Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

...a.

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. @dodo Nie mozesz tego wiedziec,ale Ci powiem-sa sprawy,co do ktorych nie ma miedzy mna a Yeez porozumienia.Ale nie mus.Z dwoch podstawowych powodow: 1.Kazda z nas jest inna,ma wiec pelne I niezbywalne prawo do bycia soba,tak jak jej dobrze 2.Yeez jest mi bliska I chocby snieg sie zapalil,mimo skrajnych roznic,nic tego nie zmieni. Yeez ciagnela mnie za fszarz z mojejturbiny.Ale jak pisalam-w kazdej z nas jest zapisany kod przetrwania.Ja zeby poczuc swoje zycie,musialam sie poddac. Zaakceptowac,ze mam komornika na glowie,ze szlag trafil mi komputer,narzedzie mojej pracy,kasy brak na naprawe,wartosc mieszkania gruchnela z trzaskiem o ziemie,wiec moje plany przeprowadzki na wies,przestrzeni I niezaleznosci poszly sie przechadzac wlasna droga,sasiad z gory a propos.szczescia z posiadania wlasnego mieszkania,rozpedzil sie lekko oferujac mi swoje uwielbienia w postaci przeslodzonych I mocno...ugh! 'Robaczku','biedronko',co robisz',chce ciebie','wpadne o 22'...jeszcze kto inny ucieka sie do prowokacji,zeby wydusic ze mnie wyznanie-'tak,lubie Cie I szanuje,tak chce Cie spotkac,ale do jasnej cholery nie isc z do lozka-nie o to mi chodzi'. Poddalam sie I robie swoje. Tobie tez to radze dodo.Zostaw Yeez w spokoju,bo jak kazda z nas dzieli sie tylko swoim,sprawdzonym sposobem radzenia sobie z zyciem.Kto chce korzysta,kto nie,to nie,ale to nie powod,zeby ublizac. I jeszcze jedno-turkusek,to ja,ale wlasnie z powodu takich podsrywek na tym forum,postanowilam zniknac.Toz to jest TOKSYKA z najczystszej postaci. Pozdrawiam
  2. @Oneil, moja wypowiedz moze i wyglada na filozoficzna, ale w gruncie rzeczy jest bardzo prosta :) rezygnacja z walki czasem jest konieczna, zeby zrozumiec kim sie naprawde jest - pisze o sobie, ale pisze tez do dziewczyn, ktore czuja ze byc moze tego potrzebuja; co do reszty, tylko musnelam temat, tez nie chce sie rozwodzic, nie wrocilam na topik, chce tylko powiedziec, ze poddac sie, ze przestac walczyc, czasem bywa ta wlasciwa droga do uwolnienia siebie - to wszystko - moze sa, bywaja, czytaja to osoby, ktorym wlasnie tego potrzeba - tylko potwierdzam - dziala Pozdrawiam
  3. :), witajcie Oneil,chce Ci szczegolnie podziekowac za Twoje wpisy. Szczegolnie za ten o szkolach, studiach, o wszelkich dokonaniach zwiazanych z Twoja praca. Niezmiennie wdzieczna jestem Yeez, za Jej niezmordowanie w probach wyciagania mnie z mojej odchlani - jestes mi bardzo bliska Yeez i pozostaniesz. Na tym forum, juz nie tylko na topiku, tym, tu, "poznalam" czlowieka ktoremu zawdzieczam niewymownie duzo. Gdybym Go posluchala wczesniej, moze dzis bylabym gdzie indziej, w lepszej sytuacji. Pamietam, gdy kasowalam swoje wpisy jako turkusek, rozpetalo sie tutaj male piekielko. Niepotrzebnie. Dzis przyznaje racje osobie, ktora ocenila mnie, jako zbyt deficytowa, zeby moc sie wypowiadac z pozycji zdrowej jednostki. Kimkolwiek bylas, jestes - masz racje, przyznaje Ci ja w 100%. Moze niektore z Was pamietaja, jeszcze kiedy pisalam tutaj jako stuk puk, ze sa rany ktore jatrza przez lata. Mozna dumnie zadzierac glowe i udawac ze nie boli, albo tuszowac. Ale przychodzi taki dzien, kiedy prawda lamie kolana, uginasz sie pod jej ciezarem i dowiadujesz sie o sobie, ze ... wiele przegralas. Ze mnie nie dane bylo miec cieplego i stabilnego domu, tak potrzebnego akurat szczegolnie mocno mojej duszy, ze tulaczka po swiecie, to tylko poglebienie rozedrgania, akurat w moim przypadku, ze ilosc przyswojonej literatury nie rowna sie umiejetnosci ogarniecia jej emocjonalnie, ze wiedza nie rowna sie umiejetnosci zycia, ze choroba fizyczna, czlowieka oszpeca fizycznie, ale i dobija psychicznie ... wreszcie ze wszystkie karty na jakie stawialam nie niosly ze soba zadnej wygranej, tylko same straty. Gdy w tym swiecie, w ktorym licza sie: uroda, usmiech, przedsiebiorczosc, zaradnosc, seksapeal, siec realcji towarzyskich, zawodowych, prywatnych, umiejetnosc brylowania w srodowisku, ponadprzecietne kompetencje ... itd. itp, ktos taki jak ja odnajduje sie jako nikt, przegrany i z niczym, za ktorego plecami w srodowisku szepcze sie niewybrednie polprawdy, guzik prawdy, spekulacje i sumuje fakty, z zaprzeszlych czasow, gdy reagowalam jak zaszczuty zwierz na bezdusznosc i zaczepki, gdy to sie wlasnie dzieje, odkrywam o sobie prawde. Krwawiaca, bolesna, nieublagana, prawde. Skonczylam elitarne liceum, studia, stypendia, podobnie jak Ty Oneil, i w moim przypadku, kazdy sukces byl oczywisty, a kazda porazka powodem do gnebienia, wytykania nawet lata pozniej. I dopiero teraz dociera do mnie, ze byc mna, oznacza nie byc tym na kogo sie wyksztalcilam, ze w ogole nie o sukces chodzi. Ze przegralam. Czas sie poddac. Opisuje, co dzieje sie u mnie. Ale ten scenariusz, w roznych odslonach dotyczy wszystkich osob, ktore tocza walke same ze soba, o utrzymanie czegos lub kogos przy sobie, co lub kto wydaje sie nam konieczny do zycia. Przegralam wszystko na czym w zyciu mi zalezalo. Cieplo domu, zdolnosc kochania, pragnienie bycia kobieta i kobieca, z oszpeconym cialem, dusza, psychika, ukochanie przestrzeni, milosc do zawodu. Od tego - od przegranych - odwracaja sie wszyscy. Jak jeden maz. Nie ma zludzen, swiat nie potrzebuje trudnych prawd. Swiat potrzebuje latwoprzyswajalnych polprawd. Zostalam tylko sama ze soba. Czyli z czym? Z kim? Kim tak naprawde jestem? W nozdrzach nadal czuje wiatr. Mimo spetania, mimo okaleczen, nadal czuje wiatr. Tam na dnie jest schowana istota mnie. I kazda z nas to ma. Kazda. To cos instynktownego, pierwotnego, mocnego, prawdziwego. To pomoze przetrwac. Tego glosu nalezy sluchac. Moze pamietacie - marzylo mi sie, by ktos kiedys poznal mnie jak ten Zaklinacz Koni, i zrozumie mnie - ta jaka jestem, prawdziwie, przestanie wiklac mnie w jakies role i scenariusze, z ktorch kazda jest dla mnie jak wiezienie. Od kiedy przeczytalam te ksiazke, postacia z jaka sie utozsamilam byl Pielgrzym, kon. Wiec wierzylam, ze zdarzy sie cud i natkne sie na zaklinacza, ktory mnie uleczy. Pamietam tez, ze Ewa, nie na tym forum, na innym, napisala - "Ty jestes swoim wlasnym zaklinaczem, tylko jeszcze o tym nie wiesz". Tak. Istoty tego kim prawdziwie jestesmy nie da sie z nas wydrzec. Zadna sila tego nie zniszczy. Czy damy jej zyc, zalezy od tego czy ugniemy kolana i poddamy sie. To brzmi przewrotnie. Ale tak jest. Tylko poddajac sie prawdzie, o tym ze sie przegralo, ze sie popelnialo bledy, ze sie stracilo i co, ze mamy TYLKO siebie, TYLKO to co w nas pierwotne i TYLKO temu mozna zaufac, daje nadzieje. Do mnie dotarlo, ze NIE byc architektem niesie ze soba wiecej powietrza niz chcialam przyznac. Ze miec NIC, otwiera przede mna inna perspektywe. Ze NIE oczekiwac juz cudow, uwalnia mnie od zludzen. Ze pogodzic sie z tym co prawdziwie tylko moge, eliminuje konflikt, w jakim zylam - NIE dla mnie salony: urody, towarzskie i wykwintnosci tego swiata, NIE dla mnie milosc, NIE dla mnie rodzina. Jestem tylko tym kim jestem. Nikim wiecej, nikim mniej. Mam w sobie ... tylko "tu i teraz". "Nauka z końmi według koncepcji Horse Assisted Education posiada jednak pewne cechy, których w coachingu w ogóle nie ma. Z końmi wchodzimy w przestrzeń, w której pokazują się nasze działania. Terapeuci czy coachowie skupiają się na tym co mówimy i myślimy oraz na tym co mówimy, o tym co robimy. W pracy z końmi widać działanie, działanie „tu i teraz w realnej sytuacji, bez wizualizacji, scenek, odgrywania ról. Widać jak działamy, jak reagujemy intuicyjnie i jak się to ma do tego, co o tym działaniu myślimy i mówimy. A kto to ocenia? My sami. Horse Assisted Education to sposób na samodoskonalenie." via http://horsefeedback.pl/horse-assisted-education/kon-jako-business-coach-i-life-coach/ http://www.liderzy.com.pl/content/files_s/Swiat-koni.pdf Pozdrawiam Was dziewczyny. Turkusowo.
  4. ...a.

    kochanka mnie wkurza

    :),jakie to cudnie 'szczere', bycie wkurzonym na kochanke
  5. ...a.

    kochanka mnie wkurza

    :D, rewelacja a piszesze o tym wszystkim tutaj, bo? (pyt.ret.)
  6. ...a.

    po_rade

    Predatorko - byłam 'pacjentką' poradni :-), ZS sobie radzi z moimi muzycznymi zwichrowaniami :-), proszę i Ciebie o wyrozumiałość :-). Pozdrawiam serdecznie :-) A na marginesie, chciałam zapytać w sprawie tej 36 letniej dziewczynki, jaka jest jej sytuacja rodzinna tak w ogóle, czy ma bliskich? Może cierpi z powodu jakichś zaburzeń, które trudno odróżnić od zachowania zakochanej kobiety homoseksualnej ... :-), bardzo mim było miło, ale wracam do pracy
  7. ...a.

    po_rade

    nie ma własną rodzinę, 2 dzieci i męża alkoholika, który jej delikatnie mówiąc "nie szanuje"
  8. ...a.

    po_rade

    bo nienawidzi Matki i nie chce jej na oczy widzieć
  9. ...a.

    po_rade

    14.5, z Ojcem
  10. ...a.

    po_rade

    Problem: - oficjalnie nikt głośno nie mówi że Matka jest "be" - nieoficjalnie zła aura wokół niej jest bardzo wyraźnie wyczuwalna - i co najważniejsze przyjaciółka rodziny, która zawsze służyła pomocą i była 'przyjaciółką' tejże Matki, teraz przygarnia dzieci i nie da się ukryć, że porównania są niestety na korzyść tej przyjaciółki, niestety Matka nie należy do tych "kwok", sama ma kłopot z okazywaniem uczuć, ale kocha dzieci jak potrafi, i teraz: - czy mi się wydaje że głupotą jest koncentrowanie się na szukaniu porównań obu tych Pań jako Matek? - czy mi się wydaje ale ogromną niedelikatnością jest tkwienie "przyjaciółki" w roli tej dobrej i opiekuńczej, tym samym odsuwanie dzieci od Matki niejako w białych rękawiczkach, czy dobrze myślę, że powinna się wycofać, przynajmniej dopóki Matka nie naprawi swoich relacji z dziećmi? - i wreszcie, czy dobrze myślę, ze tu w ogóle nie o to chodzi jaka jest ta Matka, tylko chodzi o to że trzeba reagować tak by dziecko mogło przestać ją nienawidzić, bo takie uczucie niszczy tylko dziecko?
  11. ...a.

    po_rade

    Cześć Proszę powiedzcie, czy dobrze mi się wydaje, że jeżeli dziecko po upływie dłuższego czasu od momentu rozstania rodziców, w wyniku sporego przekłamania, pielęgnuje w sobie nienawiść do Matki, i to uczucie się potęguje zamiast maleć, przybierając słowa: "spier ... itp", oraz "dla mnie nie istniejesz, i szczerze to jakbyś umarła", zatem czy tylko mi się wydaje czy to jest bardzo niebezpieczne dla tego dziecka. Bo to, że to było niedobre jakiś czas temu, to przeczuwałam i nawet zyskałam potwierdzenie tego od osoby patrzącej na to chłodnym okiem. A zatem? Bo mnie się wydaje, że czas który płynie na podsycaniu i podtrzymywaniu w dziecku niechęci do Matki, jakakolwiek ta by nie była, szkodzi temu dziecku bardzo. Tym czasem podejrzewam, że mądrzej byłoby skierować uwagę tego dziecka na prosty fakt, że ta Matka jaka jest taka jest ale ma także dobre cechy i tym samym uwalniać to dziecko od wyniszczających je uczuć. Poza tym serdecznie pozdrawiam :-)
  12. ...a.

    po_rade

    cześć, gościnnie jak zawsze 'przełamywanie się' to całkiem dobre zajęcie :-), podobnie jak odkrywanie dla siebie kwestii oczywistych wyjaśnia się także zasadnicza kwestia, dlaczego "branie w swoje ręce" spraw jest zajęciem, przed którym histerycznie się broniłam - bo cokolwiek nieznane nam jest trąci średniowiecznie zabobonem i rośną temu kły i strach w oczach i inne atrybuty w pakiecie moich zachowań zabobonnych, więc kompletnie nieracjonalnych występowały: słowotok, paplanina, krążenie wokół włanej osi, własnoręczne doszywanie do uszu klapek na oczy, żeby boleśniej słyszeć i mniej widzieć itd itp najlepsze jest to co najprostsze :-) po prostu serdecznie pozdrawiam całą stałą ekipę po_radni :-) i dobrego weekendu !
×