dwa razy pod obojczyk dwa...
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Reputacja
0 Neutral-
zaza- tym razem za bardzo...ległam i nie umiem powstać. Jak nie ja! Ale może jeszcze i dla mnie wyjdzie słońce po burzy, tylko moze musi minać trochę więcej czasu bo ta burza była ogromna:( Zawalił mi świat. Bo stał się światem bez niego. Bez mojego cudnego, kochanego M.... Aga - wiem, ze to co napisałaś to prawda. Czasem nawet udaje mi się w to wierzyć. Gdyby mnie kochał to by przecież był przy mnie. Zasypiał i budził się. I był...cialem, sercem, duszą. A jest przy niej, i to tak strasznie boli.Dlatego nie mogę wierzyć, że będzie dobrze...bo mogę przeczekać tak całe życie. Zaraz się pewnie dowiem, ze planuje sie oświadczyć albo, że dziecko w drode a ja nadal jak ta idiotka czekam iw ierzę, ze taka milość nie mogla się tak po prostu skonczyc.Przeżylam już tyle miesięcy bez niego przeżyję i resztę życia. Bezimienna1111 - zawsze możemy pogadać:) znów na tydzień zostaję sama w domu. ta samotność już mnie dobija. nawet nie umiem iść do przodu...to znaczy idę ale małymi kroczkami...ledwie widocznymi. i to boli, boli ta bezradność. i wkur*** . nigdy nie przeklinałam ale teraz już czasem nie wytrzymuje. kiedyś ktoś mi powiedział, że 'człowiek nigdy nie dostaje krzyża cięższego niźli jego ramiona nie byłyby w stanie unieść'. mój widać jest spory.i długą drogą trzeba go niesć. mam jednak nadzieję, że to już ostatnie metry z nim na plecach.
-
hmmm....czemu?? Sama chciałabym wiedzieć, pewnie jak to M. mówi bo boi się zaufać. I ponoć tylko to jest powodem. Więc była miłość, dzis został ból w mym serduchu..
-
Czemu za trochę miłści jest tyle cierpienia potem? Czemu każdy mówi mi, że się zmienilam, że juz nie ma tej pogodnej Margaretki, że uważam na każdy stawiany krok? A ile razy mam powtarzać że skoro się sparzyłam to teraz już wolę uważać. Mój M. mieszka przecież z nia, z nia dzieli mieszkanie i łóżko, plany i marzenia, z nią jest w szczęściu i smutku...a ja....gdzie jestem ja? Zostałam ponoć w sercu jego, ale to za słabe by ze mna znów był. Tak kocham go, choć on nie widzi tego. Twierdzi, ze dla niego to za szybko, że powrót po 9ciu miesiacach to dużo za szybko, że trzeba czasu...JAKŻE PUSTE SŁOWA... jakiż wielki żal...smutek...nawet plakać nie potrafie juz. Zrobiłam się na blond co bym nie wyglądała jak chodząca smutna, chuda szkapa. Moje życie to porazka, stracilo barwy przez jednego czlowieka... A cos wewnątrz mnie woła do M: "Chodź...dam Ci znów kredki a Ty pomaluj mi znów świat...."
-
"I znów setny raz popełnię to samo zło, I znów setny raz powiem sobie, że to nie to..." Tylko ciekawe czy kiedyś uwierzę w to? M. znów zawiódł, znów nie wrócił, choć obiecywał. A ja mam czekać. Już chyba nie potrafie...nie potrafię wierzyć to, że będzie dobrze. Gdzie się podziały moje marzenia, plany, moje szczęście? Czy jednak wszystko było z nim związane? Czego zabrakło? Czego on nie dostrzega? Tydzień temu dostał prezent,coś co robiłam blisko półtora roku. Miał dostać na urodziny, ale wtedy nie mogłam mu dać. Teraz mogłam. Niedziela. On jest znów przy niej. Ja sama. Rodzice wyjechali na wczasy, Samotnosć mnie zabija. Tak mi brak jego bliskości, dotyku... M. okłamałam Cię...wybacz...musałam powiedzieć że juz nie czekam, że już sie z tym godzę. Dla Ciebie abyś mógł być szczęśliwy. Ja dalej kocham i dalej cierpię choć już tego nie wiesz.
-
pewnie jestem już tu nieproszonym gościem ale wolę sobie tu napisać niz wysłać list do niego... ...kim on jest? a może raczej kim był? jedno jest pewne był kiedys kims mniej ważnym niz teraz. i nie wiem o co tu chodzi. im dlużej mija od rozstania tym ja bardziej go kocham. dziewiec miesięcy. tyle dni,które sprawiły, że mojeżycie straciło blask. prawda. pojawił się znów. chciał wrócić. znów mu nie wyszło . i teraz prosi bym na niego czekała. musi zdobyć sie tylko na odwagę. ale na co odwagę? pewnie an to by ze mna być. ironia losu. jakbym nie wiadomo kim była. a mial przecież we mnie wszystko. bylam niczym żona, matka, kochanka. i ostatni jego sms: 'M. Ty jesteś tak cudowna, taka, ze każda przy Tobie blednie. wiem już że z nikim nie będę tak szczęsliwy jak z Tobą. Obym tylko potrafił wrócić. czekaj jesli możesz' i czuję się jak glupia. każdej doradzilabym unieść glowę i nie oglądać sie za siebie. każdej - lecz nie sobie. przecież ja jestem inna. ja kocham na zawsze, ja cierpię za miliony, moja milosć jest romantyczna. i guzik prawda. Nie ma miłości. Bo gdyby byla to bysmy nie plakaly. Moja milość odeszla. Jej już nie będzie. Zabrał mi ją człowiek, który i pokzał mi czym prawdziwa miłość jest. Odeszla. Ona nie wraca. Może juz tylko przyjsć inna...
-
dziewczyny ja Was czytam cały czas... czemu nie piszę? nie wiem. zbyt dużo się zmieniło, zbyt wiele zapomniałam chwil. M. chciał wrócić. Tak, gnebił mnie, wydzwaniał, przyjeżdzał a z sie z nim spotkałam. Wtedy usłyszałam, ze jego zycie tylko przy mnie ma sens. Myślałam, że jestem silna. Nie wróciłam. Mineło kilka dni , pisał ale już nie przyjeżdzał...w końcu ja chciałam wrócić ui usłyszałam,ze on już nie wie czy to dobra decyzja. Trzymam sie. CHoć czuję sie tak jak te prawie dziewieć miesięcy temu. Jak biedna , mała porzucona żabka. Nie jest lekko. Kiedyś marzyłam by wrócil, dzis marzę by o nim zapomnieć. Mam nadzieję, że wy będziecie miały lepiej. Że albo wcale nie będą chcieli wrócić, albo wrócą na stałe a nie na moment. Trzymajcie się ciepło dziewczyny:) Beren, zaza w wolnej chwili napiszcie jak Wam się uklada:)
-
Drogi M. wczoraj minęła 30sta niedizela bez Ciebie...no moze niezupełnie, bo pzrecież długo mnie jeszcze mamiłeś że mnie kochasz. Tyle wyszło z Twojej miłości co nic. Jednak potrafileś kłamać pięknie. Te ciągłe słowa : "Kocham Cię Margaretko ale narazie nie potrafię znów z Tobą być. Potrzeba mi czasu."..takie piękne lamstwa. Kryłeś wtedy, że już masz ja. Rozmawiałeś ze mną na skypie i widizałam, ze na laptopie na tapecie nadal masz moje zdjęce leżącej na plazy. Może byo tylko wtedy, gdy gadalismy, apotem było już jej? Chciałabym wiedizec , ze się pogubileś i odnajdziesz jeszcze swoja drogę ze mną. Chciałabym to wiedzieć choć rozsądek mowi mi, że ni wolno tak mysleć. Więc tkwię w tym wszystkim. Sama. Może ktoś kiedys doceni moją wartość. I tak na koniec: " Tak naprawdę wiele dałabym by z Tobą byc. i tak wiele dałabym lecz nie mam nic. i tak wiele dałabym by dotknąć gwiazd... i tak chciałabym byś przy mnie trwał.... bo tak anprawdę wszystko czego pragnę to przy Tobie być.... i tak naprawdę wssystkim czego pragnę jesteś Ty...."
-
tez powoli buduję na nowo swój mały świat....strasznie mi to idzie...ale co się sdziwic jak główny budowlaniec mojego zycia odszedli sama muszę to budować...ze zgliszczy tego co pozostalo...chociaż szkoda, ze wiatr ostatnich kamyków nie zwial żebym mogla zacząć budowę chociaż raz na satłym gruncie... niedziela...juz nawet nie wiem która bez Ciebie....chyba 30sta którą spe.dzam samotnie. Smutno mi. Wczoraj nad jeziorem patrzylam ukradkiem jak pewna para patrzy sobie pieknie w oczy. Nie byli strasznie młodzi, mieli po jakieś 30 lat. Ale tym razem nie poczułam zazdrosci. Wręcz przeciwnie poczułam dziwną radość, ze może jeszcze też kiedyś szczęśliwa będę patrzeć komuś w oczy. TAK BARDZO TEGO ZAPRAGNĘŁAM...poczuć znowu że oczy mi się tak świecą, a serce mocniej bije. takie moje małe marzenie....mieć kogos kto mnie nigdy nie zrani. kto pokocha taką jaką jestem i kogo pokocham tak jak pana M. tylko czy to jeszcze możliwe?
-
DObrze, że on tylko bawi się z kolegami. MNie boli bo ma inną, gdybym wiedziała, że jest sam byłoby mi lżej. Teraz boli bardziej niż przedtem, gdy nie wiedziałam, ze jest z nią. Wtedy jeszcze były nadzieje, dziś nie ma ich...
-
waniliowa mandarynka - i ja tyle zrobiłam, więcej nie moglam. Zamknęłam drzwi i cichutko odeszłam...tak cichutko byś bez problemu zapomniał. I zapomnialeś, szybciej niż myslałam, w zasadzie zapomnieliscie, bo ona ci w tym pomogła. Postanowiłam dziś sobie zrobić wieczór filmowy. Zrobiłam błąd. Obejrzałam najpierw coco chanel, ale potem niepotrzebnie 'nie klam kohcanie'. I wszystko wróciło. Jak w górach po tym filmie mi się oświadczyłeś, jak powiedziałeś, że dobrze, że my mamy prawdziwą miłość, której nawet najmocniejszy halny nie naruszy. Jak jest dzis? Ona nosi mój pierścionek?Jesteś szczęśliwy? Bo ja nie jestem....i tu tkwi błąd. Płaczę, bezsilność mnie zżera od środka. Jestem tylko w pracy i przy ludizach silna, w domu wraca cały ból ze zdwojoną silą. Kapią lzy, lecz nic nie dają.... ty nie wracasz... mi nie jest lżej... Postanowilam w polowie października jechać do Włoch do znajomych. Może wtedy trochę odreaguje po tym że znowu będę Cię widywać. Boję się października...ty dumny pewnie będziesz na swoim iphonie pokazywa.l zdjęcia z wakacji z nia....a ja?? czy chociaż pomyślisz, że to mnie będzie bolało? czemu nam się to przytrafilo? czemu to szczęście nie mogło trwać wiecznie? a jeśli to rozstanie mialo mnie czegoś nauczyc, to czemu nie potrafię wyciągnąć z nigo wniosków i isć dalej nie ogladajac sie już nigdy za siebie... p.s. mój pierwszy byly chcial wrócić,,, powiedizalam mu, że moje serce kocha tylko m. i nie mogę z nim być....i stracilam ostatniego przyjaciela...
-
Kto wie lepiej czym jest tęsknota, niż ten który sobie z nią nie radzi? Kto wie lepiej co to znaczy stracić kogos bliskiego, niż ten który właśnie stracił? Kto wie lepiej co znaczy pokochać prawdziwie, niz ten który właśnie tak pokochał? Jednak jesteśmy stworzeni po to, zeby zawsze sie podnosić i iść dalej. Nikt nie zostanie w tym samym miejscu przez całe życie. Nikt nie przeżyje życia za nas. I tak żyję. Jeszcze cierpie, ale już tylko w sobie. Powstrzymuję lzy coraz częściej. Stawie mu czoła jeśli będzie trzeba. Już nigdy nie dowie się , ze go kocham nadal. Nigdy tego nie uślyszy, żeby był szczęśliwy. Niech zmienia dziewczyny. Mnie stracił. Choc chciałabym, żeby wrócił, to wiem, ze o by tylko pomogło mi psychicznie o nim tak naprawde zapomnieć. Już nie potrafiłabym być z nim, sen przy nim już nie byłby bezpieczny, a moja miłość zawsze drżała by czy znowu nie zwątpi i nie odejdzie. Trudno jest kochać. Może łatwiej było nie wiedzieć czym jest milosć?? Chociaż prościej.... ...wtedy nie miało się takich wymagań, wyobrażeń. Teraz nie obiecuję sobie, ze jeszcze tyle włożę w życiu w miłosć. Prawda jest bolesna, obawiam się, że mogę wejsć w związek z mężczyzną z rozsadku. Z takim, który będzie po prostu dobry i takim który nie pozwoli mi się zaangażować i sam się nie zaangażuje. Może być inaczej, ale narazie wydaje mi się, ze będzie tak. Jestem zbyt niezależna. Nie potrzebuję faceta-opiekuna. Sama potrafie wymalować mieszkanie, naprawić kran, czy położyc panele. On był tym z którym chciałam żyć, zasypiać i budzic się. Skoro nie ma go, będę sama. W końcu czy "tęsknić to to samo co czekać"? czy "czekać to to samo co tęsknić"??...bo juz nie weim co ja czuję...
-
"taki czlowiek jak Ty Madziu nie zasluguje na łzy"...te słowa powiedizała wczoraj przyjaciólka moich rodziców gdy wpadła do nich w odwiedziny a zastała tylko mnie. Akurat płakałam, choc juz wiecej miałam tego przez Niego nie robić. Już chciałam w życiu płakać tylko ze szczęścia. Kolejny raz nie wyszło. Pewnie znowu nie wiesz, że płakałam przez Ciebie. Dla Ciebie to był tylko nic nieznaczący sms. Ja myślę nad zmainą numeru, chociaz mam go prawie 10lat. Przecież napsiałeś tylko : "Te Arabelki nie są już takie jak kiedys. Nagle z przytulnej, małej chatki jest zabita dechami dziura w której nie ma po co rozpalać kominka. Nagle z pięknego konia jest buntująca sie jakaś głupia klacz. Chciałem tylko żebyś to wiedziała.Pozdrawiam" Tylko tyle mi napisałeś i aż tyle żebym wiedziała, że jesteś w Naszych górach z nią. Zawsze w tym domku robiłam klimat. Zawsze przynosiłam świeże kwiatki latem a zimą rozpalalismy ogień i paliliśmy masę kadzidełek i świeczuszek. Tak to lubiłeś. I ja też. Ale to już bez znaczenia. Wiem, że jesteś tam z nią. Byliście też zagranica. Ja jestem tu, czesto obcuję ze swoimi łzami. Dziś mi się śniłeś, spytałeś w tym śnie czy wybaczę Ci, że zwątpiłeś we mnie i, że z nią spałeś...bylam taka szczęśliwa. Ale juz nie jestem bo się obudziłam. I jeszcze jedno, gdyby ktoś mi powiedział, że za rok wrócisz obiecałabym, że przez ten rok nie uronie ani jednej łzy. Byłabym znow szczęśliwa, chociaż miałabym tyle czekać. I w związku z tym zawalczę o coś innego. O to aby uwierzyć, że za rok będę szczęśliwa, ale już nie z Tobą. Ty mnie nie chcesz. Ty zwątpiłeś w moja miłość. Dla Ciebie nie liczy sie co ja czuję. Ty juz masz swoje życie z nia, swoją miłość do niej. beze mnie. na zawsze. tak an koniec też Cię pozdrawiam, ale tu na kafeterii, bo tego nigdy nie zobaczysz. na smsa nie odpiszę...bo Cię nadal kocham. jeszcze Twoja, M.
-
I tak idę dwa kroki do przodu i kilka wstecz. Historia sie za każdym razem powtarza. Tęsknię choć już sama nie wiem czy bardziej za M. czy za milością. Widzę dopiero ile krzywdy mi zrobił. Mimo wszystko życzę Mu szczęscia. Chcę by byl w życiu szczęśliwy, choć boli, ze to szczeście beze mnie. Ale widać tak miało być. Cierpię, ale może to cierpienie da kiedys dobre rezultaty. On nie wie, ze tęsknie, anwet nie wie, że nadal jestem sama. Pewnie mysli, że mam następnego, przecież kiedyś często zmieniałam chłopaków. Ale teraz Margaretka już nie jest taka jak byla. Nadal jak głupia wierzy, że to był ten jedyny, ten jej książe....głupia jest ale nie potrafię jej tego wmówić (pewnie dlatego, że właśnie sobie najtrudniej wmówić pewne rzeczy). Przestałam spotykać się z chopakiem, który wydawał mi się interesujący. Zrobilam to z dwóch powodów: nadal kocham M. i nie chcę nikogo w zastępstwie(bynajmniej narazie moje serce tego nie chce) a poza tym On ma dziewczynę, która musiała na kilka miesięcy wyjechać do rodziców chorych. Chociaż był gotów zaryzykować i ją zostawić, powiedziałam że dla mnie nic nie znaczy. Kolejny raz musiałam to powiedizeć, kolejny raz nie dla swojego dobra. M. myśli,że nie odzywam się do Niego bo jestem szczęsliwa i o Nim zapomniałam(tak napisał mi we wtorek) a nie wie,że robię to, żeby mógł z nią być szczęśliwy. Chyba teraz wiem co znaczy tak naprawdę kogoś kochać.... ,...to moje kochać jest najtrudniejszym słowem świata, oznacza bowiem chcieć Jego szczęścia, skazując tym samym swoje szczęście na wyrok niespełnienia... i tak trwają: -wiara - wierzę nadal w to, że On zrozumie, że mnie kocha, -nadzieja - bo ją mam, ze jeszcze wróci, -miłość - bo to piękne móc wiedzieć że się kogoś tak kocha z nich zaś największa jest miłość.
-
dwa dni nad morzem i od razu człowiek inaczej wygląda... patrzę w lustro i znowu widzę kogoś kim zawsze chciałam być, długonoga, ślicznie opalona, już teraz brunetka z nienaganną figurą. taka w samo prawie. dla siebie. nie dla innych . to mnie an razie nie obchodzi, poki co cche wygladać dobzre dla siebie samej. on tego nie docenił. zamazał wszystkie moje dobre cechy. moje dobre serce. wszystko skreślił. wiem jedno już nie potrafiłabym z nim być choć nadal chciałabym by wrócil. w zasadzie to chcialanbym chyba bardziej tego by ona go zostawiła i by wtedy poczuł to co ja. odkryłam nad morzem jedną bolącą prawdę. on nie potrafi kochać. on kocha żebny nie być samotnym. sam tak mi powiedział, że nie potrafił by być sam, bo jak by to wygladało. i za kim tu tęsknic?? mozliwe, że tęsknie za milościa, nie za nim.
-
skoro nie chcesz z nim być, to powiedz mu to...niech szantażuje, w końcu zrozumie że nie kochasz juz go.