Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

berta5551

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. berta5551

    wodonercze wrodzone

    z tym bywa róznie, im dalej od zabiegu założenia tym mniej dolegliwości albo inaczej zmieniają swój charakter. Pierwsze wizyty w toalecie zapewniają widok krwi i ból ale z każdym razem jest lepiej. Trzeba dużo pić aby bakterie nie zdołały si e osiedlić bo bardzo łatwo o zapalenie. U mnie jednak sytuacja jest specyficzna bo dzidziuś lezy dokładnie na drenie więc ten dodatkowo mnie uciska.
  2. berta5551

    wodonercze wrodzone

    do hajdix cieszę się że jest już dobrze. U mnie też poprawiali dren bo okazało się ze został zbyt płytko wsadzony więc następnego dnia po zabiegu grzebali mi w moczowodzie raz jeszcze. Co do porodu to czeka mnie cięcie i to już za tydzień bo dzidziuś już nie rośnie i nie urośnie bo to już 40 tc. Zalecono mi pójście na wyjęcie po rozwiązaniu (pójde pewnie jakieś 3 tyg. po bo wiadomo że po porodzie żadna z nas nie chciałby chyba kłaść się na samolot) tylko zastanawiam się czy 3 miesiące to nie za długo dla tego cholernego plastiku. Wyjąć przed rozwiązaniem się boję bo niestety usg robione w tydzień po założeniu drenu wykazało że wodonercze nie zmalało, liczę więc na to że jak dzidziuś będzie już po właściwej stronie może coś się ruszy. Albo jest to wodonercze wrodzone albo dren nic nie dał , w każdym bądź razie nie miałam kolki nerkowej ani razu. I tak zamiast porodu to boję się tej wizyty i jej wyniku. Pisałaś że to nie pierwsza ciąża, napisz proszę czy w każdej miałaś problem z nerką? u mnie jest to pierwsza ciąża i się zastanawiam czy kolejne też będą takie od strony nerek. Czy wyjęcie drenu wymaga pobytu w szpitalu dłużej niż trwanie samego zabiegu? nie chciałabym zostawiać 3 tygodniowej niuni tylko z mężem Pozdrawiam i życzę zdrówka
  3. berta5551

    wodonercze wrodzone

    do hajdix cieszę się że jest już dobrze. U mnie też poprawiali dren bo okazało się ze został zbyt płytko wsadzony więc następnego dnia po zabiegu grzebali mi w moczowodzie raz jeszcze. Co do porodu to czeka mnie cięcie i to już za tydzień bo dzidziuś już nie rośnie i nie urośnie bo to już 40 tc. Zalecono mi pójście na wyjęcie po rozwiązaniu (pójde pewnie jakieś 3 tyg. po bo wiadomo że po porodzie żadna z nas nie chciałby chyba kłaść się na samolot) tylko zastanawiam się czy 3 miesiące to nie za długo dla tego cholernego plastiku. Wyjąć przed rozwiązaniem się boję bo niestety usg robione w tydzień po założeniu drenu wykazało że wodonercze nie zmalało, liczę więc na to że jak dzidziuś będzie już po właściwej stronie może coś się ruszy. Albo jest to wodonercze wrodzone albo dren nic nie dał , w każdym bądź razie nie miałam kolki nerkowej ani razu. I tak zamiast porodu to boję się tej wizyty i jej wyniku. Pisałaś że to nie pierwsza ciąża, napisz proszę czy w każdej miałaś problem z nerką? u mnie jest to pierwsza ciąża i się zastanawiam czy kolejne też będą takie od strony nerek. Czy wyjęcie drenu wymaga pobytu w szpitalu dłużej niż trwanie samego zabiegu? nie chciałabym zostawiać 3 tygodniowej niuni tylko z mężem Pozdrawiam i życzę zdrówka
  4. berta5551

    wodonercze wrodzone

    do hajdix Gdy czytam Twój post czuje jakbym słuchała siebie sprzed kilku tygodni. Wypłakiwałam wszystkie chusteczki, papier toaletowy i co było pod ręką. Miałam dość kolki nerkowej, bólu i drenu, a tu ciągle mówili myśl o dziecku, masz już kupiony wózek? wybrałaś wanienkę? a ja zwijałam się z bólu i odechciało mi się wszystkiego.. . W ciągu dnia gdy dużo piję jest dobrze bo dren jest ciągle w użyciu ale w nocy boli mnie okropnie. Jeżeli chodzi o dren to mam już go 3 miesiące i daję radę z tym że od 3 miesięcy ciągle leżę (doszły przedwczesne skurcze i skracanie się szyjki) więc mam ulgę bo gdy już zejdę choćby ze schodów mam wrażenie jakby przebijał mi nerkę. Mimo tego wszystkiego dotrwałam już 39 tc i nadal czekam, a po rozwiązaniu znów powrót do szpitala na jego wyjęcie i licze tylko na to, że wodonercza już nie będzie bo nie wyobrażam sobie tego że mam zostawić takie maleństwo w domu i leżeć w szpitalu! głowa do góry
  5. berta5551

    wodonercze wrodzone

    na to nie ma reguły. Ja miałam zdrowe nerki i w 30 tc pojawiło się wodonercze. Zakładano mi dren DJ wewnątrz od pęcherza do nerki. Wrażenia... hmmm wiecie, że ciężarnych sie nie znieczula....
  6. berta5551

    GINEKOLOG BIAŁYSTOK

    Hej, Trafiłam na ten post przypadkowo, gdyż rozważam wybór lekarza prowadzącego ciążę (dr Lipski Zamenhofa v. dr Sobolewski ul Parkowa) chcę rodzić cc. Przy okazji zapoznałam się z opiniami o dr Oniszczuk i na 100% odradzam, oczywiście u mnie rozpoznała też brodawczaki tez zaleciła krioterapie nie omieszkała przy tym walnąć komentarz dot. mojego nagannego prowadzenia się i jak to przez takie jak ja załapuje się takie choróbstwa. Ja przerażona pierwszy facet w łóżku, stały związek on przysięga ja go wyrzucam z domu i po kilkudziesięciu (tak kilkudziesięciu) wizytach, kolposkopiach, sześciu cytologiach różnymi metodami bo niedowierzałam żadnej i teście z krwi na oznaczenie typu wirusa wychodzi że wirusa nie mam! Oczywiście przy okazji zrobiłam rozeznanie i najlepszy w tej kwestii jest dr Paweł Knapp (syn Profesora - również ginekologa) bardzo mądry lekarz, ogromna wiedza na temat szczepionki i badań nad tym wirusem, zdrowe podejście. Na pewno jest na oddziale w PSk ale chyba w Poradni nie przyjmuje. Swego czasu moja koleżanka byla u niego na wizycie w Klinice na Zamenhofa. Jeśli macie podejrzenie HPV to tylko ten człowiek.
  7. Bywalec Dziękuję za informację. To miło gdy ktoś pomówi o Twoich obawach i rzeczowo się do nich odniesie. Moja lekarka, którą na szczęście zmieniam, stwierdziła, \"skoro już Pani zaszła to i tak jest już na wszystko za późno\" i nawet morfologii mi nie zleciła. Nóż mi się otwiera w kieszeni, gdy opłacam składki zdrowotne od dwóch umów a tu nie można liczyć na żadną kompetentną osobę (nie mówiąc już o skierowaniu na badanie). Nasz kraj to - od tej strony - paranoja.
  8. bywalec Dziękuję za wyjaśnienie. Stara(ł)am się być uporządkowana chociaż ten stan jest dla mnie zupełnie chaotyczny. Staram się nie zwariować ale widzę że u kobiet w ciąży to chyba stan nie do osiągnięcia. Podejrzewam że te dziewczyny które mają IgG - IgM - przeżywają obawy przed zarażeniem, te które mają IgG + IgM + wogóle 9 miesięcy tragedii, a te które mają IgG + IgM - umierają z powodu tego, że żyją w obawie przed reaktywacją choroby. Pisze się, że mój wynik jest najlepszy (IgG + igM -) więc chyba powinnam być zadowolona ale te stwierdzenia, że wysokie igG może świadczyć o tym że infekcja była niedawno jednak mimo wszystko niepokoją. Jak się ustala to jak dawno przebiegała infekcja? czy awidność daje 100 % pewności?
×