Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

gochaa

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Madalena daj znać na skrzynkę czy koniczynka doszła (ostatnio tu rzadko zaglądam). Do mnie nie wróciła, a była nadana poleconym, więc powinna.
  2. miałam przy artroskopii- boli jak zwykły zastrzyk, może nawet trochę mniej
  3. znajome małżeństwo starało się o dzidzię ładnych parę lat. Porobili wszystkie badania i okazało się, że ona jest uczulona na jakiś składnik nasienia męża, w wyniku czego jej śluz zabijał plemniki. Żartowała mówiąc, że może mieć dziecko z każdym, tylko nie z mężem. Wydali mnóstwo pieniędzy na leczenie, łącznie z umówieniem wizyty na zapłodnienie in-vitro. A ona rozchorowała się i brała antybiotyki, co osłabiło działanie śluzu. I tak, przez \"przypadek\" mają teraz dwóch dorodnych chłopaków.
  4. eehh- żeby tak można było mieć maleństwo bez chodzenia w ciąży. Moja ciąża po 30 była okropna. Życzę szybkiego wpisania w dół tabelki.
  5. Nola- znieczulenie ZEWNĄTRZoponowe to faktycznie zastrzyk, ale nie zwykłą igł- polecam animację: http://morfeusz2001.webpark.pl/znieczulenie.porodu/zewoponowka.swf
  6. http://www.dziecko24.pl/ bardzo fajna stronka
  7. opowiem Wam jeszcze jedną historyjkę: urodziłam moją kruszynkę w marcu 2001r i również w marcu, ale 2002 poszłam do pracy. Cały ten czas karmiłam piersią i chciałam robić to nadal. W okolicach kwietnia byłam już tak zmęczona, że mąż przynosił małą do naszego łóżka i wszyscy na nowo zasypialiśmy, mała najczęściej z piersią w buzi. I zrobił mi się zastój pokarmu. ale w bardzo nietypowym miejscu: na brodawce, w miejscu, dzie mała ścisnęła ustami. Taki mały, twardy guzek. Początkowo próbowałam ściągać, rozmasowywać ( ale weź tu i rozmasuj takie miejce), grzać.... Mówię Wam, cuda wyprawiałam. Aż ktoś powiedział mi, że na oddziale położniczym mają jakąś cudowną elektryczną \"dojarkę\". Więc poszłam. Lekarz zatrybił tylko, że urodziłam w marcu- a tu kwiecień- nie zatrybił, że to rok różnicy, i chciał wysłać mnie na onkologię, bo on \"nigdy nie widział w takim miejscu zatoru\". Oczywiście kilkugodzinne odciąganie nic nie dało- guzek miał się dobrze. I wtedy weszła salowa (ona zatrybiła):- pani- to za słabe!!! Odkurzacz. Co!?!?!?! I wiecie- pojechałam do domu, włączyłam odkurzacz i ..... przeszło jak ręką odjął. Nie ma to jak medycyna ludowa! ;) PRZYSZŁE MAMY: potraktujcie to jak dobrą radę.
  8. teraz ja coś opowiem- w czasie ciąży ustalenia z mężem o porodzie rodzinnym były bardzo niejasne- coś w rodzaju\" i chciałbym i boję się\". A ja oczywiście bardzo chciałam. Przyszedł termin i bóle. Przygotowanie do porodu w ekstra tempie, bo rozwarcie spore i bóle co minutę. Wjeżdżam na góre i widzę łóżko- stoi dokładnie naprzeciwko WIELGACHNYCH wierzei (bo to nie były drzwi napewno). A ja co?- powiedziałam położnej, że ja tu rodzić nie będę. I jak na zawołanie bóle ustały. Naprawdę- zero bólu. Nawet aparatura nic nie wykazywała. Zaczynam spacerować po korytarzu, po prostu się nudzę. W pewnym momencie wpada położna:- pani na poród rodzinny? Bo tam mąż czeka. Przeszliśmy do jedynki- i jak mnie złapało!!! W ciągu 15 minu było po wszystkim.
×