Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

OlaGd76

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez OlaGd76

  1. Aguliniu, to Twoja córeczka zaczęła już regularną edukację i na dodatek to lubi! Widzę po Maniusi jak korzystna jest taka zabawa w nowym miejscu, z nowymi ludźmi.
  2. Madzialińska, gratuluję i ... zazdroszczę dobrej zabawy. Chociaż nie powinnam zazdrościć bo pewnie bym takie kolejki lunaparkowe, ekhm, odchorowała. Deseo, ja bym się obawiała iść od poradni dziecka chorego, między inne chore dzieci i w taką pogodę (jesiennnie na całego), potem podawać małej leki... Sprawdzałam tylko jej temperaturę, obserwowałam zachowanie a że apetyt i humor miała, dokuczały jej tylko katar i kaszel (ale to tylko parę razy na dzień i to chyba było odkasływanie z powodu kataru), to zaufałam tej cytrynie. Sprawdziło się. Zaliczyłyśmy pierwsze przeziębienie bez większych problemów i z przespanymi nocami. Co do"plaskacza" to dziś Iwi grzmotnęła głową o podłogę sklepu. Stała przy wózku i postanowiła samodzielnie ruszyć (fascynujące drzwi do magazynu nawoływały), no i nawet nie zdążyła się podeprzeć. A teraz, po powrocie męża z pracy zostałam poddana regularnemu przesłuchaniu, niczym wyrodna matka rzucająca dzieckiem o beton. ;S Hihi, oberwało mi się. Gawit, trzymaj się. Ale jakby nie, to możemy razem uciec w Bieszczady. (Czasem chodzą mi dziwne myśli po głowie, w szczególności gdy patrzę na to co do posprzątania ;P). Agulinka, czasami Iwi tylko ta-ta-ta powtarza i chyba nawet swiadomie "tata" na tatę. Ale to dopiero od jakichś dwóch czy trzech tygodni a przecież ona najstarsza z naszych pociech forumowych. Eeee... Chciałam Was popytać o aktywność maluszków ale czytam teraz o tych wspinaczkach, tuptaniu, guzach i już mam pojęcie. No to u nas podobnie, z czego zresztą cieszę się podwójnie bo swego czasu moja Iwi jakby zapóźniona była.
  3. Agulinko, zdrówka dla ciebie i Szymcia! Widzę że coś podobnego złapaliście, co ja i Iwa. Gawit, z tym karmieniem to dokładnie jak u nas w wakacje, gdy gościliśmy rodzinę. Gdy Iwi jadła, urządzali cyrk z idiotycznym zagadywaniem jej a przekrzykiwaniem siebie. Też ich syn swego czasu był niejadkiem i wszyscy dookoła niego skakali (dosłownie) więc teraz próbują tego samego z Iwą, chociaż ona je normalnie. Moja mała musiała mieć z nich niezły ubaw... A pamiętacie, dziewczyny, jak pisałam o zrobieniu zdjęć Iwie przez wysłanniczki jakiejś agencji, w ramach castingu. Potem do mnie dzwoniono, że niby mała wybrała casting, umawialiśmy się na sesję... Wtedy okazało się że nie z żadną agencją modeli mam do czynienia ale z bankiem twarzy który po prostu życzy sobie odpłatności za bycie w ich bazie i zdjęcia. I jeszcze ktoś od nich próbował mi wmawiać że tak jest normalnie na rynkui dziecięcych modeli. Dużo by gadać... W każdym razie dowiedziałam się że to firma o której pisze się w mediach jako o oszustach.
  4. A my chorujemy. Iwi, ja i część rodziny mamy kaszel, katar i lekką gorączkę. Ale nie byłam z małą u lekarza. Ona najlżej przechodzi to paskudztwo i na razie podaję jej cytrynę. Wydaje się że powinna wystarczyć.
  5. No to karaluchy pod poduchy. Posprzatałam, ugotowałam mannę dla Iwi. Teraz pora rzucić się na łóżko i zasnąć.
  6. Młodamamuśka, Iwi raczej też nigdzie nie wezmą. Wczoraj wyglądała na najgorsza chuligankę w mieście. Mina zblazowana (śpiąca była), nos podrapany... Aguliniu, ja tą reakcją Iwi też byłam zaskoczona. Ale oboje z mężem widzieliśmy że właśnie o tego chłopczyka chodziło. I pierwszy raz zobaczyłam jak moja cóeczka chowa się przed jakimś widokiem. Co do stacjonarnej kafeterii, to jest super ale naszej nic nie zastąpi. No i was tam brakuje. (Prawdę mówiąc było pusto i to mi odpowiadało, bo nikt nie widział jak zasuwam po podłodze na czworakach, przepełzam pod ślizgawką dla dzieci, nurkuję w namiocie. Czego się nie robi dla dziecka?!)
  7. Martasek, dzięki twojemu wpisowi o rzucaniu płatków przez dziecko na ślubie, wyobraziłam sobie swoją małą. Siedzi nad worecziem z płatkami kwiatów, zanurza rączkę i pakuje płatki do buzi. I tak raz po raz. Też byby efekt, nie? A propos efektów, to zaczepiły nas dziś jakieś dziewczyny z agencji reklamowej i wzięły fotkę Iwi. Wiecie co, gdyby faktycznie ktoś miał się skontaktować i Iwi miałby wziąć udział w jakiejś sesji reklamowej, to nie miałabym nic przeciwko. Fajnie jest patrzeć na te maluchy w reklamach. A zaraz potem Iwi przeżyła koszmar w autobusie. Wsiadłyśmy wraz z dwojgiem innych dzieci w wózkach i Iwi chciała je zaczepiać. Patrzy ta moja mała, patrzy i rezygnuje z zaczepiania a zaraz wtula główkę w ramię i odsuwa się jak najdalej. Myślalam że zasypia i chciałam ją oprzeć więc straciła tę swoją ochronę we własnym ramieniu... I wtedy w ryk! Okazało się że bała się chłopczyka obok i to strasznie, aż nie mogłam jej uspokoić. Chłopczyk ten miał rozszczep górnej wargi i wyglądał dużo inaczej niż zdrowe dzieci. Niestety na Iwi zrobiło to straszne wrażenie. Przestała płakać dopiero gdy opuściłyśmy autobus. Swoją drogą dziwi mnie że takie dziecko nie przeszło jeszcze operacji plastycznej. Myślałam że wykonuje się je wcześnie. A tak to mały naraża się na reakcje innych a na pewno coraz więcej rozumie. Chłopaczek mial nie mniej niż jakieś 2 latka. I jeszcze jedno. Znalazłam w Gdańsku kawiarenkę dla mam. Menu jest też dla małych dzieci, są foteliki do karmienia, kąciki dla najmłodszych z puszczanymi bajkami, internetem itd ale przede wszystkim... są sale do zabawy. Dzisiaj Iwi godzinę szalała na takiej sali. (To dla nas cenne bo w domu dobrych warunków nie mam.)
  8. Wpadłam jeszcze na chwilę, odreagować. Siedziałam tutaj na kafe, a t.ż. miał pilnować zasypiającej Iwi. Od kompa oderwał mnie odgłos jakby zsuwającego się skądś kartonu albo śniegu z dachu - taki szum. Wpadam do drugiego pokoju a tu Iwi raczkuje po podłodze. Zjechała po narzucie na podłogę i ucieszona zaczęła zabawę. To jakiś cud że nie spadła i nie poobijała się, zwłaszcza że tapczan mamy wysoki a pod nim goły parkiet. A t.ż. spał. Zjazd Iwi (czy upadek?) nie obudził go.
  9. Moja Iwa kiedyś uwielbiała przewijanie a teraz ją to nudzi. Też przewraca się na brzuszek i ucieka, no chyba że dam jej czystą pieluchę do zabawy lub opakowanie chusteczek nawilżanych. Na przyklad taką pieluchą macha w powietrzu i śpiewa. Piątkowa, odezwij się czasem. :) Madzialińska, jak co, to nasze córcie są takimi forumowymi siostrami. :D
  10. Ojej, tyle pisałyście, w tym o smutnych sprawach, jak o tej Lidce, że nie czuję się na siłach żeby komentować. To tylko spokojnych snów życzę. A, szukałam dla malej butów wszędzie, w odległych sklepach, w internecie, a znalazłam dziś fajne, w sklepie tuż koło domu. O, takie: http://www.drfabio.com/opis_produktu.php?id=033 ; fajne są bo podeszwa łatwo się zgina a pięta usztywniona, poza tym rozpinane są na całej długości i mogę stopę Iwi bez trudu z nie włożyć.
  11. Cześć dziewczyny! Ja myślałam zaraz po porodzie o tym kiedy chciałabym drugie dziecko. Chyba musiał to być szok poporodowy skoro w ciągu paru miesięcy minęły mi całkowicie takie myśli. Obecnie podziwiam osoby które psychicznie czują się na siłach zająć jeszcze jednym. Dla mnie to niemożliwe i wiem że byłoby ze szkodą dla Iwi. Ani nie chcę się rozpraszać na dwójkę, ani nie chcę dzielić wydatków. Iwi zostanie więc jedynaczką. O taka decyzję jest mi tym łatwiej, że dookoła mam same jedynaki wśród znajomych.
  12. Hejka! Byłam z Iwi na urodzinach jej kolegi. Dzieciaki siedziały w kupie zabawek i wydzierały sobie jedną, upatrzoną. Ogólnie było super :D. Padam ale jeszcze chcę ostatni raz nakarmić małą, bo z powodu odwiedzin u kolegi pogubiłyśmy się w godzinach jedzenia. Ejmi, kliknęłam Krzysia w konkursie Bobovity. Ziieeew! Czary-mary, śpijcie słodko i pociechy też.
  13. Wiecie, dziewczyny, idę dziś z Iwi na imprezę do mojej koleżanki i jej małego synka, dwa miesiące starszego od Iwi. Już się nie mogę doczekać, bo mała tam się pobawi ale... niepokoję się jej sprawowaniem. Ostatnio gdy tylko ma stycznosć z dziećmi, wpada w takie podekscytowanie że próbuje gryźć dzieci, jakby to były najpiękniejsze zabawki. Gdy jej się nie uda, krzyczy jakby się jej taką zabawkę odbierało. Mam nadzieję że da się zainteresować czym innym niż ściganie i gryzienie tego małego chłopczyka.
  14. Też rzadko tu bywam. Fajnie że teraz odezwałyśmy się w tym samym czasie.
  15. Cześć Sroczka! Ty tu raczej zaglądaj żeby się chwalić a nie szukać powodów do zazdrości. Łukasz świetnie się rozwija, jest wysoki i silny, sadząc po wymiarach, sprawny.... Zazdroszczę! Trzymajcie się. Dbaj o synka i ciesz się że taki udany a lekarze niech się matwią że czegoś nie rozumieją. :D
  16. Hanka, no bo w końcu to było z cichacza i dla mnie. Na ostatnią chwilę kompletowałam strój małej i potrzebne przedmioty. Dobrze że w gronie najbliższej rodziny odbył się chrzest, bo po ceremonii po prostu wypoczywaliśmy już w domu moich rodziców, przy tylko trochę bardziej odświętnym obiedzie, a mała odsypiała a potem bawiła się.
  17. Dziewczyny, ale mi ochoty narobiłyście na basen z córeczką. Ale co do brodzików i jaccuzzi, to i ja zaobserwowałam to okupywanie takich miejsc przez starszych ludzi i cholera mnie bierze. Przychodzą jak na należną kurację i ani pomyślą że ktoś też by chciał tam wejść, chociaż na pięć minut a nie jak oni, na całe godziny. Gawitku, uśmiałam się z tego twojego biegania za córeczką i pouczania jej ale to gorzki śmiech bo świetnie wiem o co chodzi. A i co do marudzenia, to Iwi zaczyna się rozkręcać. Natalia86, gratuluję mądrej córci. Moja nie współpracuje. Mam wrażenie że wie o co chodzi z pokazywaniem rączkami ale nie widzi potrzeby zdradzania się z tą wiedzą, ale może się tylko pocieszam.
  18. O, Ejmi, zanim napisałam wszystko, to wskoczył post od Ciebie. Dlatego nie pogratulowałam w poprzednim poscie dobrej zabawy i mądrego synka, który potrafi zadomowić się np u dziadków. Robię to teraz. Pozdrów Krzysia! I u nas, gdy oddaję Iwi dziadkom, to eksperymentują. Wprawdzie moja mama podobno słucha wytycznych co do karmienia Iwi, ale za to bawi się nią jak lalką, w przebieranki. :D <stopka>Bywamy tu już we dwie, Iwa, córcia urodzona dnia 26 października 2009 roku, i ja. </stopka>
  19. Nasza Iwi też zaliczyła upadek z tapczanu (parę tygodni temu), na szczęście na klapki męża! I to również za sprawą nagłego zaśnięcia swojego taty, które to zaśnięcie wybrała na moment swojego skoku z wysokości. A skakać chce nadal. A w ogóle to sorry że nie zaglądałam tu długo. Miałam urwanie głowy z przygotowaniami do chrztu. I mylne byłoby sądzić że chodzi o stroje, sale i inne takie przyjemności. To formalności tyle zabrały mi czasu! Proboszcz ciągał rodzinę na rozmowy, gdy wreszcie zgodził się na chrzest, to nie było już terminów i szukałam kościoła na siłę. Gdy jeden znalazłam, tam na nowo musiałam przekonywać że małej należy się chrzest. A to wszystko przez brak ślubu rodziców z jednoczesnym brakiem bierzmowania u kandydatki na chrzestną i niechęcią do załatwiania spraw u kandydata na chrzestnego (nie zgadzał się na chrzest). Dużo by pisać... W każdym razie chrzest odbył się dziś, ja zaś piszę zaraz po powrocie do domu. Mała na chrzcie broniła się dzielnie przed sakramentem. Komentowała kazanie księdza donośnym "bla-bla-bla" (dokładnie tak!) i próbowała się wyrywać żeby sobie pójść. Wszystko skończyło się jednak dobrze ;P i po "wygonieniu diabełka" zrobiła się grzeczna (no, z tą rzecznością to poczekała do powrotu do domu moich rodziców). Śmieliśmy się potem że gdy ksiądz miał polewać Iwi wodą i namaszczać, zgromadzeni w sali kaplicznej patrzyli na nią. Po prostu wiedząc że się buntuje, spodziewali się zapewne jakichś dramatycznych scen. Ale znudzonej Iwi właśnie obecność księdza, woda i krzyżmo się spodobały i w tych momentach była grzeczna. Ja się tylko wściekałam na siebie że nie wystarłam jej ucha w środku po wodzie święconej i teraz się martwię czy małej się nic nie stało bo i w kaplicy chłodno, i pogoda nieciekawa. Chociaż do pogody i tak mieliśmy szczęście bo choć przez większość dnia pada i wieje, to do kościoła jechaliśmy w słońcu. Cóż, to bardzo ważne gdy jedzie się autobusem a potem idzie na piechotę, i to wszystko w wizytowych strojach. Wiem że przynudzam ale tak się cieszę że ochrzciliśmy małą!!!! Następna okazja, dzięki wizycie rodziny, byłaby za rok. (Wtedy pewnie nie na bla-bla-bla by się skończyło).
  20. Poczytałam.. Fajnie nadrobić zaległości, tyle ciekawego napisałyście (wyjąłszy tragiczną wiadomość o śmierci tego chłopaka). Gawit, może twoja córcia bała się czegoś w ciemnościach jadąc wtedy samochodem? Moja jest prawie nie do przestraszenia a raz gdy wracałyśmy po ciemku, wypatrzyla cień gdzieś z boku i zaczęła płakać. Ja ją mogłam uspokoić - byłam tuż obok, ale weź tu uspokój dziecko gdy samemu kierujesz... No i wczoraj gibbony w ZOO tak wyły (niesamowite dźwięki!) że Iwi też się przestraszyła. Płakała i wtulała się we mnie a to jej się praktycznie nie zdarza. A gdy moja ciocia pocieszyła ją dając swoją bransoletkę, to już tej bransoletki nie oddała. ;(
  21. Cześć dziewczyny! A u nas wciąż tylko dwa zęby dolne i lekarka a dzisiejszej wizycie powiedziała że jeszcze nie widać żeby górne szły. (Iwa jest innego zdania i wciąż tych górnych szuka). Zaliczyłyśmy dziś kolejne szczepienia prawie bez płaczu i odczynów poszczepiennych, za to zastrzyki rzuciły się chyba mojej Iwie na głowę. W dzień była kochana i słodka a gdy wieczorem odwiedziłyśmy znajomych, przeistoczyla się w potwora i chciała zjeść ich córeczkę. Dosłownie zjeść! Córcia znajomych na dwa latka, to śliczna i żywa dziewuszka. I gdy Iwa zobaczyła ją dzisiaj, po raz pierwszy, oszalała na jej punkcie. Wydała okrzyk zachwytu i chciała wyrwać jej wszystkie włosy. W tym celu ganiała dwulatkę po całym pokoju na czworakach, z podłogi na tapczan, z tapczanu na podłogę. Pokrzykiwała i rzucała się z otwartymi ustami gdy ją gdzieś złapała. Nie wiem co odbiło mojemu dziecku ale nie sądzilam że 10-miesięczny maluch może być tak ekspansywny na obcym terytorium, wobec starszego, nieznanego dziecka. Teraz mam mieszane uczucia wobec swojego dziecka bo jakieś takie drapieżne jest...
  22. A u nas na plażach zakaz kąpieli. :( Szkoda. Ale jeszcze zanim go wprowadzili trzymałam Iwi z dala od tej wody bo już była mowa o bakteriach. Powtórki problemu z tymi bakteriami już nie chcę.
  23. Ja ostatnio mierzyłam mojej małej buty i nasłuchałam się jej pretensji. Krzyczała na mnie (autentycznie), próbowała ściągnąć butki... I fakt że niczego nie znalazłam. No dobra, też spadam spać. Karaluchy pod poduchy...
  24. Hmmm, co do mężów pracujących to potwierdzam że kobietom się nie dogodzi. ;D Najpierw narzekałam że mój nie pracuje ale gdy zaczął pracować od świtu do zmierzchu (wracał około 22-giej), to będąc cały dzień z mała myślalam że zwariuję. A trwało to dwa tygodnie bez dnia przerwy. W tym okresie raz wrócił wcześniej a ja miałam pójść po zakupy. Coś mu jednak wypadło i znów zabierał się do wyjścia. A ja co? Ja w ryk bo miałam nadzieję chociaż na chwilę wyjść z domu sama, bez dziecka, chociaż po te głupie zakupy. Naprawdę na psychę mi siadło bycie non stop z dzieckiem.
  25. Toszi, znów mi przypomniałaś o czymś do jedzenia dla małej (tak jak wczesniej o jajkach). Nie mam w okolicy dobrego zaopatrzenia w owoce i rzadko kupuję świeże. A powinnam pamiętać właśnie o śliwkach czy czymś takim. Gawitku, ja już poluję na momenty gdy uda mi się coś bardziej płynnego wcisnąć małej. Zwykle ona macha ręką w odmownym geście już gdy widzi że się zbliżam z butelką czy filiżanką. Ale kawy z mlekiem trochę wypiła. Zrobiłam jej dziś zbożową i do tego bułkę z masłem. Wyszedł z tego taki niedzielny, stylowy powieczorek.
×