Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

MałaBlondynka

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez MałaBlondynka

  1. Idziemy do domu! Jestem taka happy że już i poprawa psychiczna jest :-) co do wychodzenia to my 4 lata temu też tak szybko wyszłyśmy. Oba maluchy bez żółtaczki a z nią się zostaje póki poziom spadkowy nie będzie po prostu. Pojawia się i różnie narasta mniejsza lub większa, trzymają póki nie zacznie spadać. Tu koleżankę na sali miałam 12 dni była ale to bardzo wysoką mieli, naświetlania itp. zależy pewnie od miasta i szpitala bo wtedy byliśmy w innym i tak puścili "no można wyjść", a w tym to aż zadowoleni że wszystko ok i miejsce zwalniamy bo takie oblężenie
  2. Hej :-) My jeszcze w szpitalu, czekam na kontrole wagi młodego i jak przybiera to może wyjdziemy bo tak to wszystko ok. Mam nadzieję bo tak mnie plecy bola od karmienia na szpitalnym łóżku, że masakra. A tak to bardzo fajnie organizm się regeneruje. Po porodzie wstałam jakoś 2-3 godzinki i o dziwo siku bez problemu, nawet wytrzeć się mogłam tzn tak przykładając jedynie ale nic nie bolało i ciągle jest ok. dziś juz cały dzień w normalnych majtkach i z podlaska także jestem zadowolona. Młody by tylko na tzytzu wisiał... Nie wiem czy taki glodomor czy może słabo z mlekiem - będzie wiadomo po zważeniu
  3. Cześć dziewczyny Pykam z telefonu wiec jeszcze nie wiem na ile pukać mi się będzie chciało ;-) No ale... Pojechałam wczoraj po tę piłkę i zaparłam się, że będę skakać aż wyskakam. No i skakalam pierw po troszku z przerwami, później jak moi spali to pol godziny z przerwa na tv :-P znowu pol godziny z przerwa na jedzenie :-P i ostatni ciag to jakoś 1,5h! Prawie do drugiej nad ranem skakałam. ktoras pytała jak - okrakiem na piłce trzymając nad biodrami rękoma krecilam się jakbym hula hop miała, tylko wolniej oczywiście :-P i tak jakiś kwadrans a później kładąc ręce na udach nad kolanami podskakiwalam delikatnie. Co jakiś czas robiłam taka duuuza zatoczkę po pokoju ;-) jak zeszlam z piłki to juz mnie miednica ładnie bolała ale nie tak nieznośnie tylko tak ok jak po ćwiczeniach. Aha w trakcie tego googlowalam "jak przyspieszyć poród" i też o tych sutkach wyczytałam a wiec je sobie podkrecalam :-D oj juz zdesperowana byłam żeby urodzić. Po wszystkim spać nie poszłam tylko zmolestowalam mojego :-P ale poszłam spać spokojnie bez bólu. Po 5 mloda wstała na siku a ja niemoc, P się nią zajął a ja chyba z 15 minut wstać nie mogłam bo miałam taki bol pleców. W końcu się zturlalam i poszłam siku a tam krew, wystraszona do pokoju mowie P ze rodze, no ale skurczy brak to się wykapie myślę i juz przy rozbieraniu skurcze się zaczęły od razu co 2 minuty. Jeszcze herbatę wypilam, na kibelek polatalam i zaczolo mnie czyścić. Zdążyłam przeczytać post od kruchej akurat na tronie siedząc bo z telefonem żeby czas mierzyc i miałam odpisać ze jeszcze w domu jestem ale juz wychodzę jak mi strzeliły wody na kibelku :-D i tu panika bo biegunka wody i krew - jak ja mam wstać? :-D noi jeszcze skurcze chyba co minutę jak wody strzeliły. Ogarnelan się miedzy skurczem i szybko buty ubralam, plaszcz ma koszulke I do auta na czerwonych czasem lecielismy :-D jak w filmach :-D we szpitalu izba tyle co trzeba - ktg z trzy minuty bo skurcz za skurczem mocny, lekarka zeszla to rozwarcie na 7cm. Papiery na wózku w drodze podpisywalam miedzy skurczami :-D na porodówce mam przejsc z wózka na łóżko i pytam czy do kibelka mogę, położna pyta siku czy kupa? A ja ze to drugie, kazała się szybko położyć i mówi to nie kupa to juz główka. Dwóch pierwszych partych wogole niemoglam wyczuć, później juz współpracowałam ekspresem bo około kwadransa jak młody był z nami a nie było łatwo. Nie wystrzelił jak mloda tylko szedł na raty główka i tułowiem... Przy młodej parlam parlam i nagle od razu cała wyszla, a młodego czułam przez kilka parc bardzo bolesnych. Ale dałam radę powtarzając w głowie 'jeszcze jeszcze jeszcze tylko chwilka" wdech jak do nurkowania i znowu "jeszcze jeszcze jeszcze tylko chwilka". Niebylam nacinana, nie peklam... Prawie nie czuje ze rodziłam poza skurczami przy obkurczaniu macicy czasem - a te bywają teraz bardzo bolesne niektóre, od łóżka bola plecy i w sumie nie przespalam się nic jeszcze to teraz jak młody poje to idziemy w kime. Na dole mogę sikać, myc się i jest wsio ok :-) młody chwyta tzytza i mam nadzieje na szybki powrót do domu :-)
  4. Dostałam krwawienia, skurczy co 2 minuty, jedziemy zaraz do szpitala :-) Wreszcie :-)
  5. Wiadomość od Justyna1991 "Witam tu Justyna1991 z forum dzis o 18.05 poprzez cc urodzil sie moj synek waga 3590 tylko nie wiem jeszcze ile kiedy ale jest zdrowy. Porud B. Ciezki ale opisze potem jak lepiej sie poczuje" Ja z telefonu to tabelki nie uzupełnię GRATULACJE!!
  6. Heeej Mnie choróbsko dopadło jeszcze teraz na koniec i już kompletnie wypruta jestem :/ Przed godziną 16 zaczęły mi się skurcze i tradycyjnie męczą i męczą. Pokręciłam trochę bioderkami, jakieś kucanie wygibasy porobiłam i poza tym, że ciężko mi tyłek podnosić nic nie rusza ;) Przypomniałam sobie, że moja znajoma ma piłkę taką dużą jak w szpitalu do porodu i podjadę później pożyczyć, będę się kręcić pół nocy na niej :P W szpitalu tak właśnie przy młodej mi wody odeszły to może i teraz zadziała :) Cholera czytałam co pisałyście bo zaglądałam za dnia, ale przez załadowany nos i ból głowy nie kontaktuje czy coś miałam odpisać konkretnego :/ Jedyny plus jest taki, że jak kicham czy mocniej nos dmucham to mam taki jakby nacisk na brzuch to może choroba mnie wspomoże w wypchaniu młodego ;) Aha chciałam się was zapytać czy wszystkie robiłyście GBS? Bo to weszło 3 lata temu, a jak rodziłam 4 to nawet o tym nie słyszałam i teraz lekarz też mi nic nie mówił, dowiedziałam się dopiero w szpitalu jak byłam, ale jeszcze nie miałam gdzie przez weekend zrobić i dopiero na jutro udało mi się umówić bo wszędzie osobno wymaz u lekarza, a później samej do lab zawieźć lub gabinet przekazuje do lab a to się z kolei dłużej czeka.. koło tygodnia :D To ja już mam nadzieje, że za tydzień będę po jednak ;) No w każdym razie znalazłam diagnostykę gdzie też na miejscu robią wymaz to jutro zrobię i może zdążę z wynikiem, do szpitala raczej nie, ale do porodu może już będzie to P mi dostarczy. Co do auta to ja teraz nie jeżdżę bo mamy jeden samochód i P mnie wozi Nie wiem jakoś końcem lata ostatni raz jechałam. Przy młodej jeździłam jakiś czas, później też nie miałam potrzeby, a na koniec to miałam tak że nie jeździłam bo się nie mieściłam :D Tzn w moim aucie musiałam być na maxa przysunięta żeby nogami pedałów sięgnąć ( w końcu ja Mała jestem ;) ) a jak urósł brzuch to się nie mieściłam z kierownicą i musiałam się odsuwać - a wtedy nie sięgałam pedałów :D Ale to już głównie przez moje auto było, tak to może jak gdzieś coś trzeba było to jechałam. Oooo o tekstach była mowa. No to ja już pisałam, że tak jak do Eweli tak do mojej teściowa gada czasem "teraz mama nie będzie miała czasu dla Ciebie"... cholera jak mnie to wkurwia! Już nie będę pisała, że denerwuje bo to mało powiedziane serio. I za każdym razem opierdzielam teściową, żeby nie mówiła nawet młodej takiego czegoś bo po co dziecko ma się czuć odrzucone jeśli nawet faktycznie gdzieś tam mi trudniej będzie - no niestety nie wiem jaki kiedy poród będę miała, co będzie po więc nie wiem, ale niech młoda nie bierze tego do siebie jako "mama ma teraz nowe dziecko i nie ma czasu dla Ciebie" :O Co do mówienia przez znajomych, że mi się skończy to i owo to też się nasłuchałam i przy pierwszym i teraz i mam na to olewkę, jak już było tu pisane - jak sobie czas zorganizujesz tak będziesz mieć. Wiadomo, że jest się w jakiś sposób udupionym tzn nie jest wieczny chillout i robisz co chcesz, ale czy nie mając dzieci mogłyście zawsze robić co chcecie? Też ogranicza nas praca, praca partnera, finanse czy najzwyklej w świecie chęci akurat czasem. Coś byśmy porobili, ale lenistwo bierze górę ;) No i dziecko też ogranicza jeśli sobie tego czego chcemy dobrze nie zorganizujemy. Ale to co się chce to jakoś nie widzę przeszkód. Jedyne co to wiadomo jak ktoś był typem "baleciary" to tu może faktycznie niezbyt hmmm... wypada uchlać się co weekend podrzucając dziecko babci, ale to akurat może na zdrowie wychodzi co niektórym :P Piszę tu o sobie, bo ja przed młodą wyszalałam się dobrze w życiu mimo, że młoda. Jak teraz sobie pomyślę, że miałabym imprezować tak jak kiedyś, uchlać się tak... o ja pierdziule nie dzięki... wystarczy mi normalna impreza z normalnymi znajomymi raz na jakiś czas... a raz na jakiś czas można sobie taki czas dla siebie znaleźć. Co do dbania o siebie i swoich przyjemności to mi się częściej po prostu nie chce jak nie mam czasu "bo młoda" A jeśli idzie o wakacje i spędzanie aktywne weekendów to uwieeeeeelbiam to robić rodzinnie! Zawsze to było moje marzenie takie wakacje i wyjazdy z dziećmi. Nie mam nic do osób które np zostawiają dziecko z dziadkami i np jadą sami na romantyczne wczasy - jak im tego trzeba to proszę bardzo, ale ja osobiście uwielbiam planować wakacje i zabierać młodą w różne miejsca, uwielbiam jak się cieszy z plaży, z gór, z wycieczek. Od zawsze jeździmy i jest nauczona co jak, nie sprawia kłopotów, wakacje z nią to nie męka - po prostu nie czuje potrzeby odpoczynku od niej takiego. Już bardziej na co dzień bym wolała zorganizować jej czas z dziećmi żeby nie nudziła się ze mną i wybawiła wyszalała jak dziecko, a niestety poza ciepłym sezonem to tak teraz ciężko - place zabaw puste... a zresztą w sezonie też czasem lipa bo niektórzy wychowują swoje dzieci tak że masakra i aż nie chce się zabierać wszędzie dziecka ( wczoraj byliśmy w Ikei, tam za kasami są takie kanapy i stojaki z grami dla dzieci no to z P zajadamy hot dogi a młoda czekała, żeby pokolorować. Miejsce się zwolniło to siadła, może z minute posiedziała, a pierw jakaś starsza dziewczyna zaczęła jej się w grę wpierdzielać, później jakiś maluch przyszedł i lał ją po łapach jak dotykała ekranu :O A rodzice? Nic... stoją gdzieś w pizdu i tylko kątem oka patrzą czy dzieciaki są na miejscu, a co robią to już nie ważne :O Podobnie czasem jest na placach zabaw dlatego ubolewam na tym, że ciężko o atrakcje dla dzieci prowadzone przez kogoś. Wszelkie festyny czy imprezy gdzieś często odwiedzamy, ale właśnie taki misz masz ludzi mało myślących utrudnia miłe spędzanie czasu z dzieckiem.... ehhh w ogóle miałam pisać o jednym, a przeszłam lekko na inny temat :P Ale po prostu jako matka stwierdzam, że nie dziecko utrudnia nam "błogie życie" a inne matki niewychowujące dzieci :P Przez to jedynie często nerwy i niechęć wychodzenia tu czy tam Co do sportów to ja leń patentowany jestem :D Biegać ostatni raz biegałam chyba w szkole na autobus, rowerem ostatni raz za małolaty :D Wystarczy mi ruchu przy młodej... chociaż przed ciążą teraz miałam wene tyłek poćwiczyć i tyle co w domu wymachy jakieś nogami uskuteczniałam A jeszcze co do ciąży ogółem to też chciałam córkę i bardzo długo dziwnie źle mi było z myślą o synku. Nie dość, że martwi mnie higiena chłopca to jeszcze odpowiednie wychowanie, żeby dać miłość a nie zrobić maminsynka. Na samą ciążę zachwycona nie jestem - dzieci mogę rodzić i wychowywać, ale nie chodzić w ciąży. I tak jak przy młodej słyszałam "urodzisz to zatęsknisz za brzuszkiem" tak i teraz, ale jakoś nie zatęskniłam po urodzeniu młodej to i wątpię, że teraz. Nie lubię być w ciąży, nie lubię chodzić z brzuchem, nie lubię tych wszystkich dolegliwości. Nie rajcuje mnie głaskanie brzuszka czy w sumie nawet ruchy jakoś bardzo. No fajnie było jak poczułam pierwsze, fajnie było na usg popatrzeć... ale to tyle z fajności. Czekam żeby się rozpakować i nie ważne nieprzespane noce, choroby, ząbkowanie... ja chce już nie być w ciąży! Drugie dziecko planowaliśmy i uwierzcie, że mogłabym mieć je już wcześniej ale jedynym moim argumentem na nie było "Znowu w ciąży? O nie nie!!!" :P Ja pierdziule już się tak zasmarkałam i zakichałam pisząc tego posta, że masakra :O Idę się chwile położyć. Mój coś pomaga teściowi przy aucie więc siedzimy same, wróci to po tą piłkę do koleżanki pojadę i będę się rozwierać :D Nie wiem ile wyszło tych wypocin, ale chyba sporo to miłego czytania :P :P :P
  7. Gosia Ja miałam dużo pokarmu i często ściągałam, ale nie zostawiałam. Odciągałam jak musiałam wyjść i zostawić z kimś młodą ( to tyle co do lodówki, a później "ciepła kąpiel") lub tak o po prostu nadmiar w celu nauki picia z butelki... z tym, że na nic ta nauka bo moja nie chciała też żadnych butelek czy to zwykłych czy specjalnych, czy jakiś smoczków co to niby jak sutki - do doopy z tym wszystkim :P Tyle dobrego, że szybko załapała niekapka, później normalny kubeczek i normalne butelki z "cyckiem" np po wodzie. I z tego chętnie piła, ale w sumie już miała dietę na tyle urozmaiconą, że swojego mleka nie musiałam jej tam odciągać. I tak na spanie czy uspokojenie musiał być tzytz to tyle co akurat dziennie potrzebowała mleka ;) A ja za to mam pytanie do tych już rozpakowanych - jak pierwsze spacerki? :)
  8. O już wiem. Emilia Maria urodziła się 1.11 o 8.55, 3kg i 56cm Ale korzystam z telefonu i tabelki nie uzupełnię
  9. Chciałam wam napisać, że kolejna mama dołączyła do rozpakowanych. Ada urodziła córeczkę, ale co jak dokładnie nie wiem bo tyle co zdjęcia na FB widziałam małej Emilki :-) GRATULACJE!
  10. Idris Ja w szpitalu po każdej toalecie korzystałam z bidetu i ręczników papierowych, nie wycierałam się normalnie. Nawet kąpiel była raczej na zasadzie wypłukiwania się jak mycia tam bo jakoś się bałam coś tam mocniej dotykać to korzystałam ze w szpitalu wygodnie się tak myć - bidet w kabinie i krzesełko pod prysznicem :-) w domu juz normalnie się wycierałam, ale jak czułam potrzebę to i się myłam w ciągu dnia tam
  11. Idris No bo to sperma działa na szyjkę tzn ułatwia jej dojrzewanie, a sam sex działa jak masaż ;) Wywołać może od razu nie wywoła, ale może właśnie przyspieszy i ułatwi. Tatiana Nic się nie martw, moje to już drugie, a i tak nie zawsze to do mnie dociera, że będę już podwójną mamą :) W ogóle mimo, że planowaliśmy dziecko to miałam takie okresy w ciąży, że zastanawiałam się cholera po co mi to było? Młoda to takie moje oczko w głowie i jak ja mam teraz podzielić tą miłość? I im bardziej ten brzuszek rósł tym bardziej rozumiałam, że mając drugie dziecko miłości do nich dzielić nie będę tylko ta miłość się pomnoży :) Teraz nie mogę się doczekać jak będziemy sobie leżeć na łóżku w 4 i podziwiać małe słodkie rączki i stópki najmłodszego obywatela naszej rodzinki :) Moi pojechali na myjnie, a ja wypucowałam mieszkanko... tzn prawie bo jeszcze podłogę muszę odkurzyć i umyć po całości, ale to za moment :P A młody jak nie wychodził tak dalej nie wychodzi... ajjjj znowu go dzisiaj wyganiać będziemy :P Do czwartku muszę go wypłoszyć, żeby mnie nie kładli cholera
  12. Idris No to nie zazdroszczę jeśli będziesz miała jak ja... nauczona doświadczeniem na Twoim miejscu już bym zaczęła coś na dojrzewanie szyjki - sex sex i jeszcze raz częsty sex :P Może nie zadziała od razu, a nawet jak troszkę przed terminem to już jesteś na tyle blisko, że to spoko. Gdyby nie młoda to ja bym teraz mojego molestowała kilka razy dziennie, ale nie ma tak łatwo ;) Za to po wczorajszym czułam się jakbym wcale w ciąży nie była - nic kompletnie zero, nawet w trakcie zero jakiegoś dyskomfortu. Dopiero tak z godzinę PO trochę mnie miednica bolała, ale to i tak minimalnie :O A teraz młody dalej sobie leży i wypina, nijak mu chyba w głowie wychodzenie 21.11.2012 Oj każdego dnia to samo sobie mówię i każdego dnia młody sprowadza mnie na ziemię, że to on tu decyduje, a matka możesz sobie tylko pomarudzić ;) Patisonek Moja młoda też na supermena się rodziła :) Też kilka parć było takich, że idzie idzie tylko, aż przy jednym po prostu wystrzeliła cała od razu :) Mam koleżanki co wyszła główka i jeszcze trzeba było przeć na resztę ciała, a tak od razu taka nagła ulga. Ale wtedy udało mi się nawet bez pęknięć, teraz coś czuje, że przez tą szyjkę będzie trudniej i nie obejdzie się może bez nacięcia :(
  13. Leonka Ja byłam w pierwszym okresie zakochana w córce na tyle, że nijak nic mi nie przeszkadzało, nie odczuwałam strachu przed tą nowością, ani w sumie nawet zmęczenia :P Pamiętam jak mój P spał, a ona się budziła i płakała, a ja sobie nosiłam ją na rękach godzinami i cieszyłam się z tego, że mogę to robić ;) Spacerowaliśmy sobie, pomagał mi kiedy było trzeba i wszystko było takie fajne. Ale później hmmm nie wiem teraz może jakoś po 3msc zaczęłam odczuwać zmęczenie, że znowu jakaś zła noc, że szczepienie, że obowiązek, że udupienie w domu i inne takie. Zdarzało się, że jak coś było nie tak i młoda płakała to ja razem z nią. No ale to każda może mieć w innym czasie, no i akurat mi te 3msc po porodzie przypadły na taką jesień jak mamy teraz, a wiadomo, że jesień sprzyja pogorszeniu nastroju ;) I później pamiętam jakiś kolejny skok rozwoju u młodej chyba jak z rozszerzeniem diety po 4msc miałam zajęcie, uczyła się czegoś nowego ciągle, zbliżały się święta, młoda dłużej wytrzymywała na zabawach... i ja miałam więcej czasu dla siebie, mogłam się ogarnąć - to pomogło :)
  14. Nika To masz odwrotnie jak ja ;) Cóż mogę powiedzieć - zazdroszczę :P Patisonek Fajnie Ci, że już z malutką w domku jesteście. A jak imię w końcu wybrane jakieś na 100%?
  15. Ehhh już teraz to w sumie najbardziej mnie nie pokoik kiedy ten poród i jak będzie. Boje się, że położą mnie w szpitalu i będą czekać z wywołaniem. Ogólnie powiedzieli mi, że w 7 dobie po terminie muszę się zgłosić na oddział, a czeka może trzeba będzie do 14 :O Czyli już na samo to mój P będzie potrzebował tygodnia wolnego, do tego dochodzi jeszcze czas po porodzie nim wyjdę, że też będzie musiał z młodą siedzieć i co? Szef niezbyt zadowolony i może być tak że po powrocie z takiego wolnego dostanie wypowiedzenie :/ Zresztą na jakiej zasadzie też to wolne ma dostać to nie wiemy zbytnio. Urlopu jeszcze nie ma na tyle teoretycznie bo pracuje tam od lipca, umowa nie stała.. to chyba opieka nad dzieckiem prawda? No ale właśnie ile i co dalej? Mam ogromną nadzieje, że to samo ruszy i sam młody wyjdzie już naprawdę nie ważne którego dnia i jak byleby to poszło w miarę szybko :( Aż mi się odechciewa wszystkiego przez to :( Teraz już ponad godzinę mam skurcze i tylko skurcze to nawet liczyć mi się nie chce co i jak. Co toaleta to patrzę czy coś odchodzi, coś plami... nic kuźwa. A plecy nakurwiają masakrycznie, brzuch przy każdym skurczu twardy przez ponad minutę :( Pogoglowałam trochę skurcze bez rozwarcia i niestety nic specjalnego się nie dowiedziałam poza tym, że nie jestem jedyna i każda słyszała to samo - czekać aż samo ruszy, albo lekarz się zlituje i wywoła. Ponoć lepiej mieć odwrotnie tzn mieć rozwarcie a nie mieć skurczy bo te łatwiej wywołać lekarzowi, a na rozwarcie ciężko coś zaradzić i tu często jest poród bez pełnego rozwarcia czyli pęknięcia wewnątrz, na zewnątrz, długo itp itd... ajjjj już lepiej nie będę czytała takich rzeczy :(
  16. hehe Patisonka, ale się zgadałyśmy z postem :D Ty wysłałaś jak ja akurat pisałam :P
  17. Dziewczyny ja tylko na chwilę bo muszę się położyć. Wróciłam ze szpitala i jeszcze nie rodzę. Skurcze były i są, ale szyjka niegotowa. Młody ok 3,3kg. Jak samo nie ruszy to 8 mam się zgłosić na wywoływanie. W szpitalu personel super zajebiście, ale czas czekania na wszystko to jakaś masakra bo pojechaliśmy zaraz jak P wrócił z pracy czyli po 17, a teraz dopiero wróciłam :O Ktg jak mi robili tak zapeszyła pielęgniarka bo po pół godzinie mówi, że ahh jeden skurcz także nic się nie dzieje... ledwo to powiedziała a się rozkręciło i przez prawie godzinę miałam takie skurcze, że wyginało mnie na łóżku... i już dzwoni po lekarza i co? Kuźwa ustało :O Później usg, badanie ginekologiczne - wszystko super opowiedziane, delikatnie robione nie to co w poprzednim szpitalu ( tu info dla MaggieWhite - polecam Borowską bo izbę przyjęć z Kamieńskiego źle wspominam a tu dziś naprawdę super nie dość, że personel to jeszcze sama izba nowoczesna, wygodna, z łazienką, toaletą, bidetem, super nowy sprzęt, jakoś tak tu proszę się przebrać, tu ciuchy, to tam tu to... a na kamieńskiego to taka salka i tam przebieranie i tam fotel tylko za parawanem a ktoś się może kręcić itp :O ) A teraz w domu zaś mnie męczy, krzyż już mi nie wyrabia tego normalnie. Skurcze niby nie bardzo mocne jeśli idzie o odczucie w brzuchu, ale po plecach bardzo się rozchodzi... no i trzyma z dobrą minutę więc momentami naprawdę mam dość :O A będąc na badaniu dostałam wiadomość, że Patisonka urodziła o 13.32 SN z wagą 3725g. Imię jeszcze w trakcie zmian ;) Jutro ma się odezwać bo u niej szybciutko się wychodzi
  18. Hej Ja prawie nic nie pisze bo nie mogę siedzieć wcale prawie, ale czytam was. Wczoraj miałam bóle i skurcze straszne. Oczywiście regularności brak aleee nauczona porodem młodej - u mnie tak to może być - przy niej na ktg wszystko jak w zegarku i niby mocne, a ja do odejścia wód nie mogłam określić tych skurczy jakoś tak specjalnie i nie wiedziałam, nie czułam, że już rodzę :P No w każdym razie męczyło mnie już parę godzin, najbardziej tak że siedzieć nie mogłam... no normalnie jakby mi ktoś wiertło w pipsko wkręcał. Młody chyba sobie schodzi, ale jeszcze na rozwarcie musi poczekać i nakurwia tak, że mało powiedziane :O :( No bądź co bądź zabraliśmy się na spacer do rynku - chodzić nie mogłam, zginałam się, ze łzami prawie w oczach za pipę łapałam jak nikt nie patrzył :D Dobrze, że większość ludzi na cmentarzach to prawie pusto było ;) Ale to była masakra i to w odstępach co chwila lub długo ciągle. Ale żadnych charakterystycznych skurczy rozchodzących się z brzucha na plecy tylko pobolewanie. W domu kąpiel - nic nie pomogło. Doszedł ból krzyża i te wiertło w pipie rozchodziło się już skurczem na brzuch. Jak doszło do co około 3 minuty to mówię mojemu, że jedziemy zaraz chyba.Wody są na miejscu, nie krwawię to pomału bo wolę się w domu pomęczyć, no ale "kochanie ja rodzę" ;) Już się ubrałam itp, minęło jeszcze z pół godziny i... przeszło :O No maaaaaasakraaaaaa!!!! Już powiedziałam, że jak tak to ma wyglądać i mnie męczyć bez celu to będę prosiła o wywołanie :O Noc przespana ok, tzn do drugiej twardy sen później obudziłam się siku i leżałam myślałam, ale nic nie bolało. Jeszcze dosypiałam i teraz wstałam normalnie bez żadnych dolegliwości... tylko mi trochę mokro, ale ok bo i tak dzisiaj kontrola w szpitalu z racji przeterminowania. Także wieczorem jak mój z pracy wróci w zależności jak się czuć będę to tak koło 19-20 sobie skoczymy Mój się też o mnie bardzo martwi i tak przez cały dzień to zabrania większość rzeczy - nie idź, nie rób... ale jak jest w domu to ok bo wie, że aktywność potrzebna.... z tym, że jak poproszę o każdą zachciankę to spełnia :P Nie mówi zrób sobie sama ruch Ci dobrze zrobi ;) Też jak nie odbiorę raz telefonu to wydzwania, generalnie dzwoni bardzo często i mam mu wszystko mówić nawet najmniejsze dolegliwości. Aha no i od wczoraj częściej parcie na kibelek, ale już nie siusiu tylko ;) Biegunki nie mam jednak czuje w tyłku taki bardziej ucisk ;) Chyba faktycznie młody już bardzo nisko i tylko rozwarcia mi brakuje :)
  19. Wiadomość od 1111ewa: "Czesc ja juz mam niunke przy sobie mialam cesarke o 2 w nocy wazy 2900 i ma 51 cm" Pisze z telefonu to nie mam jak uzupełnić tabelki... OGROMNE GRATULACJE! :-)
  20. A pewnie, że pomarudzę... postraszę trochę te które jeszcze nie mają żadnych objawów ;) Oooojjjjjj jak mnie boli.. ojjjjj ;)
  21. No właśnie mnie też rwie, ciągnie, generalnie zajebiście boli... jakoś nie przypominam sobie aż takiego czegoś przy młodej. Owszem plecy bolały, miednica, pipa... ale tu mam teraz takie rwanie w dole brzucha, że masakra. No właśnie ja też mówiłam, że byle nie 1.11, ale jak zaczyna boleć to mam wszystko w tyłku i niech już wychodzi. No niby 2 zaduszki, ale to jednak nie brzmi tak jak "święto zmarłych" cholera w ameryce Halloween to jakoś tak fajnie obchodzone święto kojarzone z zabawą, a u nas groby, cmentarz :O A zaduszki to tylko tak bo jednak dzień jak co dzień Aha jeszcze wczoraj miałam straszne bóle ścięgna po lewej stronie miednicy. Ja pierdziule chyba gorsze jak skurcze bo ryczałam prawie jak mi po nodze ciągnęło. To też bolało przy młodej, ale się rozkładało jakoś a teraz tragedia. Już wczoraj mówię do mojego, że jeszcze trochę pochodzę w tej ciąży i naprawdę będę przysłowiową najbardziej marudzącą ciężarną :P Ale serio mając porównanie w ciążach to niebo a ziemia... no ale jak już kiedyś pisałam może coś za coś... jedne narzekają na wymioty, zgagę czy coś - to ja ponarzekam w końcówce na te bóle ;)
  22. Gorzej jak dziś ruszy, ale rozpakowanie nastąpi po północy czyli 1.11 przez całą ciąże chciałam uniknąć daty "święto zmarłych" :( Ale z drugiej strony 3 dzień mnie skręca więc już mi czasem wszystko jedno. Wczoraj miałam skurcze co 5-8 minut, postanowiliśmy podjechać do rynku na spacer, a w aucie minutowe skurcze co 2 minuty! Już mieliśmy zrezygnować ze spaceru i do szpitala jechać i co? Cisza :O Spacer przeszliśmy na spokojnie, wracamy do domu znów skurcze :O Mówię do mojego, że ok, czekamy do 22 i do szpitala. W domu się wykąpałam, zjadłam pizze i WYPIŁAM PRAWIE 2L pepsi :D Jezuuuuuu jak mi ona smakowała, a tak mi się po niej odbijało, że wszystko przeszło! Godzina 21 a ja spałam spokojnie... szkoda tylko, że obudziłam się o 2 i już nie spałam, ale skurczy nie było. Ooo tak teraz jakoś od 2 godzin mnie pomału łapią, ale nic specjalnego jeszcze. Rano się wykąpałam, wydepilowałam wszystko co mogłabym mieć do depilacji, zrobiłam peeling, maseczki... a nawet pedicure :D Czekam zwarta i gotowa i doopa... ciągnie mnie po krzyżu niemiłosiernie, mam nadzieje, że już długo to nie potrwa
  23. Ja jeszcze nie rodzę chociaż bardzo mnie męczy... czytam, ale się nie udzielam bo głównie z telefonu korzystam, a tu niewygodne pisanie. Ehhh jak dziś nie wyjdzie to jutro korek w pipę, a przed północą zapukamy do młodego to może 2.11 ;)
  24. No właśnie dobrze by tak było... generalnie to mogłoby się albo rozkręcić, albo uspokoić i męczyć mnie dopiero jak zachce młodemu się rodzić ;) Bo jak ma mnie tak męczyć to ja ocipieje :P
×