gochaa
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Reputacja
0 Neutral-
Od 07.07 staramy się o dzieciątko - letnie starania
gochaa odpisał Madalena na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Madalena daj znać na skrzynkę czy koniczynka doszła (ostatnio tu rzadko zaglądam). Do mnie nie wróciła, a była nadana poleconym, więc powinna. -
Od 07.07 staramy się o dzieciątko - letnie starania
gochaa odpisał Madalena na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
madaleno- doszła koniczynka? -
30paro latki starające się o dzidzie
gochaa odpisał na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
znajome małżeństwo starało się o dzidzię ładnych parę lat. Porobili wszystkie badania i okazało się, że ona jest uczulona na jakiś składnik nasienia męża, w wyniku czego jej śluz zabijał plemniki. Żartowała mówiąc, że może mieć dziecko z każdym, tylko nie z mężem. Wydali mnóstwo pieniędzy na leczenie, łącznie z umówieniem wizyty na zapłodnienie in-vitro. A ona rozchorowała się i brała antybiotyki, co osłabiło działanie śluzu. I tak, przez \"przypadek\" mają teraz dwóch dorodnych chłopaków. -
30paro latki starające się o dzidzie
gochaa odpisał na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
eehh- żeby tak można było mieć maleństwo bez chodzenia w ciąży. Moja ciąża po 30 była okropna. Życzę szybkiego wpisania w dół tabelki. -
http://www.dziecko24.pl/ bardzo fajna stronka
-
opowiem Wam jeszcze jedną historyjkę: urodziłam moją kruszynkę w marcu 2001r i również w marcu, ale 2002 poszłam do pracy. Cały ten czas karmiłam piersią i chciałam robić to nadal. W okolicach kwietnia byłam już tak zmęczona, że mąż przynosił małą do naszego łóżka i wszyscy na nowo zasypialiśmy, mała najczęściej z piersią w buzi. I zrobił mi się zastój pokarmu. ale w bardzo nietypowym miejscu: na brodawce, w miejscu, dzie mała ścisnęła ustami. Taki mały, twardy guzek. Początkowo próbowałam ściągać, rozmasowywać ( ale weź tu i rozmasuj takie miejce), grzać.... Mówię Wam, cuda wyprawiałam. Aż ktoś powiedział mi, że na oddziale położniczym mają jakąś cudowną elektryczną \"dojarkę\". Więc poszłam. Lekarz zatrybił tylko, że urodziłam w marcu- a tu kwiecień- nie zatrybił, że to rok różnicy, i chciał wysłać mnie na onkologię, bo on \"nigdy nie widział w takim miejscu zatoru\". Oczywiście kilkugodzinne odciąganie nic nie dało- guzek miał się dobrze. I wtedy weszła salowa (ona zatrybiła):- pani- to za słabe!!! Odkurzacz. Co!?!?!?! I wiecie- pojechałam do domu, włączyłam odkurzacz i ..... przeszło jak ręką odjął. Nie ma to jak medycyna ludowa! ;) PRZYSZŁE MAMY: potraktujcie to jak dobrą radę.
-
teraz ja coś opowiem- w czasie ciąży ustalenia z mężem o porodzie rodzinnym były bardzo niejasne- coś w rodzaju\" i chciałbym i boję się\". A ja oczywiście bardzo chciałam. Przyszedł termin i bóle. Przygotowanie do porodu w ekstra tempie, bo rozwarcie spore i bóle co minutę. Wjeżdżam na góre i widzę łóżko- stoi dokładnie naprzeciwko WIELGACHNYCH wierzei (bo to nie były drzwi napewno). A ja co?- powiedziałam położnej, że ja tu rodzić nie będę. I jak na zawołanie bóle ustały. Naprawdę- zero bólu. Nawet aparatura nic nie wykazywała. Zaczynam spacerować po korytarzu, po prostu się nudzę. W pewnym momencie wpada położna:- pani na poród rodzinny? Bo tam mąż czeka. Przeszliśmy do jedynki- i jak mnie złapało!!! W ciągu 15 minu było po wszystkim.