Ja od 2 lipca staram się tak pięknie, że az mnie dziw bierze. Tym razem nie obiecałam sobie, że się odchudzam od poniedziałku i ubędzie mnie 20 kilo, tylko postanowiłam że spróbuję jeśc normalnie i zdrowo i jak narazie udaje mi się :) nie rzuciłam się ani raz na żarcie, a słodyczy nie dotknełam od tego dnia wcale, ani odrobinki, zrezygnowałam z cukru, ale ze pije codziennie kawke a gorzkiej nie potrafię wypic to słodze sobie miodem. Mam pokusy każdego dnia po 894579457 razy ale udaje mi się sobie wytlumaczyć, że nie warto, nie wiem dlaczego teraz mi sie udaje a wczesniej mi sie nie udawało tyle razy, nie wiem co ma na to wplyw, , ale jak narazie ciesze sie jak cholera i oby trawało to jak najdłuzej, a najlepiej na zawsze. Od dwóch tygodni jeżdzę na rowerku stacjonarnym godzinke dzinnie, a czasami ide na "chód" tez godzinny(szkoda tylko ze nie mam kompanki ktora by zemna maszerowała, bo samej troszke smutno), schudłam 4 kilo, może to nie jest oszałamiajacy wynik, ale motywuje mnie do0 dalszej walki.
Przepraszam, że baźgram nieskładnie, ale jestem padnieta i ide lulać :)
Dobranoc :)))