znajome małżeństwo starało się o dzidzię ładnych parę lat. Porobili wszystkie badania i okazało się, że ona jest uczulona na jakiś składnik nasienia męża, w wyniku czego jej śluz zabijał plemniki. Żartowała mówiąc, że może mieć dziecko z każdym, tylko nie z mężem.
Wydali mnóstwo pieniędzy na leczenie, łącznie z umówieniem wizyty na zapłodnienie in-vitro.
A ona rozchorowała się i brała antybiotyki, co osłabiło działanie śluzu. I tak, przez \"przypadek\" mają teraz dwóch dorodnych chłopaków.