Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

ingeborga

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez ingeborga

  1. Też generalizujesz. Wybacz ale nie każda kobieta ma klasę i umie pozwolić od siebie odejść. Wybacz ale nie wierzę że opisywane tu często kobietki które wydzwaniają do byłych żon z jakimiś durnymi pretensjami i zakazami, czy traktują dzieci męża jak coś co trzeba jak najszybciej wymazać z pamięci ich samczyka, jeśli on kiedyś odejdzie to będą umiały zachować klasę i niczego nie będą utrudniać czy pogrywać dziećmi. Co do jednego masz rację, winien jest facet. To on nie umie się dogadać, to on nie umiał być na tyle rozsądny by nie wiązać się z kimś odpowiednim. Ale nie zawsze jest tak że jak jedna strona ma klasę to druga umie to docenić.
  2. Młode prawie wszystkie (może ustal sobie jakiś nick, łatwiej będzie odpowiadać), nie wiek metrykalny jest ważny, ale wiek emocjonalny, umysłowy. Każda kobieta, która uważa że zakazami, nakazami, pretensjami i złością coś wygra jest przegrana na wstępie. Tak samo była, aktualna i przyszła. Oczywiście młodziutkie dziewczyny łatwiej przyjmują postawę albo po mojemu albo wcale ale nie tylko młode. Czasami właśnie, niby dojrzała, Ex myśli że jak będzie grała dziećmi, jak będzie utrudniała życie mężowi to on do niej wróci, albo chociaż pożałuje. A czasami nowa (też przecież nie zawsze bardzo młoda) próbuje awanturami, złością i pretensjami zlikwidować z życia partnera wszystko co byłe, jakby wymazanie jego przeszłości miało sprawić że będzie bardziej jej. Ta niunia, jak ją nazywasz, jest właśnie osóbką która myśli że jak on będzie z nią więcej to będzie z nią bardziej. Takie kobiety walczą z byłymi żonami, niewspólnymi dziećmi, rodzicami, kolegami, przyjaciółmi, pasjami, a czasami nawet pracą, bo to odciąga od męża od bycia z żoną, ciągle, i ciągle, i ciągle, i non stop... aż do obrzydzenia!
  3. Moskito, jeśli chodzi o rady na temat pracy dzieci to, moim zdaniem, przesadziłaś. Dla tych dzieci jesteś osobą obcą i nie masz prawa ich wychowywać, wtrącać się w ich życie. Ja także uważam że dziecko w pewnym momencie powinno zacząć się usamodzielniać, zbierać doświadczenia, dorabiać do kieszonkowego, czy jakiś droższych osobistych inwestycji, ale nigdy w życiu nie odważyłabym się poradzić mężowi by jego dzieci poszły do pracy. Przyznam Ci się że jakby mój mąż zbyt lekką ręką wydawał pieniądze to ja bym się nie przejmowała tylko kupowała co mi na dziecko i dom potrzebne, pozostawiając jemu kłopot co zrobić jak za dużo wydamy i na czym zaoszczędzić. No cóż, chyba nie będzie oszczędzał na Waszym dziecku...
  4. A co do dzieci, to mówić że dzieci są zawsze dobre może tylko ktoś kto nie spotkał dziecka manipulowanego. Oczywiście zdarzają się wypadki że dziecko potrafi się temu przeciwstawić i nie przesiąkać ale gdy oboje rodzice traktują dziecko jak rzecz a nie człowieka to skąd ono ma wiedzieć co jest dobre co złe i że nikomu nie wolno robić przykrości?
  5. No cóż... bierzesz na siebie ciężar związku z niedorostkiem, zważ czy łatwiej Ci będzie trwać czy odejść. To Twoja suwerenna decyzja, która może rzutować na całe Twoje życie. Ja osobiście nie wierzę że można być szczęśliwym nie znosząc najbliższych swojego męża.
  6. Moskito, urodzenie dziecka raczej nie zmieni Twojego męża ale może zmieni Ciebie. Liczę na to że gdy będziesz matką będziesz miała więcej siły by o godność swoją i tego dziecka walczyć. Tylko, błagam, nie przesadź!
  7. Kloska, jakbym nie była w stanie współistnieć z dziećmi mojego męża to bym odeszła. Nie wolno niczego robić na siłę. Te dzieci zawsze będą jego dziećmi, zawsze będą w jego życiu, a wiec i w Twoim. Jeśli nie potrafisz ich akceptować to odejdź, bo rodziny męża nie powinno się traktować jak powietrze, nie powinno się stwarzać pozorów, powinno się starać z nimi ułożyć życie tak by ani siebie ani ich nie ranić. A co do wtrącania się, to można tylko tyle na ile ojciec pozwala. Akurat ja często wyrażam zdanie o dzieciach M ale tylko dlatego że on mnie o nie pyta. Natomiast nigdy, za nic w świecie nie zwróciłabym osobiście uwagi jego dzieciom, choćby nie wiem jak rażąco się zachowywały (chyba że ich zachowanie uderzałoby mnie osobiście albo kogoś z mojej rodziny a ojca ich nie byłoby w pobliżu). Od wychowywania są rodzice, nie ich partnerzy!
  8. Na radykalne decyzje co do partnera rzeczywiście za późno ale przecież nie co do życia. Nie musisz, jak on idzie na spotkanie z córeczką, zostawać w domu, możesz iść gdzieś sama bez niego. Ja wiem ze teraz ze względu na zaawansowaną ciążę a potem malutkie dziecko będzie trudno ale wszystko się da zrobić jeśli się chce. W ciąży możesz iść do kina albo na babskie ploty do jakiejś kumpelki. Do małego dziecka można zatrudnić opiekunkę (nawet jeśli to kosztuje to warto, albo dlatego warto) albo podrzucić dziecko teściom (też będzie ich wnukiem ;)). Musisz zacząć żyć własnym życiem, by miał świadomość że jak Cię zostawia samą to Ty się w tym czasie świetnie bawisz... i baw się świetnie i opowiedz mu czasami jak bardzo :D
  9. Nie całkiem tak, ja używam określenia „dom byłej żony”, bo tak go ona określiła gdy zabroniła mu bywania w jej domu. Natomiast co do córki, to najwyższy czas by 20-letnia kobieta jaką jest pasierbica Moskito zobaczyła jak życie naprawdę wygląda i nauczyła się radzić sobie ze swoimi uczuciami, bo jak się ją będzie za długo chronić to dziewczyna na zawsze zostanie społeczną kaleką. I nie chodzi o podejrzenie zdrady z Ex, raczej o uczucia ojca którego świadomy wybór jest przez dzieci negowany i żony ojca którą przez niedojrzałość rodziców skazuje się na społeczne nieistnienie. Nie zaprasza się na urodziny wuja bez żony, dlaczego zaprasza się ojca bez małżonki?
  10. A ja rozumiem Moskito. Rozumiem że źle się czuje odsunięta poza nawias części życia jej męża. Ale może dlatego rozumiem że choć sama nigdy nie prosiłabym mojego męża by nie szedł na imprezę do domu jego byłej żony, to wiem że on sam by tam poszedł jedynie złożyć życzenia (dać prezent) i od razu by wyszedł. Mój mąż pojmuje małżeństwo jako związek wobec wszystkich, więc jeśli gdzieś nie jest zaproszony z żoną to pozostawać tam nie będzie, nawet jego dzieci muszą się liczyć z tym że nie jest sam.
  11. Porzucona córko, jeśli mama nauczyła Cię wypowiadać się o innych ludziachper \"gówno\", to nie dała Ci dobrego wychowania, jeśli ojciec to sam sobie jest winien.
  12. Też racja powinnam była znaleźć takiego 50-letniego prawiczka, albo co najmniej kawalera :)
  13. Wiem, że wyrządziłam jej krzywdę, mężczyzna który był nieszczęśliwy z nią jest szczęśliwy ze mną. A ja naprawdę staram się nie ziać nienawiścią, tylko jakoś na miłość do Niej brak mi sił :)
  14. Czepliwcu, wiesz... wisiałoby mi to gdyby nie dotykało mnie, a dotyka i póki nie przestanie nie mogę po prostu olać ani obiektywnie patrzeć z boku. Jak dzieci się usamodzielnią i jej wyczyny nie będą dotykać mojego M jako ojca to sobie będę spokojnie patrzeć i myśleć „co jeszcze Ona wymyśli?” Choć niedawno, po jednej z naprawdę efektownych akcj,i moja koleżanka powiedziała że gdyby Exia nie miała takiej cudownej osobowości to pewnie M by się z nią nie rozszedł. Staram się patrzeć na świat przez pryzmat tego stwierdzenia... ale ponieważ jestem baba i wygadać się potrzebuję, więc piszę na cafe :)
  15. Czepliwcu, nie wiem czy traktował ją jak człowieka ale wiem jak traktuje wszystkich ludzi wokół. Tak jak wiem, wprawdzie z nieobiektywnych relacji, jak on się zachowywał gdy byli razem. Wiem też że próbował wyciągnąć rękę, bo byłam świadkiem wielu prób. Tak, nic nigdy nie jest jednostronne, wiem że wiele wad ma, jestem z nim i przynajmniej część tych wad znam. Natomiast nie rozumiem jak może matka wykorzystywać dzieci by odegrać się, pokazać, uprzykrzyć życie ojcu. Ale może dlatego że nie jestem matką, więc nie rozumiem głębi tej miłości ;)
  16. Oczywiście że jej nie znam. Choć uważam że znam pewne fakty obiektywne (jej własne listy są chyba obiektywne?). A co do pozwów to ja nie mam nic do samych pozwów tylko do tego czym motywuje konieczność podnoszenia alimentów (a jednym z podstawowych argumentów jest to że ja więcej niż ona zarabiam, choć ja pracuję więcej niż ona) i nie mów mi że każdy sąd uzna to za bezpodstawne roszczenie, wszystko zależy od uznania sędziego i nie mam pewności czy kiedyś trafimy na sędziego który uzna że z mojej dodatkowej pracy mam utrzymywać nie moje dzieci. A co do życia swoim życiem i cieszenia się swoim facetem to niby jak w sytuacji gdy on ma ciągłe problemy i kłopoty, gdy wciąż ma jakieś przykrości? Wyobrażasz sobie że żyjesz z facetem który ma ciągle problemy w pracy i w ogóle to na Ciebie i Wasze życie nie wpływa? Ciągła wojna podjazdowa wpływa na niego bardzo, a tym samym psuje i moje życie. Choćby ciągła konieczność do stawiania się przez M w sądzie właściwie co miesiąc od trzech lat, myślisz że w żaden sposób nie wpływa na moje życie? Nie mówiąc o tym ze Ex nie walczy tylko z nim, ale i ja jestem celem (nie powiesz mi że oczekiwanie że obca baba będzie utrzymywać Twoje dzieci nie jest w żaden sposób skierowane przeciw tej kobiecie). Ja naprawdę nie życzę jej źle. Marzę o tym by kogoś spotkała. By zajęła się sobą, swoim szczęściem. By mając do wyboru pisanie kolejnego liściku który podniesie jej byłemu ciśnienie i randkę z kimś kto ją uszczęśliwi wybrała to drugie. Niech nie załatwia wszystkiego przez sąd tylko po prostu zadzwoni i powie „młody potrzebuje kurtkę, a ja nie mam” albo zamiast wyliczać w sądzie ile to czasu i jakie koszty poniosła kupując dzieciom podręczniki powiedziała wprost „przyjdą do ciebie dzieciaki z listą podręczników na przyszły rok, dołożysz się? kupisz coś? pójdziesz z nimi kupić?”. Jakby ta kobieta coś poza szukaniem możliwości dokopania swojemu byłemu miała jakieś zajęcie to nie chciałoby jej się samej tego załatwiać tylko pewnie dałaby dzieciakom połowę kwoty, kazała załatwiać z ojcem drugą połowę i kupić sobie we własnym zakresie!
  17. Dziękuję za miłe słowa. Nie znam jej osobiście. Trochę rzeczywiście wiem od męża (choć, możesz nie wierzyć, nie skarżył się na wredna babę ale opowiadał o jakiś tam aspektach ich wspólnego życia, czego nie da się przecież uniknąć). Znam z opowieści ich wspólnych znajomych (czasami im się coś nietaktownie wyrwało). Słyszałam co nieco podczas narad rodzinnych (niektóre kwestie były omawiane w rodzinie przy mnie). Czytałam kilka listów które wysłała mojemu mężowi. Czytałam jej pozwy o podwyższenie alimentów (w każdym jest podniesiony argument że ja mam drugi etat). Byłam świadkiem kilku jej akcji... Na początku starałam się ją zrozumieć. Na początku radziłam mojemu M przeczekać. Minęły trzy lata od ich rozstania a ona nadal żyje naszym życiem, analizuje wszystko co się w naszym domu dzieje (na sprawach o alimenty dokładnie wylicza jakie nowe sprzęty w domu mamy - może dzieciaki opowiadają ale ona to dokładnie zapamiętuje i wykorzystuje) i nadal traktuje mojego męża jak gońca (chciałabyś dostać tuż przed świętami list z tekstem „do ... zapłać ... bo dzieci nie pojadą na obóz, w sytuacji gdy płacisz alimenty a o planach wyjazdu na obóz nikt z Tobą do tego momentu nie gadał?). Marzę o tym by się zajęła sobą i przestała dyszeć zemstą, wszystkim wokół ulży i chyba zwłaszcza jej własnym dzieciom.
  18. Wredna Exia ma jedną niezaprzeczalną zaletę - nie ma problemu że M ze mną spędza święta a nie z dziećmi. Exia za nic w świecie nie pozwoli by z nim spędziły jakiekolwiek święta, karze go tak za to że od niej odszedł i dzieci dobrze o tym wiedzą że to matki zakaz. Za kilka lat dzieci będą miały swoje domu, my je zaprosimy do siebie, ona do siebie. Jeśli nie będą z nami to dla nas to nic nie zmieni. Jeśli nie będą z nią, to będzie zbierać własne żniwa...
  19. Co za wdzięk i klasa... Czasem żal że internet zabłądził pod strzechy.
  20. Facet, nie bierzesz pod uwagę jednego, co ja podejrzewam, że niektórzy mężczyźni nie dorośli do bycia ojcami i do bycia mężami. Problem polega na tym że zwalają swoje potrzeby na innych, najczęściej na wszystkie kobiety wokół (bo my takie głupie, i tak zawsze wychowywane, by wszystkim wokół pomagać i problemy z głowy ściągać). Jak była żona ma problem bo tatusiowi się nie chce z dzieckiem widywać to jemu najłatwiej nową się zasłonić (albo Exia jak już uznała że to nowa jej męża odebrała to pewnie i ona zabrania mu z dziećmi się kontaktować). Jak dzieciaki, jak to dzieciaki, nie czując nad sobą władzy rodzicielskiej rozrabiają, to tatuś tłumaczy że Exia je źle wychowała (nie widząc zupełnie swoich obowiązków wychowawczych). Poza tym tatusiowie często zapominają że rozpieszczanie i wynagradzanie to nie jest wychowanie, co prowadzi to sytuacji gdy tatuś jest na każde skinienie dzieciaka i żona może czuć się dodatkiem do tego układu a nie partnerem w związku. Wybacz ale sfrustrowanie kobiet wynika z tego że wiążemy się z bylejakimi facetami, a umiemy tej bylejakości zauważyć i od niej się odseparować.
  21. Dzięki za docenienie ale... mam wielką prośbę, podpisz się jakoś. Skoro nie masz nicka i każdą wypowiedź firmujesz innym zwrotem to trudno się połapać kiedy piszesz Ty i trudno Twoje wypowiedzi zebrać w całość. Możesz się nie zaczerniać ale choć zaczynam od jednego sformułowania. Wybacz ale nikt nie jest w stanie się domyśleć kiedy pisze mężczyzna a kiedy kobieta jeśli głosu nie słychać a z wypowiedzi nie wynika płeć rozmówcy.
  22. No właśnie, mamusia powinna dopilnować by dzieci w domu ojca sprzątały po sobie, dzieci powinny by grzeczne i miłe same z siebie. A gdzie rola ojca? Tatuś już nie musi wychowywać? Jest tylko od zabawy? Tatuś nie musi dopilnować by zachowywały się wobec innych (a zwłaszcza wobec gospodyni) grzecznie? To na czym rola ojca polega? Na samym byciu?
  23. Ex może robić cyrki ale wstyd to dla niej. Jak ojcu zależy to będzie się z dziećmi widywał choćby w drodze ze szkoły. Choć z młodszym dzieckiem jest łatwiej, znam przypadek gdy matka wyjechała z rocznym synkiem do innego miasta i nie wpuszczała nigdy ojca do domu, żadne kary nic nie dawały (w sumie to ciekawa jestem jak to się skończyło). Tak samo next może robić cyrki i jak facet jest prawdziwym ojcem to nie wpływa to na jego kontakty z dziećmi. Gorzej jak facet wcale nie potrzebuje być ojcem, wtedy to każdy pretekst dla niego jest dobry...
  24. EX niesfr., nie wiem gdzie napisałam coś takiego, podejrzewam ze to była część mojej wypowiedzi więc wybacz ale jak wyrwiesz zdanie z kontekstu to ma ono prawo mieć inny od zamierzonego sens. Pewnie pisałam że niektóre albo że często byłe żony nie potrafią oddzielić swojego bólu od interesu dzieci, więc wybacz ale to że u Ciebie jest inaczej nie dowodzi że nią miałam racji, dowodzi jedynie że Ty taką niektórą nie jesteś. Ex mojego M jest inna, żyje naszym życiem, analizuje każdy fakt, wręcz śledzi. Choć wszyscy wokół twierdzą że byli ze sobą nieszczęśliwi, choć wszyscy twierdzą że ona była z nim nieszczęśliwa, nie potrafi się zająć sobą i poszukać szczęścia. Żyje tylko tym że on jest szczęśliwy a ona nie. M nie jest cudem ale to raczej porządny facet który ma przywary nie przeszkadzające mi, choć przeszkadzały jej... A co do niszczenia beztroskiego dzieciństwa to jeśli Wasz rozwód zniszczył beztroskie dzieciństwo dzieci to tylko im współczuć, ale nie uważaj że w każdym domu jest sielanka rozbita nagłym i niezrozumiałym odejściem tatusia, czasami gorzej dla dzieci gdy w domu są oboje „grający sobie na nerwach” rodzice - piszesz że nie lubisz uogólniać a na świat patrzysz tylko przez pryzmat swojego przypadku. Dzieci mojego M kiedyś stwierdziły że właściwie to lepiej że tato odszedł, bo w domu jest ciszej i spokojniej (choć możliwe że wpływ na to ma to że z matką sobie lepiej radzą ;) ) Ja marzę by Exia zajęła się sobą, spotkała kogoś, zainteresowała się czymś więcej niż to że mój mąż ma nowy garnitur, w co ja chodzę ubrana, co nowego do domu kupiłam, czy byliśmy w teatrze, jaką premię w pracy dostałam... Niech się kobieta wreszcie zajmie sobą, będzie szczęśliwa, z całego serca jej tego życzę! Bo ja chcę normalnej prozy życia, normalnej nudy małżeńskiej bez afer że M nie zobaczy się z dziećmi w święta bo im matka z domu wychodzić zabroniła, bez grożenia że dzieci nigdy nie odwiedzą dziadków, bez awantur że śmiał spotkać się z wychowawcą, bez pretensji że złożył szwagrowi życzenia imieninowe, nie mówiąc o ciągłych roszczeniach finansowych (bo M ma, poza alimentami, dokładać się do wszystkiego). A dzieci nie muszą lubić nowej partnerki, nie mają takiego obowiązku, muszą jedynie (moim zdaniem) być grzeczne ale to tak samo wobec nexi jak i każdego innego człowieka), ja mam to szczęście że dzieciaki są w porządku. Ale nie wmawiaj mi że nigdy żadna matka nie uprzedzała swojego dziecka do nowej partnerki ojca, już samo to forum daje tego przykłady. Szczęśliwa babciu, nie ma czego współczuć, każdy sam sobie bat na swój grzbiet kręci i sam sobie najwyżej głupoty czy krótkowzroczności może współczuć.
  25. Czasami z głupimi kobietami, czasami z zakochanymi, a czasami tak im się tylko roi i chwalą się kumplom, by twarzy nie stracić. ;)
×