Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Arista

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Arista

  1. Ha! To teraz wiecie, co ja czuję od kilku już tygodni...:/ Łączę się z Wami (MoniaKat, Scherza) w bólu i w walce! Ja na razie bawię się z nim butelką- daję mu herbatkę przez smoczek taki z mega dużą dziurką, by leciało więcej... I się bawi. Nie mam ochoty walczyć z nim, to za dużo na moje nerwy. Zobaczymy, co z tergo wyjdzie. Czarna- mi tam się fajnie piło glukozę:P A co do Twoich wpisów- zawsze są zabawne:)
  2. P.S. Nataleczka- każda ma inne objawy- ja miałam np. wydzielinę z piersi, ale jeszcze przed ciążą- ze względu na odstawienie tabletek anty. Nie piszesz ile się staracie, kiedy miałaś @- a to dość istotne. 10 dni po stosunku to za wcześnie na test, ja bym poczekała do terminu spodziewanej @ i wtedy się sugerowała wynikami- teraz nie ma co się napalać:)
  3. AR_CT- ja też małemu daję kaszkę na noc z nadzieją, że będzie lepiej spał...ale dupa, to nie działa przynajmniej na niego:D haha! Zje kaszkę a potem w nocy i tak mam 3 pobudki, hehe... Dawanie smoka i 10-15 minut uspokajania sprawiają, że zaśnie, ale za godzinę znów mam pobudkę. Jak dostanie cyca, idzie spać od razu, ale za 2-3 godz. też się budzi. Podziwiam Cię, że dałaś małą już do siebie! Mój mały ma łóżeczko u nas w pokoju, ale to raczej ze względu na fakt, że w tamtym drugim pokoju nie ma miejsca, by wstawić łóżeczko- jest kanapa, regał i to wszystko, nic się już nie mieści! A następnym razem jak będziemy wynajmować mieszkanie, to raczek kawalerka, więc też nie będzie mieć Wikuś jeszcze swojego pokoju...
  4. Hehe...Scherza- matczyne serce przegrywa często z konsekwencją, ale niestety ona jest kluczem do wyrobienia w dziecku właściwych zachowań. Ja też już czasem nie mogę wytrzymać jego płaczu itp. ale się nie poddaję, wiem, że wieczorem on nie może dostać cyca i koniec. Najwyżej idzie spać głodny, jak nie chce zjeść- w nocy go karmię, więc nadrabia. Teraz mam taki system, że wieczorem jest kaszka, nie butelka- więc nie ma ryków i pisków. Ale w nocy często się budzi. W dzień z butelki daję mu herbatkę, bawi się bardziej, niż pije, ale coś tam upije... Często jest głodny, zwłaszcza w nocy, przeraża mnie to i nie sypiam znów zbyt dobrze. Ale cóż, jak to mówią znajomi- musimy czuć, że mamy dziecko, hehe...
  5. Monisia- to masz tak jak ja:P Hehe...Leniwiec kanapowy:P Ale jak masz dziecko, to nie masz weekendu, zero wolnego:D Trzeba zbierać siły na bieżąco. I noce też inaczej wyglądają, trzeba się nauczyć odpoczywać inaczej... Choć jestem też z natury aktywna, zwariowana, ale jakoś tak nie umiem wyrazić w jaki sposób...:P Nieważne. MoniaKat- podziwiam Cię! Czarna- mój R akurat przeczytał, że z niego taki cud miod:D Hehe... i zaciesza:) Pozdrawia Cię!
  6. Everlast- dzięki:) P.S. Masz super brzuszek! Mi daleko do Twojego...:) Co do A6W- jak najbardziej polecam, choć to trudne ćwiczenia:) Ale najważniejsza jest systematyczność, nie ilość powtórzeń... Monisiu- MoniaKat ma rację, dodatkowe becikowe jest jednorazowe i przysługuje rodzinom tzw. "najuboższym", czyli takim, u których dochód na 1 os. w rodzinie nie przekracza (tam jest kwota odpowiednia, co roku może być inna, trzeba pytać) około 500zł. W MOPS-ie jak bierzesz dokumenty na zwykłe becikowe to pytasz od razu o to dodatkowe. Do tego dochodzą oczywiście świadczenia z pomocy społecznej, o dokumenty też trzeba pytać w MOPS-ie. Ale tego nie jest zbyt wiele- jeśli wziąć pod uwagę wszystkie dodatki, które ona moze dostać, to może "zarobić" jakieś 200 zł góra... Zazwyczaj dodatek na dziecko wynosi około 40-60 zł miesięcznie, jeśli matka pracuje, ale mało zarabia. Jeśli nie pracuje to nieco więcej. Ważne jest też to, że Twoja znajoma ma prawo do bezpłatnych wizyt u lekarza w czasie ciąży na NFZ, a jej dziecko jest ubezpieczone- jeśli jest zarejestrowana jako bezrobotna lub jej mąż jest- to przez pośredniak. Jeśli nie- to nie wiem dokładnie jak wtedy się rzeczy mają, ale w przypadku dzieci mają one prawo do darmowych świadczeń medycznych, z tego co mi wiadomo przez minimum 6 m-cy życia.
  7. Dziewczyny, ja jeszcze nie mam nikogo:( Do żłobka nie mogę tu Wikusia zapisać, bo nie jesteśmy tu zameldowani. Nianie są za drogie, nie stać nas na ich usługi. Moje znajome takie najbardziej zaufane raczej nie mają czasu, bo pracują, lub też mają zajęcia... Zostaje opcja wolontariatu, mam znajomą koordynatorkę wolontariuszy w Opolu, która postara się kogoś znaleść, albo też poszukam na uczelni jakiejś innej młodej mamy, która ma zajęcia w inne dni i będziemy się wymieniać opieką nad dziećmi- raz ja zajmę się swoim i jej a raz ona soim i moim... Inaczej się nie da.
  8. Hm... dziewczyny, ja chciałam bardzo iść na usg3d, ale nie stać mnie było. I to nie jest kwestia tego, że oszczędzam na swoim dziecku, ale prawda jest taka, że jak ktoś nie ma kasy to wybiera rzeczy tańsze lub z pewnych rezygnuje... Poza tym u nas w Opolu usg3d robi znienawidzony przeze mnie lekarz, więc nie chciałam jeździć gdzieś dalej... A co do sprawdzenia różnych chorób- cóż, wydaje mi się, że jednak większość z nich można wykryć też na zwykłym usg. Czarna- zespół downa na przykład też można wykryć już na usg w 12 tygodniu, sprawdza się przezierność karkową i obecność kości nosowej. Ale to fakt- wrażenie jest pewnie niesamowite, drugiej takiej okazji nie będzie, by zobaczyć tak dokłądnie dziecxko w brzuchu...:)
  9. Dziewczyny, gratuluję Wam wagi:) Ze mną nie jest tak wesoło, tzn. kilogramy z ciąży też już prawie zniknęły, ale jeszcze przed ciążą przytyłam po odstawieniu tabsów anty i to jeszcze muszę zrzucić, by być happy:) Za to z jedzeniem z butelki znów masakra... Tzn. mały zje, ale przed tym będzie godzina ryków, kwików, płaczu i w ogóle istny cyrk. Dziś nie zjadł wcale. Zmęczył się tak, że poszedł spać. Nie dostał jeść w ogóle:( Wiem, że o 1:00 wstanie i będzie chciał jeśc. Ale nie mogę dać mu cyca, bo będzie wiedział, że jak odpowiednio długo będzie się darł, to dostanie. Ręce mi opadają... Jutro pobiegnę po ten Enfamil, niech będzie i drogi ale może coś zdziała...:( Poryczałam się już, maż przyszedł i dał mi misia...heh...kochany pocieszyciel...
  10. O rety...łeb mi pęka:/ Dziewczyny, czy jeszcze któraś z Was nie ma okresu po porodzie, czy zostałam tylko ja...? Kiedy wreszcie dostanę @? Już mi się to śni po nocach...
  11. Dzięki dziewczyny za ciepłe słowa, bo czasem nie wiem, czy to ja jestem jakaś durna czy to świat wariuje... AR_CT- no, chyba to zrobię:P Scherza- słuchaj, mi to w ogóle wygląda na trądzik niemowlęcy- pediatrzy we wszystkim widzą tylko zmiany alergiczne:/ To są zaskórniki i pojedyncze, czerwonawe krostki jak pryszcze. Jest ich kilka- od jednego do 3 na policzku. Pojawiają się i znikają bez względu na to, co jem ja i co je Wiktor, a także bez względu na to, czym smaruję mu buzię. Ma je tylko na policzkach- czasem też na brodzie, ale to wtedy jak się dużo ślini. No ale oczywiście ja jestem tylko głupią matką, pediatra wie lepiej, a ja nie powinnam się wymądrzać... Choć wszędzie, gdzie czytam o takich zmianach to nic innego mi nie przychodzi do głowy jak trądzik niemowlęcy, bo objawy pasują idealnie. Scherza- na szyi dzieci często mają potówki, albo jak dajesz mu śliniaczek to może mieć podrażnienia- może nie taki proszek albo coś. Mój mały jak kładłam mu śliniak na początku i na ten śliniak kapało z butelki mleko modyfikowane, to miał czerwoną szyję zaraz i pokrzywkę. I po 15 minutach mu to przechodziło. Teraz jeszcze raz wyprałam wszystkie śliniaki i jest ok.
  12. Poza tym te babki coś dziwnie mierzą mojego małego- ostatnio byliśmy 19 lipca- ważył 6540 a dziś 6680. Mało przybrał na wadze. Poza tym w czerwcu miał niby 64 cm, a dziś 65. A obwód glowy to już w ogóle- przy porodzie miał 33, dziś 43. W centylach nie ma nawet wartości 33, a taką czache powinien mieć jakby przy urodzeniu mial 38...ja już za głupia jestem na to wszystko! Czarna- MoniaKat ma racje co do bólu w pachwinach- więzadła szwankują. Monia- masz przedszkolaczka:) Emilko-trzymaj sie tam!
  13. Hej dziewczyny:* Dziś dzień mam do dupy kompletnie. Pogoda do bani, co rusz parasol mi wariował, kilka razy dostałam po twarzy z gałęzi, miałam przemoczone rajstopy, spódnicę... Poza tym nie wzięli mi telefonu do naprawy, bo nie wzięłam ze sobą dowodu zakupu:/ Na domiar złego poprztykałam się z pediatrą, bo Wiktor dziś miał szczepienie. Rozmowa wyglądała mniej więcej tak: Ona: Co Pani mi powie o dziecku? Ja: Z tego, co widzę, rozwija się prawidłowo- nauczył się na brzuchu podpierać na przedramionach, obraca się z pleców na brzuch, z brzucha na plecy, gaworzy, chwyta zabawki, obraca je, robi mostek (i tak dalej...) Także mam wrażenie, że wszystko jest ok pod tym względem... Ona: Zobaczymy zaraz:P Ja: Problem jest za to z jedzeniem. Mianowicie, z jedzeniem z butelki. Ona: A czemu daje mu Pani butelkę? Mleko mamy jest najlepsze, czemu Pani nie karmi piersią? Ja: Karmię piersią, butelka musiała być podana. Ona: Czemu? Ja:Zaczęło się od sytuacji, że szłam na wesele, mały został z mamą, musiała dać mu jeść, a nie było zapasów mojego mleka. Ona: Aha. I co? Nie chciał jeść? Ja: Nie chciał... Zjadł, ale nie obyło się bez problemów. Nie lubi mleka modyfikowanego. Ona: Bo woli mamusię. I bardzo dobrze. Karmienie piersią jest najlepsze, mleko mamy (blablabla... wywód na temat jakie ono jest super.) Ja: Właśnie nie za dobrze, bo niedługo wracam na uczelnię i może być problem, gdy ktoś będzie chciał go nakarmić. Ona: Oh, wie Pani, uczelni nie ma się 24 godziny na dobę, a mleko mamy jest najlepsze, jak będzie miał potem obniżoną odporność, to będzie Pani wina. Ja: No to trudno! Niestety uczelnia to jedna sprawa, inna kwestia to to, że nie będę chciała od 6 miesiąca karmić. Ona: Niedobra mama. Ja: No niedobra:/ A trzecia sprawa, to to, że mleka jest coraz mniej. Ona: No, jak Pani nie karmi... Niektóre mamy dbają o to, by mleko było. Ja: Ale ja karmię go normalnie piersią! Po prostu ściągam mleko na zapasy i widzę, że codziennie jest go mniej i mniej... Jakieś 5 min. potem, bada małego. Ona: Ojj...te zmiany alergiczne- to są zmiany alergiczne, przy zmianie diety się pokazują, trzeba uważać... Czym mu to Pani smaruje? Ja: Już niczym, bo gdy mu smarowałam, nasilało się. Mówiłam Pani o tym przy ostatniej wizycie. Ona: Jak to?! Co Pani zapisałam? Diprobase? 4 razy dziennie ma Pani smarować! Dopiero po kilku miesiącach ma Pani prawo powiedzieć, że maść nie działa. A nie, że Pani smaruje 2 tygodnie i mówi, że nie działa. To przy zmianach diety jest, musi Pani uważać na to, co je (blablabla) Ja: Przez pierwszy miesiąc po porodzie miałam bardzo łagodną dietę, a synek ma krostki od początku. Ona: Nooo...Hm...Widzi Pani, on te rączki trzyma nie tak, jak powinien. Jest lepiej, niż było, ale nie podpiera się na nich mocno. Ja: W domu zachowuje się inaczej- wyciąga rączki przed siebie, podpiera się powoli na samych dłoniach, chwyta zabawki, które są przed nim... Ona: Pani to w ogóle nie potrzebuje lekarza! Pani wszystko wie najlepiej! Ja: Nie podważam Pani kompetencji jako pediatry, po prostu widzę, jak dziecko zachowuje się codziennie w domu a jak raz na 6 tygodni tu! Ona: Ale jak lekarz coś widzi, daje skierowanie na rehabilitację, to znaczy, że może być coś nie tak. I co wtedy, jeśli dziecko nie nadrobi tych zaległości? Jak coś będzie nie tak to wina lekarza będzie? To będzie Pani wina wtedy... Co za babsko!?! Wkurzyła mnie na maxa. Oczywiście: nie chcę karmić piersią? Jestem złą matką! Staram się uzmysłowić jej, co umie moje dziecko- nie, oczywiście ona widząc je raz na 6 tygodni wie lepiej, co potrafi... Przykre. Zapisała mi Emfil czy jakoś tak- mleko, które ponoć "jest najbardziej zbliżone smakiem do mleka matki"... A kosztuje ponad 2 dyszki...eh...
  14. AR_CT- dzięki:* Co do Twojego pisania- ja tam się zawsze domyślę, o co chodzi:D Uśmiałam się, jak pisałaś o teściowej:P
  15. A więc tak... Czarna- widzisz, kochana, to nic złego:) Masz piękną dzidzię! Taka już duża tam sobie siedzi i jest jej cieplutko...:) Super! Co do glukozy- myślałam, że będzie tragedia, ale przekonałam się, że dla mnie nie ma po prostu rzeczy zbyt słodkich:D Było dobre:P P.S. Uważaj na siebie i swoją kruszynkę! AR_CT- coś Ty! Absolutnie się na Ciebie nie obraziłam, ani nie wkurzyłam:P Hehe... Wiem, że są różnice w podejściach do pewnych spraw, ale dzięki temu możemy się więcej nauczyć. Jak do tej pory dosłodziłam mleko tylko raz, wczoraj natomiast mały zjadł ładnie moje wymieszane ze sztucznym:) Także widzisz- dosładzanie też nie jest konieczne akurat:P Każda z nas chce poradzić drugiej jak najlepiej i wiem, że Ty też:* Ale uwierz mi- tak na marginesie- że nie chciałabyś w mojej sytuacji mieć takie kłopoty z piciem z butli:( To jest przykre, że musisz zacząć przyzwyczajać dziecko do innego sposobu jedzenia a ono płacze, nie chce... A wiesz, ze musisz, bo pójdziesz za miesiąc na uczelnię i ktoś będzie musiał je karmić... No ale trudno, damy radę:) Everlast- mój mały nie wiem ile ma dokładnie, 30 będziemy na szczepieniu to się dowiem, ale obstawiam, że ma gdzieś 68 cm i że waży lekko ponad 7 kilo. Panna- gratuluję walki z chorobą:) Co do porodu- ja też tak miałam, że chciałam z jednej strony dotrwać do końca, by dzidzia była zdrowa itp. a z drugiej strony chciałam mieć to wszystko już za sobą i urodzić wcześniej, hehe... Co do wtrącania się ludzi w wychowanie Twego dziecka- to jest powszechne i niestety chyba każda mama ma z tym mniejszy lub większy kłopot. Ja też tak miałam, już tydzień po urodzeniu małego toczyłam walkę z teściową pod hasłem "jak ubrać dziecko?" Ona oczywiście uważała, że jest ubrane za lekko, ja- ze w sam raz lub nawet za grubo... Potem okazało się, że mały jest przegrzany:P Więc miała teściowa nauczkę, że nie jest wyrocznią. Jak ktoś będzie Cię dręczył z "dobrymi radami", podziękuj, uśmiechnij się, powiedz, że uwzględniasz czyjeś zdanie. Ale zrób tak, jak uważasz za słuszne, zawsze możesz wyjaśnić, że po prostu Ty czujesz, że tak czy tak będzie lepiej. W ogóle to najlepiej byłoby ustalić pewne zasady i poprosić rodzinę, by się ich trzymano- np. że przy dziecku się nie pali, że trzymać na rękach można tyle i tyle czasu, że jedzenie nie może być dosładzane, że całować dziecko mogą tylko mama i tata, i inne takie zasady. I ważne jest to, by każdy je respektował (np. jak dziecko zostanie z babcią), bo to Wy jesteście rodzicami. Oczekująca- wyślę Ci swój nr na pocztę:) Monisia- jak nie teraz to kiedy indziej! Przynajmniej spróbowałaś:) Ciekawa jestem, co u MoniKat?! Dawno nie pisała... U nas dziś pracowity dzionek, poszliśmy z Wiktorkiem na uczelnie wreszcie dostarczyłam dokumenty... Potem szybkie zakupy, wcześniej jeszcze zaczęłam znów robić zdjęcia ciuchom, bo mam w szafie ich za dużo:D haha! I muszę wystawić je gdzieś na aukcję czy cuś... Zmykam zrobić coś na szybko do szamania, bo jeszcze nic nie jadłam:/ Żołądek przyrasta mi do kręgosłupa!
  16. Everlast- próbowałam już sposobu z kaszką, ale mały nie chciał jeść nic, co choćby ma posmak mleka modyfikowanego:P Agnes- dzięki, dziś już też słyszałam pozytywną opinię na temat Bebilonu, może spróbuję... Tak w ogóle to dziś ściągnęłam ledwie z 2 cyców 100 ml... i musiałam dolać 30 ml modyfikowanego. Marudził, marudził... w końcu uspokoiłam go, zmieniliśmy pozycję, zjadł...!!! I śpi. Jestem usatysfakcjonowana, ale to walka o każdy dzień. Jakoś damy radę:) Będę Wam zdawać relacje z tej walki:P Dzięki za wszystkie rady, kochane:* Przydają mi się w chwilach słabości, wiem, że ktoś myśli o mnie i moich problemach...
  17. AR_CT- widzisz, to jest tak... Mamy oczywiście wiele różnych mlek modyfikowanych, jedne tańsze, inne droższe- ja ograniczam się na razie do próbowania tych tańszych, bo nie jestem jakaś bogata:P Próbowałam Bebiko i NAN- gdy mały poczuje choćby ich zapach, wpada w histerię. Próbowałam też zrobić na nich kleik, ale jest to samo. Próbowałam ten kleik wymieszać z jabłuszkiem, by jakoś poprawić smak i zapach- nie udało się. Prawda jest taka, że te mleka wszystkie są raczej mało smaczne i śmierdzące nieco... Czytałam, że wbrew pozorom wiele mam ma ten problem- mamy polecają mleko Humana bananowe- ale na razie nie chcę go testować, bo jak dla mnie jest za drogie, jak mój mały w nim zasmakuje, to zbankrutuję, więc na razie się tego nie chwytam. Jeśli chodzi o dosładzanie- wiem, że to nie jest super pomysł, ale widzisz- Twoje dziecko przeszło łatwo na butelkę, moje za nic nie chce pić mleka modyfikowanego, a z pokarmem też u mnie co raz gorzej. Nie będę go mogła karmić tylko swoim mleczkiem, poza tym nawet nie bardzo chcę- do pół roku mi wystarczy. A on pół roku skończy za niecałe 2 m-ce. Co ja wtedy zrobię? Czym go nakarmię? Rezerwy mojego mleka w lodówce są ograniczone, a jak nie modyfikowane, to jakie? Przecież nie krowie... A co do mieszania- wiem, że to są różne smaki i właśnie dlatego pozwala to na powolne przyzwyczajanie do tego gorszego smaku- mamy dają najpierw swoje mleko w butli, potem troszkę zmieszane z modyfikowanym, potem co raz więcej sztucznego... Tak jest najłatwiej przyzwyczaić, ale mój mały chyba ma lepszego nosa, niż mi się zdaje, bo tego wymieszanego nie chciał pić... A co do lekarzy- przekonałam się jeszcze po porodzie, że każdy lekarz i położna ma inne zdanie na każdy temat. Tak samo, jak każda mama ma własne pomysły. Trzeba pytać, czytać, sprawdzać...i w końcu wybierać to, co uważa się za słuszne.
  18. Ehhh...myślałam, że z butelką jest co raz lepiej i fakt, pije herbatki, wodę z butelki, moje mleko jakoś wczoraj też wypił...ale dziś chciałam mu dać moje wymieszane z modyfikowanym i się nie dało, niestety...wypił kilka łyków i zaczęło się plucie itp. A wymieszałam 120 ml mojego z 30 ml sztucznego:/ Poszedł spać na głodniaka, bo nie chciał jeść tego mleka, a ja dopiero co ściągnęłam je z cyców i nie miałam już prawie nic w nich:( Czytałam o dzieciach, które nienawidzą smaku mleka modyfikowanego, mamy dosładzają je i zmniejszają porcję cukru, dolewają soków, albo miksują mleko z owocami... Na mojego owoce nie działały, próbowałam tak z kleikiem zrobionym na mleku modyfikowanym. Pluł i nie jadł. Za to kaszkę mleczno-ryżową na wodzie wtranżala jak głupi:P Mleko modyfikowane po prostu mu nie smakuje:P Będę musiała uciekać się do złych sposobów, tj, dosładzanie- ostatnio się udało... P.S. Wiktor obraca się o 360 stopni wokół własnej osi jakby robił to od urodzenia:D hehe... Spryciarz mój mały...
  19. Monisia- ja chyba wiem, czemu na razie nie chcesz wracać do starań... Może to i lepiej, nie ma się co spieszyć, zwłaszcza po takich perturbacjach w związku... wszystko ma swój czas:) Czarna- ja poczułam ruchy w 17 tygodniu:) A z płcią to wiesz jak było- pytałam na USG po 20 tygodniu, ale powiedział mi gin, że raczej dziewczynka, tak na 80%...więc ja bym się nie nastawiała. Tym bardziej, że ja miałam od początku sny o córeczce:P Cóż, intuicja czasem przegrywa z marzeniami, ale teraz za nic bym nie zamieniła mojego siusiaka:P Agnes- ja mam tak, że dziadkowie szaleją za wnukiem i wręcz prześcigają się w pomysłach na dogadzanie mu:P A co ciekawe, mój mały uwielbia swych dziadków, mimo, że widzi ich nawet rzadziej, niż Twój synek Twych teściów... Moją mamę ubóstwia, to fakt, ale z nią widział się przez pierwsze 2 tyg. życia i na wakacjach, ale np. uwielbia też mojego tatę, a widuje go niezwykle rzadko. A zawsze się śmieje, jak widzi dziadzia:) P.S. Tak, to dziwne, ale przy małym dziecku czuję, że się starzeję, że jestem przy kimś, kto ma mnie na tym świecie zastąpić... Eh... za to ponoć starsze dzieci przedłużają młodość, więc czekam, aż poczuję się młodsza, a nie starsza, niż jestem:D Dziś mój mały też pił ładnie herbatkę z butli i wieczorem dostał moje mleczko i zjadł, marudził nieco, ale nawet sprawnie poszło. Z dnia na dzień jest lepiej. Tylko mam wrażenie, że mleko mi się kończy, będę musiała powoli przestawiać go na sztuczne...
  20. Panna- myślę, że dobry lekarz powie Ci, czy lepiej to wyleczyć, czy przeczekać- ja wychodzę z założenia, że lepiej wziąć antybiotyk, niż jechać na porodówkę z gorączką i zawalonym gardłem... Zdrowiej:* Czarna- nie stresujcie się, miejcie spokojnego maluszka:) Ja też w 17 tyg. poczułam pierwsze już wyraźne ruchy małego:) Więc wyczekuj tej chwili:) Agnes, AR_CT- dzięki za odpowiedź! Wiecie co? Mój mały nie trawi Aventu, Tommy Tippe też nie... KUpiłam taki dziwny, jakby podłużny smoczek do butelki Canpol Babies i jeszcze jako tako jest w stanie ją włożyć do buzi... Na jednym z forów przeczytałam, że jedna mama dosłodziła mleko sztuczne i to był przełom w piciu z butli. Ja też dziś tak zrobiłam i... wypił 60ml:D Hurrra! Oczywiście nie chcę mu niczego słodzić, ale dawki cukru będę zmniejszać, a to, że on pił z butelki jest bezcenne... Mało tego, dziś wypił sam z butli herbatkę! Dzielny chłopak:) Z dnia na dzień jest lepiej:) Poza tym Wiktorek zjada już jabłuszko, banana, gruszkę, marchewkę:)
  21. Czarna- czekamy na wieści:* Jeśli chodzi o batalię o butlę, to jeszcze nie wygrałam wojny, ale stopniowo zdobywam baszty;) Kupiłam wczoraj jeszcze kilka smoczków i butelkę Tomee Tippe, ale najlepiej sprawdził się taki długi, dziwny nieco smoczek z Canpol Babies, bo smoczki o kształcie piersi mały wypluwa bokiem... Nie powiem, by pięknie pił, ale nie drze się już jak opętany, mruczy i marudzi, ale coś tam possie... Dziś dostał też marchewkę, strasznie mu na początku nie wchodziła, potem już lepiej... przyzwyczai się:P Znając życie, jak pójdę do pediatry, to dostanę po głowie, że wprowadzam nowe produkty na własną rękę, ale wychodzę z założenia, że z każdą pierdołą po lekarzach się nie biega...:) Postanowiliśmy z mężem kupić spacerówkę... Pomysł wypłynął wczoraj, bo w sklepie u nas była promocja- wszystkie wózki po 500 zł lub taniej. Postanowiliśmy, że poczekamy, pooglądamy różne wózki i wtedy zdecydujemy. Mały już bardzo chce siadać, pewnie zimą już będzie siedział sam. Poza tym nasz wózek mimo swej odporności jest strasznie ciężki, a ja muszę się z nim tarabanić na 1 piętro- u rodziców na 2. A waży 15 kilo+7 kilo mojego syna+ewentualne zakupy+3 kilo torba spacerowa... To razem ponad 25 kilo codziennie wnoszone i znoszone przeze mnie... Spacerówki są lekkie, widziałam takie, które mają porządne, ciepłe budki, fajne ochraniacze na nóżki i inne pierdoły, więc nawet zimą będzie małemu ciepło:) Może któraś z Was Dianka, MoniaKat) ma do polecenia jakieś modele niedrogie?
  22. AR_CT- dzięki za radę, każda jest cenna! I uwierz mi, nie chciałabyś mieć takich kłopotów jak ja:P Bo widzisz, Ty masz inną sytuację, masz dziecko swoje w pracy, ja muszę wrócić na uczelnię, nie znam planu, ale ze 3-4 razy w tyg. mnie pół dnia nie będzie. Nikt nie będzie biegał z moim małym na UO, bym mogła go nakarmić w przerwie... Poza tym niebawem nie będę już chciała karmić piersią, wiem o tym. Chciałabym, by Wikuś polubił jedzonko nie tylko z cyca:P Czytałam też inne wątki i zaraz lecę kupić inne mleko i inną butelkę... Mamy polecają Tommee Tippe czy jakoś tak... Spróbuję i powiem Wam, co i jak...
  23. Dzięki, Scherza... Ja naprawdę zaczynam wysiadać psychicznie z tą butelką... Czytałam na necie różne rzeczy o tym, niektóre dzieci tak mają i już- mamy karmią je łyżeczkami, z kubków niekapków itp. ale nie wszystkim to się udaje. Czytałam też, jak próbuja przestawiać dzieci na butelkę, najpierw małymi kroczkami, 1 posiłek dziennie zastępują na butelkowy, potem więcej i więcej...ale on nawet jednego nie chce zjeść:( Postanowiłam, że go przetrzymam- jak zgłodnieje, to zje- ale gdzie tam! O 7:00 rano dostał cyca i od tamtej pory nie zjadł nic! No, może ze 30 ml mleka, ale to z czystego przypadku, bo mu się wlało jakimś cudem do buzi. Jest batalia i płacz, bo próbuję mu dać butelkę...:( Dzwoniła mama- pytała o wielkość smoczka, o rodzaj mleka itp. Nic nie pomaga- ani kształt butelki, ani smoczka, ani jego wielkość, ani rodzaj mleka (dawałam sztuczne i swoje), ani pora dnia, ani jego głód... Ani nawet pozycja jedzenia( próbowałam na leżąco, siedząco, półleżąco, na przewijaczku, na rkach, w foteliku...). Załamka:/ Poczekam Scherza na pomysły Twojej pediatry, sama zreszta będę 30 u mojej, to się jej spytam...ale zaczynam się martwić tym.
  24. Po pierwsze- odpowiedzi:) Oczekująca- nie smuć się:P Podzielam opinię Scherzy na ten temat;) Fibisiunia- Ty także:* Dziewczyny, nie ma dnia, żebym o Was nie myślała! Serio:) Czasami myślę personalnie, np. "o, ciekawe, co teraz robi Czarna, albo jak sobie daje radę MoniaKat"- ale najczęściej są to myśli o Was ogólnie jako o moich psiapsiółach:) Także nie sądzę, by ktokolwiek tu kogokolwiek pomijał, czy coś... Jeśli któraś z Was się tak jednak czuje, piszcie o tym, jakoś postaramy się zrekompensować braki:P Na pewno zdarzają się sytuacje, że ktoś kogoś pominie w odp. Ale nie bierzcie tego do siebie...:) Oczekująca- a co do Twojej koleżanki- kurczę, 5 lat to szmat czasu... Ja mam swoje kumpele bliżej ale kontakt już nie ten odkąd poszłyśmy na studia... W sumie nie mam jakiejś takiej super przyjaciółki, mam kilka bardzo dobrych koleżanek, tak może ze 4... 2 z nich to byłe przyjaciółki, ale coś się zmieniło i już nie jest tak jak kiedyś:P A ja miałam podobnie, jak Ty, bo moja kumpela właśnie też była w ciąży wtedy, co ja, urodziła 2 tyg. po mnie z tym, że ja miałam mieć dziewczynkę, ona chłopca- i u nas obojga wyszło na odwrót:D A ona dla chłopca chciała dać imię Wiktor, hehe, tak jak nasz mały:P A jeszcze co do porodu- słuchaj... Każda z nas przeżywa to inaczej. Są takie, które mogłyby rodzić co roku, są takie, dla których to było przeżycie traumatyczne... Mnie przed porodem wkurzało to, że kobiety mówiły" Poród to jak silne bóle miesiączkowe tylko tak 10 razy silniejsze"- ale w sumie można to tak porównać! Ciężko o tym opowiadać, bo to, co było blednie w pamięci. Ja uważam, że mój poród nie należał do długich i bolesnych- było naprawdę nieźle, nie płakałam, nie uważam, by był to ból, przy którym można umrzeć, wyć, mdleć. Ale np. przecięcie krocza bolało mnie jak cholera, a nie powinno! Poza tym u mnie po urodzeniu Wiktorka zaczęły się chocki klocki z łożyskiem, więc to też było boleśniejsze niż sam poród! Ale to tylko moje wspomnienia... Scherza- mój mały jak się śmieje to też jakby był zawstydzony- uśmiecha się, zaczepia kogoś i jak ktoś się na niego spojrzy- to chowa buźkę w rączki, spuszcza głowę i śmieje się dalej, ale rączkami się zasłania:D AR_CT- jeśli chodzi o nasz dzień- nie jest tak regularnie jak u Scherzy, bo my w ogóle nie jesteśmy regularni w niczym i gdyby nie fakt, że mamy dziecko to nie wiem, czy spalibyśmy co dzień po tyle godzin i jedlibyśmy o tych samych porach:P Mniej więcej to wygląda tak, że wstajemy z małym o 8:30-9:00. Jak R idzie do pracy, przewinie go jeszcze i da do jedzenia mi koło 7:00- małego budzi wtedy budzik, ale ja jeszcze go usypiam, bo nie potrafię jeszcze tak wcześnie wstawać, nie wiem, co robić z dniem:P Wstajemy więc, przewijam go, karmię, ubieram w ciuszki na dzień. Pobawimy się nieco, pójdę zrobić sobie śniadanko, umyję się itp. Około 11:00-12:00 Wiktorek zaczyna się robić zmęczony, więc jest drzemka- ale nie ma mowy o drzemce tak długiej, jakie ucina Dominik! Mój mały ma zegarek w d*pie i budzi się po równej godzinie:P Więc wtedy znów jest przewijanko, jedzonko, zbieramy się na spacerek. Czasem wyjdziemy wcześniej, czasem później- zależy od dnia i tego, co mam do zrobienia. Do 20:00 Wiktor śpi jeszcze raz- koło 15:00-16:00, ale długość tej drzemki zależy od wielu czynników- jak jest w domu, śpi godzinkę, jak na spacerze- może nawet spać do 19:00:D W międzyczasie bawi się, łazi ze mną po domu, tańczymy sobie, ćwiczymy itp... O 20:00 jest kąpiel, jedzonko i spanko. Jak pójdzie spać koło 20:30-21:00 to śpi do ^;00- zazwyczaj, bo ostatnio jest jeszcze niespokojny po powrocie z wakacji- tyle czasu nie spał w swym łóżeczku, budzi się często, gubi smoczek i się go domaga. Piszczy i gada... Czasem wolę dać już mu cyca i niech śpi:P P.S. A tak w ogóle to on się już całkiem sprawnie umie obracać z plecków na brzuszek:D Zrobił to już kilka razy, kilka razy też prawie mu się udało, ale przeszkadzała mu np. poduszka, czy zabawka...:) Dobra, kończę mój dłuuugi wywód:P Fibisiunia- a czemu kłócisz się z R? Przez tamte sytuacje, o których pisałaś, czy tak o, po prostu...? Ja z moim R 23 sierpnia mamy 2 rocznicę ślubu:) Jak czas szybko leci... Przygotowałam dziś z tej okazji kolację full wypas:D Była pierś z kurczaka duszona w winie, glazurowana miodem, otoczona ratatują, była sałatka z paluszkami krabowymi i grzybkami mun, winko, a na deser gorąca czekolada z goździkami i cynamonem do maczania pomarańczka...mniam!:) Ej, dziewczyny, mam problem...tzn. zaczynam mieć kłopot z Wiktorem, a mianowicie taki, że on nie chce jeść z butelki:/ Tzn. nie chcę go jeszcze całkowicie przestawiać na butlę, ale chcę, by się do niej przyzwyczajał, bo mamy w planach wypad na weekend, musi zostać z babcią i musi coś jeść. Poza tym niebawem wracam na uczelnię, będzie kilka razy dziennie jadł z butli. A on nie chce! Toleruje tylko cyca... Przy próbach nakarmienia go z butelki rzuca się, macha nogami, krzyczy. Wypluwa mleko. Myślałam, że to kwestia mieszanki, że mu nie smakuje- podałam mu więc z butli moje mleko- ale efekt jest ten sam. Myślałam też, że może to moja osoba tak na niego działa- że myśli, że ode mnie dostanie cyca więc się drze i wymusza- ale jak mąż go karmi jest to samo... Jak byliśmy na weselu, moja mama go karmiła- w końcu zjadł, ale walczyła z nim chyba z 10-20 minut, zanim trochę wypił. Nie wiem, co robić. Muszę przyzwyczaić go do butelki. Zaznaczę jeszcze, że zaczyna jeść inne rzeczy, kaszkę i deserek je ładnie, ale z łyżeczki, nie marudzi, smakuje mu, nie chlapie...po prostu cud-miód! Problem pojawia się jak widzi butelkę... Ponoć dzieci łatwo przestawić na butelkę... No ja nie wiem, moje dziecko chyba jest w jakiejś mniejszości:P
  25. Oczekująca- kochana, oto mój wpis z tej strony, napisałam to jak wróciłam znad morza- "Oczekująca, Klara, Panna, Melonik- życzę Wam radosnegop przeżywania ciąży Widać, jak Was to cieszy". Wiem, że nie było to adresowane wyłącznie do Ciebie, ale czasami odpowiadam ogólnikowo:) Nie chcemy, byś nas zostawiała! Jesteś już z nami tak długo... Niedługo będziesz nawijać o swoim smyku:) A potem Ty, Czarna:) I po drodze pewnie jeszcze Panna... Ciekawe, co u Zaklętej słychać?
×