Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

wiemy wiemy

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. wiemy wiemy

    po_rade

    dziekuje ;) jak cos sie wyklaruje to napisze czy cos to dalo.
  2. wiemy wiemy

    po_rade

    co do zmiany pracy meza to tak jak wczensiej pisalam - tez uwazam, ze to by pomoglo. niestety, co wczesniej nadmienilam, maz nie chce jej zmienic, a ja nie moge go do tego zmusic.
  3. wiemy wiemy

    po_rade

    przeczytalam Wasze wypowiedzi i dziekuje za pokazanie roznych punktow widzenia. sadze jednak, ze namowienie ojca, zeby zwolnil meza nie jest najlepszym pomyslem... wtedy to dopiero bylaby wojna... poza tym gdyby wyszlo na jaw, ze "knuje przeciw mezowi i namowilam ojca na zwolnienie go" nie sadze, ze maz by odczul, ze jestem po jego stronie, wrecz przeciwnie... dlatego tez sadze, ze nie jest to najlepszy pomysl. otworzyliscie mi jednak oczy na to, ze w tej sytuacji nie jestem sama i ze nie powinnam brac wszystkiego na siebie. porozmawiam ze stronami bardzo szczerze (postaram sie nawet byc stanowcza ;) ). sadze, ze powiedzenie, iz musza ten problem rozwiazac miedzy soba i nie zycze sobie, by nadal mnie w to wiklali jest najlepszym i jedynym wyjsciem. jeszcze raz dziekuje za cenne uwagi.
  4. wiemy wiemy

    po_rade

    terapia wstrzasowa – co masz na mysli? moze warto postawic ultimatum – np albo terapia albo odchodze? Czegos takiego nie mogłabym zrobic… sprawe postawic dosc ostro – rozumiem, ze ostro w stosunku do obydwu stron. widze, ze innego wyjscia nie ma, musze szczerze porozmawiac z obydwoma stronami, choc zapewne nie będzie to ani latwe ani przyjemne 
  5. wiemy wiemy

    po_rade

    bez sensu :/ pisze od nowa: na terapie chcodze dosc dlugo. rodzinie o niej nie mowie, bo boje sie ich reakcji (sadze, ze obrociliby to przeciwko mezowi, wmawiali, ze to nie z nimi jest problem a z nim itd. nie chce rozpetywac kolejnej wojny). konflikt ten trwa odkad pamietam. kiedy maz ma moim zdaniem racje to go rozumiem i mowie mu o tym, staram sie wspierac. kiedy moim zdaniem przesadza i wyolbrzymia to staram sie tlumaczyc rodzine przed nim. i to dziala w obydwie strony (czasem tlumacze ich przed nim, a czasem jego przed nimi). co do pracy to kiedys namawialam na zmiane, ale obrocilo sie to przeciwko mnie (on nie chce zmieniac pracy, chce zeby oni sie zmienili), wiec przestalam. jak namowic meza na terapie? jakich argumentow uzyc? wiele razy juz namawialam, ale za kazdym razem odmawial powoli zaczynam myslec, ze maz nie jest dorosly :/ nie powie im tego, woli mi sie wyzalic i zwalic wine na mnie... bede probowac zdartej plyty, mam nadzieje, ze cos to da
  6. wiemy wiemy

    po_rade

    mam cala wiadomosc. sprobuje jeszcze raz, sorry za zasmiecanie
  7. wiemy wiemy

    po_rade

    nie, napisalam tresc tutaj, ale ja skopiowalam w razie gdyby sie nie wyslala. wklejam do okiena i caly czas to samo :/
  8. wiemy wiemy

    po_rade

    to jeszcze pare naprowadzaczy: 1. od jak dawna lazisz na terapie? - dosc dlugo (
  9. wiemy wiemy

    po_rade

    to jeszcze pare naprowadzaczy: 1. od jak dawna lazisz na terapie? - dosc dlugo (
  10. wiemy wiemy

    po_rade

    to jeszcze pare naprowadzaczy: 1. od jak dawna lazisz na terapie? - dosc dlugo (
  11. wiemy wiemy

    po_rade

    ta sama rodzina, wzgledem ktorej chcesz byc mediatorem dla swojego meza? czy rodzina jest swiadoma tego, ze chodzisz na terapie z tych przyczyn? - ta sama rodzina... nie są tego świadomi 3. jakie sa relacje z rodzina meza? – do czasu były bardzo dobre, ostatnio cos się popsulo masz pomysl dlaczego? - wiem dlaczego, przez duzy konflikt, jaki ostatnio wyniknal. wolalabym go nie opisywac (kazdy moze to przeczytac, wolalabym pozostac anonimowa) 4. czy maz moze zmienic prace? – chciałabym, żeby ja zmienil, ale on się boi, ze nic lepszego nie znajdzie… hmmm, wczesniej zrozumialem, ze fakt iz pracuje z twoja rodzina to silny czynnik stresogenny, nie az tak silny? - bardzo silny. nie do konca rozumiem czemu nie chce zmienic tej pracy. wciaz powtarza, ze sie boi, ze nei znajdzie lepszej... jeszcze dwa pytania: 1. kto ma w twojej rodzinie silniejszy charakter, twoja matka czy ojciec? - zdecydowanie mój ojciec i to z nim sie twoj maz konfliktuje, czy z matka tez? - glownie z ojcem napisz mi przykladowy konflikt z ostatnich dni, kto zaczyna o nim mowic, w jaki sposob, czy to twoj maz przychodzi z pracy i narzeka na rodzine, czy wiekszosc problemow powstaje przy waszej wizycie u nich, czekaj, nie pamietam, mieszkacie osobno czy razem??? - mieszkam tylko z mezem. wyglada to w ten sposob, ze maz wraca z pracy i narzeka na rodzine. przy wizytach u mojej rodziny (bardzo sporadycznych) rowniez rodza sie konflikty, ale nie na miejscu - zawsze po wyjsciu od nich dowiaduje sie od meza co go urazilo, ze oni sa beznadziejni itd... rozumiem go, bo moja rodzina nie jest wzorowa (tak jak pisalam chodze przez nich na terapie), ale te ciagle zale ze strony meza wcale mi nie pomagaja... wrecz dobijaja jeszcze bardziej.
  12. wiemy wiemy

    po_rade

    halo... ? nikogo tu nie ma? :(
  13. wiemy wiemy

    po_rade

    dodam, ze rodzina nie przepada za moim mezem... czuje, ze ten konflikt rozwala moje malzenstwo. on zaczyna sie ich bac, a ja nie umiem rodziny przekonac do niego..
  14. wiemy wiemy

    po_rade

    ja potrzebuje pomocy. co prawda chodze na terapie, ale tylko raz w tyg i w ciagu tej jednej godziny nigdy nie dajemy rady omowic wszystkich problemow, ktore pietrza sie z predkoscia swiatla... ehh.. do rzeczy: w tym momencie najbardziej mnie boli to, ze moj maz obwinia mnie za bledy mojej rodziny (z ktora niestety ma ciagla stycznosc w pracy i czasem po pracy). nie wiem czego ode mnie oczekuje? kiedys w zlosci spytalam czy oczekuje, ze zerwe z nimi kontakty, bo on ich nie akceptuje? oczywiscie odpowiedz byla, ze nie absolutnie nie... ale problem powraca. ja wciaz wystepuje w roli mediatora miedzy stronami. rozumiem obydwie strony i nie umiem stanac po ktorejs z barykad. co do diabla robic? jak tak dalej pojdzie to albo moja rodzina albo maz sie mnie wyrzeknie...
  15. :( teraz jestesmy w separacji.... ale tak bardzo tesknie, kocham... wiem, ze wszystkie tu kobiety piszemy to samo. ciagle sobie tlumacze, ze skoro to raz na bardzo dlugi czas to, ze jakos mozna z tym zyc... on chodzi na terapie. czy jesli chodzi na terapie to znaczy, ze bedzie lepiej? czy zawsze bedzie tak jak bylo? matko, jestem zalosna :( :( :(
×