeby, ergo - będzie też zapewne odpowiednio drogie, pewnie nie mniej, niż 1500 miesięcznie. Wolałabym mniejsze i taniej. - kolejne 2 miesiące siedziałabym w Katowicach, a M musiałby nadal dojeżdżać - a choć on nie narzeka, to ja widzę, jaki jest skonany.. Ale są też plusy: - gospodarze są pewni i nie zrobią nam żadnego \"numeru\" -jest dobrze zlokalizowane - no i ładne. Więc teraz M rozgląda się za jakimś mniejszym mieszkaniem, a jeżeli się nie uda, albo jeżeli mieszkanie znajomych będzie tańsze, niż przypuszczamy, czekamy do stycznia.... Myślę sobie, że mogłabym w tym czasie przygotować jakiś szkic badań do pracy doktorskiej.. problem w tym, że kompletnie brak mi na razie entuzjazmu, który pamiętam z pisania pracy mgr. Może mi ten dr nie jest potrzebny? Holly - sezon na dynie w pełni:) Maila zaraz podeślę. Rozumiem, jak to miło zarabiać własne pieniądze... ale myślę też, że kiedy zostałabyś w domu przy dziecku na jakiś czas, wcale nie miałabyś poczucia, że mniej wnosisz w rodzinne.. dobra;) No to co - uważam, że powinno się Twoje wypowiedzi wydrukować, powielić w ilości dużej, zrobić z nich jakąś książkę i nakazać przyszłym mamom jej lekturę :D Niewiele osób tak świadomie i mądrze przeżywa rodzicielstwo... a_guu, będziemy trzymać kciuki, wiesz, że u nas to naprawdę działa;) Dianusia - łączę się z Tobą we frustracji spowodowanej brakiem \"roboty\" !
  5. aaaaapilne !!!!ODDAM ZUPĘ Z DYNI ZA MAŁEGO KOTKA!!!!
  6. Hmmm. pewnie narażę się tym z Was, które ostatnio nie mają czasu (więc chyba wszystkim :D ;) ) ale muszę stwierdzić, że posiadanie odrobiny tego cennego szostego wymiaru ma swoje wieeelkie zalety:) Wreszcie mogę wyszaleć się kulinarnie po miesiącach wcinania pizzy :P i trochę dopieścić męża. Właśnie ustaliłam menu na dziś - zupa dyniowa i panierowany cemmembert (piątek!) :) jak któraś chce przepis na genialną zupę dyniową, to mailnijcie:) Na razie idę walczyć z dynią w mojej naj-nieulubieńszej części, czyli obieraniu :P
  7. Witajcie, Kochane! Kasiak, jak dobrze, że jesteś - już się zastanawiałam, co z Tobą:) Gratulacje dla Kuzynki - moja kuzynka - w dwupaku - jeszcze nie zna płci, a ja mam trzymać kciuki za dziewczynkę (choć myślę, że będzie chłopczyk;) ). No to co - wiesz, ale po głębszym przemyśleniu doszłam do wniosku, że to dosyć przerażające - ten podatek. Czy on ma kurczę zostać na zawsze, czy tylko jako rozwiązanie na ten szalony boom cenowy? Bo przecież to kurde bez sensu, żeby oddawać 1/5 wartości!! Czy oni nie widza, że właśnie takie przepisy powodują też wzrost cen mieszkań na rynku wtórnym?? Holly - nie, treserką nie... po pierwsze, ja mam największego fioła napunkcie malutkich kotów, a tresura to zadanie na wiele miesięcy.. a po drugie, koty to indywidualiści, nie znoszą, jak coś im się każe, łażą swoimi ścieżkami (za to zresztą je uwielbiam) i współczuję osobie, która podjęłaby się ich tresury;) No właśnie M też pracuje w okolicy Łobzowa, a lokum będziemy wybierać ze względu na niego - ja będę szukać połowy etatu, bo inaczej nie dam rady ze zdjęciami. Hmm.. powiem Wam, że jakoś mi się nie uśmiecha wizja wynajmowania, zawsze to jednak bezpieczniej na własnym... no ale ten rok - dwa przeżyjemy.... Zgadzam się z Holly w kwestii wizyt w domu raz na miesiąc.. choć nasz docelowy dom stoi bardzo blisko jednych i drugich rodziców.. może dlatego na razie nas tak nosi :P
  8. Agata, Ty sadysta jesteś, że się z tego cieszysz ;) niestety, my tak mamy z M - jak nas długo nie ma w BB, gdzie mamy Pindżura, to jesteśmy \"na głodzie\" kota :P a moją wymarzoną pracą byłaby \"odchowalnia\" małych kociaków:) dają mi takiego 2 miesięcznego, ja go ładnie wychowuję, uczę dobrych manier i oddaję podrośniętego ;) szkoda, że nie ma takiego zawodu :P
  9. zabulina

    Świeżo Upieczone Mężatki

    Alice, nawet mnie nie strasz... za parę tygodni mnie też czeka przeprowadzka po 3 latach mieszkania, na samą myśl robi mi się słabo :O a o odpisywaniu nawet nie myśl w takich warunkach!
  10. No to co - co nagle, to po diable. Wszędzie się teraz słyszy, że ceny mieszkań zaczynają sie normalizować, i ten proces jeszcze trochę potrwa. Nie jestem znawcą, ale jeżeli słuchać tych, co tak mówią, to ceny powinny być za niedługo jeszcze lepsze. Co do ustaw... to powiem Ci, że byłam w autentycznym szoku, gdy jako (chyba?) nastolatka dowiedziałam się, że za spadek czy darowiznę od rodziców też się płaci!! Przecież oni całe życie harują i płacą podatki (moi akurat są fanatykami kryształowej uczciwości i nawet złotówki nie zatają, przez co ciągle mają kontrole, bo kto to widział odprowadzać takie kosmiczne podatki..) o tu trzeba płacić jeszcze! Teraz, kiedy te przepisy się zmieniły, i jeszcze notariusze potanieli, obydwie nasze rodziny na gwałt przepisują na dzieci swój dobytek przeznaczony docelowo dla nich, rozumując (może zresztą słusznie), że to eldorado darowiznowe nie potrwa długo.
  11. zabulina

    Świeżo Upieczone Mężatki

    Martaanna, neska - bardzo dziękuję za maile! Od- mailowałam:) nie tracę nadziei, że jeszcze któraś z Was napisze ;) A_guu, widzę, jeszcze w dwupaku? :) już za chwileczkę, już za momencik.. ;) Validos - bardzo mnie zasmuciła ta historia, którą opisałaś :( Człowiek nie zdaje sobie sprawy, ile ma szczęścia, dopóki nie zobaczy czegoś podobnego :( Ja taki szok przeżyłam, kiedy pracowałam jako wolontariuszka na oddziale naurologii (jestem psychologiem) i tam się napatrzyłam... nie zapomnę nigdy dziewczyny, która pewnego ranka obudzila się i stwierdziła, że jest sparaliżowana od szyi w dół - ot, tak! Jakie ona miała przerażenie w oczach.... Trochę też z aoutopsji znam takie wrażenie, że \"jak to możliwe\", wtedy, kiedy ktoś spotyka śmierć \"bez kolejki\", w młodości. W moim bliskim otoczeniu dziewczyna umiera na raka piersi, zostawiając dwójkę maleńkich dzieci... to nie jest rzecz, z którą po ludzku można się \"pogodzić\". Moim zdaniem trzeba odczytać znaczenie, jakie taka śmierć może mieć dla Ciebie, nawet, jeżeli nie oznacza to pogodzenia się z nią.. u mnie w rodzinie wszystkie kobiety biegają teraz regularnie na badanie piersi, czego wcześniej nie robiły.
  12. No to co - a jeżeli ten podatek będzie - to i tak sprzedacie to mieszkanko..? A może on nie dotyczy mieszkań obciążonych kredytem?? Agatko - nie wiem, czy toksoplazmozą można zarazić się tylko raz, czy to nie jest tak, jak z grypą - różne szczepy można złapać.. lepiej niech sie Wi faktycznie kotów wystrzega.. a mi sie dziś śniło, że dostałam kotka bardzo podobnego do Tequili;) Jak zobaczyłam na mapce pogodowej ten front nad Polską, to się trochę uśmiałam:) Faktycznie - No to co miała wczoraj piękną pogodę, a my z Holly - szkoda gadać. Front dzieli Polskę równiutko na pół, rzadki widok :P Miłego dnia - tym z obydwu stron frontu!
  13. Agatka - cudna, cudna, cudna, cudna! Allle cudna!! Holly - chyba z ta komisją to jest tak, że jest to błąd, który popełnia się jeden, jedyny raz w życiu;) Kochana, mam do Ciebie prośbę - jakbyś usłyszała od kogoś znajomego, że ma do wynajęcia mieszkanko w Krakowie (najlepiej gdzieś w okolicy Łobzowa, ale niekoniecznie - byle nie w samym centrum) to daj mi znać, dobrze? Pewnie takie cuda się nie zdarzają, ale kto wie;)
  14. Agatka, ależ Ci zazdroszczę!!! Jak ja widzę małego kota, to robię takie cyrki, że aż wstyd - chyba mało która kobieta robi takie przedstawienie przy małym dziecku, jak ja przy małym kocie :P Tequila jest stanowczo najfajniejsze! :D Ja o takiej codziennej kapieli mogę tylko pomarzyć - jak pisałam, mamy kabinę, więc wrzatkiem się tylko prysznicuję, a to jednak jeno namiastka kąpieli... marzyłam o wannie jabardziej gorąco, jak dojeżdżałam na studia do Krakowa, w pociągach tradycyjnie nie grzali, była zima stulecia (kolejna) i wracałam w postaci sopla lodu:P Wtedy to marzenie o wannie było w zasadzie namacalne. Nic, odbijam sobie jadąc do rodziców - zapuszczam jacuzzi, włączam bicze wodne i rozpuszczam się - tak jak Ty - z książeczką, dokładnie i długo :)
  15. Cześć Dziewczyny, co to za cisza?? Wi - sądząc po Twoim zdziwieniu wnoszę, że nie będziecie mieć korytarza... chodzi mi o to, że w dużych blokach często po wyjściu z windy trzeba jeszcze otworzyć kluczami drzwi korytarzowe prowadzące do kilku mieszkań. Tak było w bloku, w którym mieszkałam jako małe dziecko (na 18tym piętrze :P ). Na tym korytarzu trzymało się wózki, rowery itd. Ale w mniejszych, nowych blokach widziałam jeszcze inne rozwiązanie - np. u mojej kuzynki - zaraz koło drzwi wejściowych do bloku znajduje się spore, zamykane na klucz i dostępne wszystkim mieszkańcom pomieszczenie, w którym trzyma się właśnie wózki i rowery. Opony zimowe raczej \"nie przejdą\", ale w sumie z wózkiem to duże udogodnienie. Może zorientuj się u dewelopera, czy czegoś takiego Wam nie szykują? Ja dziś czytam sobie Kapuścińskiego siorbiąc herbatkę zieloną:) Nigdy za nią nie przepradałam, ale jedna z \"moich\" Panien Młodych, mieszkająca teraz w Irlandii, sprezentowała mi taką pyszną irlandzką herbatkę, że palce lizać:) Zbieram siły, bo zapewne za 2-3 tygodnie zacznie się przeprowadzkowy cyrk.. a później - szukanie pracy w Krakowie. Ale póki co mam czas nadrobić zaległości książkowe :)
  16. Wi, wiesz, ale ja trochę nie kumam - my też mamy mieszkanie 50m2 i mam wrażenie, że tu jest strasznie dużo miejsca. Mamy bardzo dziwny rozkład mieszkania, ale miejsca naprawdę jest sporo. Mamy 3 pomieszczenia, z których jedno jest bardzo duże (jak na nasze potrzeby) i przechodnie, jedno - mniejsze (ale i tak mamy tam pełno-wyposażoną sypialnię z łóżkiem 2x2m) i mamy taką \"kanciapę\", w której własnie siedzę - bez okna, pierwotnie była to taka \"komórka\" ale my pomalowaliśmy ją ładnie (czerwone ściany w żółte kropki;) ) i mamy tu coś w rodzaju \"biura\", duże biurko z komputerami, szafa, pudła z Ikei - i jest luz. Duży mamy też przedpokój (za duży), małą ale dobrze urządzoną kuchnię, w łazience - kabina, ale pralka spokojnie też sobie stoi... i jak tak myślę, to naprawdę nie ma co narzekać na 50metrówki:) Powiedziałabym, że to w sam raz dla nas, sprząta się szybko i sprawnie... gdyby lokalizacja naszego mieszkania była lepsza, pewnie byśmy w nim dłużej zostali. Ale wracając do sprawy - naprawdę uważam, że stosując rozwiązania mądre i wielofunkcyjne, nie gromadząc setek drobiazgów, w takim mieszkaniu można sobie bardzo fajnie żyć:) spokojnie wystarczy te 17m na aneks kuchenny. A co do trzymania np. wózka - przecież będziecie chyba mieli zamykany na klucz korytarz..?
  17. Cześć A_guu! Cześć Kasiak! A_guu, no, to zaczynamy odliczanie! :D Wyobrażam sobie, jak wszyscy dookoła Ciebie muszą teraz chodzić na paluszkach;) w końcu - to wielkie wydarzenie! Kasiaku - łatwo to Ty nie masz, ale dobrze sobie radzisz:) Myślę, że jeżeli już na samym początku ciązy byłaś taka dzielna - a wtedy było najmniej różowo - to raczej już nic Cię nie złamie :) Wi -przypomniałam sobie czytając Kasiaka - ja też uważam, że brak piwnicy to nie tragedia. My w naszym mieszkaniu też nie mamy niczego takiego - i powiem Ci, że to wymusza niejako trzymanie w domu klaru i porządku, zapobiega zbędnemu \"chomikowaniu\". Rzeczy typu opony zimowe trzymamy u teściów albo moich rodziców (mają domy z piwnicami i strychami - i jakbyś zobaczyła, co tam czasem można znaleźć z powodu takiego \"chomikowania\", to byś padła ;) ), i mimo że jest to 80km, to naprawdę nie odczuwamy z tego tytułu żadnych komplikacji. A przetwory - też przecież nie robi się tego na tony:) no, chyba że jesteś absulutną przetworomaniaczką;)
  18. Cześć Kochane! Przepraszam, że nie przeczytałam, co naskrobałyście - nadrobię - ale dzisiaj tylko się medluję - półżywa. Dobiła mnie demokracja :P :P :P Nie wiem, jakim cudem dałam się ojcu wmanewrować w członkostwo w komisji wyborczej, ale to był zdecydowanie ostatni raz w życiu :P pobudka 4,20, a liczyć skończyliśmy o 3 w nocy - szalona frekwencja, mieliśmy w komisji 1700 uprawnionych, a przyszło ponad 1200 - fajnie, zwłaszcza rezultat mi odpowiada, ale czemu to wszystko trza na piechotę liczyć, każdy głos na kazdego kandydata, po dwa razy, żeby się nie machnąć... matko... nie mogliby tego zrobić tak, jak na zachodzie - komisja tylko weryfikuje dane (to jest przecież główne zadanie), a w kabinach czekają sobie takie głoso-maty, coś jak bankomaty, i wszystko odbywa się automatycznie... Ziieeeeewww.... Jeszcze mam w uszach te wszystkie nazwiska, dyktowane i liczone, zwłaszcza senatorów - chyba ich znienawidzę :P do napisania jutro.. papa....
  19. Hejo Kasiak, doszło:D Fajny ten Twój mały facet;) Dziewczyny, mam prośbę - jak przesyłacie zdjęcia Dzieciaków, dołączcie też zawsze jakieś zdjęcie, gdzie jesteście też Wy:) Dzieci dziećmi, ale miło byłoby Was także zobaczyć:) Np. Kasiaku Ciebie to tylko mogę skomentować, że ładny kolor włosów, bo nic więcej nie widać;) Buziaki!
  20. Agatko - tak to już wygląda, że nie da rady inaczej, zwłaszcza na przysiędze :) Ale jak już siądą, to można;) To niestety wynika z praw logiki - żeby zrobić zdjęcie \"ąfas\", trzeba stać PRZED kimś, a to w Kościele (gdzie przed Młodymi jest już tylko prezbiterium, a co się z tym wiąże - zakaz włażenia tam dla fotografa) ale ludzie zdają sobie z tego sprawę:)
  21. Agatka - jak tak patrzę na tą kociczkę, to mi jeszcze przyszły \"same\" 2 propozycje: - Mina - Kara Fajne, nie spotkałam kotów ani psów o takim imieniu, i każde ma co najmniej 2 znaczenia:) No to co - to normalnie rozpusta!:D 40 + 50 min dziennie!!!! I co Ty robisz z takim nadmiarem czasu? ;) Mailika Ci wysłałam;) Agatka - starm się robić tym dziewczynom takie zdjęcia, żeby ładnie wyglądały:) Jako kobieta wiem, czego dziewczyna na swoim zdjęciu absolutnie nie chce, i myślę, że dobrze mi wychodzi, bo wiele z nich mówi, że albo się na zdjęciach nie poznaje (to akurat dyskusyjne;) ) albo, że to pierwsze zdjęcia, na których ładnie wyszły :)
  22. Mi ona wygląda na Figę :) dobra, dam Wam odetchąć, bo widzę, że strone zdominowałam;)
  23. No tak - też nie doczytałam;) już wiem:) wygląda jak bliźnieczka Pindżura!!
  24. Agacia, zdjęcia boskie, ale kotki są dwa - który to Twój \"docelowy\" :) ?
  25. Hehe - i gros mojego pomyślunku odnośnie tej strony szło w kierunku, jak ludzi Tobie podobnych zmusić, żeby otwierali wszystko, jak trzeba ;) :D Jak widać - skutek różny;)
×