Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Arista

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Arista

  1. Hm... dziś już nie będę zaglądać, jestem strasznie zmęczona a jeszcze dzidzia uciska mi jakieś nerwy i strasznie mnie bolą nogi, takie jakby prądy przemieszczają się w nogach, masakra... Więc idę spać, czekam na informacje od Scherzy, od Czarnej- jutro zajrzę:) Dobrej nocy wszytskim, szczególnie Tobie, Scherza i małemu Dominikowi! To szczególna noc w Waszym życiu:*
  2. Oj, dziewczyny, ja tak samo! Strasznie się napaliłam na ten poród Scherzy...:D Czekam z niecierpliwością! Tym bardziej, że lada chwila mnie też może to czekać:P
  3. Scherza- trzymamy kciuki!!!:D Skurcze co 4 minuty to nie przelewki! Jeszcze jak po no-spie nie minęły... Czekamy na małego Dominiczka! Może ja będę też już niedługo, bo jakoś te objawy zaraz po Tobie mi się zdarzają, to może, może...:) Dziś mój gin powiedział mi, że szyjka się już nie rozwiera, nadal jest 2 cm od około 3 tygodni mniej więcej...Ale za to się skraca jeszcze, więc jest progresja. Bolą mnie straszliwie nogi, co prawda się dziś nachodziłam, ale w pachwinach okropnie ciągną... ciężko nawet nogę podnieść, by włożyć kapeć:P Dziś jak mówiłam- nałaziłam się- rano sklep, jeszcze spodnie sobie kupiłam, karczek odetnę to będą na pierwsze dni/tygodnie po ciąży, bo w żadne stare się nie mieszczę w nogach a ciążowe wszystkie duże... Potem lekarz, czytelnia, wizyta u koleżanki... Sprzątanie, obiad... MoniaKat- masaż sutków jak najbardziej, codzienny, ssanie nie bardzo, bo ja tego nie lubię, tzn. muszę mieć nastrój, hihi:P Przytulanko też zaliczamy, sprzątanie i spacery jak najbardziej... Dźwiganie też, bo codziennie ścielę łóżko, a to jest trudne zadanie, noszę strasznie ciężką torbę, zakupki też robię, ciągle się schylam... Podłóg na kolanach jeszcze nie myłam, chciałam dywan wyczyścić przed świętami, ale jednak zrezygnowałam:P Cóż, zostaje mi czekać po prostu:) Choćbym nie wiem jak chciała, pewnych rzeczy widać nie da się przyspieszyć:P To miałaś przygody z Emilką w kościele! No ale cóż, etap negacji wszystkiego wokół...:P AR_CT- jeśli chodzi o pępek, to owszem, na jakiś czas straciłam w nim czucie, ale teraz jest bardzo wrażliwy, bo skóra tam wokół jest bardzo cienka i napięta a jeszcze moja dzidzia lubi akurat tam wystawiać nogi...:P Więc ciągle odczuwam tam "coś":P A co do Twoich wypowiedzi- są bardzo fajne, lubię je czytać, nie zamęczasz nas:P Więc pisz i nie marudź:D hihi. Monisia- kuruj się, kuruj! Żebyś mogła korzystać z uroków wiosny, a nie kisić się w domu:P Everlast- uważaj na siebie! Jak ja upadłam w zimie, to potem zaczęły się problemy z szyjką...choć lekarz mówił, że to nie ma związku ze sobą, że ważne przy upadkach jest, by z łożyskiem nic się nie stało, ale wiesz... na zimne trzeba dmuchać! Scherza- raz jeszcze- trzymam kciuki, obyś nie czuła bólu, tylko nastawiała się na pracę i na spotkanie z maluchem!:) Lekkiego porodu! Wierzę, ze to już lada chwila:*
  4. No, AR_CT- to już taki czas- po 30 tygodniu nic nie jest łatwiejsze, tylko co raz trudniejsze, hehe... Spanie, sikanie, zgaga...wszystko odczuwa się co raz bardziej. Dobrze, że masz nowe godzinki ustalone z szefostwem- taka praca to skarb! Ja zaczęłam właśnie 40 tydzień...:D hehe. I nadal nic ciekawego się nie dzieje. Jeszcze będzie tak, jak powiedziała położna, że przenoszę... oby nie, nie chciałabym jeszcze latać z tym brzuszyskiem cholera wie ile:P Jeszcze ogarnęła mnie frustracja niesamowita dziś...:( Bo mama przywiozła mi nieco ciuszków takich, w które myślałam, że się zmieszczę. Jeszcze patrzyłam, przeglądałam i oddałam jej tę część, w którą na pewno bym nie wlazła... Dziś chciałam wybrać jakąś bluzkę na wizytę u kolegi, bo ma urodzinki... Pchałam się w różne bluzki, ale niestety... Większość z nich będę musiała jeszcze na długo schować głębiej w szafie!:( Tak się zasmuciłam... Wiedziałam, że figura mi się zmieniła, ale nie myślałam, że aż tak bardzo! Bluzki nawet w rękawach są ciasne, spodnie, które nosiłam jeszcze w 5 miesiącu wsadziłam dziś do połowy uda...:/ Poszłam więc do lumpeksu i znalazłam kilka perełek, takie rzeczy wybrałam, by móc w nich pochodzić w ciąży jeszcze do końca i zaraz po porodzie przez kilka miesięcy, póki nie schudnę ładnie... Wtedy wybiorę się na większe zakupki:) Jeszcze spodnie będę musiała kupić, ale to już jak urodzę... Bo sama nie wiem, ile tych kg ze mnie zejdzie w pierwszych tygodniach... Aha! Farbowałam dziś włoski, chciałam uzyskać kolor zbliżony do swego naturalnego, więc wybrałam ciemny brąz z takim popielatym odcieniem... i wyszedł kompletnie czarny! :D haha... ale nieco się zmyje na pewno, jeszcze raz za 2 miesiące farbnę i będzie już lepszy odcień:) Szykuję się pomału do zmiany stylu nieco, wybieram odpowiednie fasony, kolory do swego typu urody i takie tam:P hehe... Dobra, lecę spać, bo przyszliśmy późno od znajomych z tych urodzin no i mój ukochany już śpi, bo jutro do pracy idzie... A ja idę do niego sie przytulić:) Miłych snów!:*
  5. Ja też się melduję, u mnie też po staremu:P Krew mnie zalewa, bo dostałam takiego lenia, a wiem, że muszę wziąć się za robotę, tym razem umysłową... zrobić poprawki w II rozdziale licencjatu, napisać prace zaliczeniowe... Po porodzie pewnie nie będę jakiś czas w stanie o tym myśleć. Scherza- spokojnie, 3 dni po terminie to jeszcze nie tragedia:P Ale wiem, że się niecierpliwisz...:* Do zobaczenia popołudniu, teraz zajmę się pierdołami, czyli oglądaniem bajki o Mrówce Zet i może jeszcze czymś tam...:) Miłego popołudnia!
  6. Hej Dianka:) No, ja mam termin za 10 dni, ale groził mi poród przedwczesny, 3 tyg. sobie leżałam, więc myślałam, że jak zacznę być znów aktywna i będzie już blisko terminu, to urodzę faktycznie szybciej:P A tu już niemal 2 tygodnie minęły i nic...:P No ale trudno, widać tak ma być. W ogóle to mam dziś taki dzień, że nie chcę rodzić. Wiem, że to już lada chwila, ale kompletnie nie mam ochoty na to teraz, dziś lub jutro... Znów te mieszane uczucia i gra hormonów, hehe:) Pewnie jutro czy pojutrze znów poczuję się zniecierpliwiona i będę chciała mieć to już za sobą:P Ale dziś jestem najedzona, zmęczona i jedyne o czym marzę, to by wtulić się w męża, zasnąć..a jutro iść na spacer i może nawet do galerii handlowej jakiejś:P Idziemy chyba spać, pozdrawiamy i całujemy Was:* Dobrej nocy, kochane:*
  7. Ooo...widzę, że nie tylko ja zaniedbałam dziś kafe:P Jak widać, jeszcze jestem zapakowana. Rodzice już pojechali, cieszę się, że mama znów niedługo do nas przyjedzie, będzie nam łatwiej... Jak wyszli z domu to ogarnęła mnie jakaś taka melancholia... Nie wiem czemu. Objadłam się straszliwie:D Były same pyszności a teraz nie mamy gdzie tego wszystkiego trzymać, lodówka pełna, zamrażarka też... Dobrze, że trochę jedzonka zostało, to będzie co jeść po porodzie, jak się nie będzie nam chciało gotować... Idę do męża:) Buziaki kochane, miłego wieczorku:*
  8. Nie, ja jeszcze nie na porodówce:P W domku siedzę z rodzicami i mężem:) Bardzo milutko nam, fajnie, że przyjechali:) Mama przywiozła mi prezent- śliczna biżuterię, do tego dowiozła mi nieco ciuszków na wiosnę i lato, choć przyznam, że same takie typowo metalowe i gotyckie ciuszki zostały, a już chciałabym troszkę zmienić styl, więc pewnie połowę jej oddam, by zawiozła znów do domu:P Zrobiliśmy z mężem pyszny obiad, rodzice zachwyceni:) Tata spał pół dnia, wreszcie odpoczął nieco:) Jeszcze kilka rzeczy dla maluszka dostaliśmy. Buziaki kochane idziemy już spać, odezwę się jutro:*
  9. Hej kochane:* Przede wszystkim życzę Wam tradycyjnie Wesołego Alleluja! Mokrego dyngusa:P Scherza- oby dla nas ten dyngus skończył się mokro... odejściem wód płodowych i porodem:D Byłoby wreszcie fajnie:) AR_CT- może Ci się już obniżyć brzuszek, czemu nie... ja tam nie widzę żadnych zmian w moim, ani mi się łatwiej nie oddycha, ani nic... On chyba jest jakiś inny. Ale wiadomo, każda ma różnie! Ja też jestem własnie ciekawa, jak swięta wyglądają tam w USA, czy mają jakieś tradycje? A jak są tam Polacy i mają swoje jakieś przyzwyczajenia to Amerykanie jak na to patrzą? Jak reagują? Czy jakeiś zwyczaje ich dziwią:)? Czarna, napracowałaś się... Rodziców jeszcze nie ma, zanim się wyszykowali, wybrali, spakowali... to teraz chyba dopiero wyjechali:P Jak nie dojadą do 15:00 to idziemy sami jajca święcić:P Dianka- kurczę, wszystko powinno się Wam układać, a nie psuć! Tym bardziej, że ten najgorszy okres przystosowywania się już za Wami, teraz powinno być tylko lepiej... ALe tak to własnie jest, życie jest nieprzewidywalne... Oby wszystko zaczęło się Wam układać, oby tata małej Nikoli się "nawrócił", że tak to określę... Zdrówka Wam życzę. Ja Wam popołudniu wyślę zdjęcie moich wspaniałości świątecznych, bo tu mamy pełną lodówkę, a i nawet ciasta czekoladowego z wisienkami nie zabrakło! Moja własna robota, to jak zrobię fotkę, to się z Wami podzielę:P :*:*:*
  10. Hej dziewczynki:* Witam Was w to śniegowe południe... Tak, tak- wcale mi się nie pomyliło! U nas pada śnieg z deszczem, a u mojej mamy jest dosłownie biało... Na szczęście temperatura na plusie, więc szybko stopnieje, ale trochę błota będzie... Oby jutro była ładna pogoda, bo od tego zależy, czy mój ojciec zdecyduje się do nas jechać... Everlast- niestety, ale chyba faktycznie będziesz musiała zabrać torbę podróżną- ja przynajmniej taką mam, a uwierz mi- wzięłam tylko niezbędne minimum! Mam w torbie to, co powiedziała mi babeczka w szpitalu, co jest potrzebne i do tego parę oczywistych reczy, czyli w sumie tak: Dla mnie: - koszulkę do rodzenia - koszulę nocną - szlafrok - klapki pod prysznic (nie brałam dodatkowo kapci, bo za dużo by było...) - bielizna, skarpetki, staniczki - sukienka na wyjście (też minimalistycznie, bo jakbym brała spodnie i bluzkę, więcej miejsca by to zajęło) - duże podpaski, wkładki laktacyjne, chusteczki higieniczne, malutka kosmetyczka z mydłem, szamponem w mini tubce, pastą, szczotką, pudrem, pomadka ochronną, lusterkiem... - suszarka do włosów- też wersja mini:P Dla dziecka: - pieluchy - chusteczki nawilżane - rożek - 2 pieluszki tetrowe - 3 kaftaniki, rękawiczki, sweterek i czapeczka na wyjście I to wszystko. A torba taka, jakbym na wakacje się wybierała... Jeszcze dopakuję jakąś wodę mineralną, coś dla męża do przekąszenia, dokumenty i mogę jechać:) AR_CT, Monisia- wiedzę, że nasi Panowie wczoraj szybko poodpadali, hehe. Zmęczeni coś wczoraj wszyscy jak jeden mąż... Dziś mój kochany wraca z pracy o 14:00 :D Hurra! Dlatego idę robić żurek, jeszcze biszkopt nam zostanie... A co do mazurka- wyglądem ani smakiem go nie przypomina, raczej nazwałabym to coś masą jabłkową zapiekaną w cieście:D No ale cóż...
  11. MoniaKat- to, co napisałaś jest piękne! Nawet mi daje wiele do myślenia, mimo, że w kwestii religii jestem bardzo sceptyczna... Czarna- tak, świąteczne przygotowania dziś nas pochłonęły bez reszty! Mąż poodkurzał dziś, był na zakupach, zrobił sos tatarski, pastę jajeczną, serek kanapkowy z rzodkiewką, bigos i namoczył fasolę, jutro będzie robić po bretońsku:) Napracował się facet! Ja zaś starałam się zrobić mazurka, ale wątpię, by coś z niego wyszło:P Poza tym ogarnęłam raz jeszcze mieszkanie, wyprasowałam obrusy, serwetki, przygotowałam pościel dla rodziców, bo chyba w sobotę przyjadą do nas, jutro zrobię jeszcze żurek, biszkopt i coś tam jeszcze, jak moje kochanie będzie w pracy:) Padamy z nóg! Moje kochanie poszło już spać, ja jeszcze zajrzałam do Was...:) AR_CT- babcia Twojego męża zmarła- babcia mojego męża natomiast żyje i fizycznie całkiem nieźle się ma, ale psychicznie jest co raz gorzej- cierpi na choroby starcze, otępienne, nie wiadomo dokładnie, czy to Altzheimer, czy może jakaś poważna postać demencji... Tak czy siak, leki już przestają pomagać, babcia ledwie kontaktuje, nic już w domu nie umie zrobić sama, nawet śniadania... Więc cały czas musi być pod kontrolą i mieć obok siebie kogoś, kto w razie czego jej pomoże. Moja teściowa mówi, że jak urodzi się nasza dzidzia to przyjedzie z babcią do nas choć na weekend, bo boi się, że my przyjedziemy za późno i że babcia może nie doczekać się widzenia z wnukiem... Także tak to właśnie jest na tym świecie... Ale teraz już nastaje świąteczny, wolny czas, optymistycznie trzeba spojrzeć na weekend i cieszyć się każdą piękną chwilą:* Do jutra!
  12. Hej dziewczynki:) Ja też mam dziś pracowity dzień. Na 11:00 byliśmy u lekarza, ale badanie było szybkie, tylko przez brzuszek, posłuchaliśmy serduszka, zmierzyliśmy ciśnienie... Na szczęście dużo nie przytyłam, bo 400 gramów:) Wszystko jest w porządku, mogę sobie rodzić... Tylko, ze jakoś właśnie nie rodzę, hihi. Lekarz powiedział, że jak urodzę do następnej planowanej wizyty, to żebym zadzwoniła:) Scherza- ja Cię rozumiem, bo sama się niecierpliwię, ale wiem, że masz nieco inną sytuację, bo Ty powinnaś rodzić w zasadzie JUŻ, ja to planowo mam jeszcze ze 2 tygodnie, więc pewnie Twoje zdenerwowanie sięga zenitu... Dziś spotkaliśmy z mężem koleżankę, której syneczek ma 4 miesiące. Ale słodziak! jejku, jaki on był fajowy... Jak go zobaczyłam, tak teraz stale myślę o tym, ajk będzie wyglądała nasza dzidzia, kiedy się urodzi, czy też będzie taka słodziutka i w ogóle... Zauroczył mnie ten chłopczyk:) A i jego mamusia fajnie wygląda... Od lekarza poszliśmy na zakupy, jeszcze był jarmark wielkanocny i w sumie NIC sobie nie wypatrzyłam, za to poszło chyba z 300 zł:( Masakra... kupiliśmy mnóstwo rzeczy na święta i nie tylko. Odebrałam od koleżanki poprawiony II rozdział licencjatu, muszę nanieść poprawki... Podarowałam jej nieco mojej starej biżuterii, której już nie noszę, a wiem, ze jest w jej stylu:) Teraz biorę się za sprzątanie, robienie ciasta i takie tam:) Buziaki:*
  13. No, niestety, dziewczynki...ja jeszcze też zapakowana i to dość szczelnie chyba:P Skurcze przeszły jak położyłam się spać, przespałam calusieńką nockę. Od rana znów nic się nie dzieje... Jeśli miałabym możliwość wyboru, to chciałabym urodzić dziś, by nie wylądować na samą Wielkanoc w szpitalu. No ale jeśli nie dziś- to dopiero w poniedziałek:D Hihi... Jakby moje plany i fantazje miały jakiekolwiek znaczenie:P Mam wrażenie, że moje ciało bawi się ze mną w kotka i myszkę, że mnie nie słucha. A moja dzidzia to wcielony diabełek, jak zresztą mój kot- uparte stworzenie, które samo będzie od początku ustalać reguły gry zwanej życiem:P Everlast- to, co napisałaś o miłości jest takie wzruszające... Widać w Twoich postach, że nie jesteś typem kobiety opętanej romantycznymi uniesieniami, raczej jesteś typem analitycznym, starającym się znaleźć racjonalne wyjaśnienie wszechrzeczy. Ale chyba gdzieś odezwała się w Tobie ukrywana kobieca natura, bo Twój post był bardzo uczuciowy, taki prosto z serca no i jednak romantyczny na swój sposób:) Ale to dobrze, warto w życiu zawsze wyważyć to, co rozumne, logiczne i umysłowe z tym, co uczuciowe i emocjonalne:) Mój mąż wczoraj opowiadał o swej koleżance z pracy, takiej Asi... Bardzo fajna, sympatyczna kobitka. No ale opowiadanie odniosło skutek taki, że jak to często bywa- przyśniły mi się jakieś pierdoły, że mąż mnie zdradza, że umawia się na randki z Asią, a jakaś Monika pisze do niego czułe smsy, a zapisana jest na telefonie jako MON...:P Paranoja. Jak zwykle obudziłam się z płaczem, ale mąż wyszedł już do pracy, więc wtuliłam się w poduszkę i jeszcze sobie dospałam już spokojniej...:)
  14. Czarna- cóż ja Ci mogę napisać:P? Czytając Twą wypowiedź odniosłam wrażenie, że klasyczna kobieta pisze o klasycznym mężczyźnie- często problemy dotyczą braku tego "piątego zmysłu" u faceta, no cóż, oni są tak już skonstruowani, że trzeba im wszystko wielkimi literami tłumaczyć i to codziennie, nie ma co liczyć na to, że się pewnych rzeczy domyślą:P Są oczywiście wśród nich wyjątki, ale to są jedynie wyjątki... Po prostu oni są inni:) Inna sprawa, to tak jak pisze MoniaKat- rozmowy i miłość. To jest faktycznie najważniejsze, bo tylko przez miłość i rozmowy jesteście w stanie naprawdę się nawzajem zrozumieć, poznać, przegadać pewne problemy itp. A nawet czasem spojrzeć na coś z dystansem. Bardzo dobrze, że potrafisz z boku ocenić swoje i jego zachowanie- masz pełną świadomość, że nie jesteście idealni, znasz zarówno swoje jak i jego wady i zalety. Wiesz, że obydwoje macie podobne charaktery i wiesz, co to oznacza... Wiesz też, jak zachowujesz się przed okresem- może spróbuj w ten czas mniej się z nim widywać? Skoro wiesz, że to może prowokować jakieś niemiłe sytuacje? Może chwilowe ucieczki to sposoby Twojego R na Twe wahania nastrojów i PMS? Jak widzisz, mimo sprzeczek nie rozstajecie się... Coś to oznacza. Gdyby Wasze uczucie było słabe, już dawno byście ze sobą zerwali. Ale jednak staracie się ciągle na nowo, dążycie do tego ideału, który choć nieosiągalny, to jednak ważny i warto do niego dążyć w pewnym stopniu... Cóż ja Ci więc mogę powiedzieć? Ja jestem w takim związku, w którym jakimś cudem znalazłam faceta, z którym bez problemu się dogadujemy. Nie ma sprzeczek, awantur, trzaskania drzwiami. Wszystko układa się jakby samo, o pewnych rzeczach nawet nie trzeba mówić, bo po prostu jakoś samo się wszystko ładnie układa... Do tego mój facet to jeden z tych wyjątków, który oprócz tego, że jest męski, jest też romantyczny, dostatecznie tulaśny, by nie zwariować i jednocześnie czuć się zawsze kochaną i adorowaną, jest domyślny, ma świetną intuicję- zawsze sprawi mi komplement czy podaruje prezent wtedy, gdy tego potrzebuję/oczekuję... Zawsze delikatnie ale dobitnie daje mi różnymi sposobami do zrozumienia, że jestem dla niego najważniejsza, że mnie kocha, że jestem piękna itp... Więc kurczę, trafiliśmy jakoś tak na siebie i jest nam wspaniale:) Dawno nie miałam problemów w związku, więc nie bardzo wiem, co Ci doradzić... Myślę, że sama potrafisz pomóc sobie i swemu związkowi- wydaje się, że masz świetną intuicję, posiadasz o swym partnerze rozległą wiedzę, do tego potrafisz rozmawiać i podchodzić do pewnych rzeczy z dystansem... Sądzę, że to cechy wystarczające do tego, by znaleźć rozwiązanie pewnych problemów. Chyba, że ta druga strona będzie uparcie dążyła do ich pogłębiania, ale to już inna sprawa...:) AR_CT- a widzisz, nie taki diabeł straszny jak go malują:) Fajnych masz szefów, taka praca to skarb! Skurcze mnie łapią od godziny tak mniej więcej co 20 minut... trochę silne, zobaczymy, czy coś z tego będzie:P Czy może przejdzie...
  15. Trzymam kciuki, trzymam! A ja kupiłam jeszcze dziś piękne długopisy, w takich pastelowych kolorach, cały śliczny komplecik, z brokacikiem:D Mam czym dekorować księgę od AR_CT:)
  16. Oj, AR_CT...tak mi przykro:( No ale to tak już jest na tym świecie- żyjemy by umierać, ktoś odchodzi i robi miejsce następnym pokoleniom:( Choć jestem młoda mi już ciężko się z tym pogodzić, ale taka jest kolej rzeczy! Agnes- trzymaj się, 3 tygodnie jakoś Ci zlecą, sama też leżałam właśnie 3 tygodnie... Poza tym nie musisz być już w szpitalu, więc możesz wziąć się za rzeczy, które chciałaś zrobić w domu, a nie miałaś okazji- np. prasować można na leżąco, zaszyć jakieś dziurki w ubraniach, pobawić się komputerem, przerobić parę zdjęć w jakimś programie... Możesz sobie stworzyć jakąś fajną składankę utworków, by milej Ci było w te długie, wiosenne dni... Ja wiem, jak to jest leżeć, przynajmniej miałam fajniej, bo to już za mną, poza tym pogoda była wtedy średnia, a teraz aż chce się spacerować... Ale spokojnie, najważniejsze to NIE MYŚLEĆ ZA DUZO! Bo przez leżenie przychodzą dziwne myśli często, człowiek jest przygnębiony, martwi sie... Naprawdę, pozytywne nastawienie i wsparcie męża, rodziny- to podstawa. Przetrwasz:* Ja byłam dziś w przychodni i tak się wkurzyłam...:/ Specjalnie dzwoniłam z samego rana, by się zarejestrować, to babeczka mi kazała przyjść o byle jakiej godzinie, powiedziała, że mnie nie zapisze, bo muszę wypełnić jakieś dokumenty itp., ale jak przyjdę to na pewno jakiś lekarz mnie przyjmie... Poszłam tam koło 14:00 i okazało się, że został tylko jeden lekarz i ma już co 10 minut pacjenta a moja sprawa nie kwalifikuje się na ostry dyżur, to nie jest jakaś sprawa nie cierpiąca zwłoki...Więc mam przyjść jutro koło 8:00 rano! Masakra...:/ Ciężko mi chodzić, ledwie tam doczłapałam,a oni każą przyjść znów jutro...:/ Poza tym babeczka z rejestracji powiedziała mi, że lekarze boją się przepisywać takie leki kobietom w ciąży, że doktor raczej zaleci mi naturalne sposoby łagodzenia bólu (mniej chodzić, moczyć nogi, zawinąć w bandaż, usztywnić...). Dosłownie powiedziała, żebym "leczyła to na chłopski rozum" !No myślałam, ze padnę! Wściekła wyszłam stamtąd i postanowiłam zastosować taki fortel... Poszłam do apteki, a że noga nieco przestała mnie boleć, to weszłam tam dziarsko, nie kulejąc, z uśmiechem na twarzy i stwierdziłam, że chcę bandaż elastyczny, opaskę na nogę i maść łagodzącą stany zapalne pourazowe - DLA MĘŻA:P Skłamałam, ze mąż biegał i nadwyrężył mięśnie i ścięgna stopy, że jedna maść mu nie pomagała i takie tam... Pani w aptece pomogła mi wybrać rozmiar opaski, kosztowała co prawda 25 zł, ale dziewczyny...jaka ulga dla stopy! Trzeba było tylko dobrać rozmiar tej opaski- dla męża...hihi... Wiecie jak ja kombinowałam, żeby dobrać rozmiar dla siebie i jednocześnie by wyglądało jakbym dobierała dla faceta, no wiadomo, stopa większa, noga nieco grubsza...masakra:D ale dobrałam idealnie! Poza tym pani dała mi maść Jomo Ice- łagodzi stany zapalne, chłodzi, zmniejsza ból i obrzęk... A do tego na ulotce jest napisane, że można ją bez obaw stosować w ciąży i podczas karmienia! Tylko do tej pory żaden farmaceuta i pielęgniarka nie raczyli nawet sprawdzić, czy jakaś maść o takim działaniu nadaje się dla ciężarnych... A tu proszę! Mogę stosować bez obaw:) Także pamiętajcie, jakby Was coś takiego dopadło, jakieś bóle stawów, mięśni, ścięgien, nadwyrężenia itp. a nawet bóle krzyża w ciąży- to na to wszystko można ten Jomo Ice stosować:)
  17. Scherza- u mnie też nic, cisza jak makiem zasiał...Maluszek szaleje w brzuchu, jakby miał tam plac zabaw:P Everlast- ja też nie mam wprawy jeśli chodzi o obchodzenie się z dziećmi- mam wprawę, jeśli chodzi o starsze dzieci i nastolatki, ale z maluchami, jak już mówiłam, nigdy nie miałam do czynienia- nawet nie trzymałam nigdy na ręku tak małego dziecko, nawet dwulatka! A co do skurczy- ja w sumie też nie potrafię ich zawsze rozpoznać- niektóre mamy mówiły mi, jak one to odczuwały, ale u mnie jest inaczej chyba- tak, jak Scherza mówi- brzuch twardnieje na kilka-kilkanaście sekund (czasem na minutę prawie...) no i u mnie też ostatnio częściej dochodzi do tego ból, ale ból pleców, krzyżowej części-- jak na okres, tylko taki zdrowo silniejszy... tak z 5 razy silniejszy. Tzn. to zależy też jakie kto miał miesiączki, hehe, moje nigdy nie były jakieś straszliwie bolesne:P A jeszcze co do wagi- w ostatnim miesiącu kobieta powinna tyć maksymalnie 0,5 kilo na tydzień. Ale jak widać- bywa różnie. Niektóre w tym czasie nawet chudną. A ja np. przytyłam ostatnio bardzo dużo, bo ponad 2 kilo w 1,5 tygodnia:P W sumie na dzień dzisiejszy mam jakieś 18 kilo na plusie, jeśli chodzi o okres ciąży. A jako, ze przytyłam jeszcze wcześniej, po odstawieniu tabletek jakieś 5 kilo, to w sumie w rok czasu przytyłam 23 kilo:D Ciekawe, jak ja to zrzucę...hehe. Agnes- nie martw się! Ty też z tego co pamiętam jesteś co raz bliżej porodu, więc no niestety ta szyjka u wielu kobiet w tym okresie się skraca już... Mnie tak straszył lekarz, też miałam leżeć w szpitalu... A nie dość, że bezpiecznie dotrwałam do bezpiecznego okresu, to jeszcze teraz jak już mogę sobie rodzić, to ten maluch wcale ni chce jeszcze wyjść:P Wiem, że może być różnie, ale ja mam rozwarcie już od dobrych 4 tygodni, a wcześniej szyjka skracała się i miękła. Teraz mam już na pewno ponad 2 cm rozwarcia i dalej łażę i nic się nie dzieje... Także bywa różnie:) Bądź dobrej myśli i nic się nie martw, na pewno dotrwasz do magicznego zakończenia 37 tygodnia, a założę się, że też jeszcze potem sporo wytrzymasz:*
  18. Aha- co do skurczy- wczoraj były lekkie i znów nic się nie działo... A dziś kończy się 38 tydzień! Jeszcze mój sen... Śniło mi się, że byłam z mężem w rodzinnym mieście i zdenerwowana tym oczekiwaniem na poród wzięłam jakieś specyfiki, które rzekomo miały wywoływać skurcze... I poszłam z mężem na porodówkę do naszego tamtejszego szpitala, ale nic się nie działo! Ale na stołach mieli tam ciasto... góóóry ciasta!!! :D Więc co- zaczęłam je zjadać, jadłam, jadłam...potem wzięłam jeszcze na drogę i w sumie z 2 stołów zastawionych ciastem zostały 2 talerze...hihi. Resztę zjadłam i wyszłam stamtąd wkurzona, że jeszcze nie urodziłam:P
  19. Ja sie melduję z samego rana, nie śpię od 7:00... :/ Mąż poszedł do pracy a mnie tak boli ta noga, że idę dziś do lekarza... Już normalnie nie wytrzymuję, chodzić nie mogę prawie, kuleję jak stary dziadek... Wzięłam sobie nawet parasol, bo muszę się podpierać na czymś jak chodzę, a kuli żadnej nie mam ani laski, ani nic takiego:P Więc pomaga mi parasol... Oby lekarz mnie przyjął- bo z tym to też różnie bywa- i dał jakieś leki, bo normalnie żyć się nie da! Ledwie musiałam leżeć z innego powodu to teraz przez głupią stopę...? Mąż pytał w aptekach o takie stabilizatory/opaski na stopę, ale nigdzie nie ma:/ Ehhh... ciężkie życie ciężarówki:P AR_CT- ja właśnie wymyślam, jak by tu ozdobić tę księgę magiczną:D Jakieś sentencje chyba o dzieciach tam wpiszę, wkleję zdjęcia, opisy z usg...:D ale fajnie!:D A jak się urodzi, to odcisnę stópki... :*
  20. P.S. Everlast- co do wypieków, to chyba zgłoszę nadużycie zaraz! :P Tak nie wolno dziewczyno kusić, ja też muszę zrobić ciasto:D
  21. No, no, Scherza- Twój mały wcale nie taki mały! Fajnie, że wszystko jest w porządku, ja raczej żadnego już USG mieć nie będę, na razie mam zaplanowaną jedną wizytę na czwartek i tyle. AR_CT- rety, jakie piękne rzeczy! Dziękuję!!!:D :* Ręczniczek, śliniaczki- takie słodkie... ale ta książeczka przebiła wszystko- jesteś jakimś prorokiem chyba, bo ja całą ciążę narzekałam, że takie książeczki są strasznie drogie, a poza tym najczęściej mają charakter bardzo religijny i środek jest już rozplanowany...a Ty dałaś mi takie pole możliwości! Poza tym forma segregatorka pozwoli dopinać kolejne kartki....ah, chyba zaraz wezmę się za pamiątkowanie mojej ciąży, szukanie zdjęć, opisów z USg i takich tam...:D DZIĘKUJĘ RAZ JESZCZE! Wspaniały prezent... (a karuzelkę od Was, dziewczyny włączam co wieczór...:)) P.S. Byłam w dziekanacie, Panie o dziwo były miłe... Dostałam wpis do indeksu o IOS-ie. Byłam jeszcze w czytelni i gdyby nie to, że już zamykali, to pewnie bym tam siedziała i siedziała- nie wzięłam kasy na ksero, więc szukałam informacji potrzebnych mi do referatu i przepisywałam wszystko ręcznie, hehe:D
  22. No a za mną właśnie chodzi mazurek...:D I chyba od mamy już wezmę przepis i upiekę:) Będzie na święta- o ile wyjdzie:P Zmykam do dziekanatu, na uczelnię do czytelni i na pocztę...i może jak mi noga na to pozwoli, to jeszcze na targowisko...:)
  23. P.S. Zgodnie z moimi przewidywaniami, znów dopadają mnie skurcze... w nocy też były, ale dużo lżejsze... Zobaczymy, co się zdarzy dziś:) Dziś jeśli już muszę rodzić to wieczorem, hehe:D Lepiej nie wcześniej, bo mąż i kolega, który ma nas odwieźć do szpitala pracują dziś razem. No i jeśli coś się zdarzy, będę musiała wyciągnąć ich obu z pracy, a poza nimi pracują jeszcze dziś tylko kierownik działu i jego zastępca, hehe, więc zostaliby sami na dziale:P No ale trudno, jak będzie trzeba, to ich wyciągnę:D MoniaKat- sprawdzałam informacje o tym, czy faktycznie na porodówkach jest więcej porodów w czasie pełni- statystycznie faktycznie jest ich dużo więcej! W czasie pełni oraz do 2 dni po pełni jest ponoć sajgon:D hehe... więc szykuję się, bo pełnia teraz wypada już jutro o 2:25, czy jakoś tak:D Więc mam jeszcze 2 dni, akurat do 1 kwietnia, tak, jak chciałam:P Może się uda.
  24. Kurczę, AR_CT- to, co napisałaś o swoim szczęściu naprawdę mnie wzruszyło...:) Jak to przeczytałam, stwierdziłam, że miałam podobnie... Bo to często tak bywa, że gdy rodzice chcą przykuć dziewczynę do domu, wydać ją za mąż itp. to ona chce robić karierę i studia. A jak rodzice naciskają na karierę i studia- jak u mnie- to dziewczyna szuka miłości, męża i pragnie tworzyć dom... No i ja tak miałam. Od zawsze bałam się dzieci, bo nie miałam z nimi styczności, u mnie rodzina jest raczej stara, ja i mój 2 lata młodszy kuzyn to najmłodsze dzieciaki, potem pojawiły się małe ale dopiero jak ja byłam nastolatką i to daleko mieszkali... No ale dzieci mnie też pociągały, bo dziecko to taka magia, metafizyka, przedłużenie życia, młodości, sposób na nieśmiertelność, przekaz tradycji... To życie, małe, bijące serce stworzone z czystej miłości- przynajmniej takie być powinno. Więc fascynacja była od zawsze, z realizacją było gorzej, hihi:D Zwłaszcza, że rodzice dziwnie reagowali na moje zainteresowanie dziećmi, burzyli się, że co? że chcę się pchać w pieluchy? że tak strasznie bym chciała mieć dzieci? Podobna gadka była jak chcieliśmy wziąć ślub- że zaraz będzie dziecko, studia pójdą w odstawkę, że do czego to doprowadzi, bla, bla... A teraz jesteśmy szczęśliwi:) Może nie mamy dużo pieniędzy, ale mamy siebie. Udaje nam się łączyć różne role bez uszczerbku dla naszego małżeństwa. Wbrew temu, co prorokowało otoczenie- małżeństwo w niczym nam nie przeszkadza, a wręcz przeciwnie- daje nam pełnię. Nadal jestem aktywną studentką, staram się być dobra w tym, czego się podejmę. Mąż pracuje, ale też znajduje czas dla znajomych i na małe przyjemności... I wierzę w to, że przy dobrej organizacji czasu i finansów, oraz dobrych chęciach i miłości ta mała istotka też w niczym nam nie przeszkodzi, a wręcz dopełni jeszcze nasze życie... Jesteśmy szczęśliwi:) mamy to, czego chcieliśmy mieć- także bez przymusu, bez pośpiechu, ale i bez większej zwłoki. Ślub odbył się nieco na przekór wszystkim, tak samo moja ciąża... ale ostatecznie to nasze życie i kształtujemy je tak, jak chcemy i możemy. Dzięki, AR_CT- że zmusiłaś mnie do takich refleksji:) Bo też narzekam na bóle, zgagę, mam lęki związane z okresem poporodowym- ale muszę pamiętać o tym, że zawsze tego chciałam i mimo tych dolegliwości jestem szczęśliwa:)
  25. MoniaKat- co do pełni- obyś miała rację, fajnie by było:D Ja już dziś w nocy nie musiałam zapalać światła, tak jasno było przez księżyc, który nam świecił przez okna... AR_CT- przesyłeczka do mnie też dotarła, jutro idę na pocztę odebrać:) Poza tym- ja też mam węża w brzuchu, hehe, moje małe tak się wierci, a mówią, że pod koniec ruchy słabną...hehe, mały ADHD-owiec mi w brzuszku buszuje:P A co do proszków do prania- ja stwierdziłam, że mam to gdzieś, wyprałam wszystkie ciuszki w normalnym proszku. Nie jestem co prawda zwolenniczką teorii, że producenci namawiają na kupno pozornie delikatniejszych proszków, bo chcą na tym zarobić a w rzeczywistości to nie działa...ale mimo wszystko nie chcę stosować jakichś super specjalnych rzeczy dla dziecka- proszku, kremiku, antyalergicznych bzdetów... Idę wziać prysznic, jeszcze mnie mąż ogoli, hehe. Właśnie mnie skurcz złapał i plecy znów bolą...ehh... Już widzę w tym pewną regułę- łapie mnie przed północą, potem koło 4:00 rano, potem przed południem i koło 16:00- czyli jakaś regularność zaczyna być...ciekawe, czy odtąd będą częstsze...? Dobrej nocki, kochane:* P.S. macie dobry przepis na mazurka z jabłkami:)?
×