Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Arista

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. P.S. A poza tym zaliczyliśmy rodzinnie grypę jelitową:P Wikto i ja mieliśmy przesrane, hehe... R jeszcze ma L4. ehh...szital w domu:P Ale pierwszy raz poważniejsza choroba u małego, niezła statystyka. Buziaki!
  2. Hej kochane! Dziękuję za wsparcie i komplement dotyczący mojej twórczości:) Czarna- gratuluję, widzisz- najważniejsze, że mała i Ty jestescie szczęśliwe:) Widziałam na fb, ze masz kłopot z egzaminami- 2 w jednym, haha! Ładnie Was urządzili:P Zobaczymy, jak będzie u mnie z sesją... A co do krzyczenia na dzieci- ja na małego staram się nie krzyczeć, ale ostatnio rozbestwił się, cyrki robi takie, ze głowa mała, o byle gówno zrobi aferę, np. że nie pozwalam mu siębawić kablami czy nie pozwolę mu zjeść ciastka, które nie jest dla niego... U nas są twarde zasady w domu i tego się konsekwentnie trzymamy i z R jest ok, on tez jest twardy, hehe:) Okazujemy mu milosc, ale nie musimy go non stop nosić i na wszystko mu pozwalać, a jak jesteśmy u rodziny to masakra... odkładam go na tzw. karnego jeżyka bo robi aferę o nic, a teściowa i babcia zaraz "ojeju, jaki biedny, jak płacze, choć na rączki..."- ręce opadają! Podkopany autorytet i woda z mózgu u dziecka. RODZICE I TESCIOWIE_ DAJCIE NAM BYĆ RODZICAMI! Wy mieliście swoja szansę:P MoniaKat- dzięki za radę, tylko, że ja już nie raz z nią rozmawiałam, a ona jakby wyłącza słuch wtedy... Bagatelizuje sprawę, mówi, że przesadzam- nie chce zrozumieć mojego stanowiska. Ja jestem osobą, która nie odkłada takich rozmów na potem i spokojnie, rzeczowo potrafi wyłożyć kawę na ławę. Ale to niewiele daje, u niej ustalenie zasad raz na zasze jest chyba nierealne;/ Ja naprawde jestem jej wdzięczna, wiem, że nam pomaga- tylko czasem najem się przy tym tyle nerwow, że nie wiem, czy to bardziej pomoc czy nie...:/ Agnes- chciałabym Ci napisac, że nie martw się, że wszystko będzie dobrze- ale nie potrafię, nie potrafię kłamać! :( Kurczę, przykro mi to piać, jestem optymistką i nie lubię widzieć czarnych scenaiuszy, ale nie widzi mi się u Was jakaś większa, spektakularna zmiana- chyba, że weźmiecie sprawy w swoje ręce i razem będziecie chcieli coś zmienić.Ale facetowi w takiej sytuacji jest dobrze, mały ma rok i jak dotąd on może nie umieć nawet go nakarmić? Mój mąż pracuje, ja studiuje a zawsze mamy dyżury kto kiedy wstaje do małego dać mumleko, kto kiedy przewija itp. R wszystko przy małym zrobi. A jak Ty kiedyś np. trafisz do szpitala to co? Odda dziecko do domu dziecka, bo nie będzie umiał się nim zająć? Najgorsze, że czujesz sie w tym wszystkim sama... no i poza tym on się już przyzwyczaił, że Ty robisz wszystko- sprzątasz, z dzieckiem siedzisz i utwierdza się w przekonaniu, że on do tego się nie nadaje, nie umie dobrze czegoś zrobić i co raz trudniej mu się będzie przemóc. Pocieszające jest to, że faceci często nawiązują kontakt z dzieckiem kiedy jest starsze, jak chodzi, mówi, potrafi wskazać i wyrazić swe potrzeby. Ale to dopiero za jakiś rok lub dwa... do tego czasu i Ty i Twój mąż wiele stracicie na tym, że on ma takie podejście. Kochamy Cię i pamiętaj, że my potrafimy się wczuć w te sytuacje i masz u nas wsparcie:*
  3. Rety, dziewczyny, stęskniłam się za Wami! Nie mogłam się odezwać, bo byłam 2 tygodnie w domu, u rodziców, u teściowej... Mam Wam tyle do opowiedzenia... Po pierwsze- mój okres się pojawił, 25 kwietnia, bez żadnych objawów, bólu itp. Ale był, 5 dniowy i fajowy, kocham mój okres, bo oddala mnie od wizji ponownego macierzyństwa:D Po drugie- teściowa. Wpienia mnie na maxa a ja nie wiem, jak to zrobić, by tak nie było... Wkurza mnie swym zachowaniem, a konkretnie przewrażliwieniem, nadopiekuńczością i egocentryzmem. Ona chciałaby być non stop z Wiktorem, cały wyjazd (mam wrazenie) jest podporządkowany pod jej widzimisię, licytuje się o to, ile dni Wiktor będzie u niej spał itp. Mówi o nim "Moje dziecko", choć to NASZE dziecko:P Przekarmia go, rozpuszcza, na wszystko mu pozwala, zasypuje go zabawkami, których ja nawet nie mogę wziąć do domu, bo już nie mam miejsca na nie... Jak Wiktor jest u mojej mamy, potrafi przynieść mu rosół, jakby u mnie nie było co jesć:/ Miałam jechać do Opola do pracy w zeszłą środę, to już wtorek wzięła sobie wolny, nie powiedziała mi nic, obmyśliła sobie cały plan, że Wiktor zostanie u niej we wtorek i środę, a potem miała pretensje, że do niej nie przyszłam, bo przecież ona specjalnie wolne sobie wzięła! I jeszcze w środę przed 10:00 rano dzowni i narzeka, że czeka już na nas a nas nie ma i nie ma...jakbym nie miała nic innego do roboty, tylko dostarczać jej mojego syna:/ Wkurza mnie i nie mam się komu wygadać, szwagierce i mężowi nie mogę za bardzo, bo to ich mama, moja mama już ma spuchnięte uszy od moich narzekań. Nie wiem, co zrobić, by poprawić tę sytuację, moje stanowcze i ostre czasem słowa nie działają na nią- jak grochem o ścianę, jakby sobie nie zdawała sprawy, że robi mi krzywdę. Najgorsze, że mamy u niej pomieszkać trochę jak wrócimy do rodzinnego miasta, a ja tego w ogóle nie widzę...:/ Po trzecie- Wiktor skończył roczek- ma 4 zęby, chodzi, wariuje, jest wesoły, aktywny, mówi tata, mama, pa (to na zegar lub lampę:P), baba, robio "a psik", pokazuje, jaki jest duży, kręci głową na "tak" i "nie" gdy coś chce lub nie chce... No i chodzi:) Po czwarte- bylismy z mężem na ognisku na majówce i mój stary znajomy spił się jak świnia i mnie pocałował w szyję... mój maż się z nim pobił, prali się jak gówniarze, R normalnie go zbutował... ale chłopak ma się ok i przepraszał potem za sytuację:P Po piąte- wynikła niezła haja, bo nocowałam u przyjaciela mopjego męża, który w przeszlosci wyrywał mu jego dziewczyny a z jedną się przespał... Mój R ma traumę, jest przybity, smutny, do tamtego jego kumpla się moja szwagierka nie odzywa, wszyscy myslą, że tam się coś działo, a my po prostu napiliśmy się wódki, obejkrzeliśmy film i poszliśmy spać. Nie chciało mi się wracać do domu, bo to daleko, było zimno, mieliśmy isc tylko coś zjeść... No ale i tak teraz wszyscy wkoło wiedzą lepiej, co tam robiliśmy...eh, draka na maxa:/ To chyba najbardziej całościowa relacja skrótowa z ostatnich 2 tygodni... W odpowiedzi na Wasze posty- Czarna- ja też czasem dam się ponieść emocjom, ważne, by starać się to zmienić, odczekać, uspokoić się, policzyć do 10... Nie jesteś szmatą, nie jesteś złą matką- jesteśmy tylko ludźmi, ważne by zdać sobie z tego sprawę, ze to jest małe dziecko, ono nie zrozumie naszych krzyków i agresji, tzreba inaczej... Każdy z czasem wypracowuje własne sposoby radzenia sobie w takich sytuacjach. Ja jestem chłodna, stosuję jakieś formy wychowania oparte na behawioryzmie, bo uważam, że w przypadku małych dzieci się to sprawdza. Jak się wkurzam na maxa to wychodzę i liczę do 10 aż mi pzrejdzie:) Agnes- zazdroszczę wyniku odchudzania! Ja ważę coś koło 56-57 kilo, moze jeszcze z 3-4 bym zrzuciła, ale mi się nie chce:) Podobam się sobie, diety nie stosuję, jem tylko inaczej niż kiedyś- zdrowiej:) Buziaki!
  4. Hej kochane! A więc tak... Mam dredy! I są piękne:) Na prawdę super. Pobyt w ZIelonej też był super:) Co do moich problemów dziwnych- cóż... to plamienie w środku cyklu ustało, a przedwczoraj miałam bóle jakby w lewym jajniku... Kurczę, wiem, że muszę iść do lekarza, nie mam pojęcia co to może być... Na razie okresu nie mam, w zeszłym miesiącu był właśnie 14, ale to przez dietę, normalnie powinnam mieć za jakieś 6 dni. Zobaczymy... Aha- test robiłam- negatyw. Buziaki, nie mam za dużo czasu, by Wam wszystkim odpisać:*
  5. Po pierwsze: jeszcze raz Dominikowi wszystkiego najlepszego!!! :* Czarna- nie myśl tak! Nie jesteś złą matką, przecież niektóre kobiety w ogóle nie chcą karmić cycem dzieci i9 co, też nie są złymi matkami:) Najważniejsze, że Ola jest najedzona i spokojna, a czym się naje to już mniej istotne! 2 miesiące karmiłaś i też jest ok:) Oczekująca- na ogół pierwsze ząbki pokazują się między 5 a 7 miesiącem, ale są odstępstwa od tego, jak Wiktor miapół roku to jego 5 miesięczna znajoma miała już 2 ząbki, a z kolei sam Wiktor miał pierwszego zęba na 9 miesięcznicę. Jest teoria, że im później wychodzą ząbki, tym są mocniejsze, więc się nie stresuj. Zazwyczaj można poznać po dziecku, że będą niedługo zęby- jest niespokojne, może źle spać, brać więcej rzeczy do buzi niż dotychczas, może nawet zgrzytać zębami... Ja dziś byłam w bibliotece i mam już pierwsze materiały do magisterki:) Daleka droga przede mną ale będzie ok:) A w niedzielę jadę do kumpla zrobić dredy, potem poślę Wam fotę:)
  6. Dziewczyny... mam problem:( Myślałam, że sobioe poradzę z tym sama, że minie, ale nie mija... Jakiś tydzień temu zauważyłam, że mój śluz jest leciutko podbarwiony krwią, nie ma w nim żadnych nitek ani czystej krwi, tylko tak jakby ktoś dodał taką krwawą domieszkę... Nie widać tego na bieliźnie, tylko w momencie, jak podcieram się po wizycie w toalecie- tylko wtedy. Mija tydzień i ten śluz nie znika- śluz jest gęstszy, trochę się ciągnie i lepi, jest go sporo i właśnie jest podbarwiony krwią. Kurczę, bardzo się boję ciąży, dosłownie panicznie. Gdybym teraz zaszła w ciąże, to nie wiem, dosłwonie nie wiem, co bym zrobiła...! Wiem, że przycczyn moze być 1000 innych, ale może któraś z was miała coś takiego, albo wie co to może być?
  7. Aha! Wiem, że to jeszcze nie dziś, ale jakbym jutro nie wchodziła na kafe, to.... WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO DROGI DOMINIKU W DNIU TWOICH PIERWSZYCH URODZIN!!!!!! :*:*:*
  8. Hej dziewczynki:* No, cisza, ale wiecie same jak to jest... Scherza pewnie już wyjechała, ja nie ogarniam pomału uczelni, nie zawsze mogę tam być, nie wiem, co się dzieje na studiach...:/ MoniaKat- wiem, że dzieci powinno się odstawiać stopniowo od cyca, ale ja tak nie mogłam, walczyłam przez miesiąc, by choć 1 posiłek zjadł z butelki, mieszałam swoje mleko ze sztucznym, dawałam tylko swoje, zmieniałam butelki, smoczki...nic! W końcu z dnia na dzień przestałam karmić- mały w 3 dni załapał o co chodzi z butelką, bo nie miał nalternatywy, a wcześniej wolał nie jeść wcale, czekać pół nocy na cyca, niż zjeść z butli. Ściągałam jeszcze trochę mleka i wylewałam... AR_CT- jejku, Twoja Amelka to dzielna dziewczynka! Tak dużo potrafi... Z tego, co piszesz, sporo mówi, to charakterystyczne dla dziewczynek- my na nasze chłopaki pewnie sobie jeszcze poczekamy:D U nas ok, w niedzielę jadę robić dredy, na święta będziemy u rodziny, wyprawiamy Wiktorkowi pierwsze urodzinki:D Mąż wpadł na pomysł, byśmy nie brali kredytu, ale byśmy po moich studiach zamieszkali u teściowej... W sumie pomijając aspekt mieszkania z kimś, nie na swoim- ma to same plusy, ale o tym nie będę się rozpisywać, bo nudy:P Nie mogę tylko swobie poradzic z uczelnią- do tej pory byłam idealną studentką, dawałam sobie ze wszystkim radę, a teraz Wiktor jest taki absorbujący, że ciężko mi nawet poczytać notatki, a tu już mgr zaczynam p[isać... Jakoś sobie to poukładam, mam nadzieję, chcę jeszcze na 5 roku mieć stypendium, hehe:) Potem to oleję:P
  9. Nie martw się, Czarna- dziecko głodne z pewnością da znać, że jest głodne:P A dając jej butelkę uwalniasz piersi z obowiązku karmienia, dlatego jeśli ją karmisz butlą, regularnie ściągaj mleko z piersi. Dawaj jej pierś tak często, jak chce- dziecko trudno jest zagłodzić, a pokarm kobiecy jak wiadomo jest the best, odpowiedni dla konkretnie Twojego dziecka. Ile Ola ma już miesięcy? Jak mój Wiktor słabo przybierał na wadze, dawałam mu mleko z kleikiem albo kaszki, ale on był wtedy dużo starszy, bo na moim mleku był około 5 miesięcy... Scherza- my tez cieszymy się wiosną, ale mam trochę roboty na uczelni i nie mogę zająć się Wiktorem i sobą tak, jak bym chciała... Trzeba się przyzwyczajać, lepiej planować czas- po studiach, w pracy będzie jeszcze gorzej... Wiktor nie chce mówić, zapomniał o słowie "tata"... teraz jak już coś gada, to "baba". Ale to dlatego, że ćwiczy inne umiejętności, jak chodzenie (chodzi za 1 rączkę trzymany) i samodzielne jedzenie- wczoraj zjadł całe śniadanko sam:) Wyglądał jak błotny potwór i wszystko wokół było brudne- ale zjadł pięknie! Poza tym tańczy, robi papa, daje cześć, przybija piątkę, daje buziaka, wyciera ręce w ręcznik, tuli się jak szalony:D Znalazł radość w tuleniu pluszowych misiów- Tulimisie to są:) Mojemu kumplowi urodził się synek, w tren dzień, w który miałam urodziny:) Apropos- dziękuję Wam, moje kochane, za pamięć i piękne życzenia!!! Czekam teraz na pierwsze urodzinki synka... Jak Wy wszystkie:) Ten czas tak leci...masz rację, Scherza. W weekend miałam urodzinowych gości, było klawo... Jest opcja, że kupimy mieszkanie- tzn. jest mieszkanie niedrogie na sprzedaż, w naszej rodzinnej miejscowości- przez rok kredyt spłacałby si e sam, bo mieszkają tam znajomi i chcą wynajmować. Problem jest tylko w tym, czy dostaniemy kredyt? Poprosiłam ojca, by spróbował wziąć na siebie, jutro ma iść do banku... Trzymajcie kciuki- tak bym chciała mieć już własne mieszkanko!
  10. A ja szczepiłam Wiktora darmowymi szczepionkami i też jakoś żyje, nie płakał wcale jakoś wyjątkowo, nie ma się co rozczulać. to tylko szczepienie, każda z nas to przechodziła... I nie chodzi o "oszczędzanie na dziecku", tylko o sam fakt, że na pewne rzeczy nie mamy kasy. Tak samo jak ciuszków dla małego nie kupuję w sklepach, a w lumpkach i komisach, znalazłam taki jeden ostatnio, ciuszki jak nowe, wiele firmówek a za 30% tego, co w Smyku... Na sobie zresztą też oszczędzam, wolę uzbierać na jakieś większe, bardziej przydatne lub wymarzone rzeczy:) Śpiewałam w czwartek przed Waglewskim, nie wygrałam, ale zabawa była super:)
  11. Kochane dziewczyny! Również dzięki Wam dostałam się do finału:D Dzięki za wasze wsparcie,przydało się i w czwartek występ przed samym Voo Voo:) Jestem zdenerwowana, ale szczęśliwa. Całe życie marzyłam, by ktoś usłyszał o mnie choć na małą skalę, poznał moją twórczość i teraz tak się stanie! Monisia- 3 kilo, wow...zazdroszczę... Ja mam dziś 5 dzień diety, czyli koniec 1 fazy, fazy ataku. Teraz kolejne 5 dni na białku i 5 dni wprowadzania warzyw, nie mogę się doczekać warzyw, brakuje mi ich, owoców, a jogurt naturalny (którego nigdy nie lubiłam i uważałam za mdły) jest dla mnie szczytem słodyczy:D Na razie schudłam około kilograma, ale Dukan zaznaczał, że przed @ tak jest, bo organizm magazynuje wodę i że potem waga leci w dół- trzymam go za słowo! Ale mi jakoś wyjątkowo nie zależy, by zrzucać 10 kilo, więc cieszę się z każdego spadku. Planuję dobić do 55 kilo, to minimum, a jak pójdzie dobrze, to marzeniem moim jest 50 kilo. Jak będzie w przedziale 50-53 to będę szczęśliwa:) Za to mój mąż ważył 87 kilo, a wczoraj rano jak się ważył to było 82! No, ta waga oczywiście się zmienia też w ciągu dnia, ale generalnie schudł jakieś 3-4 kilo:) Scherza- ja też cały czas z Wikusem na dworze, tylko my ogródka nie mamy, a szkoda:( Ale poznajemy place zabaw, a wyprawa do miasta do prawdziwa przygoda, hehe:) A co do pracy, to ja bym chyba nie umiała siedzieć cały czas z dzieckiem w domu... Tzn. to jest fajne przez 2-3 tygodnie, a potem mi się nudzi, muszę robić coś, czerpać energię:) Syn jest przekochany, ale lubię działać:) Dobrze, że mam uczelnię, pracę... Czasem tego aż za dużo, hehe. Czarna- 3 egzaminy w 1 weekend?! Brawo! Jesteśmy z Ciebie dumne, dasz sobie radę ze wszystkim:* MoniaKat- co do ząbków- Wiktor ma na razie swoje 2:) I na razie nie widać nowego. Podziwiam Cię, przy przedszkolaku co rusz jakieś choroby... Idę posprzątać w domu, bo sajgon mam normalnie:D Buziaki!:*
  12. Monisia- o diecie Dukana mówię:) Ściągnij sobie z chomika książkę "Nie potrafię schudnąć", są jeszcze przepisy do tej diety. Słyszałam już od kilku bliskich osób, ze działa. Dziś pierwszy dzień diety mojej i męża- będę dawała Wam znać, jakie są efekty;) Mieliśmy iść do ZOO, ale pogoda nam nie dopisała:/ W Zimowej Giełdzie Piosenki w eliminacjach zajęłam 3 miejsce, nie weszłam do finału, ale jest dogrywka- jak możecie, wyślijcie w niedzielę 13 marca między 17:00 a 19:00 maila na adres zimowa.gielda@uni.opole.pl maila, w tytule należy wpisać 'Agnieszka Stępień":) Z jednego aila można głosować tylko raz. Buziaki!
  13. Agnes- ja też zaczynam od 11.marca stosować tę dietę, nasłuchałam się jaka ona fajna i spróbuję:P Tylko warzywa wyjem z lodówki, co by nie popsuły się:D Mam sama znajome, które bardzo fajnie wyglądają po tej diecie...zobaczymy! Czarna- ja też myślałam, że ona jest jeszcze maleńka- widać upływ czasu... Jak to ostatnio powiedziałam- dziecko to personifikacja postaci czasu:) Bo my się tak nie zmieniamy, po nich wnosimy, że czas nie stoi w miejscu, one szybko się zmieniają... Buziaki kochane, padam na pyszczek:*
  14. Hej kochane! Rety, jak fajnie mi się Was czytało- odezwałyście się- Agnes, Żaneta, Oczekująca, Dianka- super! Przepraszam, że nie pisałam do Was, ale mały był tydzień u babci i jak przyjechał, to okazało się, że ma 2 ząbki, wszędzie staje, trzymany za rączkę chodzi... Raczkuje jak szalony. Chwyta wszystko uchwytem pęsetkowym, puszcza zabawki, podaje je, lubi się bawić z kotem piłeczką, turla ją do niego, a kot mu oddaje :D Wkłada zabawki do koszyczka, wyciąga je, włacza komputer mężowi, lub wyłącza, kocha muzykę, jest nadal bardzo muzykalny, staje i tańczy rytmicznie, lubi bębnić we wszystko, co się da i jeszcze do tego sobie śpiewa:D Daje buziaka, robi "papa", daje "cześć", przybija "piątkę", mówi "baba", "tata", "kita"-to na kota, czasem mu się uda:P- i stara się powiedzieć "mama", ale wychodzi mu "łała":D Musieliśmy się przyzwyczaić do tego, że wszędzie go pełno, wszędzie staje, chce chodzić, trzeba go pilnować... Do tego co raz więcej obowiązków na studiach, mało czasu na relaks. Ale lubię to:) Czarna, Zaneta- niestety ja Wam nie pomogę:( Z wysypką na buzi to u nas było tak, że też mały miał krostki praktycznie odkąd wyszedł ze szpitala, nasza stara pediatra kazała smarować Diprobase i mówiła, że to alergia, ale nieważne, co jadłam, nieważne co on jadł i nieważne, czym to smarowałam- krostki i tak były. To chyba był trądzik niemowlęcy, bo zniknęło samo, bez smarowania tymi maściami, w sumie to po Diprobase miał jeszcze gorzej... Wysypkę miał też na koniec 3-dniówki, ale to inna bajka... A co do mleka- ja jadłam wszystko, mały nie miał nigdy żadnych kłopotów z brzuszkiem, żadnych alergii. Słyszałam tyle "dobrych rad" i sprzecznych ze sobą informacji, że w końcu postanowiłam po prostu jeść lekkie, zdrowe rzeczy, ale wszystkie. I było ok. Problem był tylko z przestawieniem na butelkę, więc potwierdzam to, co pisała MoniaKat- dobrze dziecko karmić raz dziennie butelką od małego, niech się przyzwyczaja! Wczoraj korzystając z pięknej pogody wybraliśmy się na rodzinny spacerek, nasz Wiktor bawił się na placu zabaw, bujał się na koniku ze mną, na huśtawce się huśtał, ale najbardziej zainteresował się piaskiem...oj tak! To świetna zabawka:) Tak jak woda w wannie:) No i przy okazji złapaliśmy gumę, zrobił nam się kapeć z opony i nie mamy jak wyjść z domu dziś:/ Mąż musi to naprawić, wczoraj się starał, ale kapeć jest nadal:/ Postaram sie dziś wrzucić fotki na fb i nk:) Monisia- dzięki za wspomnienie dzieciństwa:* Czarna- zawsze macie miejsce w moim sercu:*
  15. Oj, Dianka- jak fajnie, że napisałaś!!! :* Twoja córeczka jest już taka fajna, ale w sumie mój syn zdaje mi się niewiele mniejszy od niej- waży jakieś 2 kilo mniej i mierzy parę cm mniej...:) Mój Wiktor też się ładnie rozwija, staje sobie na nóżki, raczkuje (nareszcie!), bawi się, lubi już takie zabawki, którymi może bawić się z kimś, np. piłeczkę, potrafi chować się przede mną, grał już na flecie, hehe, daje buziaka, robi papa, przybija piątkę, robi Indianina, a jakie ma łaskotki:D Pije też sam z butelki, trochę trwało, zanim ją chwycił sam, ale nareszcie pije sam:) Wyjechał na tydzień do babci, tzn. mojej teściowej, więc mamy z mężem chwilę dla siebie:) Tęsknię za nim, ale odpoczynek nam się przyda! Całuję Was:*
×