Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

artemika

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. topik makabrycznie dołujący... ale chyba potrzebny... w maju minie drugi rok, jak zmarł mój tata... zachorował niespodziewanie, on - najzdrowszy z całej rodziny... miał w sobie \"tykająca bombkę\", o której nikt nie wiedział, a nawet jakbysmy wiedzieli, to medycyna nie daje duzych szans... kiedy to się stało, próbowałam mu pomóc... nie wiedziałam wtedy, że moja reanimacja przedłuzy mu jedynie zycie o 12 dni... 12 dni koszmaru... oddziały intensywnej terapii sa koszmarne... siostra - lekarz, która patrzy razem ze mną, jak nasz tata odchodzi i nic nie może zrobić... siostra w 2 miesiącu ciąży z pierwszym dzieckiem - tata tak się cieszył na wnuka... ale ta radośc prysnęła po miesiącu... ja - zaledwie 20letnia i pólsierota... nie jest prawdą, że czas leczy rany, nigdy nie będzie dobrze... to czcze gadanie... boli tak samo czy to jest dzień, miesiąc, czy rok później... nigdy się z tym nie pogodziłam, nie wiem nawet, na kogo powinnam byc zła... a pustki w domu znieść nie mogę... nie chcę od nikogo rad, pocieszania, zamknęłam się całkowicie w sobie... bo to był tylko mój tata, tylko ja miałam z nim takie relacje i nie ma drugich takich jak my... nikt się nie powienien mądrzyć... jesli ma się serce, to ono będzie bolec juz zawsze... famfaramfa - to, co czujesz, jest tylko twoje... nie pozwól nikomu tego spłycić i miej nadzieję - nic więcej nam nie pozostało... całą naszą miłość i dobro... - smierć odebrała nam wszystko...
×