zaza165
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez zaza165
-
Cóż, miało być głosowanie jakie góry wolicie :) Chyba ostatecznie stanęło na Pieninach. Spoko, można by się przejść na Trzy Korony, Sokolicę.. a gdyby nam się jakoś szczególnie nudziło to można odbić na zachód i zwiedzić zamek w Niedzicy, poskakać po ruinach w Czorsztynie.. powłóczyć się nad zaporą.. Może coś po drodze jeszcze by się trafiło. Wynajęcie domku - myślę, ze z tym nie byłoby problemów. Pytanie tylko na jaki termin ,dla ilu osób - i czy będą jeszcze wolne miejsca.
-
Masz racje. pierdolenie kotka za pomocą młotka :((
-
Beren, miałeś mnie wkurzyć a nie rozbawić :D Serio myślisz ze zgrywał tylko skruszonego wtedy, w sobote a w środku mu się włączył kierunkowskaz na 'now i'm free'? ... skurw. O! ja go o przebaczenie prosić nie będę. Wrr :D
-
Dzien dobry wszystkim w ten okropny poranek, trzeci z rzędu przywitany deszczem. Zaczyna mi to już poważnie działać na nerwy. Gdzie jest lato!? Dzięki Beren za tak optymistyczną wiadomość :)) Moje myśli co prawda rano wyglądały w ten sposób po 1. ja pierd... znowu leje po 2. ciekawe czy on juz wstal..? Czy spokojnie minęła noc? po 3. może myślał o mnie...? po 4. mam na dzieje, że nie pił z nowu. przecież nie może się tak staczać!.. :( ... ale masz racje, powiedziałam im w tej chwili wypier... Zaraz pójdę do lustra, tylko troche się ogarnę, dobrze? By nie przestraszyć się widoku samej siebie o poranku. Haha, może dlatego uciekł? :D rano wyglądam jak czarownica i zaczęło mu to przeszkadzać..? Hm.. :D Wróciłam do kawałka, którego słuchałam jako chyba 13? latka. Eminem Lose Yourself. "Słuchaj, jeśli masz cel i okazje jedyną w życiu, by ziścić każde swe marzenia, chwile, która wszystko zmieni, chwytaj ją." Nie sądziłam, że jeszcze kiedykolwiek wrócę do jakiegokolwiek utworu z kategorii rapu, no cóż, cuda się zdarzają. Idę w siebie wpoić choć małą iskierkę złości na eksa. Tylko jak?!
-
Dobry wieczór, niezapominajeczko :) Niestety, pogoda nie sprzyja rozwijaniu jakiejkolwiek pasji. Za oknem nieustanny deszcz - ani pojeździć na rowerze ani też pobiegać z psem nie mogę. To właśnie dobija - siedzę zamknięta w czterech ścianach i jak na razie nic nie wskazuje na to, by miało się coś zmienić.. Berenie - dziękuję. :) Muszę po prostu odnaleźć spokój. Tego chyba teraz najbardziej chcę. Jakąś wewnetrzną harmonię.. która pozwoliłaby się skupić na TU i TERAZ, a nie na ciągłych powrotach w przeszłość. Co los przyniesie? Nie wiem. Może kiedyś nadejdzie ten dzień, gdy wbiegnę do domu, rzucę torbe pod nogi, wejdę na kafeterię i napiszę: "KOCHANI, JESTEM SZCZĘŚLIWA!" ... może poznam kogoś? A może moja dotychczasowa miłość przemyśli pare spraw..? Hm.. Każdy scenariusz będzie dobry, w gruncie rzeczy. Muszę zdać się na los... A tak bardzo tego nie lubię. Dotychczas byłam panią własnego losu. Wszystko runęło, a tak trudno znów w siebie uwierzyć.
-
Berenie - to nie koniec...? Zależy z jakiej perspektywy na to patrzeć. Tak w wakacje może się wydarzyć bardzo wiele - jednak trzeba losowi na to pozwolić.. .a ja sama nie wiem jak tego dokonać. Niestety. Tak jak napisałeś, trudno jest na nowo przygotowywać w sobie grunt, na którym kiedyś przy dobrych wiatrach zakiełkuje nowe uczucie.. W tej chwili wypadałoby się po pierwsze zastanowić, czego tak naprawdę chcemy.. Ty wychodzić na prostą i szczerze gratuluję Ci tego postępu. Przed Tobą perspektywa wspaniałej przyszłości, tej, której główną siłą będzie PRAWDA i wzajemne UCZUCIE. Zrobiłeś pierwszy krok, rozpocząłeś przygotowania do kolejnego sezonu siewów - szczerze zazdroszczę, gdyż ja sama nie jestem na to gotowa.. Czas, czas, czas.. Ostatnio zbyt wiele słyszę o czasie, jak to nie leczy ran, jak pomaga zapomnieć.. Czy aby na pewno w moim wypadku to dobre stwierdzenie...? Wydaje mi się, iż na nie zbyt wcześnie. Niestety, przede mną jeszcze długa droga, gdyż zanim zacznę przygotowywać grunt pod nowe uczucie muszę się wyleczyć z starego... Pojawia się tylko pytanie, czy ja na pewno tego chcę...? Moze odpowiedź twierdząca przyjdzie z czasem. W tej chwili to pytanie retoryczne.. A we mnie toczy się wewnętrzna walka... Może byłoby łatwiej, gdybym znała PRAWDĘ. ... Gubie się w domysłach.. Każda noc jest teraz dla mnie koszmarem. Niekończące się sny z Exem w roli głównej, takim, jakim go zapamiętałam.. i chyba zapamiętam na zawsze. Czuły, uśmiechnięty.. Zawsze gotowy nieść pomoc.. I sny o nim są naprawdę piękne.. Lecz kończą się zawsze w jeden sposób, bez względu na to, jak biegły wcześniejsze strony scenariusza - \'nie kocham cie\'. \"Dzisiaj miałem piękny sen. Naprawdę piękny sen..\" Ech. Weekendy zdecydowanie nie służą..A co dopiero wakacje... Migotko, gdzie jesteś? :( Martwie się..
-
Zastanawiam się czy te zdjęcia to po prostu nie jest działanie pt, \"bo było fajnie, to czemu nie pamiętać..\" ... sama w to nie wierzę, ale cóż.. Nie rozumiem. Nie rozumiem po prostu. Rozstawał się ze mną patrząc w blat stołu. Ani raz nie spojrzał na mnie. Potem dwa tygodnie obojętności.. Rozmowa we wtorek.. Nie na ten temat, ale dla nas równie (albo i bardziej) ważny. Słowa o tym, że zawsze moge na niego liczyć, że mi pomoże... Słowa... Ech. W środe, tak jak pisałam, chwila troski.. i koniec. cisza. W piątek widzę znowu wyluzowanego, skacowanego Exa, który spojrzał na mnie raz. Gdy szłam w jego kierunku wychodząc z budynku... Nie rozumiem niezapominajeczko. Nic juz nie rozumiem :(( Dziś mam zdecydowanie \'nie ten dzień\' ;/ Dostałam zdjęcia z wesela i ślubu... i znów siedzę i becze. ;/
-
Nie moge już.. Nie potrafię..! Nie daje sobie rady...! Mam obsesję. Obsesję pt. "dlaczego, Kochanie!?". Nie potrafię się opanować. Nieustanny kołowrotek myśli burzy cały ten porządek, jaki udało mi się ustalić podczas tych trzech tygodni. Wracam do punktu wyjścia! Znowu natarczywe pytania: "dlaczego, jak to, jak mogłeś' pozostawione w dalszym ciągu bez odpowiedzi. Nie wiem, nie wiem co robić! Nie potrafię myśleć o niczym innym. Myśli wciąż kołują, bezsensownie, gdyż odpowiedzi i tak nie dostanę... Głos rozsądku całkowicie zagłuszony (czy ja w ogóle posiadam jeszcze coś takiego jak rozsądek?!), nie liczy się nic.. tylko te pytania. Znów serce krwawi, znów krwotok.. poprzednia rana nie zdążyła jeszcze nawet do końca zaschnąć, a pojawiły się nowe. Coraz większe. Boli... Boli bo otwarły je właśnie te natarczywie powracające pytania, które juz chyba zawsze pozostaną bez odpowiedzi. DLACZEGO!? Przestaję już zupełnie rozumieć tę sytuację, jego zachowanie.. To tak jakbym próbowała ułożyć domino... Wciąż brakuje mi jednego elementu.. .Za każdym razem, gdy rozpoczynam na nowo układanie sytuacja się ponawia! Nie potrafię dokończyć tej układanki i definitywnie schować do pudełka. DLACZEGO!? Kochanie, DLACZEGO!? Mój-Nie Mój mimo słów wypowiedzianych we wtorek, mimo tego, ze przytulił, ... od środy znów milczy. Jak głaz. W środe pięciominutowa troska... I znów cisza. Rozbudził we mnie na nowo wszystko i znów tak po prostu znikł! ... "Aniu, nie zostawie Cie z tym, zawsze będziesz mogła na mnie liczyć." Pięknie, słowa, słowa, słowa...! .... Nie rozumiem, nie potrafię tego zrozumieć, choć tak bardzo bym chciała. DLACZEGO?! Dlaczego odszedł? ... Dlaczego NIE SPALIŁ wszystkich mostów? Dlaczego pozostawił zdjęcia na n-k, dlaczego pozostawił zdjęcia w pokoju? Dlaczego znów udaje na ulicy, że mnie nie zna...? Dlaczego ucieka..?! Nie daję sobie rady już z tym wszystkim ;:(
-
Migotko, Kochanie prosze Cię, tylko nie Ty! Jeśli Ty się poddasz .. jaka nadzieja dla mnie? :( Nie rób nam tego, pozwól sobie pomóc. Powiedz jak.. :( Cóż, ja niestety nie potrafię dziś nie myśleć. Pieprznęłam Jasudowiczem jakis czas temu, nie mogę się skupić... Niestety, czarne myśli znów wracają - poprawinowy obiad dobił mnie totalnie...
-
Rozumiem, ze wszyscy odpoczywają w to brzydkie, niedzielne popołudnie? :) Mam nadzieję, że nastroje mimo pogody całkiem niezłe? Wszak dziś niedziela, ale nie można się poddać! Ja po chwili porannych słabości i płaczu rzuciłam się w wir pracy - studiuję właśnie podręcznik akademicki T. Jasudowicza \"Prawa człowieka i ich ochrona\" i usiłuję wyrzucić exa z myśli. Troche ciężko to przychodzi, biorąc pod uwagę to, iż on także myśli o prawie, ale jakoś dam radę.. Muszę, prawda? :) Pokręcony język Jasudowicza i kolegów redakcyjnych odciąga mnie od jakichkolwiek myśli ;) Wracam do Karty NZ ;) Miłego przedpołudnia, Kochani. \"(...) Wyrzuć z myśli jego twarz, uwierz w siebie jeszcze raz! Przestań winić się.. (...)\"
-
i czy masz jeszcze jakies marzenia. ktore moglibysmy spełnic? :)) hah, niczym kadr z filmu Dlaczego Nie... Tylko ogniska nad jeziorkiem brakuje :)
-
Dzien dobry wszystkim! :) Migotko, zarumieniłam sie ;)) jakie było to Twoje marzenie? :D
-
niezapominajeczko, zyczę Ci wytrwałości w realizacji tych planów. Rób to, co jak sama napisałaś sprawia, ze na twojej twarzy pojawia się uśmiech.. to w tej chwili najważniejsze! Mnie znowu dopada otchłań rozpaczy... Chyba wezmę relaksującą kąpiel, by się nie dać... ;/
-
niezapominajeczko, niestety, nie tanczyłam z Exem.. :( nawet się nie dowie o tym, że tanczyłam... Mieliśmy tanczyc razem, tanczyłam z byłym partnerem z turniejów.. Było wspaniale. Ale w serduchu taki żal.. Gdy ucichła muzyka i otwarłam o czy. Żal bo ujrzałam nad sobą zupełnie inną twarz, niż ta, którą miałam w myślach podczas tańca.. Ale dałam sobie radę. :) Berenie, masz racje, jak w filmach. I niech mi nikt nie mówi, że życie to nie telenowela :) Niezapominajeczko - ciesze się, że już sie lepiej czujesz. : ) Mnie też jakoś cieplej na serduchu.
-
Nie uwierzycie co przed chwilą zaszlo.. ;o Nie, mój ex nadal się nie odzywa... Siedziałam spokojnie przy stole z laptopem, nudziłam się na naszej klasie.. Oglądałam jego profil (nasze zdjęcie wciąż tam jest, pomimo iż był dziś aktywny..), pisałam do znajomych... W pewnej chwili wszyscy zeszli z parkietu, zgasły światła, zsunięto żaluzje.. ....z głośników popłynęła nuta najcudowniejszego tanga. Wyobraźcie sobie, że moja szalona świeżo upieczona panna młoda wpadła na pomysł, że zatańczę na jej weselu tango z moim byłym partnerem, z którym trenowałam zanim wyjechałam i zmieniłam klub... i zaczęłam tańczyć z Moim Wybrankiem.. Nie miałam pojęcia, że Łukasz będzie na tym weselu! ... Odwróciłam się w stronę parkietu, podszedł, wyciągnął mnie na środek sali... Nogi się pode mną ugieły! ... Nie wiedziałam co ja tam tak właściwie robię, co mam zrobić.... Ale wiecie co..? Zatańczyłam. Zatańczyłam, bo zamknęłam oczy... I widziałam przed oczami JEGO... Takim jaki był zawsze, gdy wspólnie tańczyliśmy. Widziałam ten błysk w oku, ten uśmiech, tę nutke pożądania w nas obojgu.. Zapomniałam gdzie jestem. Liczyła się tylko ta wizja... Te emocje, jakie zawsze towarzyszyły nie tylko pdczas turnieju, podczas zwykłego treningu albo wygłupów, gdy tańczyliśmy dla siebie, w czterech ścianach.. Zatańczyłam. Zatańczyłam...! ... i tylko łza spływała mi po policzku.. Zaraz zbieram się do domu. Zrobiłam swoje, tak jak obiecałam... jestem dumna. Z siebie - że się nie poddałam.. z Karola - że wytrenowaliśmy ten układ po perfekcji.. z Łukasza - że pomógł mi w tym ważnym dla przyjaciółki dniu i zatanczył ze mną, tak jak dawniej..
-
nie proszę o wiele- po prostu bądź. dzisiaj, jutro, za miesiąc. zawsze. Jest tragicznie Kochani.. Siedzę sama, ludzie ode mnie odchodzą \'by nie powiedzieć przy niej za dużo\'. Nawet nie mam się do kogo odezwać, od razu gdy podchodzę towarzystwo się rozchodzi - stałam się niewygodna...?
-
Jakie to dziwne uczucie gdy przechodząc z jednego pawilonu do drugiego nad wszystkimi kobietami/dziewczynami ich towarzysze rozkładają swe marynarki, by deszcz nie zmoczył wybranek.. a nad Tobą nie ma nawet parasola. nie mówiąc juz o marynarce. Kiedyś obiecałam Gośce, ze na jej weselu zatańczę tango. Typowe, ociekające seksem tango... Takie jak zawsze chciała umieć. Niestety, nie ma z kim.. :( Tego kwiatu jest pół świata...? a co mi z innych kwiatów, skoro ja wybrałam ten jeden, jedyny?
-
i już po wszystkim. wszyscy zasiedli do uroczystego obiadu.. Dookoła tyle osób, a ja czuje się taka samotna! Ślub był.. tragedią. Stałam za moją przyjaciółką i patrzyłam jak z wielkim żarem miłości w oczach ślubuje Piotrkowi... \"miłość, wierność i uczciwość małżeńska.. oraz że Cię nie opuszczę aż do śmierci\"..Zabolało. Tak strasznie zabolało.. Łzy popłynęły mi po policzkach... I bynajmniej nie ze wzruszenia. Płakałam, bo zawsze chcałam te słowa wypowiedzieć prosto w oczy, przy świadkach, JEMU. Mojemu=Nie mojemu najukochaszemy Draniowi... Płakałam słuchając granego przez moją kuzynkę na skrzypcach Ave Maria...Dziewczyna zagrała cudownie, jak na styudentkę hanoverskiej uczelni muzycznej przystało.. Płakałam z żalu.. Ściskając w palcach wciąż wisząca na szyi połówkę serduszka - prezent, który podarowałam NAM na nasze pół roku... Jedną połówkę miałam ja, drugą on. Przez dwa lata i dwa miesiące. Nieustannie... Taka mała pierdoła. A cieszyła. Nie daję sobie rady.. Nie potrafię spojrzeć w oczy mojej przyjaciółce. Boje się, ze dostrzegła by w nich żal.. A przecież tego nie chcę. To jej dzień, najpiękniejszy w życiu... Ale tak strasznie go jej zazdroszcze. To mnie przerasta! Ech jestem beznadziejną druhną... Siedzę w łazience przy oknie.. Deszcz bębni w parapet... Musze się uspokoić. Muszę zaraz tam wrócić.. A przecież tak bardzo nie chcę. Zaraz będą dzielić tort.. Wspaniały weselny tort.. Który obie wybierałyśmy.. Śmiejąc się, że na MOIM weselu z panem K. będzie taki sam... Bo jest tak piekny.. Berenie, tak się zastanawiam, czy Twoja Ex złoży teraz broń i odejdzie z podkulonym ogonem, czy może będzie próbowała powalczyć..? Ja chyba podkuliłabym ogon w takiej sytuacji. Gosiu - mój K. uwielbiał ten kawałek Tyle razy mi go śpiewał... Ech. Cholera, znów płaczę....! Trzy tygodnie... Dwadzieścia jeden dni..! Jak ten czas niesamowicie szybko płynie.. Wcześniej tego nie dostrzegałam.. Żyłam przy nim nie patrząc na odrywane kolejno kartki kalendarza.. Nie odczuwałam zupełnie mijających godzin. Żyłam perspektywą spotkania się z nim dnia następnego, przytulenia, pocałunku.. Te chwile dawaly mi siłę.. Odciął mi akumulatory.. I zostawił jakieś lipne bateryjki.. Tak zwaną nadzieję, która wystarcza tylko do tego, by egzystować.. A wszystko wydaje się, jakby było wczoraj..! ... Mam pustkę w głowie. Nie pamiętam co robiłam przez te trzy tygodnie... Ostatnie wspomnienie to ta okropna impreza imieninowa... I to co mówił, nie mogąc spojrzeć mi w oczy.. \"Ona jest ze snu...\" Dziś jestem niestety ubrana w codzienność. Szarą codzienność, gdyż On odebrał mi ten sen... Piękny czasie, wróć! Tak bardzo pragnę mieć go tu, przy sobie.. blisko. W torebce mam ten cholerny krawat.. A właściwie już nie w torebce. Wycieram sobie nim łzy, by nie spadły na kieckę.. Chociaż.. Ech, na co mi ona. Co z tego, że określił mnie w niej boginią.. Co z tego.. Nic. Pustka.. Czuje się tak samotna...! Wszyscy z ukochanymi osobami towarzyszącymi świetnie sie bawią, są szczęśliwi, patrzą na świat z takim optymizmem, jaki daje tylko spełniona, szczęśliwa miłość... Ja tu po prostu nie pasuję... Wszyscy wiedzą co się stało, skoro przyszłam sama... Nie mogę siedzieć w ich towarzystwie. Próbowałam. Od razu gdy pochodzę, choćbym była uśmiechnięta, wszyscy milkną..
-
Berenie, niezapominajeczko - dziękuję. Nie wiem jak dam sobie radę.. no ale... Jakoś być musi. Najwyżej ucieknę i przybiegnę się rozpłakać. Pogoda też piękna jak na wesele - deszcz, deszcz, deszcz.. Pogoda płacze chyba razem ze mną - choć ona nie chce, bym czuła się samotna. Biorę laptopa. W chwilach wielkiej żałości będę wpadać i pisać, dobrze?
-
nie wiedziałam, ze mojej w szafie są takie skarby.. Znalazłam mój stary mundur harcerski.. z krzyżem, sznurem, beleczkami.. Koszulki obozowe zapisane podpisami znajomych.. Jakoś się cieplej na chwile zrobiło na serduchu.. Kochani, idę się szykować na ten ślub.. :( Berenie, masz racje. To obawa przed odrzuceniem.. :(
-
Beren, chylę czoła. Nie, ja nie napiszę. Będę płakać cały dzień ale nie napiszę. Nie... Nie chce.. Chcę! Ale nie napisze.. Honor..?
-
Migotko, miałam to samo napisać.. Nie radzę sobie. Nie radzę...
-
Beren, zartujesz... ;o "Piękny" news na rozpoczęcie tak okropnego dnia. Ja dziś nie spałam.. Też mam doła pt. Kochanie, wróć. Przecież było nam razem tak cudownie :( Od północy znów beczę.. Ech. I sprzątam. Staram się czymś zająć.. Ale nie pomaga. Wyrzucam z szaf pozwijane ciuchy.. i płaczę jak dziecko.
-
Dobranoc, ja także się już kładę ... :) Niezapominajeczko - 6rano to całkiem normalna pora jak dla mnie ;D a pomyslec, ze jeszcze 3miesiące temu wstawanie o 7:30 było dla mnie katorgą :D Spokojnej nocy : ) Berenie - po pierwsze, powinienes juz spac - jutro wszak wylatujesz :D po drugie - rozglądne się za lokum :) musze tylko znać mniej więcej liczbę chętnych. mam nadzieje, ze jakies kwatery jeszcze pozostały wolne i w dobie kryzysu będzie mniej turystów :)
-
wylądowałam na piedestale! czuje się wprost zaszczycona! :)) niezapominajeczko - poczekajmy na resztę. a nóż zachce się im zwiedzać pojezierza mazurskie albo Tatry słowackie? : ))